-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Czy można zarobić na handlu paciorkami?

Zarzekałem się w jednym z komentarzy, że następna notka będzie o średniowiecznych muzułmańskich kupcach karimi, o których udało mi się zebrać bardzo dużo ciekawych informacji. I rzeczywiście, zacznę od tej organizacji, ale jeden ze znalezionych tekstów kompletnie zmienił moje plany, bo pewna jakżeż krótka wzmianka o pewnej sferze ich działalności, dosyć nieoczekiwanie dotyczyła regionu Bałtyku. Skąd zainteresowanie muzułmańskich kupców obszarem położonym nad zimnym morzem na północy kontynentu europejskiego? Moglibyśmy jeszcze zakładać handel niewolnikami, skoro część tych ziem wciąż pozostawała pogańska, a ludność stanowiłaby łatwy łup dla wyszkolonych łowców ludzi. Wydaje się jednak, że kraje islamu zmieniły źródła pozyskiwania „żywego towaru” ok. połowy XI w., stąd jak wiemy zanik napływu srebrnych dirhemów na ziemie położone nad Bałtykiem, zwłaszcza na jego południowym i wschodnim brzegu. Oczywiście można długo rozprawiać o innych przyczynach tego stanu, jak choćby braku kruszców czy rozpadzie organizacji, które kontrolowały szlaki , takich jak radanici. Wciąż jednak islam wykazywał zainteresowane innym powszechnie występującym tutaj dobrem. Oto rzeczony fragment w całości:

Szlaki handlowe łączące Egipt z Azją stały się wyłączną domeną muzułmańskiej elity kupieckiej, karimi [ta zmiana dokonała się ok. 1180-1200 - przypis mój]. Siostrzeniec Saladyna założył funduq al-karim w Kairze; muzułmańscy kupcy zakładali funduqi wzdłuż Jedwabnego Szlaku do Chin; wysyłali ekspedycje handlowe na północ od Morza Czarnego, które docierały do Bałtyku (skąd pochodził bursztyn, cenny element islamskiej biżuterii). 

Niezwykle ciekawe, bowiem fragment dosłownie wskazuje, że mniej więcej w czasach Saladyna, jakieś islamskie organizacje kupieckie miały docierać nad brzegi Bałtyku. Jako, że nie możemy narażać się Akademii (gdzieżbyśmy śmieli) w obawie przed oskarżeniem o szuryzm, w końcu my tu nic nie rozumiemy, odrzućmy romantyczne, acz wielce kuszące wyobrażenie o jakichś karawanach kupieckich zmierzających znad Morza Czerwonego nad Bałtyk. Ale myślę, że bezpieczne będzie założenie, że istniały jakieś tajne porozumienia między organizacjami, które wspierały się w wymianie handlowej. Ma to całkiem racjonalne podstawy - prędkość podróżowania nie była wielka, długie podróże były ryzykowne i czasochłonne dla pojedynczego człowieka. Choć zdarzały się wyjątki i to dosyć wcześnie.  Podróże słynnego irańskiego kapitana Abharaha al-Rubbāna w IX wieku po Chrystusie są charakterystyczne dla jego czasów. W ciągu swojego długiego życia dziewięciokrotnie podróżował bezpośrednio z Persji do Chin. Kiedy jednak handel stawał się coraz częstszy i obejmował więcej towarów,  wygodniej było prowadzić go przez sztafetę emporiów i działających stamtąd agentów.  Rozwój prawa umożliwił również wykorzystanie nowych instytucji prawa handlowego, chociażby commenda, genueński societas czy islamski qirad. Cały myk polega na tym, że inwestor nie opuszczał swojego przytulnego domostwa gdzieś w ciepłym kraju, a my widzimy tylko agenta, który wykonywał pracę w odległym miejscu. A może czasem nie widzimy nic, zależy od umiejętności agenta. W umowie qirad jeden partner wnosił kapitał, drugi pracę, a zyski były dzielone; istniały też umowy, w których kilku partnerów wnosiło różne udziały, rozdzielając ewentualne zyski na podstawie włożonej pracy i zainwestowanego kapitału. Główne ryzyko straty spoczywało jednak na inwestorze, a nie na agencie. A czy można było zainwestować w organizację? Czy agent musiał być jeden?

Dziś wiemy zaskakująco dużo o dwóch dużych pozaeuropejskich kulturach w których ceniono bursztyn i których rynki było wyjątkowo chłonne. Tymi były Chiny i państwa Islamskie. Chcę tutaj skoncentrować się na średniowieczu, więc nie będę tu zaczynał od rzymskiego „bursztynowego szlaku”, bo ten temat każdy zna. Aha -  czy wiecie, że słowo jantar jest pochodzenia fenickiego? No w każdym bądź razie nie litewskiego jak sugeruje polska wiki.

Nie chcę za dużo pisać o Chinach, bo to chyba temat na osobną notkę (może ktoś kiedyś…), nie mniej jak wiadomo bursztyn od czasów starożytnych był transportowany do Chin przez międzynarodowe sieci handlowe i jest głęboko zintegrowany z chińską kulturą. 

W całych Chinach wciąż można znaleźć targi bursztynowe i jest on uważany za symbol kraju. Bursztyn używany we współczesnych Chinach pochodzi, oprócz importu, z  regionu Fushun w prowincji Liaoning w północno-wschodnich Chinach. Obszar górniczy w dorzeczu Fushun, w którym bursztyn został odkryty około 100 lat temu, obecnie kończy dostawy tego surowca na rynek krajowy. Jednak region ten nigdy nie był odnotowany w historii Chin jako źródło bursztynu. Bursztyn był zwykle wymieniany w starożytnych źródłach chińskich wśród produktów z regionów zachodnich i "południowych barbarzyńców" i był przenoszony lądowymi szlakami handlowymi. Źródła pisane wskazują, że handel bursztynem trwał i kwitł w X i XI wieku, zwłaszcza gdy istniało muzułmańskie państwo Karachanidów. Bursztyn stał się niezwykle popularny w Chinach na dworze Song i Liao w X i XI wieku, co potwierdzają źródła pisane i archeologiczne. Źródła pisane z XI w. mówią np. że w takim a takim roku dostarczono np. 50 ton sproszkowanego bursztynu, wykorzystywanego w przemyśle kosmetycznym i medycynie. Do tego dochodzi wyrób biżuterii i ozdób. 

Oznacza, to że musiały istnieć powiązania handlowe muzułmańskich Karachanidów z regionem nadbałtyckim. Mogą to potwierdzać znaleziska chińskich przedmiotów pochodzących z tamtego okresu na obszarze dzisiejszej Litwy. Mamy więc jeden „gang” który obsługiwał handel bursztynami drogą lądową.

Innym „gangiem” byli karimi, którzy jak nam mówią „zachodni badacze” mieli również posyłać ekspedycje nad Bałtyk, a którzy zmonopolizowali handel przyprawami, barwnikami i bronią z Indii - nie tylko drogą morską. Co ciekawe słowem "karim" określano pierwotnie prawdopodobnie konwój, a słowo to jest pochodzenia tamilskiego (południowe Indie i Cejlon), w którym oznacza biznes czy sprawy. Był to konwój, który do XII wieku regularnie kursował między Egiptem a Indiami. Konwój ten wybierał kilka dróg na Ocean Indyjski - czasem przez Aden, a czasem przez porty Afryki Wschodniej, omijając Półwysep Arabski. Skład był iście międzynarodowy bo składał się etnicznie z Żydów, Hindusów, Arabów, ale zdarzali się również chrześcijanie. Mniej więcej za czasów Saladyna, kiedy ten zakazał przebywania chrześcijańskim kupcom dalej niż na wschód od Egiptu, nastąpiło również wymiksowanie Żydów z „karim”i pozostawienie im roli pośredników w handlu Egipskim oraz w handlu z chrześcijanami (choć nie była to reguła, wenecjanie i pizańczycy handlowali również bezpośrednio z karimi). Stało się to ok. 1200 roku, możemy więc przypuszczać, że Dawid Majmonides został wyeliminowany przez kupców karimi. Od tego mniej więcej czasu, „karimi” stało się tytułem honorowym, choć wywodzili się oni przeważnie z niższych klas społecznych.Kupcy ci stali się dominującą siłą handlową na Oceanie Indyjskim, mieli w swoim posiadaniu flotę którą mogli użyczać chociażby Mamelukom. Ich dominacja trwała, aż do pojawienia się Portugalczyków. 

W średniowiecznych krajach islamskich bursztyn był ceniony za swoje piękno i uważano, że ma wiele właściwości leczniczych. Stosowano go w medycynie tradycyjnej na różne dolegliwości, takie jak bóle głowy, gorączka i problemy z oddychaniem. W języku arabskim bursztyn nazywano "kahraba" i często stosowano go w perfumach, biżuterii i jako element dekoracyjny. Handel bursztynem do krajów islamskich nie ograniczał się tylko do celów handlowych, ale miał również znaczenie kulturowe i artystyczne. Bursztyn był uważany za symbol władzy i dobrobytu i często był używany jako prezent dyplomatyczny. Islamscy władcy i bogaci kupcy zamawiali u wykwalifikowanych rzemieślników przedmioty z bursztynu, takie jak biżuteria, misy, puchary i inne przedmioty dekoracyjne. Niezwykle popularne były (i wciąż są) paciorki bursztynowe, które nawlekane na sznurki łączono ze sobą by stworzyć subha (lub tasbih), muzułmański sznur modlitewny, coś przypominającego nasz różaniec. Co ciekawe w ówczesnej Europie różańce wykonywano właśnie z bursztynu. 

Oprócz tego, bursztyn był również wykorzystywany w sztuce islamskiej i kaligrafii. Złoty odcień bursztynu był uważany za symbol czystości i oświecenia, dlatego często ozdabiano nim Koran i inne ważne teksty religijne. 

Handel bursztynem do krajów islamskich między IX a XV wiekiem był znaczącą działalnością handlową, która odbywała się głównie za pośrednictwem Jedwabnego Szlaku, łączącego Chiny, Azję Środkową i Morze Śródziemne. Najważniejszymi rynkami bursztynu w świecie islamu były Bagdad, Kair i Damaszek.

Nie może dziwić, że informacje o źródłach bursztynu zostały zapisane w mapie al-Idrisiego, arabskiego geografa normańskiego króla Sycylii Rogera II.  Korzystał on prawdopodobnie ze wcześniejszych źródeł (z połowy XI w). 

Opisuje on tam gród Al-Dziantar, w którym mieszkańcy grodu o stromych ścianach bronią się przed najazdami. Al-Dziantar to oczywiście jakaś generyczna nazwa stworzona ze słowa jantar. Nie mniej, Gerard Labuda przed II wojną światową sporządził notatkę, w której utożsamił on al-Dziantar ze wczesnośredniowiecznym grodem w Szurpiłach na Mazurach. Notatka ta zaginęła, a Labuda nie podjął później tematu. Nie mniej, teoria ta ma pewne słabości, bowiem w Szurpiłach nie znaleziono żadnych śladów bursztynu - ani ozdób ani śladów obróbki tego materiału. Poza tym, Szurpiły znajdują się w dużej odległości od morza. Jakkolwiek by nie było - obszar pozyskiwania bursztynu był doskonale znany. Informacje o nim mogły pochodzić również od radanitów, grupy żydowskich kupców, która odegrała znaczącą rolę w handlu nie tylko niewolnikami, ale również innymi towarami, w tym bursztynem. Jak wiadomo, specjalizowali się w handlu na duże odległości między światem chrześcijańskim a islamskim. Radanici byli znani ze swojej znajomości wielu języków i umiejętności poruszania się w różnych sieciach handlowych tamtych czasów. Odegrali kluczową rolę w transporcie towarów, w tym bursztynu, wzdłuż Jedwabnego Szlaku i innych szlaków handlowych.

Ponieważ między XI a początkiem XIII wieku, na południowych i wschodnich brzegach Bałtyku nie było żadnej państwowości, a więc nie było historii pisanej niewiele wiadomo o tym jak przebiegała wymiana handlowa i kto rzeczywiście docierał gdzie (przypominam o chińskich bibelotach na Litwie).

Jeśli przyjmujemy za prawdziwe, że między IX a XV bursztyn był stale obecny na rynkach islamskich, musimy sobie zadać pytanie o to jak handlowała bursztynem organizacja, która pojawiła się niespodziewanie w latach trzydziestych XIII w. w ziemi chełmińskiej i michałowskiej, a która mieniąc się być zakonem z misją chrystianizacyjną, dosyć szybko zdobyła bogate w bursztyn przyczółki nad Bałtykiem. Czy Hermann von Salza myślał o tym kiedy spoglądał z Fryderykiem II na mapy al-Idrisiego i kiedy budował potęgę Zakonu Krzyżackiego? 

Ja oczywiście tak bym nie pomyślał, bo jestem nieśmiały, natomiast na pewnej interesującej stronie www omawiającej temat handlu solą i bursztynem (podobno kiedyś to domena słynnych Celtów), znalazłem taki oto pyszny cytat, który zamieszczam in extenso:

Można sobie wyobrazić, że von Salza podczas swoich podróży po Morzu Śródziemnym - miał też czas na udział w piątej wyprawie krzyżowej wraz z mitycznym cesarzem Fryderykiem II Hohenstaufenem - często sięgał palcami po swoje modlitewne paciorki z błyszczącego bursztynu i zdawał sobie sprawę, że atrybut świętości potrzebuje specjalnej opieki nad produkcją umiejscowioną nad Bałtykiem.

 

Na początku XIII wieku Zakon Krzyżacki podbił wschodni Bałtyk, który był bogaty w bursztyn. Zakon uznał złoża bursztynu za swoją własność i ustanowił monopol na jego wydobycie i handel nim (regale). Skup jego podlegał wielkiemu szafarzowi królewieckiemu. Za ukrywanie przed władzami nawet małego kawałka bursztynu mieszkańcy Bałtyku mogli być torturowani i straceni przez powieszenie i łamanie na kole. Bracia zakonni wydobywali bursztyn, a następnie sprzedawali go kupcom i handlarzom, którzy przewozili go do innych części Europy i świata islamskiego. Inwestowali również w przetwórstwo i wyrób przedmiotów, a następnie eksport. Oczywiście bracia nie ryzykowaliby, handlu bezpośrednio z jakimiś kupcami islamskimi. Z drugiej strony… handel bursztynem choć dochodowy, jak pisze Labuda jeszcze w początkach XVI w. dochody ze sprzedanego bursztynu stanowiły najważniejsze źródło przychodu dla kasy wielkiego mistrza (około 35–57% rocznie), to jednak chyba nie budziłby takiej odrazy i nie byłby zwalczany jak handel bronią. Myślę, że Krzyżacy korzystali z pośrednictwa emporium Wenecji lub innych „agentów”. 

Nie mniej, interesująco wyglądają stosunki Ordensstaat z … pogańską Litwą.

Istnieją ciekawe artykuły pani o nazwisku Rasa Mazeika umowach handlowych między Litwą a Krzyżakami. Możemy tam znaleźć taki cytat w kontekście znanego nam tu biskupa Chrystiana: Oto niezauważona wcześniej wzmianka o rozwiniętym systemie kar pokutnych, który umożliwiał prowadzenie handlu z bałtyckimi poganami (...)

Równie dobrze mogły istnieć inne dokumenty, które teraz zaginęły, dokumentujące takie grzywny, albo rejestry suplikacyjne, lub rejestry dochodów przechowywane w Kurii w tym czasie. W ciągu dwóch dekad, jak zobaczymy, Zakon Krzyżacki podjął kroki, aby jego pogański handel nawet w czasie wojny nie był narażony na ekskomunikę i grzywny.

I dalej:

Nawet gdy Litwini i Krzyżacy toczyli zacięte walki, obie strony zdawały sobie sprawę z korzyści ekonomicznych płynących z ochrony handlu i szlaków handlowych. Doprowadziło to do zawarcia porozumień, niektórych tajnych, a niektórych oficjalnych, które zapewniały ochronę pokoju kupcom z Litwy, Liwonii i Prus, a jednocześnie zachęcały wojowników obu stron do dalszej walki.

Z tekstów wynika też, że Krzyżacy używali pokrętnych argumentów w debatach i sporach jakie musieli podejmować. I tak, około 1312 roku, gdy Zakon został oskarżony przed legatem papieskim o sprzedaż broni Litwinom. Zakonnicy odpowiedzieli, że nie sprzedawali i nie sprzedają żelaza, broni, żywności, napojów ani innych towarów zakazanych w tym czasie, chociaż…rycerze dodali, że ich Zakon miał przywilej „kupowania i sprzedawania wszelkiego rodzaju towarów”. Oj, te niemieckie tradycje dyplomatyczne to chyba do dzisiaj trwają. 

Wydaje się więc, że Krzyżacy mogli korzystać z pośrednictwa wschodnich współpracowników…którzy być może mieli tam swoje ukryte „przedstawicielstwa”. Czy ochrona tajemniczych kupców nawet w czasie wojny nie przypomina nam, że ci mogli pochodzić z plemienia „wyznania handlowego”?

O tym czy tak nie było wydaje się przekonywać pewna „koda” znaleziona na jeszcze innej stronie internetowej https://www.sjsu.edu/faculty/watkins/amber.htm

"Ponieważ handel bursztynem opierał się na zapotrzebowaniu na paciorki do różańców, reformacja protestancka zniszczyła handel bursztynem w południowo-wschodnim Bałtyku. Luteranie nie używali różańców, a katolicy z południowej i wschodniej Europy nie chcieli kupować różańców od heretyckich luteranów. W 1533 roku Zakon Krzyżacki przekazał kontrolę nad handlem bursztynem rodzinie kupców z Gdańska - Koehne von Jaski. Rodzina ta uznała, że handel bursztynem można ożywić, sprzedając muzułmanom na Bliskim Wschodzie bursztynowe paciorki. To właśnie w tym okresie ormiańscy kupcy stali się ważni w handlu bursztynem".

Czyżby więc nad handlem bursztynem od wieków pieczę sprawowało to samo plemię, które za nic ma lokalne zawirowania?

Oczywiście Koehne brzmi jak wersja nazwiska Cohen, jeden z kolejnych przedstawicieli rodu miał na imię Israel… Czyżby więc radanici nigdy nie zniknęli z regionu Bałtyku?



tagi: krzyżacy  radanici  jantar  bursztyn  karimi 

ahenobarbus
10 maja 2023 20:20
20     1015    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @ahenobarbus
10 maja 2023 20:44

Bliski mi człowiek, który aktywnie jeżdził na targi biżuterii w Chinach, mówił że tam od wieków do dziś najważniejszym i najcenniejszym kamieniem ozdobnym jest jadeit, a bursztyn idzie słabo.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus
10 maja 2023 21:29

Fantastyczny  wpis  !!!

Tak,  ta  szwabska  holota  i  zlodziejstwo  panoszy  sie  u  nas  wyjatkowo...  i  dzisiaj  widac  to  jak  NA  DLONI...  

...  dobrze  choc,  ze  ,,tygrysow  orientu,,  nie  dalismy  sobie  za  bardzo  wcisnac  !!!

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @ahenobarbus
10 maja 2023 22:09

Nie raz zastanawiałam się, co tak naprawdę przygnalo krzyżaków nad Bałtyk. To, że bursztyn był głównym źródłem dochodu Zakonu to wiedziałam, ale nie przyszło mi na myśl, że nasze złoto baltyku mogło być celem samym w sobie. Dzięki za tę notkę. Puzzle pięknie się układają. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
10 maja 2023 22:14

Ten rok 1200 .....ileż to przełonowych decyzji podejmowani w okolicach tego roku w różnych zakątkach świata. Swoją drogą Karachanidzi musieli korzystać z pośrednictwa Kipczaków (czy kuzynów Węgrów) i Chorezmu. A w patach 1125-1218 także Kara-Kitajów. Mi wychodzi, że lądowe szlaki do Chin kontrolowała w XIIw. Genua. 

Ta pycha chińska - "barbarzyńcy z zachodu". Oni ani wyedy ani nawet teraz nie zdają sobie sprawy jak ich interest wisząc na włosku i zależą od interesu "barbarzyńców". 

Największa złoża bursztynu nad Bałtykiem to tradycyjnie płw. Sambia czyli obecny obw. królewiecki (tymczasowo nazywany kaliningradzkim).

Ciekawi mnie czy coś wspólnego z karimami mieli Karaimi....:), bo też w Polsce mieli swoich. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
11 maja 2023 07:53

I to jest dopiero "Pan Samochodzik i zagadki Fromborka". Al Dziantar to Danzig po prostu i nie mówcie mi, że nie

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus
11 maja 2023 09:21

Świetny wpis. Piszący o Krzyżakach zawsze  skupiają się na handlu zbożem i drewnem, a bursztyn jakoś słabo jest eksponowany. A tu takie rewelacje.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @chlor 10 maja 2023 20:44
11 maja 2023 09:30

Przyznam, że w Chinach jeszcze nie byłem więc nie wiem. Może rynek się nasycił tym ich własnym wydobyciem? https://www.bankier.pl/wiadomosc/Coraz-tanszy-bursztyn-efektem-przepelnienia-na-chinskim-rynku-3669589.html 

Ale na polskojęzycznych stronach jest całe mnóstwo artykułów mówiących np. że Chiny i za 5000 lat będą kupować bursztyn. https://www.amber.com.pl/aktualnosci/89-wywiady/3019-chiny-beda-kupowac-bursztyn-i-za-5000-lat-rozmowa-z-udo-wilhelmem

No ale to strona promująca taki handel więc pewnie dobrano osobę która ma powiedzieć to co ma być usłyszane ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 10 maja 2023 21:29
11 maja 2023 09:34

Dzięki! 

Tak, oni są niebywale podstępni, Imperium Allemanicum mite est.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Matka-Scypiona 10 maja 2023 22:09
11 maja 2023 09:40

Trzeba przyznać, że teren wybrali idealny. Morze, rzeki, zasoby drewna, zboże i bursztyn. I jeszcze łatwiejsi do pokonia tubylcy, nie to co muzułmanie w Ziemi Świętej.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 10 maja 2023 22:14
11 maja 2023 09:57

Prawda, mnóstwo wydarzeń ok. 1200. Ciekawy ten wzrost europejskich potęg morskich jak Genua i Wenecja w tym czasie.

Vhiny to tak jak Pan pisze... to jest myślenie o sobie jako centrum świata, nawet jak byli podzieleni i słabi.

A propos kipczaków i karaimów - to język karaimski należy do kipczackiej grupy językowej, tak głosi wiki. Interesujące :)

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus 11 maja 2023 09:34
11 maja 2023 10:11

Imperium Allemanicum mite est

czy aby na pewno taki zapis?  kto to propaguje i od kiedy?

 

sieć sufluje 'mite' = łagodny albo ćma! 'immite' = bezlitosny; Allemanicum (romański kowal tego spruchu?)...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Zyszko 11 maja 2023 09:21
11 maja 2023 10:12

Jeszcze sokołami handlowali

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 11 maja 2023 10:11
11 maja 2023 10:27

Ta wersja jest najczęściej w książkach o Fryderyku II.

Ma być łagodny chyba, to taki myk .. ale z tym bezlitosne to ciekawe, wychodziłaby taka gra słów...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski 11 maja 2023 07:53
11 maja 2023 10:32

Myślę, że albo Gdańsk albo osada która istniała w miejscu przed Królewcem... Gdańsk by się zgadzał, bo ktoś przekręcił nazwę.

Swoją drogą te Szurpiły... jest taka książka o zbrojnych kupcach z Szurpił. Nie pamiętam już, czy były tam pochówki, ale ponoć muzułmanie nie umieszczali bursztynu w grobach... Ale tu pewnie za bardzo fantazuje:D

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus 11 maja 2023 10:32
11 maja 2023 10:36

Może być jeszcze Truso.

zaloguj się by móc komentować


Paris @ahenobarbus 11 maja 2023 09:30
11 maja 2023 11:00

Kiedy  bylam  jeszcze  we  Francji,...

...  jakies  7-8  lat  temu,  to  przez  jakis  dluzszy  czas  telewizor  francuski  ,,mowil,,  -  dosc  czesto  -  o  WIELKIEJ  SKALI  PRZEMYTU  bursztynu  z  Ukrainy  i  Litwy,...  to  byly  grube  TYSIACE  TON  !!!

Bylam  wielce  zaskoczona  i  zdziwiona  ta  skala,  a  dzisiaj  -  dzieki  Twojemu  przeciekawemu  wpisowi  -  wszystko  sie  wyjasnilo.  Poza  tym  ten  przemytniczy  proceder  ciagle  trwa,  bo  jeszcze  jakies  2-3  lata  temu  moj  francuski  telewizor  -  tym  razem  juz  w  Polsce  -  ,,powiedzial,,  o  udaremnieniu  kolejnego,  wielkiego  przemytu  bursztynu  w  Marsylji...

...  takze  POPYT  NA  BURSZTYN  ciagle  jest,...  a  rozpoznaje  to  chocby  po  duzej  ilosci  kosmetykow  i  medykamentow  na  bazie  bursztynu  w  sklepach  i  aptekach  polskich,  ale  takze  BIZUTERIA  BURSZTYNOWA  wsrod  Franek  i  Arabek  ma  DUZE  WZIECIE  !!!

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Zyszko 11 maja 2023 09:21
11 maja 2023 11:01

Dzięki! Podstawowe pytanie brzmi czy ten cytat o paciorkach sprzedawanych dopiero od XVI na Bliski Wschód to nie jest przypadkiem ujawnienie "odwiecznej" praktyki? Radanici wiecznie żywi...

Ponoć w XV w. bursztyn nie był aż obecny na rynkach muzułmańskich - czyżby wzrost potęgi Polski przeszkadzał?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 11 maja 2023 11:00
11 maja 2023 11:07

No to by wyjaśniało czy "radanici" jeszcze istnieją. Nie ma przemytu bez łapówek i zorganizowanej grupy

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 11 maja 2023 11:07
11 maja 2023 11:22

Jest  przemyt,...

...  nawet  jakas  moja  klientka  Ukrainka,  opowiadala  mi  w  ubieglym  roku,  ze  wielu  Ukrow  bursztyn  przemycalo  -  zwyczajnie  w  bagazu  -  i  pewnie  nadal  przemyca  do  Francji...  tak  po  kilka-kilkadziesiat  kilo  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować