-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Nieco tajników weneckich bankierów

Przed główną notką wrzucam jeszcze nieco fragmentów z książki Lane'a i Muellera o funkcjonowaniu banków weneckich. Tym razem dobór tekstów jest bardziej wybiórczy, ale chciałem pokazać na czym polegała "magia" Wenencji i jej rola w ówczesnym systemie finansowym. Myślę, że osoby które czytają między wierszami już będą wiedziały w jakim kierunku zmierzam ze swoją notką. Być może to błąd, że to publikuję, ale niestety w naszym internecie mało kto w ogóle porusza takie tematy, a nie muszę nawet mówić jaki obraz średniowiecza mamy w literaturze czy kulturze popularnej. Swoją drogą być może trzeba by zbadać jak to sie stało, że usunięcie Templariuszy zbiega się dziwnie z ekspansją florenckich spółek i ich cichego sojusznika - Wenecji. Tekst pewnie dla większości będzie nudny, ale dla mnie to poezja.

Banki giro

Lokalne banki depozytowe i transferowe, międzynarodowe banki kupieckie, długi zmienne, publiczne banki depozytowe i dług publiczny były głównymi strukturami, które podtrzymywały rynek pieniężny w średniowiecznej i renesansowej Wenecji. Niektóre z tych instrumentów były stosunkowo wyjątkowe, inne nieco mniej, ale nawet te, które można było znaleźć nawet w innych dużych miejskich ośrodkach handlowych, w Wenecji zyskały szczególną sławę. Lokalne banki transferowe działające na Rialto stały się sławne w całej Europie, jako "banchi di scritta" lub banki giro, ze względu na ich centralną pozycję w całym systemie płatności na całorocznym targu, jakim było weneckie targowisko. Mimo, że działały one na ściśle lokalnym rynku, ich usługi polegające na przekazywaniu aktywów z jednego konta na drugie rozliczały międzynarodowe debety i kredyty, a tym samym tworzyły pieniądz fiducjarny. Międzynarodowe banki handlowe, które organizowały rynek walutowy w Wenecji, jak i w innych miejscach, znajdowały się w rękach florentczyków. Ci eksperci w pożyczaniu pieniędzy kupcom na duże odległości i w ułatwianiu obiegu aktywów w całej Europie sprawili, że Wenecja przez półtora wieku była jednym z najważniejszych rynków wymiany na Zachodzie. Florencka przewaga w tym sektorze nie była kwestionowana; Wenecjanie troszczyli się jedynie o zabezpieczenie swojego tradycyjnego monopolu na handel - i wymianę - z Lewantem.

Sposób, w jaki Wenecja - jak zawsze raczej w drodze eksperymentu niż dekretu - zagwarantowała aparatowi państwowemu funkcjonalny dług płynny był oryginalny. Początkowo decydenci miasta utworzyli tradycyjny administrowany wg corocznych kadencji Urząd Zbożowy i podnieśli go do rangi niemal banku państwowego. Urząd Zbożowy przyciągał inwestorów z północno-środkowych Włoch i spoza nich, podobnie jak dziś bank szwajcarski; następnie, gdy po stu i więcej latach kiedy przestał być użyteczny, po prostu dokooptowali istniejący system lokalnych banków prywatnych, które przystąpiły do monetyzacji większości krótko- i średnioterminowych zobowiązań państwa. Logiczne było więc, że siła lub słabość banków Rialto na rynku i ich roli "filarów państwa" będzie uważnie obserwowana przez obce mocarstwa, pochłonięte pytaniem, czy zawrzeć z Wenecją sojusz wojskowy, czy też prowadzić przeciwko niej wojnę. Pełnowartościowy bank publiczny, zajmujący się depozytami i przelewami powstał dopiero pod koniec XVI wieku, kiedy to również zyskał ogólną sławę i stał się wzorcem do naśladowania. Jednak wykonalność czy celowość takiej instytucji była dyskutowana już kilka wieków wcześniej, zważywszy na odwieczną słabość banków depozytowych w obliczu ewentualnej ucieczki deponentów. Wydaje się, że weneccy prawodawcy nigdy nie rozważali możliwości otwarcia rachunków bieżących przez Urząd Zbożowy, co byłoby całkiem logicznym rozwiązaniem, a debaty te zawsze kończyły się akceptacją status quo, pozostawiając rynek w rękach prywatnych przedsiębiorców z sektora bankowego.

Wreszcie, dług finansowany, oparty na przymusowych pożyczkach spłacanych przez najbogatszą część populacji na podstawie oceny zdolności do spłaty, był podobny do długu innych wielkich włoskich miastach-republikach. O ile pierwsze znane przypadki finansowania deficytu (pożyczka z 1164 r., poręczona przez 12 bogatych obywateli i potwierdzona podpisami 112 czołowych szlachciców i obywateli) oraz pierwsza pożyczka przymusowa (1177 r.) stawiają Wenecję w czołówce tego rozwoju, o tyle formalny akt finansowania długu i uczynienia go w praktyce długiem wieczystym (w 1262 r.) rywalizował o chronologiczny prymat z finansowaniem pierwszej genueńskiej emisji zobowiązań rządowych i wyprzedził Florencję o prawie wiek. Kiedy w latach dwudziestych XIV w. Florencja przystąpiła do reformy swojego systemu naliczania podatków, decydenci zwrócili się do Wenecjan po pomysły, a niektórzy nawet chcieli skopiować model. Jak podkreślał Luzzatto, dla weneckiej gospodarki i społeczeństwa, podobnie jak dla innych włoskich gmin, istotnym punktem było zastąpienie bezpośredniego opodatkowania przymusową inwestycją kapitału o umiarkowanej stopie procentowej, której zwrot umożliwiało opodatkowanie pośrednie. Kiedy duża część zbywalnych zobowiązań rządowych przeszła w ręce instytucji i osób, które nie były zmuszone do udzielania przymusowych pożyczek, a duże obciążenia zmusiły kredytodawców do sprzedaży ze stratą, prawodawcy stali się mniej zajęci wspieraniem systemu w jego nieskazitelnym stanie. Być może Wenecja w połowie Quattrocento była mniej godna zaufania w płaceniu odsetek i bardziej uciążliwa dla przymusowych pożyczkodawców niż Genua czy Florencja. Jednocześnie stopa zwrotu z kapitału oferowana na otwartym rynku weneckich obligacji rządowych była uważana za atrakcyjną przez zagranicznych i lokalnych inwestorów przez długi czas po tym, gdy nominalne stopy procentowe spadły, a roszczenia odsetkowe były coraz częściej wypłacane z dołu. Rozróżnienie pomiędzy głównymi rodzajami instytucji kredytowych, które podtrzymywały wenecki rynek pieniężny i uczyniły go pod względem organizacji i samej wielkości, jednym z największych w Europie, zostało tutaj wykorzystane w celu uporządkowania materiału i wyjaśnienia aspektów prawnych i instytucjonalnych. Rozróżnienia były dość realne. Widzieliśmy na przykład, że bankierzy kupieccy i kredytodawcy zastawni potrzebowali usług banków Rialto przy przenoszeniu aktywów z jednego konta na drugie. Fakt, że firmy florenckie, biegli pożyczkodawcy na rynku walutowym, często ponosili duże straty, gdy banki Rialto upadały (jak w 1400 i 1405 r.), oznacza, że pozostawiali oni aktywa w tych bankach, licząc na usługi "giro", które te ostatnie świadczyły, a których firmy florenckie w Wenecji nie świadczyły; podobnie florentczycy tłumaczyli swoim korespondentom, że gdy miejscowe banki były zamknięte z powodu śniegu lub lokalnego święta, nie mogli dokonywać operacji walutowych. Żydowscy pożyczkodawcy pod zastaw choć w omawianym okresie mieszkali w mieście tylko przez krótki czas, również korzystali z usług banków Rialto, gdy pożyczali pieniądze, przekazywane w drodze przelewu, raczej za osobistym poręczeniem niż pod zastaw. Najbardziej niezależne i odrębne było zarządzanie długiem publicznym, chociaż zobowiązania rządowe mogły być używane jako pieniądz, a portfele mogły być zarządzane przez banki depozytowe. Należy jednak przypomnieć, że dług publiczny nie stanowił banku, mimo że historycy XIX wieku chętnie nazywali go Bankiem Wenecji.

Rozróżnień tych nie należy jednak wyolbrzymiać, gdyż kompetencje każdego typu postaci czy instytucji były uwikłane w kompetencje innych. Ścisła specjalizacja nie istniała i nie mogła istnieć; średniowieczny miejski homo oeconomicus był przede wszystkim kupcem, i tak też było w przypadku większości podmiotów z którymi mieliśmy do czynienia na rynku pieniężnym. Pewne nakładanie się ról było więc czymś normalnym. Bankierzy depozytowi na Rialto, choć nie byli zwyczajowymi czy "oczywistymi" pożyczkodawcami pod zastaw, mogli nalegać na posiadanie konkretnych zabezpieczeń swoich pożyczek; na przykład bankier Francesco Balbi chętnie udzielał debetu Andrei Barbarigo, ale ten ostatni często wysyłał towary w imieniu Balbiego, jak zauważył Frederic Lane. Przedmioty wykonane przez złotników z obrobionego srebra, zwłaszcza sprzączki do pasów oraz klejnoty można było znaleźć na ladach kantorów, którzy w ten sposób pełnili również funkcję sprzedawców detalicznych oraz – zwykle częściej niż była w stanie odkryć to policja - paserów skradzionych kosztowności. W inwentarzach bankierów transferowych, gdy te upadały, zawsze znajdowały się klejnoty i biżuteria, zgromadzone jako niespłacone zabezpieczenie zaciągniętych okazjonalnie pożyczek dla ważnych, zazwyczaj zagranicznych kredytobiorców. Bankierzy handlowi i inni kredytodawcy, którzy udzielali kredytów na kontrakty wymiany, czasami zabezpieczali się przed ryzykiem, prosząc kredytobiorcę o ustanowienie zabezpieczenia lub osobistych gwarancji. Samo państwo domagało się zabezpieczeń w przypadku nadzwyczajnych pożyczek, których udzielało jako stosowany instrument dyplomacji - takich jak ta udzielona władcom Bizancjum w 1343 r., w samym środku ogólnego kryzysu bankowego. Według anonimowego francuskiego traktatu z około 1500 r., w skarbcu strzeżonym przez prokuratorów z piazza di San Marco znajdowały się nie wykupione pierścienie o wartości pół miliona dukatów, przyjęte w przeszłości przez Signorię jako zabezpieczenie właśnie takich pożyczek udzielanych zagranicznym władcom. Są to przypadki pomieszania lub połączenia ról i funkcji, które były codzienną praktyką. Do tych uwag końcowych zarezerwowałem bardziej wyjątkowy przypadek, który wymyka się kategorycznym rozróżnieniom, tak jak wymykał się bardziej tradycyjnym źródłom badania kredytu; jest on sugestywny, ponieważ zaangażowanych w niego było wiele rodzajów podmiotów na rynku pieniężnym i kilka weneckich instytucji publicznych.

O pewnych instrumentach finansowych

Podczas pierwszej konspiracji baronów w południowych Włoszech, w latach 1459-61, obie strony szukały pomocy finansowej u rządu Wenecji; gdy ich błagania okazały się daremne, wojowniczy baronowie byli zmuszeni szukać kredytu na rynku. Ferdynand I (lub Ferrante "il bastardo"), wkrótce po tym, jak został królem Neapolu i Sycylii w 1458 roku, wysłał do Wenecji wysłannika z cennym, wysadzanym klejnotami kołnierzem, aby załatwił z pewnymi Żydami, mającymi siedzibę w Mestre, pożyczkę w wysokości 30 000 dukatów. Piero Guidiccioni, bogaty kupiec i przedsiębiorca handlujący jedwabiem, dowiedział się o misji i dostrzegł szansę na zarobienie pieniędzy. Zawiązał "societas" z członkiem innej rodziny z rodu Lucchese, Francesco Pardinim, oraz z wybitnym bankierem z Rialto, Giovannim di Vettor Soranzo, w ramach którego dwaj pierwsi mieli dostarczyć po jednej czwartej wartości pożyczki, a ostatni połowę. To właśnie bankier przedstawił się ambasadorowi, zachowując się tak, jakby był zwykłym pośrednikiem i zawarł ewidentnie nielegalny kontrakt: Pardini miał kupić kołnierz z opcją odkupu i zapłacić 5 000 dukatów w Wenecji, 5 000 we Florencji, 10 000 w Neapolu, a w Sienie miał dostarczyć jedwabie i wełnę o wartości 10 000 dukatów. Po szesnastu miesiącach król mógł odkupić obrożę za 35 000 dukatów, czyli 12,8 procent rocznych odsetek od jej wartości nominalnej. Przewidziano możliwość ewentualnego przedłużenia okresu spłaty przed odkupieniem zabezpieczenia, na podstawie operacji wymiany ("stando super cambiis et interesse"). Fikcyjny kontrakt został sporządzony przez notariusza ambasadora sycylijskiego. Prawdopodobnie król lub jego wysłannik zareagowali, gdy towary dostarczone do Sieny zostały faktycznie sprzedane i okazało się, że są warte tylko połowę obiecanej sumy 10 000 dukatów, co było oszustwem znacznie zwiększającym koszty pożyczki. W każdym razie operacja ta zwróciła uwagę władz. Avogadori, weneccy prawnicy państwowi, przypisali sobie tę sprawę, uznali kontrakt za nielegalny i lichwiarski i przedstawili sprawę przed samym senatem, mówiąc, że "republika wenecka zawsze brzydziła się takimi lichwiarskimi kontraktami" i że wspólnicy postąpili "lekceważąc Boga, Signorię i dobroczynność, zawierając nielegalny i lichwiarski kontrakt z wysłannikiem króla". Wszyscy trzej zostali skazani na wysokie grzywny: Giovanni Soranzo "a banco'' 800 dukatów, Piero Guidiccioni 500, Francesco Pardini 300. Obroża została zdeponowana w Procuratia di San Marco na sześć miesięcy, gdzie mogła zostać wykupiona za kwotę ustaloną przez Avogadori. Mamy tu niemal wszystkie elementy weneckiego mechanizmu rynku kredytowego z tego punktu widzenia, który na ogół pozostawał ukryty: dwóch ważnych nieszlacheckich kupców wywodzących się z imigrantów i szlachcic, który był głównym bankierem depozytowym na Rialto - chrześcijanie potajemnie konkurujący z licencjonowanymi żydowskimi pożyczkodawcami z siedzibą w Mestre; przekazy wekslowe i perspektywa określenia odsetek poprzez wymianę; częściowa zapłata w tekstyliach w Sienie, odległej od obu stron; cenny zastaw i po odkryciu nielegalnej umowy jego zapobiegawcze zdeponowanie w rękach prokuratorów San Marco; wreszcie interwencja adwokatów państwa w celu zachowania jego honoru i "officium caritatis" w tym, co prawdopodobnie stało się pewnego rodzaju incydentem dyplomatycznym. W przeciwnym razie informacja o pożyczce, udzielonej na podstawie fikcyjnej umowy kupna-sprzedaży, mogłaby w ogóle nie wypłynąć na powierzchnię. Wydaje się, że żadna ze stron afery nie poniosła dalszych konsekwencji. Guidiccioni był już wcześniej oszustem finansowym i nadal nim pozostanie. Giovanni Soranzo, bankier z Rialto, nadal działał tak, jakby nic się nie stało. Jedynie Pardini, drugi kupiec jedwabiu, napotkał później trudności ekonomiczne, ale były one prawdopodobnie niezależne od afery. A król Ferrante, bardzo potrzebujący kredytu, polecił swojemu wysłannikowi, by w następnym roku powrócił do Wenecji z jeszcze większą ilością klejnotów (w tym tysiącem pereł i wysadzanym klejnotami krzyżem) w poszukiwaniu jeszcze większego kredytu, tym razem bezpośrednio u chrześcijańskich kredytodawców, w tym trzech członków rodziny Loredanów i jednego z Garzonich, wspólnika w banku Bernardo-Garzoni. Był to ten sam bank, który Signoria wybrała w 1461 r. na depozytariusza wszystkich klejnotów królewskich na okres dwóch miesięcy, w którym to czasie Ferrante miał możliwość ich odkupienia; po tym czasie mogły one zostać swobodnie sprzedane przez właściciela. Mimo, że król został wcześniej oszukany na Rialto, wrócił po więcej i tym razem państwo interweniowało jako mediator od samego początku.

Lichwa

Praktyka lichwy, jak pokazuje ten przypadek, była przedmiotem intensywnego zainteresowania w pewnych koniunkturach; troska o nią w Wenecji zasługiwałaby na dalsze badania. Jawna lichwa, publiczne udzielanie kredytów konsumpcyjnych pod zastaw, była sektorem finansowym najbardziej kontrolowanym przez państwo. Władze weneckie poradziły sobie z tym problemem w bardzo prosty sposób, zakazując jawnej lichwy w mieście przez większość okresu objętego niniejszym opracowaniem. W latach 1254-1508 lombardy były dozwolone w mieście tylko przez piętnaście lat (1382-97), gdy były prowadzone przez Żydów. W innych czasach, były one trzymane na dystans, w Mestre i innych pobliskich miastach kontynentalnych, gdzie były prowadzone najpierw przez chrześcijan określanych jako "Toskańczycy": często, ale nie zawsze, przez Florentczyków, a następnie, od połowy XIV wieku, przez Żydów. Wenecjanie od wczesnych lat chwalili się, że Wenecja i Wenecjanie są bardziej wolni od skazy lichwy niż inne narody. Pod koniec XV wieku, Marin Sanudo odnotował z nieukrywaną satysfakcją, że Żydom zakazano udzielania pożyczek w Wenecji i zostali zdegradowani do Mestre: "Et nota una eccellente cosa di Venetia che niun Zud, sotto grandissime pene, puol tegnir banco d'imprestar qui a Venetia danari, ma ben a Mestre." W tym czasie w miastach weneckiej Terrafermy, z błogosławieństwem senatu weneckiego, powstawały już charytatywne lombardy, Monti di Pieta. Ale te same władze zdelegalizowały tę chrześcijańską instytucję w samej Wenecji i, jak wykazał Brian Pullan, preferowały licencjonowane żydowskie lombardy w mieście, po tym jak żydowscy pożyczkodawcy schronili się tam w 1508 r., na początku wojny z Ligą Cambrai. Uznano, że łatwiej jest kontrolować obcych innowierców, pozbawionych praw obywatelskich, niż dużą lokalną jednostkę powstałą z prywatnej inicjatywy, choćby najbardziej pobożnej.  Państwo nie mogło oczywiście kontrolować ukrytej lichwy, choć posiadało sąd świecki, Piovego, który obok jurysdykcji nad ingerencjami w sferę publiczną, wysłuchiwał oskarżeń o lichwę i badał podejrzane kontrakty w Rialto, trzy popołudnia w tygodniu, w zależności od potrzeb. Jego archiwum nie zachowało się, ale wyroki i grzywny były często łagodzone w wyniku apelacji lub gdy sędziowie pracowali nad ważną sprawą jurysdykcja była przejmowana przez Avogadori. Tak było w przypadku, omówionej powyżej (rozdz. 7), szeroko zakrojonej akcji kredytowej Frescobaldi, florenckich bankierów kupieckich, którzy pod koniec lat 90. XIV w. korzystali z przykrywki Żydów w Mestre - kolejna sytuacja, w której instytucjonalne rozróżnienia były bardzo niewyraźne. Lichwa i wymuszenia na ogół wymykały się spod kontroli magistratów i dlatego pozostawały w ukryciu, wraz ze swoimi społecznymi konsekwencjami. Trudno jest ocenić mentalność ludzi, którzy działali na weneckich rynkach pieniężnych i finansowych, czy też ich klientów - mężczyzn i kobiet; obawy, które można było z łatwością wyrazić na forum prywatnym, rzadko pojawiały się publicznie przed notariuszem lub magistratem.

Dyskretny urok oligarchii

Aspektem który najbardziej charakteryzuje wenecką historię i historiografię jest dominująca rola państwa w życiu miasta i symbioza pomiędzy publicznymi i prywatnymi sektorami gospodarki, pomiędzy interesami publicznymi i prywatnymi. Frederic Lane podkreślał, że klasa rządząca wykorzystywała państwo i jego organy do zwiększania własnych zysków. W tym celu główną troską władz cywilnych było stworzenie na Rialto atmosfery konkurencji, która sprzyjała inwestycjom, czyli napływowi pieniędzy i towarów, ich obrotowi w Wenecji i ewentualnemu odpływowi. Eksport monet i kruszców do Lewantu raczej pomagał niż przeszkadzał. Jeśli istniał protekcjonizm, to polegał on na obronie monopolu obywateli weneckich w handlu lewantyńskim; handel na Zachód był niemal nieograniczony. W tej książce często widzieliśmy, jak państwo ingerowało w instytucje i praktyki finansowe w celu zwiększenia ich bezpieczeństwa, a tym samym zaufania obywateli i cudzoziemców, potencjalnych inwestorów w takiej czy innej formie. Można to uznać za zadanie każdego rządu cywilnego; być może Wenecja była po prostu bardziej natarczywa w stosowaniu kontroli i regulacji. Banki depozytowe i transferowe Rialto - podobne do instytucji, które istniały w Genui, Barcelonie, Brugii i innych miejscach - szybko stały się sławne w całej Europie ze względu na centralną pozycję, jaką zajmowały w całym systemie płatności. Stworzenie i utrzymanie zaufania do tej instytucji finansowej wymagało przede wszystkim publicznych zezwoleń i nalegania na poręczenia, swoistego ubezpieczenia deponentów ("pro maiore cautione omnium"). Były to normalne kroki podejmowane przez władze lokalne wszędzie. Podczas gdy prawo uchwalone w 1318 roku, nakładające na bankierów obowiązek udzielania poręczeń, miało ograniczoną skuteczność przez ponad sto lat, od 1455 roku senat wkroczył z całą mocą, nalegając na regularne, odbywające się co trzy lata, badanie wiarygodności, najpierw poręczycieli, a później samych aspirantów bankowych. Nowe prawo mogło rzeczywiście przyczynić się do wzrostu zaufania, ponieważ w latach 1455-1499 doszło tylko do jednego bankructwa, bez poważnych reperkusji; później jednak rytm upadłości gwałtownie się zwiększył. Niekiedy sama Signoria występowała jako współgwarant banku, na który naciskali jego deponenci. Albo, jeśli było już za późno na ratowanie banku, państwo często wyznaczało dwóch prokuratorów San Marco, osoby o najwyższym prestiżu w strukturze władzy, jako oficjalnych syndyków upadłej instytucji. Ostatecznie żaden system poręczeń bankowych nie był w stanie ochronić deponentów przed skłonnością bankiera do nadmiernej ekspansji, ani tym bardziej ochronić bankiera przed nerwowością deponentów, zawsze gotowych do udziału w masowym wycofywaniu wkładów. Inne próby regulacji bankowości, polegające na ograniczeniu poziomu inwestycji bankowych lub rodzaju towarów, w które banki mogą inwestować, musiały okazać się trudne, jeśli nie niemożliwe do kontrolowania. Inwestycje cudzoziemców, zazwyczaj sprawdzane i przegłosowywane, były ułatwione i przyciągały klientów zarówno do Urzędu Zbożowego jak i do wtórnego rynku kredytów rządowych. Popyt zagraniczny podtrzymywał ceny rynkowe tych kredytów, ograniczając w ten sposób straty ponoszone przez weneckich kredytodawców przymusowych, którzy musieli kupować po cenie nominalnej i byli zmuszeni do sprzedaży po cenach rynkowych. W obu strukturach władze gwarantowały integralność tych portfeli - tak długo, jak ich posiadacze nie przeszli na stronę wroga. Nie wahały się wypłacać w gotówce odsetek od zobowiązań nabytych na rynku wtórnym tylko dlatego, że dochody na spekulacjach mogły opuścić Wenecję, zwiększając dochody zagranicznych panów; jednocześnie dostępność oprocentowanych aktywów w Wenecji stanowiła zachętę dla inwestorów, by przynajmniej część swoich dochodów przeznaczali na Rialto. Kapitał potrzebny do handlu, produkcji i prowadzenia wojen w metropolii takiej jak Wenecja pochodził w dużej mierze z lokalnych rynków kredytowych. Od stopnia powodzenia tych rynków i ich organizacji w udostępnianiu kapitału we właściwym czasie właściwym ludziom i instytucjom zależał dobrobyt miasta i jego życie gospodarcze w ogóle. Reputacja wiarygodności, którą system finansowy wypracował sobie w kraju i za granicą, była możliwa dzięki stałej współpracy między sferą publiczną i prywatną, między regulacją a wolnością gospodarczą, która charakteryzowała instytucje weneckie.

O biznesie florencko-weneckim

Wenecjanie są najlepiej znani jako kupcy dalekosiężni, zainteresowani rynkami lewantyńskimi, śródziemnomorskimi i zachodnimi, od Tany i Aleksandrii po Brugię i Londyn; kiedy działali jako bankierzy, ich pole działania, jak widzieliśmy, było ograniczone do Rialto, lokalnego rynku, który służył jako międzynarodowa izba rozrachunkowa. Nie zajmowali się bankowością kupiecką ani międzynarodową, czyli obrotem wekslami, których celem było przekazywanie, zwłaszcza na rzecz innych, dużych sum pieniędzy niezbędnych w handlu oraz udostępnianie społeczności kupieckiej mniej lub bardziej krótkoterminowych pożyczek poprzez wymianę i ponowną wymianę[1] między mniej lub bardziej odległymi rynkami.

Florenccy bankierzy kupieccy, od Bardi do Medyceuszy, są być może najbardziej znani z pożyczek udzielanych królom i książętom, choć ten rodzaj pożyczek nie był bynajmniej ich główną działalnością. Wenecjanie z pewnością nie są znani z takiej działalności, choć zdarzały się wyjątki. Na przykład, znaczące pożyczki zostały udzielone przez szlachcica Nero Cocco, jednego z najpotężniejszych kupców w Wenecji swoich czasów, oraz Bertuccio Pisani Edwardowi III z Anglii. Inaczej, Wenecjanie przystąpili do wirtualnego monopolu wymiany walut, który florenccy bankierzy kupieccy posiadali w Wenecji, podobnie jak we wszystkich głównych miejscach bankowych Europy. Wenecjanie utrzymywali kontrolę nad handlem wekslowym z Lewantem, ale, jak zobaczymy, sumy, których dotyczyły i rytm działalności były niczym w porównaniu z poziomem operacji utrzymywanym przez ponad dwa stulecia przez florentczyków na Zachodzie. Obecność florencka w Wenecji zależała od różnych czynników. W kategoriach pozytywnych Wenecja była ich głównym międzynarodowym przedsięwzięciem. Wełna skupowana przez florentczyków, przerabiana lub uszlachetniana we Florencji znajdowała w Wenecji naturalny rynek zbytu i port morski dla transportu na wschód. Po drugie, rytm weneckiego rynku był tak regularny i przewidywalny, zważywszy na system państwowych i obsługiwanych rejsów flot galer i ich regularne wypłynięcia, że florenccy eksperci od weksli byli w stanie stworzyć tam ważny węzeł w swojej ogólnoeuropejskiej sieci wymiany. Po trzecie, obcokrajowców przyciągało sprawiedliwe egzekwowanie prawa umów przez weneckie sądy handlowe, co podkreślił doża Tommaso Mocenigo w swojej tzw. oracji na łożu śmierci. Wreszcie Wenecja przyjmowała z otwartymi ramionami imigrantów, nawet wygnańców politycznych, ludzi gotowych przybyć z rodzinami, kapitałem i umiejętnościami. W negatywnym sensie Wenecja, zwłaszcza w XIV wieku, okresowo uchwalała protekcjonistyczne ustawodawstwo mające na celu ograniczenie, a nawet wykluczenie inwestycji cudzoziemców w handel lewantyński. Kategoryzowanie cudzoziemców i określanie, kto był prawdziwym Wenecjaninem, stało się przedmiotem zainteresowania polityki publicznej. Okresy szczególnie niekorzystnego ustawodawstwa sprawiły, że Wenecja stała się mniej atrakcyjna dla florenckich bankierów kupieckich. Wojna i dyplomacja były kolejnymi czynnikami, które wpływały na dobre stosunki. Przy różnych okazjach, kiedy obie republiki były skłócone w kwestii sojuszy lub pozostawały w otwartym konflikcie, Wenecja wypędzała Florentyńczyków, czyli ostatecznie przede wszystkim bankierów kupieckich. Pewne wyobrażenie o znaczeniu, rzeczywistym lub wyobrażonym, obecności florenckich kupców na Rialto daje oracja z 1423 r. przypisywana Tommaso Mocenigo. Polityka wolnego handlu i zachęt, którą szczycił się doża, odniosła największy sukces w przypadku florentyńczyków, którzy, według doży, wnieśli największy wkład ze strony społeczności zagranicznej: „Widzieliście, że Florentyńczycy importują każdego roku 16 000 bel wełnianego sukna, najszlachetniejszej, drobnej i średniej jakości, które następnie transportujemy po całym basenie Morza Śródziemnego. Co miesiąc Florentczycy przywożą 70 000 dukatów towarów wszelkiego rodzaju, co daje 840 000 dukatów rocznie, a nawet więcej. I kupują angielską i katalońską wełnę, barwniki, jedwab, wosk, przędzone złote i srebrne nici, cukier, przyprawy wszelkiego rodzaju, skóry i klejnoty, z wielką korzyścią dla naszej ziemi.”

Najwcześniejsze dowody ze źródeł rządowych o istnieniu w pełni rozwiniętego systemu bankowości transferowej w Wenecji pochodzi z tej samej dekady co sprawa Marco Polo. Na początku 1320 Wielka Rada musiała poradzić sobie w napiętej sytuacji pieniężnej. Trzy prawa zostały uchwalone w tych latach, które razem wzięte, dowodzą istnienia w bieżącej praktyce bankowej trzech czynników kluczowych dla definicji systemu bankowego: że płatność w pieniądzu bankowym była legalnym środkiem egzekucji długu, tak długo, jak strona wierzyciela zgodziła się; że bankierzy trzymali rezerwę gotówkową tylko dla ułamka ich zobowiązań; i że jeden bankier prowadził rachunki bieżące z innymi bankierami. Ustawa z października 1322 r. odzwierciedla wszystkie te trzy czynniki. Zaczyna się od przyznania istnienia rachunków międzybankowych, które umożliwiały bankierowi, który nie chciał (lub nie mógł) spełnić żądania wypłaty gotówki, odesłanie klienta-depozytariusza do innego banku w celu pobrania należności. Prawo zabraniało takiego podejścia do zniechęcania klienta do wypłat gotówkowych, delegalizując obieg zobowiązań między bankami. Taki przepis, który hamował potencjalną kreację pieniądza bankowego poprzez wielokrotną ekspansję, mógł tylko pogorszyć sytuację "ciasnego" pieniądza - i faktycznie został uchylony cztery lata później. Ustawa powtórzyła wówczas przepis z poprzedniego roku, nakazując bankierowi zamianę na żądanie klienta zobowiązania na bilony we własnym banku w ciągu trzech dni od żądania wypłaty. Przepis ten odzwierciedlał fakt, że bankierzy zniechęcali do wypłacania gotówki właśnie dlatego, że działali w systemie rezerwy cząstkowej, czyli trzymali w kasie jak najmniej gotówki, a resztę pożyczali i inwestowali. Obowiązek zapłaty w ciągu trzech dni pozostał w księgach, a urzędnicy Officiales Grossorum Tonsorum, którzy posiadali jurysdykcję, zdawali się przynajmniej od czasu do czasu stosować go co do joty. Jednak ustawa z 1322 roku była nie tylko restrykcyjna, gdyż uznawała również legalność płatności poprzez przeniesienie przyrzeczenia zapłaty przez bankiera. Beneficjent przelewu (na przykład pożyczkobiorca, Marco de Bernardo, w przypadku z 1294 r., przytoczonym powyżej, str. 43) nie musiał przyjmować monet od bankiera, aby definitywnie zakończyć proces płatności, lecz mógł zdecydować się na przyjęcie zapłaty w księgach bankiera, który jedynie zapisywał ją na jego konto. Dwukrotnie w tej samej ustawie procedura przekazywania kredytu bankowego za pomocą zwykłego pociągnięcia piórem jest wyraźnie określona czasownikiem scribere, co oznacza usługę szczególnie charakterystyczną dla banków weneckich, z powodu której będą one później nazywane "banchi di scritta". W ciągu następnych dziesięcioleci czasownik scribere zaczął być używany w odniesieniu do przekazywania pieniędzy na rachunek bieżący, podczas gdy czasownik deponere i rzeczownik depositum zostały zarezerwowane dla depozytów warunkowych, pozostawionych na przechowanie i w celu uzyskania odsetek. To rozróżnienie było wyraźnie zamierzone w propozycji utworzenia banku państwowego przedstawionej przez Giovanniego Dolfina w 1356 roku. Zarządcy banku, jak proponowano, nie mogliby przyjmować żadnych depozytów warunkowych, a jedynie pieniądze pozostawione na rachunku bieżącym w celu ułatwienia płatności przelewem.

Obrót kruszcami i walutami

Trzeci ogólny problem z jakim się borykano, spekulacja kruszcami, spowodowany był spadkiem wartości złota i doprowadził do rekordowego importu złota i srebra do Wenecji i przez nią, która była największym rynkiem kruszców we Włoszech. Cena złota osiągnęła swój szczyt w 1328 roku, a następnie zaczęła gwałtownie spadać - o 26 procent w ciągu następnych dwóch dekad. Srebro podrożało i stało się towarem, którym szczególnie interesowali się bankierzy; to oni umożliwili przygotowanie galer, które przewoziły niespotykane wcześniej ilości srebra do Lewantu, udzielając kredytów, nadzorując rafinację kruszcu i organizując zbiórkę bilonu w mennicy.

W 1328 r., w obliczu nieprzewidzianego i gwałtownego spadku wartości złota, państwo ustanowiło dukata prawnym środkiem płatniczym o wartości 24 grossi [groszy]. Nie wiadomo jednak, jaki wpływ miało to wszystko na konkretne banki, choć pojawiły się kłopoty na tyle poważne, że w 1330 roku Wielka Rada przedyskutowała i uchwaliła ważną ustawę o upadłości. Ustawa ta stanowiła, że "zwykłe" depozyty w bankach powinny być zwrócone właścicielom przed rozpoczęciem procedury likwidacyjnej, natomiast depozyty na rachunku bieżącym i wkłady oszczędnościowe powinny być rozpatrywane łącznie ze wszystkimi zobowiązaniami banku. Mogło to być spowodowane jedynie problemami, jakie wówczas wystąpiły w związku z przymusową likwidacją jednego lub kilku banków. Wydaje się, że nowe możliwości zysku na rynku kruszcowym, charakteryzującym się początkiem spadku wartości złota, zainteresowały w latach trzydziestych XIV w. nowe osoby podjęciem działalności bankowej. Odnotowuje się sporo podmiotów gospodarczych i wiele nowych nazwisk.

W historii bankowości dekada lat czterdziestych XIV wieku jest najbardziej znana z upadków wielkich florenckich spółek kupiecko-bankowych, które Villani nazwał "filarami chrześcijaństwa". W Wenecji upadło również kilka mniejszych banków depozytowych Rialto, na fali, która wyprzedziła bankructwa florenckie, częściowo być może dlatego, że Wenecja, jako rynek kruszców, była bardziej wrażliwa na zmiany zachodzące na całym świecie w handlu kruszcami w reakcji na spadek wartości złota. Jak zwykle na podstawie skąpej dokumentacji, wiemy o siedmiu lub ośmiu upadłościach banków w Rialto w latach 1340-1342.

W tym samym czasie między Toskanią a Wenecją miały miejsce potencjalne ruchy prawdopodobnie gwarantujące zyski i niepokojące przepływy pieniężne. W lipcu 1341 roku Florencja została zmuszona do kupna Lukki od Mastino della Scala z Werony za 250 000 florenów, a suma ta została w całości spłacona do końca 1345 roku. Pieniądze te musiały również przepłynąć przez Wenecję lub w jakiś sposób na nią wpłynąć, ponieważ Werona nie była rynkiem pieniężnym i z trudem mogła operować takimi sumami. W sumie, w latach 1337-1345 z Florencji do Wenecji lub przez Wenecję przeszło prawdopodobnie blisko milion florenów, tylko na koszty wojny [prawdopodobnie  chodzi o wojnę ze Scaligerami] i zakup [Lukki], oba bezużyteczne dla Florencji. Nic dziwnego, że Giovanni Villani donosił w 1341 r., że we Florencji "prawie nie było bilonu". Znaczna część tych pieniędzy trafiła na rynek wymiany w Wenecji, gdzie banki Rialto prowadziły bieżące rachunki florenckich cambisti. Libro giallo Covoni pokazuje, jak aktywni byli florentyńczycy na weneckim rynku wymiany w latach 1336-39. Wymienionych jest około sześćdziesięciu osób i firm. Tylko Covoni oferowali we Florencji pożyczki na wymianę z Wenecją w wysokości od 1700 do 4000 dukatów miesięcznie. Stopy procentowe, oparte na zmiennych kursach wymiany, wynosiły średnio 12-14 procent rocznie. Weneccy bankierzy depozytowi obsługiwali rachunki zarówno operatorów weneckich, jak i florenckich; taki obrót oznaczał możliwość uzyskania prowizji i czerpania zysków z ażio między pieniądzem spekulacyjnym a bankowym. Nagłe odejście florentczyków musiało drastycznie zacieśnić rynek kredytowy i ograniczyć możliwości zarobkowe bankierów z Rialto.

Wenecja, w rzeczywistości, była o wiele ważniejszym miejscem bankowym niż Mediolan, a tak wielki kupiec jak Marco Serraineri musiał prowadzić wszystkie swoje interesy związane z wymianą walut z Brugii, Antwerpii, Florencji i Rzymu przez Wenecję, gdzie miał licznych korespondentów, a nie przez Mediolan, gdzie miał swoją siedzibę.

Handel wekslami

Kolejną specjalizacją, którą można wyróżnić w ramach społeczności finansowej Wenecji, jest handel dewizami. We Włoszech w XVI wieku, w okresie wielkich targów walutowych, nazywano ich "cambisti"; dziś nazywa się ich bankierami kupieckimi lub międzynarodowymi. Na weneckim rynku pieniężnym ci wysoce wyspecjalizowani operatorzy, w dużej mierze florentczycy, byli nazywani po włosku "cambiatori". Na przykład pod koniec XIV wieku florencki kupiec Zanobi Gaddi, mieszkający w Wenecji, określał wyspecjalizowanych handlarzy weksli na Rialto mianem "questi cambiatori". Około 1420 r. Giovanni di Bernardo da Uzzano, w rozdziale poświęconym Wenecji w swoim podręczniku kupieckim, rozróżnia weneckich "banchieri", czyli bankierów depozytowych, i "cambiatori", czyli handlarzy weksli, obu działających na Rialto. Dodaje, że "inni", przez których zdaje się rozumieć Wenecjan, nie uważali pracy cambiatori za pracę banco, w przeciwieństwie do florenckiego zwyczaju, z którym był zaznajomiony. W gruncie rzeczy rozróżnienie terminologiczne implikowało rozróżnienie funkcjonalne, gdyż handlarze dewizami, podobnie jak wszyscy kupcy, utrzymywali rachunki bieżące u weneckich bankierów depozytowych lub banchieri di scritta, za których pośrednictwem dokonywali i otrzymywali płatności za weksle, a także za towary.

Kontrola monet

Stare Officium Grossorum Tonsorum jest już rzadko wspominane po połowie XIV w., kiedy to zostało być może  wchłonięte przez Urząd ds. Srebra, ale jego jurysdykcje nie zostały porzucone. W 1389 r. urzędowi śledczy, których zadaniem było wyszukiwanie w bankach fałszerzy monet, otrzymali podwyżkę (z jednej trzeciej do połowy) należnej im części grzywny, jako zachętę do wypełniania swoich obowiązków. Gdy w 1472 r. Rada Dziesięciu przejęła jurysdykcję nad sprawami związanymi z produkcją i obiegiem monet w Wenecji i podległych jej terytoriach, szybko zaczęła egzekwować swoje uprawnienia. W 1473 r. powołano kontrolerów monet działających pod insygniami lwa św. Marka ("bancherii publici cumsigno S. Marci"); jednego dla Rialto i jednego dla Piazza San Marco, z zadaniem oceniania wszystkich monet, które im przyniesiono, tak aby wycofać z obiegu monety fałszywe i niedowartościowane. Rektorom polecono, aby robili to samo w miastach, którymi zarządzali. Kontrolerzy monet różnili się od bankierów i campsores [campsores zajmowali się wymianą walut ale poza strukturami banków giro; obie grupy mocno ze sobą rywalizowały], którzy mieli obowiązek wykonywać tę samą usługę w kontaktach ze swoimi klientami; byli oni wynagradzani i nie mogli ani kupować monet, ani pobierać opłat. Chociaż urząd ten funkcjonował jako służba publiczna co najmniej do lat czterdziestych XVI wieku, Rada Dziesięciu zdawała się nie wierzyć w gotowość bankierów z Rialto do niszczenia monet złej jakości. Począwszy od 1485 roku do każdego z czterech banchi di scritta działających wówczas w Rialto przydzielono dodatkowego kontrolera  ("revisor et ponderator"), który otrzymał zestaw specjalnych wzorcowych odważników.

Czas pracy

Przed pojawieniem się skomputeryzowanych i zautomatyzowanych urządzeń bankowych, problem "godzin pracy bankierów" często nękał klientów. Władze weneckie określały dni, w których banki powinny być otwarte, a Provveditori di Comun[2]- w XV wieku - mieli dopilnować, by pozostawały one otwarte przynajmniej cztery godziny dziennie. Osoby trudniące się wymianą walut w San Marco na ogół naciskały na to aby banki były otwarte dłużej i przez więcej dni. W 1379 zakazano bankierom zarówno w Rialto, jak i w San Marco otwierania kantorów w dni świąteczne z pewnym wyjątkiem - kantory w San Marco mogły być otwarte regularnie od pierwszego dnia Wielkiego Postu do oktawy Wniebowstąpienia. Dziesięć lat później właściciele kramów w San Marco zwrócili się z prośbą, aby mogły one być otwarte również w dni świąteczne przypadające w sobotę, ponieważ był to dzień targowy na Piazza. W 1390 r., w czasie, gdy głoszono specjalny odpust, zezwolono na otwarcie kantorów w dni świąteczne, ponieważ płaciły oni szczególnie wysokie czynsze za swoje banki, a ich usługi były potrzebne pielgrzymom i podróżnym.

Z drugiej strony bankierzy z Rialto prowadzili inny rodzaj działalności i pozostawali otwarci tak krótko, jak było to konieczne. W połowie XV wieku Provveditori di Comun zauważyli, że wśród banchi di scritta pojawił się zły zwyczaj otwierania placówek tylko wtedy i tak długo, jak im się podoba, ze szkodą dla kupców i innych osób. Senat postanowił więc, że banchi di scritta będą otwarte (dosłownie: będą "siedzieć i pisać") cztery godziny dziennie, dwie godziny rano, począwszy od tercji i dwie godziny po obiedzie, począwszy od nieszporów. Provveditori mieli uruchamiać "zegar dwugodzinny" (przypuszczalnie była to klepsydra wypełniona piaskiem), gdy dzwony kościelne biły w tercję i nieszpory, a na koniec tych dwóch godzin mieli bić w dzwon, "podobny do tego, którego używa Urząd ds. Srebra", przed którym to biciem żaden bankier nie mógł zamknąć pod groźbą kary 50 lirów. Można przypuszczać, że bankierzy starali się szczególnie skracać godziny pracy, gdy ich zapasy gotówki były niewielkie, i faktycznie powyższy przepis pochodzi z okresu wzmożonych wypłat gotówki na planowaną krucjatę, co utorowało drogę do likwidacji banku Francesco Balbi. W czerwcu 1478 bankierzy w ogóle nie otwierali swoich placówek, co doprowadziło do "szemrania w mieście"; senat zażądał, aby otwierano je przynajmniej rano do ustalonej zwyczajem godziny. Nawet grzywny nie przekonałyby jednak bankierów do otwarcia, jeśli obawiali się runu (ucieczki deponentów) lub po prostu nie chcieli zamieniać depozytów na gotówkę, a problem godzin pracy bankierów wciąż powracał.

[1] W oryginale exchange and rechange. W polskim oba wyrazy tłuamczy się tak samo. Wyjaśnienie obu terminów tutaj: https://www.lexico.com/definition/rechange

[2]Jeden z niezliczonych urzedów weneckich. https://it.wikipedia.org/wiki/Provveditore_(Repubblica_di_Venezia) Trzyosobowy urząd odpowiedzialny za utrzymanie chodników i mostów w mieście oraz za wszystkie prace niezbędne do sprawnego funkcjonowania handlu.



tagi: banki  wenecja  florencja  

ahenobarbus
27 lipca 2021 13:00
19     1565    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
27 lipca 2021 13:10

To jest, jak to mówią, gotowy scenariusz filmowy

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski 27 lipca 2021 13:10
27 lipca 2021 14:24

Zgadzam się. Ale holiłłud wciąż woli filmy w stylu Królestwa Niebieskiego.

 

To jest nie do uwierzenia jak dojrzałą bankowość mieli Włosi.

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus
27 lipca 2021 16:03

"dowodzą istnienia w bieżącej praktyce bankowej trzech czynników kluczowych dla definicji systemu bankowego: że płatność w pieniądzu bankowym była legalnym środkiem egzekucji długu, tak długo, jak strona wierzyciela zgodziła się; że bankierzy trzymali rezerwę gotówkową tylko dla ułamka ich zobowiązań; i że jeden bankier prowadził rachunki bieżące z innymi bankierami. "

Czytałem gdzieś, że z prowizji weneckich brokerów wynika, że na początku XV wieku obroty kredytami  wynosiły ok. 10 milionów dukatów rocznie (z czego oni dostawali 1% - "drobne" 350 klio złota, jesli dobrze liczę) . Takiej góry złota nie było chyba wtedy na całym świecie. :) 

Bardzo ciekawy tekst, plus.

 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Zyszko 27 lipca 2021 16:03
27 lipca 2021 16:11

Jeśli się nie mylę to 10 000 000 dukatów to byłoby ok. 35 ton złota. 1% = 350 kg. Zgadza się :)

Braudel oceniał, że w średniowieczu do początku XIV w. było w Europie w obrocie ok. 2 000 ton złota i ok. 20 000 ton srebra. Ale jak sam pisał szacunek na podstawie niedokładnego rachunku. 

zaloguj się by móc komentować


Zyszko @ahenobarbus
27 lipca 2021 16:55

a to przepraszam, jakoś mi w głowie rząd wielkości przeskoczył o jedno 0 :)

W każdym razie te liczby robią wrażenie. 

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @ahenobarbus
27 lipca 2021 22:48

Wspominałem już że kiedyś zakupiłem książkę pod tytułem „Brugia kolebka kapitalizmu” i nawet przez nią przebrnąłem ;) Nie było łatwo gdyż było naprawdę sporo informacji podobnych do podanych wyżej. Dobre dla księgowych. Jednak warto bylo gdyż z czasem człowiek zaczyna łapać o co chodziło. A chodziło przede wszystkim o chroniczny brak gotówki. Było ciekawie się dowiedzieć że w XIV w. Brugii kupowało się niemal jak dzisiaj na kartę. Czyli na krechę, na rachunek. Ma się wrażenie że niemal każdy miał konto w banku i że generalnie nie dało się bez tego żyć. Bo np. piekarz nie sprzedałby chleba bo odbiorca nie miał kasy. Przez co piekarz też jej nie miał ale mógł wziąć na krechę makę od młynarza itp. Wszystkie te krechy zbiegały się u bankierów, którzy jakoś prostowali te zobowiązania i tak szło do przodu. Pieniądz bankowy.

Kiedy czyta się główny tekst sprawy wydają się skomplikowane. Ale są one jedyne pochodną kilku problemów. Czyli przede wszystkim braku kruszcu na monety przez co i samych monet. Po drugie rozległością prowadzonych interesów oraz czegoś w rodzaju nieustannego gwałtownego rozwoju ekonomicznego. Po prostu zysk był jakby na wyciągnięcie ręki i to dzięki prostym działaniom. I tylko był problem żeby ten cholerny pieniądz pozyskać by zainwestować w swoje przedsięwzięcie. Czy to rozkręcenie piekarni. Czy wysłanie statku na Wschód po towar. To wszystko wykreowało te wszelakie banki. One dostarczały kredyt a później musiały wyrównywać najróżniejsze balansy handlowe. Wszyscy byli zadłużeni z jednej strony ale z drugiej mieli gdzieś ulokowane pieniądze. Często w odległych miejscach. Takie miejsce jak Wenecja były jak wielki targ finansowy z jednej strony a z drugiej miejsce do wyrównywania tych balansów. Przekazywania pieniędzy z jednego systemu bankowego do drugiego itd. Z czasem sprawy musiały się trochę skomplikować kiedy same pozycje bankowe stały się przedmiotem handlu ale to wszystko jest raczej naturalne. Pieniądz rodzi pieniądz. Pieniądz bankowy potrafi robić to szybko. System ten choć podatny na oszustwa i bankructwa pomagał jednak istotnie gospodarce gdyż umożliwiał względnie łatwe (choć obarczone procentem) zdobycie pieniądza.  Na pewien sposób zresztą mamy to dzisiaj. Niemal każdy może wziąć kredyt na dom. Dzięki czemu prosperuje branża budowlana, szereg podwykonawców, którzy mogą kasę wydać z kolei na inne dobra. Łatwy kredyt napędza gospodarkę. Kredyt to idealne narzędzie do sterowania gospodarką.

W sumie teraz przestaje mnie dziwić potęga Wenecji, Florencji czy innych podobnych centrów finansowych. Chodzi właśnie o tą kreację pieniądza, którego brakowało. Tylko ci co mieli tą możliwość i rozbudowany system bankowy sięgający odległych zakątków Europy mogli prowadzić naprawdę poważne i zyskowne interesy. To była samo nakręcająca się maszyna. Wszędzie był na wszystko popyt wystarczyło tylko zainwestować tam gdzie była podaż.

To jest dosć jasne podobnie jak to że owe centra finansowe musiały mieć przemożny wpływ na szereg istotnych zjawisk politycznych. A tym samym same stać się celem różnych sił politycznych. Tak czy siak w każdym razie ci prawdziwi, nieliczni, najwyżej postawieni rozgrywający w Europie musieli posiadać czy w jakiś sposób kontrolować takie centra finansowe. Przykładowo Wenecja w naturalny sposób powinna być spiknięta z Cesarstwem. Ci sami ludzie w takim układzie teoretycznie powinni nadawać ton w obu tych lokalizacjach.

Mnie zastanawia teraz jedno. Przecież ówczesna, do XIVw. Europa pod wieloma względami pozostawała za Wschodem. Tam były jeszcze większe bogactwa i potencjał finansowy. Ale jakoś nie kojarzę arabskiej bankowości ówczesnego czasu. Albo wcześniej jeszcze rzymskiej - ta mnie zwłaszcza ciekawi. W takiej XIVw. Europie mamy ogromny rozkwit prywatnych systemów finansowych, które obejmowały cały nasz kontynent. A jak było na Wschodzie? Czy nie było tam przykładowo inaczej ze względu na monopole państwa. Jego biurokratyczny aparat, który starał się to kontolować. Czy może też rozwijały się rodziny bankowe będące w stanie przyjąć pieniądze w Aleppo a wypłacić w Samarkandzie? A w jeszcze innym miejscu porównywać i czyścić swoje balanse z innymi bankierami...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @smieciu 27 lipca 2021 22:48
28 lipca 2021 09:53

Trochę o tym pisałem przy okazji omawiania jednego z pierwszych banknotów świata (Egipt Ptolemeuszy): http://pioter.szkolanawigatorow.pl/na-poczatku-byo-sowo

Ten grecki system to był ulepszony persko-babilońsko-fenicki system. Zresztą ktoś wynajął Persów, żeby scalili rynki wewnętrzne i zapanowali nad światem od Indii po Egipt. I był to ktoś komu nie pasowało panowanie Scytów nad Szlakiem Jedbawnym. Grecy za Aleksandra Wielkiego tylko przejęli wcześniejsze imperium perskie - i je podzielili znowu. Od Greków bankowości uczyli się Rzymianie, a późniejsze ludy w Italii uczyły się od Rzymian z Konstantynopola (czyli od Greków).

Jak było dalej na wschód w Azji na razie nie wiemy.

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @Pioter 28 lipca 2021 09:53
28 lipca 2021 10:17

Pytanie może trywialne dla kogoś lepiej niż ja obznajomionego ze starożytną historią, ale czy wiadomo, kto wynajął?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @smieciu 27 lipca 2021 22:48
28 lipca 2021 10:23

To prawda, że to w/w to zbędna wiedza antykwaryczna albo jak to Pan ładnie ujął dla księgowych :) 

Chciałem jednak nieco przybliżyć te szczegóły mocno techniczne, gdyż pomiędzy nimi znajdują się zdania które wiele wyjaśniają. Wenecjanie ze względu na położenie miasta, łączące wschód z zachodem, manipulowali podażą srebra i złota, posiadając najlepszych ekspertów od wymiany walut i banki giro. Oczywiscie kreowali pieniądz :) czego efektem było uwolnienie monety i spekulantów dla handlu międzynarodowego (a tym samym dla spekulacji walutowych), przy jednoczesnym umożliwieniu kontynuacji handlu wewnętrznego. W rezultacie Wenecja znacznie zwiększyła podaż pieniądza, a tym samym swoją zdolność do czerpania z tych pieniędzy - ku zakłopotaniu konkurentów -  w pozornie niewyczerpany sposób na finansowanie swojego handlu i wojen. Przekazywanie pieniędzy do ksiąg rachunkowych banchi di scritta znacznie uprościło i przyspieszyło tempo, w jakim można było prowadzić interesy w Wenecji, ponieważ pozwoliło uniknąć długiego procesu wymierzania i ważenia monet. 

To położenie między wschodem i zachodem jest ważne, bo Wenecja praktycznie kontrolowała większość  przepływu kruszcu. Nie trzeba dodawać, ze wschód bardziej cenił srebro a zachód złoto, ale tu pewnie ktoś może się pokłócić. 

Mogę na razie powiedzieć tyle, że później w różnych miejscach w Europie pojawiają się w księgach pomniejszych książąt czy władców podejrzane zaliczki albo jakieś królestwo na krańcu Europy nagle kupuje olbrzymie ilości srebra kiedy akurat chce wybić monetę złotą, dodajmy że w czasach największego kryzysu i bankructw w 1343... Prawdziwa alchemia.

Jeśli chodzi o bankowość arabską to miała wpływ ma pewno. Chyba Braudel pisał, że obrót wekslami czy bezgotówkowy to Europejczykom pokazali arabowie. Choć jak znam życie, pewnie tego nie wymyślili i ma to starsze korzenie. 

Na rynku jest książka o bankowości arabskiej, która pewnie przecenia wpływ jak to zwykle w takich książkach bywa. Napisał ją (a jakże) Niemiec - Benedikt Koehler.

O tej starszej bankowości napisał już Pioter, więc nie mam nic dodania. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus 27 lipca 2021 16:11
28 lipca 2021 10:42

Autor siedzi w temacie Wenecji a Pioter też potrafi przeliczać.

To jak to było rozpisywane w tej księgowości kreatywnej na papierze te cyferki oddają wartość w srebrze czy złocie?

 

Potknąłem się o link [po niemiecku] i przestałem dalej szukać, stupor odniesień Karol Wielki etc.: Wenecja jako miejsce finansów w ... No i tam mowa o srebrze.

 

Nach einem ersten Versuch Pippins ordnete Karl der Große das Münzwesen, indem er festsetzte, dass aus einem Pfund (libra) Silber 20 solidi geschnitten, aus denen wiederum jeweils 12 denar ausgemünzt werden sollten. ... Der nunmehr umlaufende Denar unterlag starken Schwankungen. Sein Silberanteil wurde von 27 auf 25 % vermindert, so dass schließlich ...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @SchwarzesSchaf 28 lipca 2021 10:17
28 lipca 2021 10:52

Do tego nie dotarem. Ale działania polegające na opanowaniu szlaku od Indii do Egiptu oraz walkę z konkurencyjnym szlakiem kontrolowanym przez Scytów od Chin do Grecji, wskazywały by na Babilońskie miasta lub Fenicjan - a może obu razem.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 28 lipca 2021 10:42
28 lipca 2021 11:00

To jak to było rozpisywane w tej księgowości kreatywnej na papierze te cyferki oddają wartość w srebrze czy złocie?

Różnie:) często w dukatach (złotych), groszach (srebrnych) ale też w lira di piccoli, czyli w gorszej monecie srebrnej. 

Tu podobna strona do tej niemieckiej:

https://www.renaissancevenice.org/measures 

I jest jeszcze ta strona gdzie ten śedniowieczny system jest bardzo przejrzyście omówiony. To sobie w całości przetłumaczyłem. No i ten kapitalny cytat autorstwa Karla Helleinera:

There are two fundamental causes of madness amongst students: sexual frustration and the study of coinage. Czyli mniej więcej:

Istnieją dwie podstawowe przyczyny szaleństwa wśród studentów: frustracja seksualna i zgłębianie [tajników] mennictwa.

https://www.economics.utoronto.ca/munro5/MONEYLEC.htm

Ale do rzeczy - te w księgach bankowych, depozytach itd. były przedstawiane głównie w dukatach, choć jak pokazuje ta tabela z pożyczkami z Uzędu Zbożowego - również w grosso czy nawet lira di piccoli.

Przy okazji - była też srebrna odmiana florenckiego florena ( to na tej stronie economics.utoronto..)

zaloguj się by móc komentować

Pioter @saturn-9 28 lipca 2021 10:42
28 lipca 2021 18:52

W srebrze. Monety obrachunkowe (czyli takie istaniejące wyłacznie w księgach handlowych) miały swoje fizyczne odpowiedniki w srebrze - pomimo mylących czasem nazw: gulden, złoty, duccato. Wzięło się to z czasów wcześniejszych (przed florenowych) z zapisów w dokumentach marca, grossus itp

Przynajmniej początkowo, bo po jakimś czasie to się dość mocno rozjeżdżało i trzeba było dodawać do zapisanych nazw albo przeliczniki albo przymiotniki - np złoty obrachukowy, goldgulden

Złote monety służyły chyba wyłacznie do rozliczeń między domami bankowymi czy władcami.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
29 lipca 2021 15:48

Nie doczytałem do końca, ale plus. 

Czy orientuje się pan, czy In Coena Domini 1363 jest jedyną bullą potępiającą handel z muzułmanami (w jej wypadku handel bronią)?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 29 lipca 2021 15:48
29 lipca 2021 16:24

Wiem, za długie to jest. Ale o radzie dziesięciu będzie krócej no i będą fajerwerki - zabójstwa, donosicielstwo i karty tarota. 

Wydawało mi się, że któraś z bulli z 1291 r. była o zakazie handlu z niewiernymi, ale która nie wiem. Tak pisałem w swojej pierwszej notce o Wenecji w zeszłym roku ale nie pamiętam już nawet źródła tej informacji. 

Znalazłem coś takiego w internercie, ale dostęp chyba płatny jest:

Tytuł brzmi: Formation and Refiguration of the Canon Law on Trade with Infidels (c.1200–c.1600)

https://www.cambridge.org/core/books/christianity-and-international-law/formation-and-refiguration-of-the-canon-law-on-trade-with-infidels-c1200c1600/4BE1DA7EA0CC0B7EAE5E06821BCA9BF0/core-reader

Tak przy okazji zauważyłem, że we wcześniejszych swoich notkach poruszał Pan temat rodziny della Scala (Scaligeri) i Dantego. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 29 lipca 2021 16:24
30 lipca 2021 18:14

I w moim ostatnim komentarzu do pańskiego poprzedniego tekstu w kontekście florenckim. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
30 lipca 2021 18:14

Krótko tego się nie da. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 30 lipca 2021 18:14
18 sierpnia 2021 16:59

Przy okazji - jeśli ktoś jest mocniej zainteresowany to w necie są dostępne za free obszerne fragmenty dzieła Lane'a i Muellera - po angielsku oczywiście. Ja akurat mam wersję książkową, ale nie da się ukryć że łatwiej do notek wyszukuje się informacji w wersji elektronicznej. 

https://muse.jhu.edu/book/72157 Tom 1 - Money and Banking in Medieval and Renaissance Venice: Volume I: Coins and Moneys of Account

https://muse.jhu.edu/book/68456 Tom 2 - The Venetian Money Market: Banks, Panics, and the Public Debt, 1200-1500

 

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować