-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Trzy krótkie baśnie azjatyckie, czyli o wygrywaniu lokalnych elit

Nie wiem kto z państwa miał okazję przeczytać „Opowieści znad brzegów rzek”, skompilowaną w XIV wieku powieść chińską, zaliczaną do kanonu powieściowej literatury Państwa Środka, który składa się zaledwie z czterech pozycji. Nie wnikając na razie w didaskalia, wszystkie te dzieła mają znaczne rozmiary. Jednak co najważniejsze, stanowiły źródło inspiracji dla niezliczonych pochodnych powieści, gier, sztuk, filmów i innych wytworów popkultury, ale także realnych postaci. Dosyć powiedzieć, że w swojej młodości przyszły towarzysz Mao, pomimo sprytu, zaliczający się raczej do szkolnych abnegatów, miał opuszczać się w lekturze konfucjańskich tekstów, preferując dwa teksty zaliczane do owej klasyki.  Drugiego z ważnych dla młodego Mao tekstów, czyli „Opowieści o Trzech Królestwach” nie znam, ale zapoznałem się z wpisem na wikipedii, który zgrabnie w jednym zdaniu streszcza jego treść: „powieść opisuje spiski, walkę osób i państw, intrygi i zmagania tych państw o osiągnięcie dominacji w Chinach przez okres prawie 100 lat”. I to wszystko spisane w 120. rozdziałach i za pomocą 800 tysięcy słów! „Opowieści znad brzegów rzek”, dzieło równie obszerne (100 rozdziałów w oryginale, polskie tłumaczenie to wersja znacznie okrojona), mógłbym streścić następująco. Powieść traktuje o osobach wyjętych spod prawa, które po różnych perypetiach dziwnym trafem wchodzą w konszachty z miejscową ludnością rolniczą, lub lokalnymi elitami. Ci pierwotnie odnoszą się, delikatnie mówiąc, niechętnie do owych banitów, nawet są skonfliktowani. Ostatecznie jednak, wyniku różnych zdarzeń, w jakiś tajemny sposób (kto prawidłowo odczyta te tajemnicze dialogi będące jakimś kodem?), konflikt zostaje zażegnany i łączą oni swoje siły w walce przeciwko władzy centralnej. Później zostają przez te władzę rozgrzeszeni i walczą z wrogiem zewnętrznym. Czy tworzyli coś na kształt tajnych stowarzyszeń? Można tak powiedzieć. Czy jest to konstrukcja czysto literacka? Nie. W historii Chin na przestrzeni dziejów pojawiały się wszelkiego rodzaju organizacje „tajne” które aktywowały się w czasach rozmaitych kryzysów, chociażby słynne Stowarzyszenie Białego Lotosu i różne odnogi tej sekty odpowiedzialne za wiele mniej lub bardziej udanych powstań i rewolt. Co jest niezwykle ciekawe takie stowarzyszenia, często o charakterze millenarystycznym, powstawały głównie wśród biedniejszych warstw społeczeństwa, w przeciwieństwie do zachodnich „elitarystycznych” masonów. Zachowało się nawet (jak zwykle) czarujące chińskie powiedzenie: 

„Urzędnicy wywodzą swoją władzę z prawa, a lud - z tajnych stowarzyszeń”

Te tajne stowarzyszenia posługiwały się językiem zrozumiałym tylko dla nich. Próbka takiego słownika zawarta jest chociażby w książce socjalistki Fei-Ling Davis „Primitive revolutionaries of China”.

Nie mam pretensji do wytłumaczenia wszelkich niuansów, które sprawiły że towarzysz Mao ostatecznie zwyciężył, zwłaszcza, że miał on po prostu wsparcie ze strony czerwonych z Moskwy. Może to być wytłumaczenie absolutne. Mamy również oficjalną hagadę o tym jaką to taktykę obrał Mao i jego banda, aby zdobyć władzę w Chinach. Otóż, w przeciwieństwie do Czang Kaj-szeka, Mao i towarzysze skupili się na „konwersji” wsi i całkowicie, przynajmniej na początku, ignorowali miasta. Po władzę w miastach mieli sięgnąć później. To tłumaczenie ma taką słabość, że Chiny są bardzo niejednorodne i taka taktyka i wchodzenie w konszachty musiało być znacznie trudniejsze i wiązało się ze zrozumieniem lokalnych uwarunkowań. Chciałem dowiedzieć się więcej na ten temat, ale Amazon stwierdził kilka miesięcy po opłaceniu książki „Chinese Local Elites and Patterns of Dominance” wraz z przesyłką, że jednak wysłać jej do mnie nie mogą, bo skończyła się w magazynie - choć wciąż widnieje na portalu jako dostępna. No, ale chociaż pieniądze zwrócili i chociaż można się dowiedzieć z samego tytułu, że jakieś takie lokalne elity i wzorce dominacji w terenie jednak istniały. Pozostawiam to jako białą plamę, choć zapewne niezwykle intrygującą, bo chciałbym wiedzieć więcej o tych lokalnych niuansach, czy istnieją jakieś podobieństwa do lokalnych uwarunkowań na Zachodzie, czy też jest to zupełnie inny świat. I co mnie zastanawia - może udałoby się szczegółowo odkryć jakie to strategie obrał Mao, żeby „wygrać” owe lokalne elity. Z innego źródła wiem, że Chińczycy, przynajmniej na pewno przed „rewolucją kulturalną” byli społeczeństwem zabobonnym, co sprawiało że np. spodziewano się pojawienia zapowiadanych w pismach „mesjaszy” w pewnych określonych miejscach lub noszących pewne nazwiska. Niektóre chińskie sekty potrafiły trwać w uśpieniu przez setki lat, ukrywając ezoteryczne teksty, które między słowami wzywały do działania i powstania. Musiał jednak pojawić się jakiś katalizator, osoba która wiedziała jak i kiedy to wykorzystać.  Historia chińskich powstań pokazuje, że przeważnie byli to manipulatorzy lub „osoby znikąd”, które zyskiwały jakieś gwarancje nie wiadomo skąd. W przypadku powstania Ośmiu Trigramów widać np. że główny przywódca (swoją drogą, ohydna, leniwa kreatura) wędrował na południe, gdzie były wpływy brytyjskie, z tym że sami Anglicy oczywiście piszą, że nikt z nich wtedy nie znał chińskiego oprócz jakichś misjonarzy, no i nie znali kultury oraz lokalnych niuansów.

 

Co ciekawe, te chińskie ezoteryczne teksty, przechowywane pieczołowicie z pokolenia na pokolenie w tajemnicy, często były przyczyną porażek różnych samozwańczych „mesjaszy”, bowiem część ludzi te tajne komendy uznawała, a inni je ignorowali, bo „czas jeszcze nie nadszedł”. A szpicle od razu meldowali ich działalność władzom.. Masz ci los.  Stąd zapewne kłopoty z koordynacją i mobilizacją całej akcji. Ciekawe… Ale schodząc na ziemię.  Na pewno w przypadku Mao zadziałały po prostu czerwone pieniądze oraz tradycyjne obietnice łechcące chciwość i żądzę władzy. Mao musiał być też znacznie sprawniejszym organizatorem w terenie. O ile zwykle powstania chińskie takie jak wspomniane wcześniej Powstanie Ośmiu Trigramów, czy Powstanie Bokserów zwykle upadały, głównie poprzez brak organizacji, koordynacji i brak lojalności, to jednak Mao miał sposoby żeby odpowiednio tym zarządzać. 

No dobra, a co z tą literaturą? Zasoby symboliczne zostały wykorzystane i nasycone radykalnie nową treścią co daje znaczny wgląd w rewolucyjną trajektorię Chin. Jak dla mnie te klasyczne powieści chińskie to podręczniki, dzięki którym Mao właściwie zrozumiał dynamikę chińskiej społeczności i wykorzystał ją w procesie rewolucyjnym do mobilizacji mas. Nie chciałbym, żebyście Państwo odnieśli wrażenie, że jestem fanem Mao, to tylko pewna figura, nawet jeśli odrażająca. Chciałem tylko zaznaczyć, że zasoby kultury, stare i wydawałoby się nic nie znaczące, zawsze mogą zostać wykorzystane ponownie, nawet jeśli musimy przyznać, że w tym wypadku miały tutaj wpływ sowieckie modele agit-propagandy.

Jak jeszcze można wygrać lokalną elitę? Ano będąc bankierem. Przenieśmy się w inne miejsce i inne czasy. Oto Al-Muktadir (https://pl.wikipedia.org/wiki/Al-Muktadir) rezydujący w stolicy ówczesnego świata, Bagdadzie, intronizowany jako dziecko kalif imperium Abbasydów z X wieku, zmieniał swoich wezyrów (premierów) piętnaście razy, ale zachował swoich żydowskich nadwornych bankierów prawie od początku swojego panowania do końca życia. Znamy ich z imienia i nazwiska. Wg polskiego tłumaczenia książki Adama Meza „Renesans islamu”, byli to Jusuf (Józef) Ibn Pinchas i Harun (Aaron) Ibn Imran. Panowie tworzyli coś na kształt spółki, występując we wszelkich transakcjach zawsze razem, czasem zastępowani przez krewnych, również pracowników spółki, a więc była to organizacja typu „Pinchas, Imran and sons (albo co.)” Bankier nazywał się dżahbaz - zajmował się głównie pobieraniem podatków, administracją finansową w imieniu państwa, wymianą pieniędzy, przekazami pieniężnymi zwanymi suftaja (były to quazi-czeki, quazi-weksle),  jak również oczywiście udzielaniem pożyczek, choć ja nazwałbym to utrzymaniem płynności finansowej. Najpotężniejsi z dżahbaz tworzyli coś na kształt rady lub komory (diwan al-dżahbaz). Jak chce SD Goitein, badacz zwojów z Genizy Kairskiej: 

„Jeden z muzułmańskich geografów twierdzi, że w drugiej połowie X wieku większość bankierów i kantorów w Syrii i Egipcie była Żydami. Mam jednak wyraźne wrażenie, że chrześcijańscy bankierzy są wymieniani w muzułmańskich źródłach częściej i znacznie wcześniej niż bankierzy żydowscy; z pewnością Żyd nie pojawia się w muzułmańskiej literaturze klasycznej jako typowy bankier i pożyczkodawca pieniędzy, jak ma to miejsce w średniowiecznych pismach chrześcijańskich.”

Czy można tej opinii zaufać nie wiem, zwłaszcza, że zaraz dowiecie się Państwo o tym jakie czary-mary miały miejsce w księgach rachunkowych. Jednak rzeczywiście, państwo Abbasydów jako typowe imperium, nie przykładało,  aż takiej wagi do wyznania wysoko postawionych urzędników.

Skąd owi bankierzy posiadali pieniądze na świadczenie usług bankierskich i jak byli w stanie „umocować się” tak wysoko w hierarchii? 

Jeśli chodzi o Żydów ich majątek postał w oparciu o rozległe sieci handlowe. Ci dwaj wyżej wymienieni stali więc na czele jakiejś organizacji. Możemy dowiedzieć się mniej więcej skąd pochodziło ich bogactwo z opisu zawodów jakimi parali się Żydzi - byli oni barwierzami, zajmowali się przemysłem tkackim, oraz zajmowali się produkcją dywanów. 

Co więcej, mieli oni wsparcie potężnych babilońskich szkół talmudycznych epoki tzw. gaonów, mieszczących się w Surze i Pumbedicie. Jeden z zachowanych tekstów pochodzących z tychże szkół:

„A zatem, ilekroć masz transakcje z rządem, napominam cię, abyś dał nam o nich znać, abyśmy mogli skonsultować się z wybitnymi członkami społeczności Bagdadu, pośród której mieszkamy, a mianowicie z synami R. Netīry i synami R. Aarona, a wtedy rząd postąpi z tobą zgodnie z tym, jak Pan pomoże twoim pomocnikom. Tak czyńcie, a nie inaczej”.

Autorytety potwierdziły, że owi „wybitni członkowie społeczności Bagdadu” to z całą pewnością właśnie „Pinchas, Imran and co.” 

Wg arabskich źródeł z X wieku istniało ogromne pragnienie gromadzenia pieniędzy, szalony pęd do bogacenia się. W kalifacie bagdadzkim apetytowi na pieniądze dorównywał jedynie strach przed ich utratą. W tym miejscu wystarczy stwierdzić, że urzędnicy i kupcy, którzy byli podstawą tej gospodarki pieniężnej, obawiali się ingerencji państwa, które z łatwością mogło wejść w posiadanie własności prywatnej za pomocą niemal powszechnej wówczas metody konfiskaty. Strach był tak wielki, że „inwestowano” w luksusowe przedmioty, klejnoty i biżuterię, ale równie powszechne było zakopywanie pieniędzy w ziemi, byle tylko uniknąć ich utraty. Jeśli ktoś sobie przypomina to na ziemiach polskich i na wschód od nas, znajdowano mnóstwo zakopanych skarbów zawierających monety arabskie (głównie dirhemy). Te miały mieć głównie pochodzenie sasanidzkie, ale monet z państwa Abbasydów też  było całkiem sporo. Nawet działalność „Pinchas, Imran and co.” przypada na okres przypływu monet na tereny Polski (wschód i Pomorze), ale dokładnie przed napływem arabskich monet na teren Wielkopolski. Taki wniosek płynie z pracy Dariusza Adamczayka "Srebro i władza"

Zapewne co sprytniejsi bogacze i wpływowi ludzie zorientowali się, że bardziej niż zakopać opłaca się oddać pieniądze w „dobre ręce”. I tu z pomocą przychodzili dżahbaz. Co prawda z ich usług korzystali głównie kalif i wezyrowie, ale na pewno każdy odpowiednio sytuowany mógł sobie zapewnić właściwe traktowanie. Tu pojawia się magia ksiąg rachunkowych. Otóż, bardzo dbano o to żeby depozyty nie pojawiły się ani po stronie „winien” ani po stronie „ma” w księgach. Z tych 15 ministrów (wezyrów kalifa Al-Muktadira, najbardziej wyrazisty i zabawny był niejaki Ali Ibn al-Furat. Hauziński opisuje jego tendencję do wystawnego życia na pokaz, jak i przedstawia przypisywane mu dykteryjki. Przypisuje mu się m.in. takie:

„Fundamentem rządów jest oszustwo, lecz jeśli daje efekty i [gwarantuje egzystencję] staje się polityką. Lepiej sprawuje się rządy postępując niesłusznie, aniżeli idąc drogą słuszności!" 

„Kiedy masz jakąś sprawę do wezyra, a możesz ją załatwić ze skarbnikiem albo pisarzem, wtedy nie chodź do wezyra"

Ten przenikliwy polityk typu nowoczesnego miał bardzo dbać o to by nikt o jego depozytach się nie dowiedział. Miał on również posiadać specjalne, osobne konto, przeznaczone wyłącznie na łapówki, czego oczywiście nie odnotowano w księgach. Jednak jego machinacje ostatecznie wyszły na jaw, a kalif po potwierdzeniu w „Pinchas, Imran and co.”, że takie depozyty miały miejsce (a były to znaczne sumy), nakazał przelać pieniądze na konto własne. 

Ciekawy był wspomniany system suftaja czyli quazi-czeków. Pozwalał on finansować armię, która nie była zadowolona z dosyć nieregularnych wypłat i pozwalał on na konsolidację budżetu państwowego, kiedy brakowało w nim pieniędzy z podatków. Niektórzy z wezyrów pisali rozpaczliwe listy do „Pinchas, Imran and co.” aby zapewnić sobie płynność finansową i nie zirytować armii, która nie opłacona miała grozić buntami. Ta korespondencja jest zabawna, bowiem „Pinchas, Imran and co.” zdaje się czasem bardzo długo opierała się przed wypłatą pieniędzy, pytając a „co dasz panie w zamian”? Mieli więc pewien wpływ na armię. Niemniej korzyści jakie uzyskali były ogromne. „Pinchas, Imran and co.” uzyskało kontrolę wpływami podatkowymi z regionu Chuzestan, a konkretniej jej częścią zwaną Al-Ahwaz. Jednym z głównym miast jest Ahwaz, leżący nad rzeką Karun, która tworzy dwie odnogi, jedna uchodzi do Szatt al-Arab i z nią wpada do Zatoki Perskiej, druga wpada do niej płynąc dalej. Adam Mez w "Renesansie islamu" prezentuje mapę wskazującą, że to właśnie w prowincji Al-Ahwaz uprawiano „bagdadzkie” indygo, ale również trzcinę cukrową i bawełnę. Już w IX w. miasto Ahwaz to również główny „point d’appui” sieci radanitów. Adam Mez wspomina również o tym, że Żydzi zajmowali się kastrowaniem niewolników słowiańskich w Ratyzbonie i Pradze. Czy owi niewolnicy kończyli właśnie na plantacjach indygo w prowincji Al-Ahwaz, jako tania siła robocza wszechpotężnej firmy „Pinchas, Imran and co.”? Mez pisze że nie da się powiązać bezpośrednio radanitów z „Pinchas, Imran and co.”. No cóż możemy powiedzieć, banki wcale nie są przecież wszechpotężne. 

Trzecia z historyjek nie będzie właściwie opowieścią, ale pewną adnotacją. Ostatnio wszelkie media typu X czy instagram zajęły krótkie filmy o tym jak to europejskie miasta zalały fale muzułmanów jawie prezentujących swoją siłę, a zdaje się że w Hamburgu (lub innym niemieckim mieście, już nie pamiętam), domagali się podczas ulicznej demonstracji wprowadzeniu prawa szariatu. Jednocześnie, na moich rolkach na Instagramie, obok ”salutujących” na ulicach w faszystowskim pozdrowieniu Włochów pojawił się filmik o tym, jak to pewien koronowany książę z Kuwejtu przyznał się do konwersji na chrześcijaństwo. Rolka nie zdradza na jaki odłam chrześcijaństwa wybrał książę. Oczywiście rolka zawiera informacje o tym, że książę jest świadomy jak bardzo niebezpieczna jest taka konwersja i że jest on gotów ponieść śmierć w imię wiary w Jezusa Chrystusa. Tymczasem weryfikacja w googlach już na pierwszej stronie przynosi dosyć wstrząsające informacje. Rzekomy książę, Abdullah Al Sabah, co nota bene jest dosyć popularnym nazwiskiem, mimo że rzeczywiście noszą je również następcy tronu w Kuwejcie, jest prawdopodobnie przebranym Egipcjaninem, co zdradził podobno jego akcent. A według islamskiego komentatora, historia ta po raz pierwszy pojawiła się w egipskim chrześcijańskim kanale telewizyjnym o nazwie Truth Network około 12 lat temu. „Książę” pojawiający się w wywiadzie prawie na pewno nie pochodził z kuwejckiej rodziny królewskiej. Nikt też nie ogłaszał żądnego męczennika, a w Kuwejcie każdy, kto popełnia apostazję, ma odebrane pewne prawa, traci dziedzictwo, jego małżeństwo może zostać unieważnione i jest narażony egzekucję.

Choć ponoć takie konwersje mają się wydarzać w krajach muzułmańskich, to wykluczone jest że nowi konwertyci będą tam chwalić się publicznie tym faktem, z przyczyn wskazanych powyżej. Przykładem takie konwersji miał być niejaki Abdull, chrześcijański konwertyta z Iranu, który był wnukiem jednego z czołowych ajatollahów Iranu. Tam został skazany na karę śmierci za konwersję. W końcu został zwolniony, a jednak musiał zmienić nazwisko i musiał oczywiście opuścić kraj. Abdull czekał prawie 40 lat, aby opowiedzieć swoją historię, ponieważ groziła mu śmierć.

A jednak historia księcia z Kuwejtu wydaje się fałszywa i do tego odgrzana w dosyć napiętej sytuacji, a więc ktoś umiejętnie manipuluje treściami na portalach takich jak X czy Instagram, co w sumie żadnym odkryciem nie jest.  Morał z tej dykteryjki taki, że nie ma żadnego wygrania elit przez chrześcijaństwo w obozie przeciwnika, a radykalny islam zawitał do naszych miast.  



tagi: żydzi  banki  literatura  chiny  radanici  bagdad  konwersja  ahwaz  mao 

ahenobarbus
3 lutego 2025 22:19
21     1124    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:


kskiba19 @ahenobarbus
4 lutego 2025 03:21

To wersja online. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
4 lutego 2025 07:30

Nieźle. Stanowski zaprasza zaś do swojego programu, jakąś panią, co ma może 30 lat i mówi, że jestn ona ekspertką od Chin. I powie jak to z tymi Chinami jest naprawdę. Te mądrości polityczne powinien sobie poczytać prezes. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus
4 lutego 2025 08:33

Dzieki  za  bardzo  ciekawy  wpis  !!!

zaloguj się by móc komentować

atelin @ahenobarbus
4 lutego 2025 08:41

Plus. Ciekawe powiązanie tematów.

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus
4 lutego 2025 08:50

Świetny tekst.

Było takie powiedzenie wśród żydowskich kupców z kalifatu, że jadąc do Chin z 1000 dirhemów wracasz z 1000 dinarów. To bodaj 12 krotna przebitka. Nawet jeśli przesadzona to pokazuje skalę zarobków. Czytałem, że niektórzy kupcy mieli majątki po 4 milony dirhemów, gdzie roczny budżet Andaluzji będącej w szczycie rozkwitu wynosił wtedy 5 - 6 milionów. Podobno, bo nie zgłębiłem tematu, bursztyn był bardzo ważnym towarem w wymianie arabsko - chińskiej tamtych czasów.

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @gabriel-maciejewski 4 lutego 2025 07:30
4 lutego 2025 09:45

Ja na szczęście nie jestem ekspertem. Z Chinami trzeba uważać. Był taki jeden angielski gej-lord który sfabrykował na miejscu różne publikacje, które miały wpływ na interpretację dziejów ówczesnych Chiny https://en.m.wikipedia.org/wiki/Sir_Edmund_Backhouse,_2nd_Baronet zajęło mnóstwo czasu zweryfikowanie tego negatywnie.

Podobna produkcja pewnie ma miejsce i dzisiaj.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 4 lutego 2025 08:33
4 lutego 2025 09:46

@Paris , @Atelin dzięki:)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Zyszko 4 lutego 2025 08:50
4 lutego 2025 09:52

Na pewno, ja myślę że ta skala się zgadza. W jednym z tekstów z których korzystałem było napisane że jeden kupiec zdaje się ( a może wezyr?) miał ogród składający się z 300 drzew a każde z tych drzew umieszczenie było w donicy wykonanej ze srebra. Co do towarów to się zgadza, wszelkie dobra luksusowe były w cenie i były przedmiotem handlu. Co ciekawe Adam Mez pisze że muzułmanie wówczas gardzili przemysłem tekstylnym. Możliwe że w takim razie Żydzi po prostu wypełnili lukę. Med wspomina że jeden z Żydów miał monopol na  połów pereł w całej Zatoce Perskiej.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @ahenobarbus
4 lutego 2025 11:35

Ogromny plus! Coś jest na rzeczy z tymi chińskimi tajnymi stowarzyszeniami, dlatego falun gong tak jest prześladowane. Niby tam jakaś praktyka duchowa, ale Chińczycy po prostu wiedzą, że skoro wyskakuje ktoś nagle z worka, to tego kogoś ktoś odpalił. Nie wiadomo tylko, kto. I jest problem. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Matka-Scypiona 4 lutego 2025 11:35
4 lutego 2025 12:19

Ponoć Chińczyk prędzej uwierzy w to, że ćwicząc sztuki walki czy podobne praktyki zyska odporne na wszystko ciało, tak było np. w przypadku powstania bokserów, oni byli na prawdę przekonani że ich ciała dzięki praktykom są odporne na kule, niż że jego dusza będzie zbawiona.

Niektóre te sekty do dzisiaj istnieją, choć głównie na emigracji. Ale są ponoć jakieś zakamuflowane komórki w samych Chinach.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @ahenobarbus
4 lutego 2025 12:20

Ta trzecia historyjka BARDZO ale to BARDZO wzrusza moich protestanckich braci ...

A ja się zastanawiam, że prawie, oczywiście prawie robi różnicę, przypomina historię Witolda brata Jagiełłowego, który to chrzcił się 6 razy ... Pewnie aby, niewiasty na czyste serce podrywać ...

zaloguj się by móc komentować

bosman80 @ahenobarbus
4 lutego 2025 15:57

Przestępca - profesor - rolnik <3 

Sprowadzenie koncepcji chińskich Triad, jedynie do "organizacji przestępczych" bardzo spłyca temat i rolę. A powyższa notka, bardzo ciekawie ją poszerza.

Bardzo dziękuje za wpis. :-)
Te o doktrynie, na Szkole Nawigatorów zawsze najciekawsze.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ahenobarbus
4 lutego 2025 19:33

Coś jest na rzeczy.

Miałem okazję przez lotnisko w Pekinie dolecieć (i odlecieć) do Mongolii Wewnętrznej.

W pasażu była księgarnia, w której eksponowano wielkie księgi.

Nie cieszyły się taką popularnością, jak lody i napoje, ale ...

Skłamałem. Księgi przyciągały pojedyńczych.

 

P.S.

tak to zapamiętałem.

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
4 lutego 2025 19:49

Ad2. Ci bankierzy kalifa musieli być z nim w zmowie co do groźby konfiskat. Nakrecali kalifa, ze wszyscy go kantują, a jedynymi uczciwymi są oni. No i kalif nieświadomie nakręcał im klientów...:).Dziś pewnie jest podobnie.

Ad1. Była kiedys notka @peter15k, z ktorej twardo wynikało, że siły Kuomintagu mogły kilka razy zgnieść komunistów Mao, ale wtedy zawsze interweniowali Amerykanie i groźbami powstrzymywali przed likwidacją komunistów. Wiec do czegos byli oni potrzebni Amerykanom.

Co do taj ych 9rganizacji w Chinach, to tu sprawa tak sie ma, że Chiny ZAWSZE były sterowalne, ZAWSZE były podległym bytem. Władza centralna zawsze była przynoszona przez siły zewnetrzne i aby te siły pozostały niezidentyfikowane, to posługiwano się takimi "prorokami". Tajne stowarzyszenia bazowaly na ludzie, bo chodziło o masowy, szybki i TANI werbunek żołnierza. I stąd różnica z masonami na Zachodzie. Na Zachodzie masoni robią za piorunochron dla bankierów.w Chinach chodziło o utrzymywanie pernamentnej i tajnej mobilizacji na wypadek, gdyby jakas inna organizacja kupiecka przekupiła władze centralne. Chiny to kraj rozrywany nieustającymi rewoltami. I ten kanon literacki to potwierdza. Ten kanon to jak instrukcja obsługi Chińczyka...:)..

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
4 lutego 2025 19:56

Ad3. Prowokuja konflikt wewnatrzarabski na linii Egipt-Saudowie i w ogole zat. Perska. Egipt ma byc taka czarna owcą islamu, ktorej nie powinien pomagac żaden "brat" islamista.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ArGut 4 lutego 2025 12:20
5 lutego 2025 08:47

No właśnie.. takie odniosłem wrażenie, że to głównie skierowane do protestantów z jakiegoś powodu. Swoją drogą jeśli takie konwersje mają miejsce to czy ktoś jest "pośrednikiem" czy to samodzielna decyzja? 

 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @MarekBielany 4 lutego 2025 19:33
5 lutego 2025 08:49

Zazdroszczę podróży w tamtym kierunku:) może podzieli się Pan jeszcze jakąś historią?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @bosman80 4 lutego 2025 15:57
5 lutego 2025 08:56

Na pewno Triady są bardzo zmitologizowane. Nie tylko przez Chińczyków - mam taką pracę JMS Warda o triadach. To jest jakiś mason, bo on opisał triady jako jakąś odnogę masonerii, opisał różne rytuały i podobieństwa (w ich symbolice wą pewne elementy niby z Egiptu jak barka Ra).  Tym że to chyba jest zmyślenie od początku do końca. Ciężko się to czyta jak się nie ma pojęcia o żargonie masonów.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 4 lutego 2025 19:49
5 lutego 2025 09:02

Też odniosłem takie wrażenie, że te sekty to są takie firmy werbunkowe. 

Z tym kalifem. Nie znalazłem informacji o tym kiedy ci bankierzy pojawili się przy kalifie. Hauzinski pisze że kalif jako dziecko przeżył próbę zamachu kiedy grał sobie w piłkę w ogrodzie. Spiskowcy zostali szybko usunięci, chyba tego samego dnia. Szkoda że nie wiemy kto kogo wykreował... Czy bank kalifa w momencie zamachu czy jednak później kalif znalazł finansowanie. Niestety zwrot że bankierzy byli niemal od samego początku w służbie u kalifa to jest zaciemnienie.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować