-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Siedlisko żmij

Wy, Wenecjanie, a jest to rzecz pewna, bardzo się mylicie, zakłócając pokój innych państw, zamiast zadowolić się najwspanialszym z Włoskich państw, które jest w waszym posiadaniu. Gdybyście wiedzieli jak jesteście powszechnie znienawidzeni włosy stanęłyby wam dęba... Czy wierzycie, że te potęgi we Włoszech, będące teraz razem w lidze, są naprawdę w przyjaźni między sobą? Oczywiście, że nie są; tylko konieczność i strach, który odczuwają przed tobą i twoją potęgą, zmusza je do związania się w ten sposób... Jesteś sama, z całym światem przeciwko tobie, nie tylko we Włoszech, ale i za Alpami. Wiedz więc, że twoi wrogowie nie śpią. Korzystaj z dobrej rady, bo na Boga, potrzebujesz jej...

- Galeazzo Sforza, książę Mediolanu do Giovanniego Gonnelli, sekretarza Republiki Weneckiej, 1467 r.

Zazdrościli jej urody, wspaniałości, nietykalności, a przede wszystkim jej pozornie niewzruszonego systemu politycznego, który nawet po najcięższych niepowodzeniach gospodarczych i militarnych zapewniał jej odporność i siłę przebicia, z którą oni nigdy nie mogliby się równać. Jednak mimo wszystko młody Sforza mówił prawdę. Wenecja była znienawidzona, a nienawiść ta rosła w siłę, gdy jej sąsiedzi patrzyli, jak zawiera pokój z Turkami, a wkrótce potem bezczynnie przyglądali się, jak Apulia jest plądrowana i grabiona przez niewiernych. Nie próbowali zrozumieć jej stanowiska, a ona ze swej strony ledwie raczyła je wyjaśnić, lecz prowadziła własną politykę z całą arogancją, z cichym przekonaniem o własnej wyższości, którą od dawna nauczyli się znosić, ale z którą nigdy nie mogli się pogodzić.

- John Julius Norwich

O ile tytuł notki Urząd Zbożowy w Wenecji nie zachęca do lektury, no bo cóż tam może być ciekawego, to przyjąłem nieco inną strategię w przypadku kolejnej weneckiej instytucji. Przed państwem niesławna Rada Dziesięciu, wokół której narosło tyle legend, że całkiem sporo wariatów napisało już o niej zupełnie nieprawdopodobne rzeczy. Większość z tych legend wywodzi się z ogłoszonego drukiem w 1678 r traktatu niejakiego Abrahama Nicolasa Amelot de la Houssaye o administracji weneckiej, który to autor w nagrodę spędził sześć tygodni w Bastylii w wyniku skargi ambasadora Wenecji na rzeczony paszkwil. Ale nie da się ukryć, że nawet gdy pominiemy romantyczne legendy lub polityczne polemiki zapewne pisane na zlecenie, to z suchego dyskursu naukowego czy książek popularnonaukowych wyłania się obraz niezwykle wpływowej oligarchicznej instytucji, prawdziwego siedliska żmij, które w weneckim systemie rządów zajmowało miejsce szczególne.

Zacznijmy jednak od typowej, grzecznej wersji jaką znajdziemy na stronach internetowych. Rada Dziesięciu powstała ad-hoc jako swoista „komisja śledcza” wkrótce po przewrocie Bajamonte Tiepolo w czerwcu 1310 r. Rada składała się z dziesięciu patrycjuszy wybieranych przez Wielką Radę na roczną kadencję, miała szerokie uprawnienia jurysdykcyjne. Początkowo pomyślana jako instytucja doraźna przetrwała aż do samego końca Republiki w 1797 r. Niby nic rewelacyjnego, ale to tylko pozory.

Przyjrzyjmy się najpierw bliżej strukturze która tak naprawdę rządziła Wenecją. Oligarchia wenecka dzieliła się na dwie klasy: Longhi, były to rody mogące wywieść swoją genealogię sprzed roku 1000 oraz rody Curti, nuworysze, nie tak stare rody, które zdobyły bogactwo i status dopiero w Republice. Aż do 1382 r. tylko osoby z rodów Longhi mogły pełnić funkcje doży, kiedy to Curti zostali przyjęci w poczet szlachty.

Układ oligarchiczny znalazł odzwierciedlenie w jednym z głównych ciał politycznych Republiki, to jest Wielkiej Radzie. Do 1298 r. udało się uchwalić prawo, które zasadniczo ograniczało członkostwo do rodzin, które wcześniej były w niej reprezentowane, co nazwano Serratą, dosłownie "zamknięciem", aktem, który jednym ruchem stworzył zamkniętą kastę w społeczeństwie Republiki. Republika stworzyła swoją Libro d'Oro, Złotą Księgę, państwowy spis wszystkich, którzy kwalifikowali się w Wenecji do objęcia miejsca w Wielkiej Radzie. W ciągu 10 lat jednak Wielka Rada znacznie się rozrosła – liczyła ona około 1000 osób. Sprawne zarządzanie Republiką, szybkie podejmowanie decyzji, zwłaszcza w obliczu licznych konfliktów z Genuą oraz delegowanie zadań stało się trudne. Normalną praktyką stało się powoływanie mniejszych doraźnych komitetów tzw. savii, mędrców. Współpracowali oni ściśle z dożą tworząc coś w rodzaju sprawnego gabinetu wykonawczego do rozwiązywania konkretnych problemów. Ten nietrwały ale skuteczny system musiał sprawić, że pojawił się pomysł na stworzenie instytucji politycznej, której władza umożliwiałaby szybsze działanie zamiast Wielkiej Rady.

W teorii Rada Dziesięciu miała za zadanie tylko zbadanie spisku Tiepolo w 1310 r. Wydawać by się mogło, że to chwilowy wysiłek i rada zostanie wkrótce rozwiązana. Tak się jednak nie stało. Tiepolo został co prawda wygnany, skazany na damnatio memoriae, jego dom został zburzony, a na jego miejscu postawiono kolumnę infamii, ale Rada została utrzymana.

Oczywiście nasuwa się wniosek, że spisek był prowokacją. Mogło tak być, choć oficjalnie mówi się że to kilka najznamienitszych i najstarszych rodów patrycjuszowskich próbowało obalić niedawno ustanowiony system oligarchiczny – a więc byłyby to mafijne porachunki i walka o władzę. Moim zdaniem ten spisek to jednak prowokacja, a powołanie Rady Dziesięciu załatwiło dwie pieczenie przy jednym ogniu: skutecznie zatarło ślady zleceniodawców nieudanego zamachu w typowo weneckim stylu oraz dało pretekst do głębokich zmian politycznych. Jak wieść gminna niesie spisek Tiepolo był bardzo źle przygotowany, nie spotkał się z pozytywną reakcją mieszkańców miasta i jak piszą historycy - został wykryty przez denuncjację. Wszystko to nosi to cechy weneckiej maskarady. Jak może ktoś pamięta z notki o Urzędzie Zbożowym część spiskowców obrabowała rzeczony Urząd i skarbiec z tym, że akurat tych „nieznanych sprawców” nigdy nie wykryto….

Teraz wrzucę nieco zapożyczeń - sam bym tego nie wymyślił -  taki mądry nie jestem. Wydaje się, że w przypadku Rady Dziesięciu zadziałał klasyczny oligarchiczny (a może jednak rewolucyjny?) sposób na organizację władzy politycznej działający od wieków wg tego samego schematu:

1) Normalne mechanizmy działania rządu są postrzegane przez oligarchię jako zbyt uciążliwe, aby zareagować na nagły kryzys;

2) Zamiast zmieniać lub modyfikować te organy władzy w taki sposób, aby były w stanie reagować na kryzys, tworzy się nowe, usprawnione agencje lub organy, które reprezentują pierwotny organ prawno-konstytucyjny, który zachowuje pozornie władzę de iure, co tym samym stanowi parawan i chroni większe interesy oligarchii;

3) nowy organ staje się agencją wyposażoną w policyjne uprawnienia do aresztowań, tajnych procesów, możliwości rządzenia ad-hoc za pomocą dekretów oraz zbiera dane wywiadowcze (np. spisy ludności i majątku, wywiad i kontrwywiad) do dalszej analizy;

4) Na podstawie posiadanych uprawnień i zebranych danych wywiadu nowy organ de facto kreuje politykę państwa.

Na pewno więc Wenecja wiele dobrego zawdzięcza spiskowi Bajamonte ... Rada Dziesięciu była czymś w rodzaju bicza, który miał spajać szlachtę Republiki i realizować cele polityczne samego weneckiego topu, pilnować interesów oligarchii ale też spójności całej grupy. Minęło wiele lat od puczu Tiepolo (słuch po nim ginie po 1329 roku), Rada Dziesięciu była powoływana rokrocznie, aż w lipcu 1335 r. stała się organem stałym.

Teoretycznie sama Rada Dziesięciu była bardzo mocno „pilnowana”. Istniał cały szereg pozornych ograniczeń w jej działaniu. Rada składała się z dziesięciu patrycjuszy wybieranych przez Wielką Radę na roczną kadencję. W Radzie nie mogła zasiadać jednocześnie więcej niż jedna osoba z tej samej rodziny oraz nie mogła być ponownie wybierana na kolejną kadencję. Nikt z Rady Dziesięciu nie miał samodzielnie żadnych kompetencji, a dodatkowo moc prawną postanowienia Rady Dziesięciu zyskiwały jedynie w połączeniu z dożą i jego sześcioosobowym gabinetem. Rada, która zbierała się co najmniej raz w tygodniu, miała prawo nakładać kary na szlachtę, w tym banicję i karę śmierci.

Warto również zauważyć, że ustanowienie Rady Dziesięciu zbiegło się w czasie z momentem, gdy florenckie firmy Bardi i Peruzzi wchodziły w okres największego rozkwitu i gdy ilość złota i srebra na rynku europejskim zaczęła się gwałtownie zmieniać.

Rada Dziesięciu, jako typowy przykład weneckiego sprawowania rządów ad-hoc zyskała z czasem coraz większe uprawnienia które stały się przyczyną jej czarnej legendy. Prawdopodobnie fundusze pozyskiwała z Urzędu Zbożowego, który pełnił rolę agenta finansowego Rady Dziesięciu. Oczywiście, jest to spowite mgłą tajemnicy, bo jak wiemy archiwum Urzędu dotyczące spraw prowadzonych dla Wenecjan zostało… no, jakoś nieszczęśliwie nie zachowało się do naszych czasów. Oczywiście są to tylko dywagacje, ale nawet uznani historycy byli w stanie wysnuć podobne wnioski. Trafnie Radę Dziesięciu spuentował historyk Edward Wallace Muir Jr., który napisał:

"Rada Dziesięciu stała nieco poza hierarchią urzędów, ale jej potęga była przysłowiowa. Ze swoimi tajnymi funduszami, systemem anonimowych informatorów, uprawnieniami policyjnymi i szerokim zakresem jurysdykcji w sprawach bezpieczeństwa państwa, członkowie Rady Dziesięciu,(…) w efekcie rządzili Republiką”.

Analogie z angielską Izbą Gwiaździstą są jak najbardziej na miejscu. Z tym, że Rada dziesięciu był o wiele potężniejsza.

Nie wiem czy to ważne, ale….

Kiedyś mój znajomy zdradził mi formułkę jakiej nauczyli go bossowie w jego korporacji kiedy zauważył coś dziwnego np. w zachowaniu kolegów z pracy. Otóż, nie zaczyna się proszę państwa takiego maila/listu od niemodnego „uprzejmie donoszę” ale używa się miękkiego „ nie wiem czy to ważne, ale…”

Którą formułkę preferowali Wenecjanie nie wiem, ale ich system donosów i pilnowania porządku w mieście robi wrażenie.

Rada Dziesięciu korzystała z tzw. bocche dei leoni (paszczy lwa) rozmieszczonych w całym mieście, które pozwalały Wenecjanom zgłaszać podejrzane nielegalne działania. Były to skrzynki najczęściej w kształcie paszczy lwa z rozwartymi ustami, do której każdy mógł wrzucić donosik i podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Skargi, choć gwarantowane ochroną tajemnicy, nie mogły być jednak ściśle anonimowe, pod groźbą zniszczenia, chyba że dotyczyły szczególnie poważnych spraw, w którym to przypadku magistraty były zobowiązane do przeprowadzenia dokładnego badania przed podjęciem dalszych kroków. Paszcze lwów były postrzegane przez późniejszych obserwatorów, takich jak Mark Twain, jako symbol opresyjnego autokratycznego rządu, który szpiegował swoich obywateli. Ponoć treść każdej dyskusji pomiędzy oligarchami lub obywatelami była rutynowo znana Dziesiątce w ciągu dwudziestu czterech godzin. Pod koniec XV w. Rada Dziesięciu narzucała również bardzo precyzyjne przepisy nakazujące obywatelom odpowiedni strój dla różnych klas, zalecając skromny ubiór, nakazując ścinać włosy na krótko i zakazując ekstrawaganckich lub kolorowych ubrań z wyjątkiem specjalnych okazji.

 

Bocche dei leoni

Źródło: https://it.wikipedia.org/wiki/Bocca_di_Leone_(Venezia)#/media/File:Bocca_di_Leone_in_the_Doge's_Palace_(Venice).jpg

Złowroga legenda

Geografia Wenecji - labirynt wąskich kanałów, liczne i mroczne sotto i portici, oraz bliskość laguny, gdzie można było łatwo pozbyć się ciał - czyniły trudnym zadanie „bycia wszędzie”. Legenda głosi jednak, że Rada Dziesięciu dysponowała bardzo rozbudowaną siatką szpiegów. A więc nie tylko bankierzy weneccy wiedzieli gdzie i do kogo płynie strumień pieniędzy i co z taką wiedzą można zrobić, ale do tego dochodziła wiedza o sekretach i słabostkach rządzących nawet w odległych częściach świata. Podobno ambasady wszystkich państw, które miały swoich przedstawicieli w mieście były całkowicie prześwietlone.

Ok, panie autor dosyć, gdzie dowody? Dosyć już tych bajek !!! Gdzie so źródła?!? Bo to wygląda na jakieś wczesne GRU czy inne KGB, a przecież średniowiecze to człowieku historia żółtej ciżemki…

Autor monumentalnej pracy na temat historii Wenecji John Julius Norwich uraczył nas takim passusem który oczywiście zamieszczę w całości:

„Byłoby dziwne, gdyby Wenecja, posiadająca własny system wywiadowczy o wiele bardziej rozwinięty niż system jakiegokolwiek obcego mocarstwa, nie śledziła z bliska wszystkich tych tajnych działań i w miarę możliwości nie wykorzystywała ich do własnych celów. Każda ambasada, a nawet każde zagraniczne gospodarstwo domowe, było dokładnie penetrowane przez weneckich agentów, którzy przekazywali bezpośrednio do Rady Dziesięciu szczegóły dotyczące przybycia i odejścia, otrzymanych listów i podsłuchanych rozmów. Szczególną uwagę zwracano na czołowe kurtyzany, z których kilka było opłacanych przez państwo, by przekazywały wszelkie informacje, które mogły okazać się przydatne, czy to do szantażu, czy w inny sposób. Istniała również aktywna sieć podwójnych agentów, których zadaniem było wprowadzanie fałszywych lub mylących informacji do obcych systemów.”

Nie mógł być to rodzaj „dyplomacji”, która zjednuje przyjaciół. Na pewno Wenecja igrała z ogniem, wywołując wrogość wielu, wielu osób. Część tajnych w zamierzeniu działań Republiki takich jak szpiegostwo (w tym pewnie przemysłowe), nagłe niespodziewane bankructwa czy załamania rynków w różnych częściach świata i morderstwa polityczne były z pewnością czytelne dla współczesnych. Myślę sobie, że przecież nieco później Machiavelli orientował się w tychże arkanach a większy wstrząs i oburzenie wywołał tym, że po prostu tylko je opisał wprost, a nie to że były one uważane przez współczesnych za szczególnie niemoralne czy naganne.

A jak trubadurem, a jak katem będziesz….

Na podstawie zebranych informacji wywiadowczych lub donosów Rada Dziesięciu miała prawo wydawać akty oskarżenia o popełnienie zbrodni i mogła prowadzić całkowicie tajne procesy osób, które zostały w ten sposób zadenuncjowane. Od wyroku śmierci nie było odwołania; uznani za winnych przestępcy byli po prostu łapani przez policję „Dziesiątki”. Często "znikali" z pola widzenia i zazwyczaj wykonywano na nich egzekucję (zwykle przez uduszenie) tego samego dnia, w którym zapadł wyrok, a ich ciała wieszano za nogę w Piazetcie. Jeśli ktoś widział kiedyś starsze odmiany kart do tarota, takie jak tarot marsylski na pewno skojarzy ten widok z obrazkiem na karcie Wisielec.

Sądownictwu Rady podlegali też w sprawach karnych patrycjusze, duchowni i sekretarze rządowi. Przywilej ten miał na celu utrzymanie w karbach osób uprzywilejowanych, gdyż postępowanie sądowe w Radzie Dziesięciu nie miało bynajmniej na celu dobra oskarżonego, któremu nie wolno było mieć obrońców, a surowość i nieugiętość straszliwego trybunału odbierała przestępcy wszelką nadzieję. Nawet doża nie był bezpieczny. Cała moc Dziesiątki ujawniła się w 1355 r. kiedy na śmierć został skazany doża Marin Faliero, oskarżony o próbę rozbicia rządów oligarchii i wprowadzenie dziedzicznej monarchii. Po egzekucji wśród portretów upamiętniających dożów w Pałacu Książęcym jego portret na zawsze zostanie przykryty czarnym całunem. 

Scena egzekucji stała się inspiracją dla XIX w. obrazu Franceso Hayeza. Czy tylko mnie się wydaje, że postać z lewej strony to trubadur który odczytuje wyrok na chwilę tylko odłożywszy lutnię na bok? Może to jednak tylko moja wyobraźnia, a tak wyglądał normalny herold.

Francesco Hayez “Dziesięciu”, na obrazie Śmierć doży Marina Faliero,1867

Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Council_of_Ten#/media/File:Francesco_Hayez_010.jpg

Rada Dziesięciu była nie tylko organem policyjnym, wywiadowczym, kontrwywiadowczym, polityki zagranicznej, dezinformacyjnym, szpiegowskim i ustawodawczym, ale także tajnym i najwyższym sądem oraz katem. Nawet władza doży mogła być osłabiona  przez Radę Dziesięciu, choć teoretycznie nadal pełnił on funkcję wykonawczą. Wystarczył odpowiedni „osąd” (bo przecież nie paragraf) i zagrożenie dla oligarchicznego ustroju .

Rada miała też znaczne uprawnienia finansowe już w XIV w. Około 1390 roku Rada Dziesięciu pozwalała bankierom na przekazywanie srebra do weneckiej mennicy, które następnie było wybijane na wenecką monetę (grosso) i zwracane bankierom, którzy, zgodnie z warunkami "układu", zgadzali się pożyczyć je rządowi Wenecji! Innymi słowy, choć prawdą jest, że Wenecja nie miała banku centralnego w nowoczesnym znaczeniu tego słowa, Rada Dziesięciu, przyznając takie przywileje różnym prywatnym bankom, spełniała podstawowe funkcje takiego banku.

Są jeszcze w XIV w. dwa ślady które wymagają przedstawienia. Jeden bardziej sensacyjny i spiskowy, a drugi związany z Urzędem Zbożowym i finansami – tym razem nieźle udokumentowany i pokazujący obłudę Wenecjan.

Istnieją podejrzenia (oczywiście mające słabe podstawy), że Dante Alighieri mógł zetknąć się z Radą Dziesięciu, bowiem odwiedził Wenecję w 1321 r., występując jako przedstawiciel dyplomatyczny pobliskiego miasta Rawenna. Pamiętamy z notek Magazyniera o powiązaniach Dantego z rodem della Scala (Scaligeri). Z jaką misją został posłany nie wiem, ale faktem jest że zmarł wkrótce po opuszczeniu Wenecji. Istnieje pewien przekaz, mówiący o tym, że odmówiono mu łodzi, którą mógłby popłynąć na południe przez lagunę. Zmuszony był podążać ścieżką przez bagna, zachorował na malarię i zmarł po powrocie do Rawenny. Inna wersja mówi, że łódź była gotowa ale Dante został ostrzeżony, że wejście na pokład oznaczałoby pewną śmierć. Tak czy inaczej - akta weneckie dotyczące tej sprawy zaginęły.

Druga rzecz jest lepiej naświetlona, być może to jednak była sytuacja skrajna, ale na nieszczęście Republiki protokoły sprawy zostały sporządzone w Wenecji przez Prokuratorów San Marco, innej niezwykle ciekawej instytucji weneckiej. Otóż w znanym nam już Urzędzie Zbożowym depozyt złożył Cangrande della Scala, najwybitniejszy prawdopodobnie przedstawiciel tego rodu. Po jego śmierci do depozytu zgłosił roszczenie spadkobierca, niejaki Fregano, którego szlachectwo Wenecjanie podważali. Po wielu pertraktacjach i sporach prawnych zdołał uzasadnić swoje roszczenie tak, że władze weneckie nie były w stanie go odrzucić. Problem polegał na tym, że roszczenie wobec Urzędu Zbożowego, a tym samym wobec samego państwa weneckiego, urosło wraz z odsetkami do niebotycznej sumy około 250 000 dukatów. Wenecjanie nie chcieli zapłacić, stąd próby podważenia szlachectwa klienta. Kiedy to się nie powiodło, Republika sięgnęła po bardziej radykalne rozwiązania. Zapewne na zlecenie Dziesiątki zorganizowano dwa zamachy na życie Fregano. No dobrze, profesor Mueller ujmuje to łagodniej – zlecenia zamachów zahaczyły o „ważne organy państwowe Wenecji”. Ale my nie musimy się tu tak krygować, a ja mogę przyjąć ryzyko mówienia czegoś wprost. Zastraszony (ale wciąż żywy) Fregano poszedł na kompromis – zrezygnował z roszczeń a Wenecja zgodziła się łaskawie na wypłatę renty w wysokości 1500 dukatów rocznie oraz 1000 dukatów po jego śmierci dla jego męskich spadkobierców. O taktyce Wenecji przyjętej później wobec spadkobierców Fregano źródła milczą. Oligarchia odmówiła więc zapłaty tego co się prawnie należało i „renegocjowała” zobowiązania na swoich warunkach.

Oczywiście notka za bardzo by się rozrosła i nie będę omawiał w tym miejscu dziejów tej instytucji do końca, bo nie mam zamiaru tworzyć tu konstrukcji a’la Dan Brown. Do mojej notki o alchemii finansowej potrzebny jest mi właściwie tylko fragment dziejów „Dziesiątki” z XIV w. Historia Rady Dziesięciu skrywa jeszcze wiele fascynujących tropów w wieku XV w. – np. a to Dziesiątka w 1415 zwróciła się do bankiera z Rialto z prośbą o pożyczkę na nagrodę za głowę wrogów Wenecji (w tym przypadku króla Zygmunta Luksemburczyka i Brunona della Scalla); Rada przejęła kontrolę nad kancelarią książęcą i kancelarią tajną Republiki. Ciekawa jest bardzo spóźniona reakcja „Dziesiątki” w przypadku obrony Konstantynopola, ale też jak pisze Roger Crowley – odnotowane w źródłach zlecenie przez „Dziesiątkę” kilkunastu nieudanych zamachów na Mehmeta II, a także objęcie bezpośrednio w zarząd kwestii finansowych Republiki. Tutaj mamy tak lubiany przez naszych historyków "polski ślad". Jednym z tych nieudałych zamachowców miał być bliżej niezidentyfikowany "Polak z Krakowa". Biorąc pod uwagę, że okoliczności śmierci Mehmeta uważane są za "tajemnicze", można wysunąć przypuszczenie, że ostatecznie Dziesiątka  dopięła swego, zwłaszcza że ponoć jej agenci to byli często lekarze (sic!) specjalizujący się w truciznach. A propos Turków i Mongołów, ponoć w Wenecji popularnym powiedzeniem było „jesteśmy pierwej Wenecjanami, a dopiero później chrześcijanami”.

XVI w. to już jak sugeruje Norwich schyłek Wenecji (oraz Dziesiątki) jako budzącej strach potęgi, co miało swój początek w działaniu powołanej przez papieża Ligi z Cambrai w 1508 r.

Wydaje się, że ten ogólny upadek morale zaraził całą ludność. Dawny duch publiczny wyparował. Wenecjanie stawali się coraz bardziej miękcy. Bogactwo prowadziło do luksusu, luksus do próżniactwa, a próżniactwo do bezwładu, nawet gdy państwo było zagrożone. Nie był to osąd z ostatnich dni; wielu z nich już wtedy to dostrzegało i przyznawało. „Dawniej”, pisał Cristoforo da Canale w 1539 r., "Republika własnymi siłami zgromadziła wiele potężnych flot, do czego teraz nie byłaby zdolna; bo chociaż nasi ludzie są zjednoczeni i praworządni, to jednak ich obecny komfort i dobrobyt jest tak duży, że nic, poza nadrzędną koniecznością, nie skłoniłoby ich do zaokrętowania się na galerę.

Mniej więcej w tym czasie Rada jest instytucją schyłkową choć przetrwała aż do 1797 r. Jej kompetencje w dużej mierze zostały przekazane trybunałowi inkwizytorów stanu, który stał się bezwarunkowo najbardziej charakterystyczną instytucją państwa weneckiego. Ale to już temat na inną opowieść.

 



tagi: wenecja  rada x  rada dziesięciu  urząd zbożowy  liga z cambrai 

ahenobarbus
30 lipca 2021 23:46
36     2140    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @ahenobarbus
31 lipca 2021 06:15

Świetny wpis!

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ainolatak 31 lipca 2021 06:15
31 lipca 2021 08:35

Dziękuję! Nawet wyszło bo temat samograj. Chciałem dać tytuł Matka wszystkich Bilderbergów ale już wolałem uniknąć większej pretensjonalności.

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @ahenobarbus
31 lipca 2021 08:47

Bradzo ciekawe. Tytułem uzupełnienia: artykuł z History Today o okolicznościach egzekucji Marina Faliero. Straszny nerwus z tego doży był, nawiasem mówiąc.

Artykuł ilustruje jeszcze inna wizja dramatycznego wydarzenia na schodach Gigantów - obraz Eugène'a Delacroix z 1827 roku, niewątpliwie inspirowany opublikowanym przez Byrona w 1821 roku dramatem Marino Faliero, Doge of Venice. Byron u początków Risorgimenta upozował dożę na herosa weneckiego republikanizmu i ludowej rewolucji, a Delacroix, jak powiadają, wplótł w wizualną narrację swojego dzieła swoje rozrachunki z Karolem X i restaurowaną dynastią Burbonów. Z bajronowskiej inspiracji wywodzi się również tragedia pióra Casimira Delavigne'a (autora Warszawianki), która z kolei pobudziła Donizettiego do stworzenia opery Marino Faliero.

Obraz Hayeza powstał w 1867 roku, w rok po przyłączeniu Wenecji do zjednoczonych Włoch (był to przedostatni nabytek Królestwa przed likwidacją Państwa Kościelnego) i oczywiście jest pełen aluzji i ukrytej symboliki, odnoszącej się do Risorgimenta. Jeszcze później, w 1885, Swinburne w ślad za własną analizą i krytyką dzieła Byrona napisał własną wersję dramatu Marino Faliero, uwspółcześniając odniesienia i modelując bohatera na wzór Mazziniego.

Ten herold - trubadur czy nie trubadur - pewnie też coś znaczy, ale raczej w kontekście XIX, a nie XIV stulecia. A jak było naprawdę, możemy się tylko domyślać. Fotografa przy tym nie było. ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @SchwarzesSchaf 31 lipca 2021 08:47
31 lipca 2021 08:52

Na pewno jak angielscy poeci zajmują się Wenecją to jest to znak albo zlecenie ;) W notce już tego nie chciałem umieszczać, ale również amerykańscy "ojcowie demokracji" wnikliwie studiowali administrację wenecką ze szczególnym uwzględnieniem Dziesiątki - zwłaszcza Adams i Jefferson. Pisali nawet jakieś polemiki, że to złe etc... ale jednak sporo elementów takiego sprawowania władzy w systemie amerykańskim bym dostrzegł - pod fasadą republiki. Ale to pewnie mnie ktos zjedzie za tak prostacką opinię ;)

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
31 lipca 2021 08:52

A dziś na Wenecję powołują się kardynałowie...politykę można tłumaczyć tylko poprzez świętych, dlaczego nikt tego nie czyni?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski 31 lipca 2021 08:52
31 lipca 2021 08:53

Zwłaszcza, że kręgosłup tej bestii przetrącił papież  - Liga Cambrai

zaloguj się by móc komentować

mniszysko @gabriel-maciejewski 31 lipca 2021 08:52
31 lipca 2021 09:09

Coryllusie zrozum, że łączenie świętych z polityką i całym jej kontekstem to twój patent. Albo go wykorzystasz albo spocznie w szufladzie. Do tego potrzebna jest nie tylko wiedza ale i pewna intuicja. A intuicję albo się ma albo jest się jej pozbawionym.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @mniszysko 31 lipca 2021 09:09
31 lipca 2021 09:28

Tak, wiem. I to mnie przeraża. Jutro coś o tym napiszę...

zaloguj się by móc komentować

smieciu @ahenobarbus 31 lipca 2021 08:52
31 lipca 2021 10:37

Z późniejszego zainteresowania historią doży wynika że faktycznie mogło coś być na rzeczy. Nie udało mu się wykonać zadania ale zleceniodawcy pamięć kultywują? ;)

Ogólnie muszę napisać że owa oligarchiczna struktura Wenecji ciekawa. Stworzyli system jawny i tajny jednocześnie. Wąski ale i musiał być w miarę szeroki, ludzi ze wspólnotą interesów. To właśnie najbardziej intryguje. Ponieważ zwykle szukamy jakiegoś konkretnego źródła władzy. Niech to będzie przykładowo rodzina Fuggerów czy Medyceuszy. Tam można mówić o przekazywaniu jakiejś wiedzy, bogactwa i idei w bardzo wąskim całkowicie zamkniętym kręgu. Z opisu Rady Dziesięciu wyłania się jednak nieco inny obraz, ludzi, którzy faktycznie tak czy inaczej byli zespoleni ze swoim krajem. Bogactwo, wiedza i idea była dzielona przez szerszą grupę.

Przynajmniej tak się wydaje. Naprawdę to mnie najbardziej ciekawi. Czy byli autentyczni i samodzielni. Czy faktycznie Wenecja była taką prawdziwą wyspą potrafiącą oprzeć się wpływom wielkich rozgrywających? Czy też Rada Dziesięciu powstała z inspiracji tych właśnie rozgrywających. Jest parę argumentów za tym drugim rozwiązaniem. Rada powstaje w wyniku spisku a ten z definicji jest udziałem małej grupki. Spisek ten ma miejsce w okresie kiedy jasna już musi być waga roli Wenecji i jako centrum handlowego i finansowego. Niedługo później mamy owego dożę o którym pamięć nie zaginęła a którego w takim kontekście można najłatwiej zrozumieć jako kontrspiskowca reprezentującego inny obóz.

Tak mogło być ale też nie faktycznie nie jest wykluczone że z czasem Rada oderwała się od źródeł i Wenecja zaczęła prowadzić samodzielną politykę. Choć tak naprawdę Rada przecież musiała wiedzieć że tak się nie da.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @smieciu 31 lipca 2021 10:37
31 lipca 2021 12:55

Możliwe, ze to trochę wina notki, bo wiadomo że wszystkiego nie da sie ująć i tak naprawdę w przekroju kilku stuleci trudno wysnuąć takie wnioski albo ocenić jakieś zjawisko.  Zapomniałem o wielu istotnych szczegółach, jak to że w XV w. kiedy Sykstus IV wydał interdykt przeciw Wenecji Republika  po prostu odmówiła jego przyjęcia. Przedstawiciel Wenecji w Rzymie odmówił przekazania bulli papieskiej swojemu rządowi, co zmusiło Sykstusa do wysłania jej przez specjalnego posłańca do patriarchy Wenecji, który z kolei tłumaczył się, że jest zbyt chory, by przekazać ją doży i senatowi. Natychmiast jednak poinformował o tym Dziesięciu, którzy wydał polecenie, aby za wszelką cenę zachować tajemnicę i aby kościoły nadal sprawowały swoje święte urzędy jak zwykle.

Trochę strolluję własną notkę:

Gdyby ktoś chciał poczytać więcej co piszą bardzo odjechani autorzy którzy chyba żyją z teorii spiskowych, tu jest bardzo obszerna rzecz, z tym że po angielsku: http://tarpley.net/online-books/against-oligarchy/the-venetian-conspiracy/ ale można sobie włączyć translator. Ja z tego tekstu nieco zaczerpnąłem, przyznaję, ale jednak pewne rzeczy już uznałem za bardzo odjechane, a nie mam czasu tego weryfikować. Tam jest pełno "bomb", ale to już za dużo dla mnie, ja mam wrażenie że piszą to jednak jacyś agenci wpływu. Ale jak ktoś jest zainteresowany... Trochę wiedzy tam jednak jest.

 

zaloguj się by móc komentować

MZ @ahenobarbus
31 lipca 2021 13:38

Ciekawy i rozjaśniający wpis,inaczej teraz widzę Wenecję ,z jej bogactwem.Jak się ją zwiedza,idąc tymi ciemnmi uliczkami,to nie widać co kryje się we wnętrzu.

Podziękowania.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
31 lipca 2021 14:19

Ciśnienie i adrenalina od razu na górne C. Kafka nie potrzebna. O plusie nie wspominam.

"Jednak mimo wszystko młody Sforza mówił prawdę. Wenecja była znienawidzona, a nienawiść ta rosła w siłę, gdy jej sąsiedzi patrzyli, jak zawiera pokój z Turkami, a wkrótce potem bezczynnie przyglądali się, jak Apulia jest plądrowana i grabiona przez niewiernych."

To jest kolejna przesłanka do szukania partnera do wycyckania w obszarze europejskim, czyli Anglii Tudorów. Portę bardzo trudno było wykorzystać, bo Osmnani i ich starozakonni faktorzy/mamagerowie wiedzili dokładnie jaki jest cel merkantylnej wymiany. Chociaż z drugiej strony któryś z weneckich donosicieli w Anglii wyrażał szczery podziw dla umiejętności Henryka VII, protoplasty Tudorów, do wyciągania kasy skądkolwiek nawet z nikąd ...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
31 lipca 2021 14:20

"w XV w. kiedy Sykstus IV wydał interdykt przeciw Wenecji Republika"

Chyba o to mi chodziło, kiedy pytałem się o bullę zakazującą handlu z Lewantem. Dzięki.

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @Magazynier 31 lipca 2021 14:20
1 sierpnia 2021 13:00

Raczej chodziło o wcześniejszy okres, przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze takie zakazy, i ma to niewątpliwie zwiążek z kryzysem w handlu z Lewantem w latach (1291-1344) w następstwie wypraw krzyżowych. Bulli zakazujących handlu z muzułmańskimi potęgami jest sporo, podobnie zresztą jak prac na ten temat. W jednej z nich (G. Ortalli, Venice and Papal Bans on trade with the levant: The role of the jurist) pisze (podkreślenia moje):

"Po upadku Akry, papież Mikołaj IV wydał w sierpniu 1291 r. surowe rozporządzenia nakładające najcięższe sankcje na wszystkich handlujących "arma, ferrum, lignamina, victualia et alia quecunque mercimonia" z "Aleksandrią i innymi miastami saraceńskimi w Egipcie". Zarządzenia papieża miały liczne precedensy, sięgające w szczególności kanonów III, a jeszcze bardziej IV Soboru Laterańskiego (odpowiednio z 1179 i 1215 r.). Do postanowień dotyczących materiałów strategicznych i prowiantu nowy środek dodawał surowe przepisy dotyczące wszelkiego rodzaju mercimonii, co teoretycznie oznaczało całkowite embargo. Po Mikołaju IV, wraz z Bonifacym VIII, Benedyktem XI i Klemensem V, następowały kolejno interwencje, których rezultaty były jednak sporadyczne. Skuteczność interwencji zależała od konkretnej sytuacji, warunkowych interesów mocarstw handlowych i różnej surowości, z jaką sama Kuria wymagała respektowania własnych środków prawnych. W takiej sytuacji Wenecja dostrzegała, że jej podstawowe interesy są zagrożone.

[...] Pomimo porozumienia z sułtanem z 1302 r., dwa lata później w oficjalnych rejestrach gminy Veneciarum znalazły się akty Benedykta XI, które przypominały i podkreślały stare przepisy, zwłaszcza te zatwierdzone przez sobory kościelne i Mikołaja IV. Każdy, kto zostałby uznany za eksportera zakazanych towarów do Aleksandrii, Egiptu lub Syrii, podlegał ekskomunice, utracie praw obywatelskich i wieczystej niesławie. Ale zaraz pod tą groźną bullą Benedykta XI, na tej samej stronie, znajdujemy deklarację z 8 kwietnia 1304 roku brata Enrico da Rimini, dominikańskiego zakonnika, który reprezentował interesy Wenecji w Rzymie. Usłyszał on bezpośrednio od papieża, w obecności kapelana papieskiego, że Wenecjanie będą mogli handlować bezpośrednio z Egiptem i poddanymi sułtana wszelkimi towarami (mianowicie tekstyliami i odzieżą), które nie zostały wyraźnie zabronione w bulli papieskiej z kilku dni wcześniej. Dla zwiększenia skuteczności brat Enrico opatrzył to oświadczenie uroczystym wstępem ("Noverint universi presentes litteras inspecturi ...") i ujął je w pierwszej osobie, w której zakonnik wypowiada się autorytatywnie ("audivi", "intellexi")".

Przy okazji widzimy, jak sobie radzono w Wenecji z nieżyciowymi rozporządzeniami. ;)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
1 sierpnia 2021 13:13

Inveni!!! 1299 Boniface'ego VIII bulla Fuit olim: Denounces those who supply arms, ammunition, and provisions to the Saracens. Potępia tych, którzy dostarczają broni, amunicji i żywności Saracenom.

I znowu ten niezności Bonifacy VIII, ech ...!!! Gdyby dłużej pożył ludzkość nie zostałaby uszczęśliwiona humanizmem. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
1 sierpnia 2021 13:22

"Ok, panie autor dosyć, gdzie dowody? Dosyć już tych bajek !!! Gdzie so źródła?!? Bo to wygląda na jakieś wczesne GRU czy inne KGB, a przecież średniowiecze to człowieku historia żółtej ciżemki…"

Jak to gdzie? W antykwariatach ... ;-)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @SchwarzesSchaf 1 sierpnia 2021 13:00
1 sierpnia 2021 14:29

Dzięki. Ale co do Benedykta XI i Klemensa V to się raczej nie zgadza, bo B XI długo przed Bonifacym 8 a K 5 wsławił się tylko spolegliwością wobec Filipa IV zwanego Pięknym i masakrą Templariuszy na jego życzenie. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @SchwarzesSchaf 1 sierpnia 2021 13:00
1 sierpnia 2021 14:38

Przepraszam mój błąd. Benedykt XI nastaje zaraz po Bonifacym 8. Ale nie mogę znaleźć czy pisał jakieś bulle contra handel z Saracenami, może listy. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 31 lipca 2021 14:19
1 sierpnia 2021 17:43

z Anglią mogło być coś na rzeczy. W końcu dotarła do mnie książka May McKissack o czternastym stuleciu w Anglii. 

Wiek bardzo dużych zmian w Anglii. Wiadomo, Anglia była zapleczem produkcyjnym wełny. Stąd pewnie między innymi wojna z Walią za Edwarda I. Najlepsza odmniana wełny pochodzi z owiec ryeland a one były chodowane na terenach pomiędzy rzeką Severn a moczarami Walii. Wełnę dostarczały głównie klasztory, towar kupowali florentczycy. Za rządów Edwarda III zmienia się jednak struktura produkcji i co innegi zaczyna być dominującym towarem eksportowym. .. ale o tym później. 

McKissack pisze, że Wenecjanie pływali głównie do Londynu, a Genueńczycy do Southampton. A Londyn dopiero w XIV w. zaczyna wyrastać na czołowe angielskie miasto, a w siłę rośnie City i gildie. Przypadek? Może... 

Są tam inne weneckie ślady ale to już zostawię na ostatnią notkę. Mam co prawda jeszcze jedną szokującą obyczajówkę z XIV w. która w sumie nie jest jakąś sensacją, ale mało się o tym mówi a to błąd. Dotyczy to pewnego świeckiego "zakonu" ..

Swoją drogą Wenecja to temat rzeka. Nawet motywy architektoniczne zaczerpnięte ze wschodu no i np. informacja że oligarchia utrzymywała regularne haremy na wzór wchodni. Nieźli chrześcijanie doprawdy. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 1 sierpnia 2021 17:43
1 sierpnia 2021 18:07

Hodowane oczywiście :) 

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @Magazynier 1 sierpnia 2021 14:38
1 sierpnia 2021 22:59

W zasadzie bulla to nazwa zwyczajowa i nie do końca precyzyjna. Jest nią każdy papieski dokument opatrzony (jak sama nazwa wskazuje) bullą, czyli ołowianą papieską pieczęcią. Bulle szczególnie ważne czy uroczyste były osobiście przez papieża podpisywane, ale niekoniecznie. Na wikipedycznej liście bulli papieskich - jak zaznaczono, niekompletnej - w opisie bulli Bonifacego z 1299 nazwanej Fuit olim czytamy "Potępia tych, którzy dostarczają broń, amunicję i prowiant Saracenom" i jest to rzeczywiście pierwszy wymieniony tam dokument o takiej treści. Jednakże w literaturze powtarza się informacja o wcześniejszej o kilka lat bulli Mikołaja IV z 1291 roku, której postanowienia Bonifacy tylko powtórzył i zaostrzył. Z braku precyzyjniejszej informacji przeszukałem naprędce kompletną edycję dokumentów Mikołaja i znalazłem "list kurialny" (epistola curialis - list wysłany z inicjatywy kurii, a nie jako odpowiedź na zapytanie) datowany w Orvieto 7 X 1290 r. i skierowany do patriarchy jerozolimskiego, jednocześnie legata papieskiego. Chodzi tam z grubsza o łaskawe zdjęcie ekskomuniki nałożonej na rezydujących w Ziemi Świętej "Sycylijczyków i innych", którzy wbrew zakazom (czyli musiały być jakieś wcześniejsze dokumenty) handlowali z Saracenami w Aleksandrii i innych miastach Egiptu żywnością i innymi towarami ("victualia seu mercimonia quelibet"), o ile nie chodzi o pewne określone ich rodzaje, takie jak broń, konie, stal i drewno budowlane i oczywiście pod warunkiem, ze więcej nie będą grzeszyć.

Że nie jest to kwestia jednej czy dwóch bulii, czyli okazjonalnej interwencji papiestwa w handel lewantyński, świadczą takie opracowania jak Stefan K. Stantchev, Spiritual Rationality: Papal Embargo as Cultural Practice.

 

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @ahenobarbus 31 lipca 2021 08:52
1 sierpnia 2021 23:04

W takim razie pilnie trzeba wziąć na warsztat największego angielskiego poetę i zinterpretować "Otella" jako zlecenie albo znak. Ja się nie podejmę. ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @SchwarzesSchaf 1 sierpnia 2021 23:04
1 sierpnia 2021 23:21

ja na pewno nie. a jeszcze jest przecież kupiec wenecki. nie florencki czy genueński tylko właśnie wenecki. 

zaloguj się by móc komentować


Paris @ahenobarbus 1 sierpnia 2021 17:43
3 sierpnia 2021 13:34

Tak...

...  lepiej  mozna  teraz  zrozumiec  "zamilowanie"  do  "bunga-bunga"  degenerata  Silvio  i  jemu  podobnych  polYtykUF  "sFiatowego  formatu"  !!! 

 

Panie  Ahenobarbus,...

...  wpis  przegenialny,...  absolutnie  arcygenialny  !!!   

Kojarzy  mi  sie  z  ta  cala  "rada  dziesieciu"  tylko  obecna  "dzialalnosc"  ZDYCHAJACEJ  Lunji  eLropejskiej  i  "powolanej"  przez  nia  komisji  europejskiej...  z  Barosso,  Juncker'em  i  innymi  skompromitowanymi  HOHSZTAPLERAMI  !!!

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 1 sierpnia 2021 17:43
3 sierpnia 2021 14:48

Całkiem nieźli. Poprostu naśladowali biblijnych patriarchów. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 1 sierpnia 2021 23:21
3 sierpnia 2021 14:49

I dwóch gentalmanów z Werony. Werona niedaleczko.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 3 sierpnia 2021 13:34
3 sierpnia 2021 15:39

No właśnie mam wrażenie że to całkiem nie zdechło a nawet ma się dobrze... a poza tym zawsze zaczyna się tak samo, tj. potrzebne są specjalne uprawnienia a potem... jest już za późno.

zaloguj się by móc komentować

SchwarzesSchaf @Magazynier 3 sierpnia 2021 14:49
3 sierpnia 2021 16:04

I Romeo i Julia (też z niedalekiej Werony), i Burza, i Wiele hałasu o nic... Troszkę dalej, ale przecież wciąż Włochy i bliżej niż Londyn. ;) Ponadto sztuka odgrywana w Elsynorze w III akcie Hamleta została napisana po włosku, chociaż rzecz ma dziać się w Wiedniu, a otruty książę nosi imię Gonzago.

O związkach Renesansu włoskiego i angielskiego oraz o Renesansie hermetycznym (Bruno) pisała Frances Yates. Jej Sztuka pamięci  (chyba jedyna, jaka ukazała się po polsku) tak mi się podobała, że przeczytałem jeszcze The Theatre of the World i The Rosicrucian Enlightment. A jej w ogóle pierwsza książka nosi tytuł John Florio: The Life of an Italian in Shakespeare's England.

A propos angielskiej Kompanii Weneckiej - to są właśnie czasy Barda. Z pewnością wymiania kulturalna i wszelka inna pomiędzy Anglią a Italią była przez wieki intensywna, co znajduje odbicie w literaturze.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @SchwarzesSchaf 3 sierpnia 2021 16:04
3 sierpnia 2021 16:40

Zawsze chciałem przeczytać Sztukę pamięci, swego czasu sporo osób mi to polecało, które były zainteresowane tzw. hermetyzmem. Niestety jakoś się nie złożyło :/ Warto?

Te związki anglia-włochy. Kto jest uważany za "ojca angielskiej historii"? Pan Polydore Vergil  https://en.wikipedia.org/wiki/Polydore_Vergil

A dobry był w propagandzie i przeinaczaniu faktów. Mam zamiar coś o tym jeszcze napisać.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 15:39
3 sierpnia 2021 17:10

Zdycha  TOTO  straszliwie...

...  to  juz  wiadomo,  ale  wiadomo  takze,  ze  bedzie  TOTO  zdychac  jakis  czas...  tak  czy  owak  wlasnie  ODKRYWAMY  ten  "modus  operandi"...  licze,  ze  ta  cenna  wiedza  szybko  dotrze  do  ludzi  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @SchwarzesSchaf 3 sierpnia 2021 16:04
3 sierpnia 2021 17:13

No  rzeczywiscie...

...  te  "zwiazki"  sa  niesamowite  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 16:40
3 sierpnia 2021 17:15

Czekam,  czekam,...  czekam  z  niecierpliwoscia  !!!

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 3 sierpnia 2021 17:10
3 sierpnia 2021 18:12

od razu mi się skojarzyło z tym "zamachem" antyszczepionkowców.. zaraz będą specjalne uprawnienia dla jakichś agend. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 3 sierpnia 2021 18:12
3 sierpnia 2021 20:51

Bardzo  dobrze...

...  sie  to  Panu  skojarzylo  !!!

Wlasnie  po  to  zeby  TOTO  dluuugo  zdychalo  to  beda  ci  WYKOLEJENCY  strugac  rozne  ZEROWISKA  aby  tylko  trwac,  nie  wazne  jak  bo  to  narody  poszczegolne  zaplaca  za  te  CHUCPY,  wlasnie  odgrywane  i  to  NA  BEZCZELA,...  a  to  jakies  agendy  "SOROS'a",  a  to  "fundusze  od  cyberatakow"  z  d**y  wzietych  itp.  "narzedzi"  sprawowania  waadzy  !!!

Ach,  no  i  nie  zapominajmy,  ze  od  tych  DEBILIZMOW  PiS'owi  "supki  poparcia  bedo  rosly"  !!!

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus
13 sierpnia 2021 12:34

Mały edit bo w sumie wdał się drobny błąd merytoryczny, ale nie mogłem go zdzierżyć więc poprawiłem. Pisałem ten fragment z pamięci i mi się pokićkały źródła informacji. Ale przy okazji uzupełniłem treść o tzw. "polski ślad" związany z Radą Dziesięciu.

 

Było:

Oczywiście notka za bardzo by się rozrosła i nie będę omawiał w tym miejscu dziejów tej instytucji do końca, bo nie mam zamiaru tworzyć tu konstrukcji a’la Dan Brown. Do mojej notki o alchemii finansowej potrzebny jest mi właściwie tylko fragment dziejów „Dziesiątki” z XIV w. Historia Rady Dziesięciu skrywa jeszcze wiele fascynujących tropów w wieku XV w. – np. a to Dziesiątka w 1415 zwróciła się do bankiera z Rialto z prośbą o pożyczkę na nagrodę za głowę wrogów Wenecji (w tym przypadku króla Zygmunta Luksemburczyka i Brunona della Scalla); Rada przejęła kontrolę nad kancelarią książęcą i kancelarią tajną Republiki. Ciekawa jest bardzo spóźniona reakcja „Dziesiątki” w przypadku obrony Konstantynopola, ale też jak pisze Thomas F. Madden – odnotowane w źródłach zlecenie przez „Dziesiątkę” kilkunastu nieudanych zamachów na Mehmeta II, a także objęcie bezpośrednio w zarząd kwestii finansowych Republiki. A propos Turków i Mongołów, ponoć w Wenecji popularnym powiedzeniem było „jesteśmy pierwej Wenecjanami, a dopiero później chrześcijanami”.

Jest: Oczywiście notka za bardzo by się rozrosła i nie będę omawiał w tym miejscu dziejów tej instytucji do końca, bo nie mam zamiaru tworzyć tu konstrukcji a’la Dan Brown. Do mojej notki o alchemii finansowej potrzebny jest mi właściwie tylko fragment dziejów „Dziesiątki” z XIV w. Historia Rady Dziesięciu skrywa jeszcze wiele fascynujących tropów w wieku XV w. – np. a to Dziesiątka w 1415 zwróciła się do bankiera z Rialto z prośbą o pożyczkę na nagrodę za głowę wrogów Wenecji (w tym przypadku króla Zygmunta Luksemburczyka i Brunona della Scalla); Rada przejęła kontrolę nad kancelarią książęcą i kancelarią tajną Republiki. Ciekawa jest bardzo spóźniona reakcja „Dziesiątki” w przypadku obrony Konstantynopola, ale też jak pisze Roger Crowley – odnotowane w źródłach zlecenie przez „Dziesiątkę” kilkunastu nieudanych zamachów na Mehmeta II, a także objęcie bezpośrednio w zarząd kwestii finansowych Republiki. Tutaj mamy tak lubiany przez naszych historyków "polski ślad". Jednym z tych nieudałych zamachowców miał być bliżej niezidentyfikowany "Polak z Krakowa". Biorąc pod uwagę, że okoliczności śmierci Mehmeta uważane są za "tajemnicze", można wysunąć przypuszczenie, że ostatecznie Dziesiątka ostatecznie dopięła swego, zwłaszcza że ponoć jej agenci to byli często lekarze (sic!) specjalizujący się w truciznach.  A propos Turków i Mongołów, ponoć w Wenecji popularnym powiedzeniem było „jesteśmy pierwej Wenecjanami, a dopiero później chrześcijanami”.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować