-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Kilka słów o średniowiecznych strefach wolnego handlu II

Wg znanej tezy Henri Pirenne z dzieła Mahomet et Charlemagne (Mahomet i Karol Wielki), cytowanego już kiedyś na SN przez Stanisława Ordę, to nie było tak, że najazdy germańskie rozbiły jedność świata antycznego. Nie zburzyły też one fundamentów kultury rzymskiej. Zanik świata antycznego miał natomiast miejsce w VII wieku i był spowodowany szybkimi i niespodziewanymi postępami islamu, które położyły kres rzymsko ‒ bizantyńskiej dominacji na Morzu Śródziemnym i trwale oddzieliły resztki Cesarstwa Zachodniorzymskiego od Cesarstwa Wschodniorzymskiego. 

Ta teza jednak spotkała się z kontrargumentacją. Jak pisze Michel Balard w pracy Łaciński wschód XI-XV w. najdalej z krytyką posunął się Maurice Lombard, twierdząc, że „nie ma związku przyczynowego między podbojami muzułmańskimi i gospodarczym upadkiem Europy Zachodniej.  Maurice Lombard dowodzi, że podboje arabskie i ich następstwa miały pozytywny skutek dla gospodarki zachodniej. Islam otworzył bowiem nowe przestrzenie obrotu gospodarczego. Połączył przecież dwa wielkie obszary gospodarcze, mianowicie Ocean Indyjski i Morze Śródziemne, które w ten sposób stały się odcinkiem wielkiej drogi handlowej, łączącej Daleki Wschód z Dalekim Zachodem. Jakie były tego konsekwencje?

W poprzedniej notce pisałem, że od VI do IX w. kształtowała się, również w Europie Północnej jedna strefa celna, co sugeruje istnienie w pewnej mierze strefy wolnego handlu, która zorganizowana była wg wzorców rzymsko-bizantyjskich i pozwalała na pewien stopień kontroli handlu, ale też wpływając na standaryzację i bezpieczeństwo prowadziła do jego rozwoju. Biorąc pod uwagę znaleziska monet arabskich z tego okresu na północy Europy możemy przypuszczać, że istniała sieć wymiany łącząca dosyć odległe obszary, w tym również te w których wyznawano islam. Mniej więcej kilka lub kilkanaście lat po śmierci Karola Wielkiego ta strefa wolnego handlu zmienia się w strefę wojny. Ogólnie rzecz ujmując od  lat 30-tych IX wieku i w pierwszej połowie wieku X sprzyjające warunki do prowadzenia na szeroką skalę regularnych wypraw kupieckich drogą morską skończyły się. Przyczyniły się do tego rajdy Wikingów na miejscowości położone na wybrzeżach Fryzji (kupcy z Dorestad) i Flandrii, a także łupieżcze wyprawy Saracenów na Italię południową i Prowansję. O splądrowaniu Rzymu w 846 roku już wiemy, choć nie wiem czy to na 100% pasuje do schematu. Nie mniej handel Wschodu z Zachodem, podzielony na kolejne etapy, organizował się w sposób autonomiczny, ale z „nastawieniem” bardziej lokalnym. 

Porty syryjskie i palestyńskie, znajdujące się w strefie wojny, którą Bizancjum prowadziło ze światem muzułmańskim, były pogrążone w upadku, piractwo, przeżywa pełny rozkwit, a kupcy niechętnie mieli ryzykować dalekie wyprawy. Możliwe, że regularne wyprawy kupieckie dostępne były tylko dla wybrańców i ludzi umocowanych - lub skrajnych ryzykantów. No i Radanitów, którzy zapewniali łączność Zachodu z Dalekim Wschodem czterema drogami, opisanymi w dziele Ibn Churdadhbeha. 

Głównym artykułem, który Zachód mógł oferować Wschodowi (a właściwie islamowi), byli niewolnicy słowiańscy. Choć nie tylko słowiańscy zdaje się. Kilku autorów łacińskich, w tym Liutprand z Cremony (949) i Jan z Gorze (978-84), pisali o niesławnych kupcach z Verdun, którzy podobno przewozili chrześcijańskich niewolników między Europą a muzułmańską Hiszpanią. 

Nieciekawa sytuacja na Morzu Śródziemnym przyczyniła się do wzrostu znaczenia wielkiej drogi handlowej między Chorezmem a Rusią i zachodnią słowiańszczyzną, z której eksportowano niewolników i futra, w zamian za strumienie srebrnych dirhemów. Te jednak w żadnym wypadku nie docierały do zachodniej Europy i nie mogły doprowadzić do odrodzenia gospodarczego. Niewolnicy słowiańscy wkrótce zostali zastąpieni niewolnikami m.in. z Transoksanii i Persji. W Europie środkowej powstały zaś nowe podmioty państwowe bynajmniej nie związane z islamem.

A jednak ten brak napływu kruszców miał wpłynąć na skonsolidowanie imperium zachodnich królestw chrześcijańskich. Nie można pomijać tu roli Kościoła i jego zakonów w odrodzeniu gospodarczym oraz rozszerzeniu się procesu chrystianizacji. Ożywienie następuje w drugiej połowie X w., mniej więcej wówczas gdy Wikingowie osiedlają się we wschodniej Anglii i w Normandii oraz można je wiązać z powolnym usuwaniem Saracenów z zachodniej części Morza Śródziemnego. Również w tamtym okresie dużą rolę zaczynają odgrywać stosunkowe małe, witalne porty śródziemnomorskie, które nawet przed ożywieniem gospodarczym w X wieku utrzymywały, jakkolwiek w ograniczonych rozmiarach, związki handlowe ze Wschodem. Bari, Wenecja i Amalfi nie zerwały stosunków z Konstantynopolem, ciesząc się w Cesarstwie Bizantyńskim pewną formą autonomii. Wcześniejsze związki Amalfi z muzułmanami z Ifrikii i z Sycylii pozwoliły na skierowanie do Italii części wschodnich towarów, które kupcy żydowscy i arabscy transportowali do Ifrikii.

Można więc powiedzieć, że Islam wywarł więc duży wpływ na zmianę dotychczasowego układu sił.

Nieco inny ciekawy - bo tekstylny -  trop dotyczący ekspansji islamu i relacji z państwami chrześcijańskimi przedstawiła Virginia Postrel w popularnonaukowej pracy The fabric of civilization (nota bene przez jakiś czas książka gościła na liście bestsellerów w USA).

Autorka cytuje tam historyka Richarda Bullieta, który powiada tak:

kalifat islamski rozpowszechnił uprawę wcześnie kwitnącej bawełny wraz z nową wiarą. Islam obiecywał wiernym jedwabie w niebie, ale zabraniał ich muzułmanom na tym świecie. Noszenie bawełny stało się znakiem pobożności, a popyt na nią rósł z każdym nowym nawróconym. 

Zwykła biała bawełna (lub len w Egipcie) była oznaką szczerego islamu i oznaczała, że jej użytkownik podziela estetykę zwycięskich Arabów.

I dalej: 

Rozpowszechnienie bawełny, której znaczna część była eksportowana do Iraku, przyczyniła się do rozwoju islamu. Obietnica nagród finansowych przyciągała robotników do nowych wiosek, gdzie wyznawali nowo powstałą wiarę.

Podobno proces nawrócenia na islam zmniejszył zoroastryjskim właścicielom ziemskim możliwości roszczeń do efektów pracy tychże robotników, co w konsekwencji utrudniło zmuszenie ludzi do powrotu do starych domów i utrwaliło migrację. Trochę jak działanie rewolucji czy herezji na innych obszarach.

"W ten sposób" - zauważa Bulliet - "przemysł bawełniany przyczynił się do szybkiego rozprzestrzenienia się islamu w okręgach wiejskich położonych w pobliżu kluczowych arabskich ośrodków władzy i garnizonów". 

W ciągu jednego wieku nowe wioski rozrosły się do rozmiarów miast. Muzułmańscy przedsiębiorcy, z których wielu było uczonymi w sprawach religijnych, stali się niezwykle bogaci. 

Zaangażowanie uczonych to niezwykle ciekawa informacja i jeszcze do niej wrócę. 

Ale nie tylko Irak. Schemat powiela się w innych rejonach świata, wszędzie tam gdzie dociera islam. Religia ta zaspokoiła popyt na bawełnę, a muzułmańscy kultywatorzy zwiększyli jej podaż. "W X wieku naszej ery bawełna rosła niemal w każdym regionie świata muzułmańskiego, od Mezopotamii i Syrii po Azję Mniejszą, od Egiptu i Maghrebu po Hiszpanię. Przy okazji - ponoć do uprawy bawełny potrzebne są wielkie stawy….

Mamy więc produkcję na dużą skalę dla muzułmańskich wiernych opartą o monokulturę. Na razie w tej układance nie ma miejsca na system tiraz, ale nie był to system towarowo-symboliczny przeznaczony dla maluczkich, tudzież mas, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli.  

Co z wyznawcami innych religii na terenach podbitych przez islam? Jak pisał Adam Mez w Renesansie islamu dla niewiernych przeznaczone są inne kolory niż biały. A handel barwnikami miał być w rękach kupców żydowskich.

To rzuca dosyć ciekawe światło na wydarzenia w Europie. Islam nie zburzył pozornie fundamentów kultury rzymskiej, tylko chciał wprowadzić nowe oparte o własne zasady. Być może oparte o monokulturowe uprawy, produkcję tekstyliów, dostawy niewolników i sterowanie podażą pieniądza. Plus system tiraz jako materialna „nadbudowa” symboliczna. O doktrynie jeszcze powiemy.

Przyjrzyjmy się Hiszpanii…. Tutaj nie wszyscy się zgodni co do istnienia upraw bawełny. Ale poczekajmy z tym chwilę. Co możemy powiedzieć o tym rejonie?

Wg Św. Izydora z Sevilli (ur. ok. 560, zm. 636) Hiszpania była prawdziwą krainą mlekiem i miodem płynącą

Ze wszystkich ziem od zachodu po Indie, ty, Hiszpanio, o święta i zawsze szczęśliwa matko książąt i ludów, jesteś najpiękniejsza. Słusznie jesteś teraz królową wszystkich prowincji, z których nie tylko zachód, ale i wschód czerpie swoje blaski. Jesteś dumą i ozdobą świata, najznakomitszą częścią ziemi, w której naród getycki jest chwalebnie płodny, radujący się wiele i kwitnący.

Rozpieszczająca natura zasłużenie wzbogaciła cię obfitością wszystkiego, co owocne. Jesteś bogata w oliwki, przepełniona winogronami, płodna w plony. Jesteś ubrana w zboże, ocieniona drzewami oliwnymi, pokryta winoroślą. Twoje pola są pełne kwiatów, twoje góry pełne drzew, a twoje brzegi pełne ryb. Znajdujesz się w najbardziej sprzyjającym regionie świata; nie parzy cię letni żar słońca, ani nie marzniesz w lodowatym chłodzie, lecz opasana umiarkowanym pasmem nieba, jesteś karmiona przez żyzne zachodnie wiatry. Przynosisz owoce pól, bogactwo kopalni, piękne i pożyteczne rośliny i zwierzęta. Nie ustępują w niczym także rzeki, które uszlachetnia świetna sława twoich pięknych stad. Alpheus* ustępuje ci w koniach, a Clitumnus** w bydle, chociaż Alpheus, uważany za świętego ze względu na swoje olimpijskie zwycięstwa, ćwiczył rydwany na torze w Pizie, a Clitumnus złożył kiedyś na Kapitolu w ofierze wielkie woły. Nie potrzebujesz pól Etrurii, bo masz obfitsze pastwiska, nie podziwiasz gajów Molorchusa***, bo masz mnóstwo palm, ani twoje konie nie biegają wolniej niż rydwany z Elidy****. Masz wełnę, która jest barwiona rodzimymi purpurowymi kolorami, a która lśni tyryjskim karmazynem. Masz skałę, która błyszczy w cienistych głębinach gór, a która płonie blaskiem jak słońce.

A jednak jesteś tak samo bogata w władców odzianych w purpurę jak w rodzime klejnoty*****, a będąc bogatym w cesarskie dary, jesteś tak samo bogata w ozdabianie swoich książąt, jak jesteś błogosławiona w ich produkcji. Słusznie pożądał cię dawno temu złoty Rzym, głowa narodów. I chociaż ta sama rzymska potęga, początkowo podstępna, wydała cię za mąż za siebie, teraz jest to najbardziej kwitnący lud Gotów, który z kolei, po wielu zwycięstwach na całym świecie, chętnie cię zdobył i pokochał: cieszą się tobą do dziś wśród królewskich emblematów i wielkich bogactw, bezpieczni w szczęściu imperium.

Podobne opisy obfitości możemy znaleźć również w późniejszych źródłach muzułmańskich. Znajdziemy też sporo informacji o bawełnie. Geografowie arabscy odnotowali sukcesy w uprawie bawełny i wspominali o międzynarodowym handlu tym produktem pochodzącym z muzułmańskiej Hiszpanii czyli al-Andalus. Większość produkcji miała trafiać do regionu zwanego…Ifrikiia. Przypominam powiązania Włoskie (kupcy z Amalfi) wspominane kilka linijek wyżej. Ale jak stwierdza Olivia Constable w znakomitej pracy Trade and traders in Muslim Spain - bawełna andaluzyjska nie pojawia się w sposób znaczący w zapiskach z Genizy kairskiej, ani w łacińskich umowach notarialnych, nie ma też wielu zachowanych przykładów andaluzyjskich tkanin bawełnianych. 

Trop się więc trochę urywa. Trudno wobec relacji z epoki utrzymywać, że zaspokajano tylko potrzeby wewnętrzne i jeden z rynków zewnętrznych. Jak zwykle brakuje papierów… Czy gdzieś jeszcze istniał rynek odbiorców który nam umyka?

Trzeba przyznać, że istniejące opisy potwierdzają że Hiszpania musiała być łakomym kąskiem dla ekspansywnej religii islamu. Nie tylko był to obszar rozwiniętej produkcji ale też hub komunikacyjny ze względu na liczne dogodnie położone porty. 

Nie mogą więc dziwić bardzo szczelne regulacje dotyczące handlu dalekosiężnego charakterystyczne dla al-Andalus. O tychże sporo informacji przekazuje Olivia Constable. Oczywiście, wiadomo, że w tym wypadku również mówimy o dosyć długim okresie, w którym rządzące klany czy dynastie zmieniały się, jednak szczególnie interesujące są opisy dotyczące kontroli handlu za  Umajjadów, którzy rządzili w al-Andalus od roku 756 do 1031. Nie mniej wiele instytucji były wspólnych (lub podobnych) również w okresie Taifa, rządów Almorawidów i Almohadów. 

Pewne elementy wydają się być przeniesione wprost z modelu bizantyjskiego (a więc w istocie opartego na wzorcach rzymskich), o których wspominałem w notce poprzedniej, ale są też duże różnice. 

Otóż wracając do tematu uczonych w islamie - w odróżnieniu od państw chrześcijańskich w islamie nie było wyraźnej granicy między władzą świecką a religijną, a więc również administracja sprawami handlowymi była prowadzona wspólnie. O czym opowiem dokładniej za chwilę, zwraca uwagę swoista zapora utrudniająca wpływy zewnętrzne, co sprawiało, że umajjadzkie państwo muzułmańskie w al-Andalus było oddzielone niemalże „żelazną kurtyną”. Władza, doktryna i handel były ze sobą ściśle powiązane.

Doktryna zapewnia wsparcie ekspansji. We fragmentach omawiających podróże i muzułmańskie misje handlowe Olivia Constable nie używa słowa merchant (handlowiec, kupiec), ale „merchant-scholar” czyli coś w znaczeniu uczonego-handlowca (tak przynajmniej to sobie tłumaczę). Zapewne cele takich misji były złożone i wielowymiarowe. Wiemy, że ci „uczeni” docierali nawet do Chorasanu, Iraku, a nawet do Indii o czym świadczą pozostawione zapiski, ale też ówczesna literatura, w tym „Księga cudów Indii” kapitana Buzurga Shahriyara. Historia jest fikcją, ale zawiera wzmianki o andaluzyjskich kupcach podróżujących do Indii. Jak już dowiedzieliśmy się wcześniej uczeni, przedsiębiorcy stawali się bogatymi ludźmi. Nieważne więc czy byli zaangażowani w handel czy produkcję. 

Islam nie był jednorodny, zwalczano więc także wpływy doktrynalne, które można by nazwać rewolucyjnymi w łonie tejże religii. Jeden z geografów o imieniu Ibn Hawqal notuje w IX w. przybycie do al-Andalus sekt ismailitów, którzy mieli szerzyć szyizm, choć jedenastowieczny jurysta Ibn Sahl donosił, że ukrywali oni "swój prawdziwy cel pod pretekstem legalnych działań, takich jak handel, czy nauka, lub wędrowny sufizm.” Pewnie reprezentowali nieco inne grupy interesów albo odmienne sposoby organizacji.

Biorąc pod uwagę zmiany polityczne jakie miały miejsce w IX w. w al-Andalus trzeba zakładać, że przynajmniej część kreciej roboty ismailitów zakończyła się sukcesem. Jak mniemam była to ukryta rewolucja mająca na celu zmianę lokalnych porządków. 

Ciekawostką jest umieszczenie przez Olivię Constable cytatów piszącego w XIV w historyka i filozofa Ibn Chalduna, który jak twierdzą niektórzy, antycypował pewne tezy Karola Marksa. Ibn Chaldun odnosząc się do al-Andalus ubolewał nad tym, że liczni władcy parali się handlem, często wyrządzając "krzywdę [swoim] poddanym" w dążeniu do uzyskania zysków przewyższających ich legalne dochody”. Okej, cytat niby niewiele wnoszący do tego co już wiemy. Oto między wierszami kolejny raz odczytujemy ogólnie znaną prawdę. Lokalne rynki były we władaniu lokalnego klanu czy też mafii. Jak stwierdza wprost Olivia Constable: Władcy, z pomocą swojej biurokratycznej świty i prawa islamskiego (szariatu), wpływali lub kontrolowali większość działalności gospodarczej w swoich domenach. Ciekawe, że kilka linijek wcześniej autorka twierdzi, że ludzie ci nie pojmowali handlu czy ogólnie biznesu jako abstrakcyjnego bytu którym można jakoś sterować… To po co im były te wszystkie szkolne czy doktrynalne subtelności w którym zyskiwali dużą biegłość? Co ciekawe autorka podaje później przykłady państwowych „interwencji” które jednak świadczyłyby o tym, że jednak wiedzieli coś więcej.

We fragmentach z Ibn Chalduna autorka rzuca niby przypadkowe stwierdzenie. Otóż Ibn Chaldun miał umieszczać swoje spostrzeżenia pomimo istniejącej cenzury państwowej. Trochę dziwi ta niezwykła troska o właściwe treści, gdy mowa o wydarzeniach które rozgrywały się kilka wieków wcześniej. 

W takich przypadkach celowe wydaje się również zadanie pytania - dlaczego akurat na takie zdanie pozwolono? Być może jestem w błędzie i zbyt daleko posuwam się w interpretacjach, ale ta uwaga rzuca ciekawe światło na rozmaite teksty ezoteryczne czy mistyczne z epoki. Jak np. znanego mistyka Ibn Arabiego który do al-Andalus przybył w XII w. w poszukiwaniu „Czerwonej Siarki”. Oczywiście nie będę zgadywał czym była czerwona siarka, ale biorąc pod uwagę również wspomnianą wcześniej działalność ismailickich sufich, którzy jak przeczytaliśmy, dobrze ukrywali swoje cele (przybyli już w IX w, a jurysta z XI w. raczył zauważyć, że coś z nimi jest nie tak). Być może takie teksty czy inna poezja to po prostu próba dobrego zamaskowania projektów przed cenzurą. Przy ibn Arabim dodałbym tylko uwagę, że głosił on doktrynę „człowieka doskonałego”… prawie jak Los Perfectos u katarów. 

Skoro już jesteśmy tak blisko języka metafor to warto byłoby powiedzieć coś o samym języku. Jak pisze Olivia Constable w pracy Medieval Iberia Readings from Christian, Muslim, and Jewish sources: Muzułmanie na ogół pisali po arabsku, chociaż Mudejarowie (muzułmanie żyjący pod panowaniem chrześcijańskim w późniejszym średniowieczu) stopniowo stworzyli Aljamiado, wersję języka romańskiego zapisaną arabskimi znakami. Niektórzy chrześcijanie również używali arabskiego, zwłaszcza jeśli byli Mozarabami (arabizowanymi chrześcijanami, zwykle żyjącymi pod rządami muzułmanów). Podobnie Żydzi żyjący w muzułmańskiej Hiszpanii często pisali po arabsku (lub judeoarabsku, wersji arabskiego zapisanej hebrajskimi znakami), zwłaszcza w dokumentach świeckich, ale ich głównym językiem literackim i religijnym był hebrajski.

Język był podstawowym narzędziem identyfikacji i segregacji, odróżniającym jedną społeczność od drugiej, ale był też środkiem komunikacji, sposobem przekraczania granic między społecznościami. Wiele osób posługiwało się więcej niż jednym językiem, a dla osób piśmiennych normą było pisanie w jednym języku i używanie innego w codziennej rozmowie. Na przykład żydowski kupiec w muzułmańskiej Hiszpanii mógł porozumiewać się z klientami i rodziną po arabsku, a w razie potrzeby prawdopodobnie także w dialekcie romańskim; korespondował z partnerami biznesowymi po judeoarabsku, ale w sprawach religijnych w domu i w gminie żydowskiej używał hebrajskiego.

Bardzo jestem ciekaw czy ten dialekt romański to nie przypadkiem odmiana prowansalska.

Wróćmy do organizacji handlu zagranicznego. Porty al-Andalus były przedmiotem szczególnej troski. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do miast śródlądowych, które były zarządzane przez zwykłego gubernatora, miasta portowe były zazwyczaj pod zarządem gubernatora wojskowego. 

Jeśli chodzi o organizację produkcji i rolnictwo to wyznaczeni administratorzy rządowi regulowali funkcjonowanie portów, żeglugę, podatki i podaż pieniądza. Prawo islamskie w międzyczasie dyktowało właściwe procedury handlowe, orzekając o prawidłowych formach sprzedaży, kontraktach, kupnie terminowym, dzierżawie statków i zwierząt i tak dalej. Prawo interweniowało między osobami w sprawach dotyczących pożyczek komercyjnych i umów partnerskich.

Juryści islamscy w przypadku trudności handlowych, szkód lub sporów, byli dobrze przygotowani do ustanowienia rozwiązania, a księgi prawa islamskiego były wypełnione precedensami spraw dotyczących relacji biznesowych.

Podobnie jak w bizantyjskim modelu o którym pisałem w poprzedniej notce, większość interesów międzynarodowego kupca odbywała się w andaluzyjskim porcie, do którego przybył lub z którego wyruszył. Podstawową stawką celną, podobnie jak w europejskiej strefie był  'ushr, zwykle 10 procent, ale to dotyczyło tylko zagranicznych kupców. Kupcy rodzimi mogli liczyć na cło w mniejszym wymiarze, nawet tylko 2,5 %. 

Nie było możliwości zapuszczania się w głąb lądu poza te nadmorskie miasta. W portach sprzedawano swoje ładunki lub przekazywano je lokalnym partnerom. Niestety nie miejsce tu na opisanie tego jak działały lokalne klany i muzułmańskie firmy handlowe ani jakie towary przewożono. Tych ostatnich akurat można się domyślić, skoro al-Andalus „kończyła” szlak z Indii - były to w dużej mierze barwniki. Pominę też Żydów. Warto może tylko wspomnieć, że prześladowania Żydów za czasów Almohadów są grubo przesadzone. Te miały mieć miejsce tylko na terenie Maroko, ale np. miasto Almeria w al-Andalus jest przez nich w tym czasie określana jako raj na ziemi.  Nie zmienia to faktu, że handel żydowski w al-Andalus zamiera w tym czasie na rzecz - co ciekawe - zachodnich chrześcijańskich kupców. Nie mają oni jednak aż tak dużego udziału w tym handlu tak jak mieli Żydzi. 

Ze względu na koncentrację działalności handlowej w portach oraz fakt, że miasta te były strefami przygranicznymi (zaporowymi), podlegały one zazwyczaj większej biurokracji niż ich śródlądowe odpowiedniki. 

Chociaż źródła andaluzyjskie nie ujawniają wiele na temat urządzeń portowych, takich jak magazyny na towary czy komory celne do pobierania opłat, były one wszechobecne w innych częściach świata islamskiego. 

Ładunki odprawiano przez diwan (urząd celny i pobierający opłaty), kupcy być może musieli przechowywać towary w makhzan (magazynie) lub zatrzymywać się w funduq (schronisku). Geograf króla Rogera II al-Idrisi naliczył dziewięćset siedemdziesiąt (sic!) funduqs w dwunastowiecznej Almerii. W Funduq mogło przybywać jednocześnie do 50 osób. Po przybyciu na miejsce kupiec podlegał władzy lokalnych administratorów, z których najważniejszym był główny qadi (sędzia) miasta. Ich obowiązki zostały opisane w odniesieniu do Sewilli. Byli oni odpowiedzialni za utrzymanie straży nad brzegiem rzeki [Guadalquivir], która służy jako miejski port dla statków, aby nie sprzedawano tam niczego i nie budowano wzdłuż niej żadnych budynków. Chodziło o to, że miejsce to było źródłem wody dla regionu i miejscem, skąd wypływają towary, które kupcy eksportują. To również miejsce schronienia dla cudzoziemców i miejsce naprawy statków. Obszar ten nie był własnością żadnej osoby, ale należy tylko do sułtana. Na qadim spoczywa obowiązek pilnowania [tego regionu] z największą starannością, ponieważ jest to miejsce gromadzenia się kupców, podróżnych i innych. Chodziło o kontrolę kupców, ochronę przed szpiegami oraz ochronę rynków.

Rejon portu różnił się od innych sektorów miasta. Nie tylko był on własnością sułtana, jak to często miało miejsce w przypadku innych publicznych przestrzeni miejskich (sklepów, rynków, schronisk i tak dalej), ale port - w ograniczonym zakresie -  był domeną kupców i cudzoziemców. 

W granicach portu urzędnicy bacznie obserwowali tych ludzi i regulowali ich ruch. Podróżni nie mogli zejść na ląd, dopóki nie otrzymali pozwolenia, musieli przechowywać swoje towary w pewnych miejscach, a w innych przebywać. Aby pomóc im w wykonywaniu obowiązków, główni qadis utrzymywali personel niższych rangą sędziów i powiązanych z nimi urzędników miejskich, którzy pomagali w utrzymaniu porządku publicznego, nadzorowali handel i kontaktowali się z zagranicznymi kupcami. Znowu widać pewne analogie do modelu bizantyjskiego. 

Najbardziej znanym z tych urzędników był inspektor rynku (muhtasib lub sahib al-suq), którego działania i obowiązki zachowały się w księgach hisba (podręcznikach napisanych na jego użytek). Był to swego rodzaju cenzor i swego rodzaju agent obyczajówki. Teoretycznie, zadaniem muhtasiba było "promowanie dobra i zapobieganie złu" w społeczności muzułmańskiej. Cokolwiek miałoby to oznaczać. Jego obowiązki obejmowały nadzór nad rynkiem, nadzór nad łaźniami, schroniskami i publicznymi arteriami; oraz utrzymywanie publicznej przyzwoitości i doktrynalnego decorum. 

Miał zachować czujność i oko na port, aby zapobiec załadowaniu na statek pewnych ładunków - w tym "każdej obrzydliwej rzeczy, takiej jak wino ". Muhtasib był również odpowiedzialny za bezpieczeństwo na morzu i powinien dopilnować, by chciwi żeglarze nie przeładowywali swoich statków, narażając tym samym życie swoich pasażerów, ani nie zmuszali swoich pasażerów do wiosłowania. 

Ale główną troską muhtasiba była miejscowa ludność, a nie obcokrajowcy, a jego jurysdykcja rozciągała się na handel międzynarodowy tylko wtedy, gdy dotyczył on dobrobytu jego stada i kwestii jego „zepsucia”.

Jeśli chodzi o zagranicznych kupców, najważniejszym lokalnym urzędnikiem był prawdopodobnie "przedstawiciel handlowy" (wakil al-tujjar), który zajmował pozycję gdzieś pomiędzy urzędnikiem państwowym a prywatnym partnerem.

Osoba ta była zazwyczaj sama kupcem i wyznaczana przez swoich kolegów do działania jako ich agent, negocjator i łącznik w sprawach dotyczących ich relacji z rządem. Mógł on również działać jako przedstawiciel prawny, mógł sprawować funkcję arbitra w sporach między kupcami lub zapewnić bezpieczne przechowywanie ich towarów. Podobnie jak w przypadku innych sfer administracji muzułmańskiej, często trudno jest wyróżnić wyraźną hierarchię w ramach sieci biurokratycznej. Trudno więc stwierdzić kto tak naprawdę zarządzał handlem i kto za nim stał. 

Sułtan andaluzyjski nie tylko kontrolował wiele aspektów administracji portowej i rynkowej, ale obecność rządu była bardzo odczuwalna w żegludze kupieckiej. Władca mógł również działać jako kupiec i właściciel statku, wynajmując swój statek poszczególnym kupcom lub grupom kupców. Co ciekawe badając dokumenty z Genizy SD Goitein zasugerował, że odniesienia do statków będących własnością rządu wskazują, że podróże morskie były czasem ograniczone do statków oficjalnych. Jednak obfitość współczesnych wzmianek o statkach będących własnością prywatną czyni to mało prawdopodobnym. 

Niemniej jednak względne bogactwo sułtana, zdolność rządu do zlecania przewozu materiałów takich jak żelazo i drewno oraz zainteresowanie władcy zyskami handlowymi sprzyjały oficjalnym wpływom rządowym lub państwowym w ruchu morskim. 

Władcy Umajjadów wyraźnie interesowali się handlem międzynarodowym i sprawami morskimi, i wiemy coś o stoczniach, administracji portowej i podatkach za ich rządów. Z kolei władcy Taifa wydają się być pochłonięci innymi sprawami. Niewiele jest danych na temat interesów handlowych i międzynarodowych w XI wieku. W późniejszym okresie władcy Almorawidów i Almohadów byli na tyle zainteresowani handlem międzynarodowym, aby zawrzeć traktaty handlowe z Genuą i Pizą. Wydaje się, że zwłaszcza Almohadowie monitorowali handel międzynarodowy dokładniej niż wcześniejsze dynastie. Dostęp cudzoziemców do portów Almohadów był ściśle kontrolowany, jak pokazuje traktat pisańsko-almohadzki sporządzony w 1186 r. 

Jeśli mielibyśmy trzymać się li tylko merkantylnej interpretacji wypadków dziejowych, możnaby zaryzykować twierdzenie, że nawet restrykcyjne regulacje i wojownicza doktryna nie gwarantuje wiecznego utrzymania władzy i organizacji produkcji na danym obszarze. O czym świadczą zmiany klanów rządzących al-Andalus, które pewnie były zapewne następstwem tzw. walk wewnętrznych. Musimy też zwrócić uwagę na nieustępliwość władców chrześcijańskich królestw iberyjskich, którzy doprowadzili do pełnej Rekonkwisty w XV w. 

Przypisy:

*Alpheus to rzeka na Peloponezie. Według tradycji płynęła ona podwodnym kanałem na Sycylię. Tam, jak zauważa Izydor w swoich Etymologiach (14.6.33), nawadniała pastwisko słynące z jakości koni. Konie te były znane z sukcesów na igrzyskach olimpijskich, które odbywały się w pobliżu Pizy i Elis na Peloponezie.

**Clitumnus to mała rzeka w regionie Umbrii we Włoszech. Izydor wspomina o niej w swoich Etymologiach (13. 13. 6) jako o jeziorze znanym z wielkości bydła, które pasło się w pobliżu. Bydło to było preferowaną ofiarą dla bogów. Intencją Izydora w jego słynnym prologu (znanym jako Laus Spaniae) było korzystne porównanie Hiszpanii z Italią i Grecją rzymskich poetów, z wykorzystaniem ich własnych punktów odniesienia.

***Molorchus był rolnikiem, który według tradycji zabawiał Heraklesa.

**** Rydwany z Elidy to poetycki sposób odniesienia się do rydwanów zawodów olimpijskich, które odbywały się w starożytnej Elidzie.

***** Nawiązanie do cesarzy rzymskich wywodzących się z Hiszpanii



tagi: islam  hiszpania  tekstylia  al-andalus 

ahenobarbus
14 lipca 2022 01:17
29     1462    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Paris @ahenobarbus
14 lipca 2022 07:48

Przeciekawa  lektura,...

...  dziekuje  bardzo  za  piekna  prace  !!!

zaloguj się by móc komentować

atelin @ahenobarbus
14 lipca 2022 10:01

"Porty al-Andalus były przedmiotem szczególnej troski."

Takie zdanie w dzisiejszych analogiach brzmi dwuznacznie.

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @atelin 14 lipca 2022 10:01
14 lipca 2022 10:26

Myślę, że dzisiaj metody są nieco inne, może bardziej subtelne, ale przedmiot "troski" w zasadzie sie nie zmienił.

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @ahenobarbus
14 lipca 2022 11:17

Bardzo interesujący tekst. Teraz w okolicy Almerii jest jedno z największych w Europie skupisk szklarni owocowo -warzywnych.Ogólnie reszta Hiszpanii , zwłaszcza część środkowa nie jest tak urodzajna, przeważają góry i wyżyny.Warto zwrócić uwagę na relację arabskiego podróżnika o Polsce czasów Bolesława Krzywoustego,nie pamiętam niestety nazwy. Autor wspomina o licznych i ludnych grodach, sadach owocowych i winnicach. W Sandomierzu można podziwiać szachy, prawdopodobnie arabskie z XIi /XIii wieku.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Mathias92 14 lipca 2022 11:17
14 lipca 2022 11:50

Kojarzę tę szklarnię. Kiedyś czytałem, że jak jakiś marketowy owoc lub warzywo ma napisane kraj pochodzenia Hiszpania to najprawdopodobniej pochodzi właśnie z tej szklarni w pobliżu Almerii. 

Z tą relacją to było tak że musieli się interesować. Polska była jednak ważnym krajem. Weźmy pod uwagę chociażby kontakty polskie z południem i Saint Gilles. Musieli to widzieć. Ponoć Krzywousty podjął pielgrzymkę do Prowansji.

zaloguj się by móc komentować

Mathias92 @ahenobarbus
14 lipca 2022 11:58

Tak,niestety takich treści nie ma w podręcznikach szkolnych, akademickich i publikacjach naukowych.Dobrze że istnieje Klinika języka i szkoła nawigatorów.Pozdrawiam serdecznie : ) 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus
14 lipca 2022 12:28

"Rozpowszechnienie bawełny, której znaczna część była eksportowana do Iraku, przyczyniła się do rozwoju islamu. Obietnica nagród finansowych przyciągała robotników do nowych wiosek, gdzie wyznawali nowo powstałą wiarę".

Przyszło mi do głowy, że model cysterski opierał się także na rozpowszechnianiu wiary tyle, że bardziej w oparciu o pracę przy wytwarzaniu żywności, a stawy potrzebne do uprawy bawełny cystersi twórczo przekszatałcili w hodowlę ryb. Skądinąd mnożenie chleba i ryb, bardzo kojarzy się szerzeniem Ewangelii.

Skoro handlowy łańcuch "ciuchowy" był tak bardzo chroniony przez handlarzy-scholarzy, to model cysterski byłby wręcz antymuzułmańskim modelem "kontrewolucyjnym" czy może "kontreformacyjnym".

Przy takim założeniu intrygująco przedstawia się herb św. Bernarda z Clairvaux:

źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/62/Codex_Sal_IXc_Wappen2.jpg/800px-Codex_Sal_IXc_Wappen2.jpg

 

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @ahenobarbus
14 lipca 2022 13:10

Gdzieś się nie spojrzy, wszędzie "szmaty". Tylko na SN się porusza ten temat. Pamiętaj swój szok w trakcie oglądania francuskiego dokumentu dot współczesnej produkcji t-shirtow. Bawełna, no powiedzmy, że bawełna z Chin płynie do Indii. Tam krojone są modele T-shirtow, które ładowane są na statek i płyną do Bangladeszu, żeby je tam zszyć. I to się opłaca. T shirt po 5 dol. 

Dzięki za świetny tekst. SN to kopalnia scenariuszy na najlepsze kryminały świata. I nie trzeba ich wymyślać, bo wszystko się wydarzyło naprawdę. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 12:28
14 lipca 2022 13:52

Coś jakby metafizyczny konflikt.  Jak przeczytałem o tej bawełnie i ekspansji islamu to właśnie miałem taki obraz, że Europa miała skończyć jako odbiorca tekstyliów lub dostarczyciel niewolników. zależy kto na co trafił. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Matka-Scypiona 14 lipca 2022 13:10
14 lipca 2022 14:03

Ja nie do końca rozumiem jak to się może kalkulować. Dlatego pewnie nie jestem politykiem ani milionerem ;). No, ale z innej beczki mam przykład współczesny. 

Jak byłem na Islandii ostatnio to przewodnik mówił, że jest tam mnóstwo hut aluminium. Oni tego surowca nie posiadają, ale korporacjom ze względu na niską cenę energii na wyspie opłaca się wozić surowiec na Islandię, gdzie jest przetwarzany i następnie transportowany do miejsc docelowych gdzie trafia na rynek. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 13:52
14 lipca 2022 14:12

Niewidzialna ręka rynku

Najwcześniejszą wzmianką typu prawnego o handlu niewolnikami w Europie Środkowo-Wschodniej jest passawska taryfa celna z 906 r., która wzmiankowała Żydów, podróżujących na Wschód w celu zakupu niewolników. Zakupionych na Słowiańszczyźnie niewolników Żydzi głównie wywozili na dwory kalifów lub do Hiszpanii szlakiem prowadzącym przez Niemcy do Verdun, a potem przez Lyon na Półwysep Pirenejski. Wedle niektórych źródeł tylko ok. 960 roku w samej Kordobie mieszkało jakieś kilkanaście tysięcy słowiańskich wojowników.

https://histmag.org/Slowianscy-niewolnicy-zydowskich-kupcow-10547

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 13:52
14 lipca 2022 14:24

O Spartakusie słyszał cały swiat. Kto wie może my moglibyśmy świat zainspirować. Taka historię mi się udało w internecie odnaleźć:

 

Słowianie w Nekor i Qarjat as-Saqaliba

We wczesnym średniowieczu handel słowiańskimi niewolnikami odbywał się w Europie na wielką skalę. Odbiorcami były głównie państwa arabskie, zaś pośrednikami Żydzi (por. Kowalska 1998). Państwa muzułmańskie powstałe na Bliskim Wschodzie przyjmowały nie tylko niewolników, ale także osadzały całe wioski osadników słowiańskich, tworząc z nich strefy buforowe oddzielające od potencjalnych nieprzyjaciół. Z kolei w kalifacie kordobańskim na Półwyspie Iberyjskim oraz w Afryce Północnej niewolnicy zaspokajali potrzeby społeczne i militarne młodych państw. Stawali się wysoko wykwalifikowanymi rzemieślnikami, służbą domową i dworską, w końcu żołnierzami w przybocznych gwardiach władców. Określano ich zbiorczą arabską nazwą (Saqaliba), która wprost nie oznacza Słowianina, ale w praktyce, szczególnie do X wieku, Słowianie stanowili główną grupę etniczną służącą jako niewolnicy na wymienionych wyżej terenach (Lewicki 1949; Mruk 1998; Nazmi 1998). Saqaliba znaleźli się też w emiracie Nekor. Stanowili tam przyboczną gwardię emira Sa’ida II ibn Saliha, rządzącego w latach 864–916. Armia ta pozwalała władcy trzymać w ryzach berberskich poddanych. Saqaliba musieli cieszyć się wysoką pozycją i dużymi względami, o czym świadczą późniejsze wypadki opisane przez Al-Bakriego. W pewnym momencie gwardziści zażądali od władcy formalnego wyzwolenia ze stanu niewolnego. Gdy ten odmówił, Saqaliba podnieśli bunt. Po ich stronie stanęła część rodziny panującego, co świadczy o ich dużej asymilacji oraz znaczeniu na dworze. Emir wraz z rodziną i służbą podjął obronę w pałacu, po czym z wielkim wysiłkiem wyparł gwardię ze stolicy. Żołnierze wraz z częścią rodziny panującej wycofali się w góry do wspomnianej Qarjat as-Saqaliba, którą prawdopodobnie ufortyfikowali. Po kilku dniach obrony zostali spacyfikowani. Jakkolwiek przekaz o tych wydarzeniach, zawarty w Kitab al-masalik wa al-mamalik, czyli „Księdze dróg i królestw” (Description 1859, 217) został przeanalizowany i opracowany przez naukowców (Lewicki 1952, 490; Rozmus 1998; Tahiri 2013), nikomu jak dotąd nie udało się jednoznacznie ustalić lokalizacji „Wsi Słowian”.

http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/element/bwmeta1.element.desklight-4a8c873c-ce4d-4374-b9b6-dcb03b5bdc4c

Tyle, że nasze historyczne "badania" to w sumie egzotyczna wycieczka krajoznawcza dla wybrańców, więc popularyzacja tematu raczej w grę nie wchodzi.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 14:12
14 lipca 2022 14:25

Aha czyli kupcy z Verdun to żymianie handlujący Słowianami. Mam te kroniki Liurpranda (https://pl.wikipedia.org/wiki/Liutprand_z_Cremony) po angielsku ale jeszcze nie zajrzałem. Myślałem że oni handlowali ludźmi z Europy Zachodniej. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 14:24
14 lipca 2022 14:31

Dzięki :) wydaje mi się, że w podobnym tonie pisał Urbańczyk w Mieszku I tajemniczym.

Tyle, że nasze historyczne "badania" to w sumie egzotyczna wycieczka krajoznawcza dla wybrańców, więc popularyzacja tematu raczej w grę nie wchodzi.

Z innej beczki - jak coś jest ciekawego to wydają na zachodzie w obcych językach, co jeszcze bardziej czyni to ezgotyką lub ezoteryką.

Np. to.

https://www.bookcity.pl/johan-pyre-anna-paulina-orlowska/pid/A38601626

Opis brzmi ciekawie:

Kiedy gdański kupiec Johan Pyre zmarł w 1455 r., pozostawił po sobie księgę kupiecką, do której wpisał wyczerpujące dane i szczegóły dotyczące 35 lat swojej działalności. Książka jest jedną z hanzeatyckich ksiąg kupieckich i świadczy o wielu aspektach hanzeatyckiego handlu w czasach burzliwych i napiętych politycznie. Choć ta najstarsza gdańska księga kupiecka jest sporadycznie przywoływana w literaturze naukowej, nie doczekała się jeszcze odpowiednich opracowań. Anna Paulina Orłowska podjęła ten temat w swoim dwutomowym dziele. Zawiera dane biograficzne Pyre, jego księgowość, sposoby płatności, szlaki handlowe, towary, partnerów handlowych i wiele innych.

Przy okazji ta pani napisała artykuł o tym kupcu w pracy A History of the Credit Market in Central Europe.

Takie fajne zdanie tam jest, że ona uważa że hanzeatyccy kupcy gdy udzielali pożyczek, to w przeciwieństwie do Włoskich kupców nie rejestrowali ich w księgach. Ot, taki zwyczaj. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 14:25
14 lipca 2022 14:36

Andaluzja, Rodan, Narbona. Jak w prozie Faulknera - zataczamy coraz szersze kręgi wokół wyznaczonych punktów.

A propos żymian to:

Nie jest znana etymologia nazwy radanici. W tekstach arabskich występuje w dwóch wersjach: Rādhāniya lub Rāhdāniya. Wywodzi się ją m.in. od perskiego rāhdān, „znający drogę”, od nazw krajów znajdujących się na ich szlaku lub nazwy rzeki Rodan.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Radanici

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 14:31
14 lipca 2022 14:41

Z tego co pamiętam to jeszcze Kazimierz Jagiellończyk robił jakieś niewolnicze deale (jakiś procent od obrotu) tyle, że pod genueńską kryszą. Tak przynajmniej wyczytałem z książki prof. Quirini Popławskiej. Książka co prawda po polsku, ale w nakładzie homeopatycznym, czyli eterycznie ezoteryczna.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 14:36
14 lipca 2022 14:52

Stare prace o radanitach (po angielsku):

https://www.szybkiplik.pl/yZy5p3TZB6

https://www.szybkiplik.pl/sG3xEmNGuz

I Liutprand. Liutprand świetnie ponoć orientował się w sprawach Słowian. 

https://www.szybkiplik.pl/9Rum6hKEAx

 

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 14:52
14 lipca 2022 14:59

Dzięki bo wyceny za papierową ezoterykę robią wrażenie:

https://allegro.pl/listing?string=Liudprand

zaloguj się by móc komentować


betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 15:01
14 lipca 2022 15:07

Ożeszku.... (jak ponoć mawiają wiewiórki).

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 14:36
14 lipca 2022 15:11

Jeszcze ten kontekst Włoski w tej całej układance, bo wtedy (IX/X w.) nastąpiło nowe przetasowanie.

Gdzie pojechał Otto III niedługo po zjeździe gnieźnieńskim? Oczywiście żed o Wenecji. Wizyta Ottona III w Wenecji w 1001 roku była pononć dowodem wielkiego szacunku, jakim darzył Piotra II Orseola. Moim zdaniem pojechał powiedzieć: mission accomplished :)

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus 14 lipca 2022 15:11
14 lipca 2022 15:28

Święty Wojciech oskarża księcia czeskiego Bolesława II i żydowskich kupców (postacie w nakryciach głowy) o handel chrześcijańskimi niewolnikami. Scena z Drzwi gnieźnieńskich.

To i na historię świętego Wojciecha można wtedy spojrzeć trochę inaczej. W każdym razie trudno mówić o tym, ze ktoś coś skrywa, skoro jest to "ilustracja" do hasła "radanici".

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 15:28
14 lipca 2022 21:12

No tak, przyszedł taki i zepsuł dobry biznes.

Przy okazji możliwe, że te wydarzenia tłumaczą też zażarty konflit Wenecja - Amalfi.

Ale swoją drogą przecież Wenecja też handlowała niewolnikami. A po śmierci Ottona szybko zawiązali sojusz z Bizancjum (również Piotr II Orseolo). 

zaloguj się by móc komentować


pike @ahenobarbus 14 lipca 2022 14:52
14 lipca 2022 23:55

Zapewne pisano też o wyspecjalizowanych Domach Kastracyjnych. Ale nietrudno się domyśleć

kto (z uwagi na powszechną inną znaną operację...) tymi kastracjami się zajmował. Może dlatego temat ten jest 

często pomijany ...Po okaleczeniach w tych domach niewolnicy podlegali rekonwalescencji. A cena za takiego

była wyższa. Kastracje były w różnym zakresie robione a kastraci (enuchowie) rożnie wykorzystywani...

Ponoć w armii Saladyna (Kurd) w roku 1181 było około 7000 chrześcijańskich eunuchów...

Dla przykładu domy kastracji znajdowały się w miateczku Pechina w Hiszpanii klika w Wenecji i na wysepce Favignana

w Bucharze, Samarkandzie,Urgendzie.....

 

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @pike 14 lipca 2022 23:55
15 lipca 2022 16:00

Dzięki za uzupełnienie wiedzy! To był więc dobrze zorganizowany, całościowy biznes. O kastratach padło zdanie w jednej z lektur do notki (u Balarda). Pisał on o eunuchach tureckich, którzy zastępowali Słowian. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 14 lipca 2022 15:28
19 lipca 2022 12:59

Przy okazji, w jednej z prac które podrzuciłem w linkach (tej o szlakach handlowych Radanitów) można znaleźć ciekawe stwierdzenia, np. Przesadzone stwierdzenie Jacobsa, że zanik handlu radanitów zostawił Żydom ogromny kapitał, który w kolejnych wiekach pozwolił im stać się bankierami Europy, może być w granicach prawdopodobieństwa.

Autorem powyższego jest niejaki L.Rabinowitz

Ot, przykład tego jak coś potwierdzić zaprzeczając.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować