-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

O pewnych transmutacjach

W książce Rafała Prinke „Zwodniczy ogród błędów” pod hasłem Paracelsus możemy znaleźć pewną anegdotę, która pewnie niczego nie wyjaśnia, tak jak będę próbował Was przekonywać dalej, ale przynajmniej, być może, rzuca nieco światła na charakter ludzi zajmujących się alchemią. Otóż w tych mniej popularnych i rzadziej oglądających światło dzienne pismach polemicznych mistrza Paracelsusa możemy natrafić na pełne ognistych argumentów tyrady i miotane na lewo i prawo przekleństwa, szkalujące wielkich tej dziedziny, w tym między innymi: „srać na waszego Pliniusza i Arystotelesa, na waszego Alberta [Wielkiego], Tomasza [z Akwinu], na [Michała] Szkota i [na] innych też srać”. Jak przytomnie zauważył jeden ze współczesnych nam komentatorów, trudno po tej lekturze zrozumieć fascynację mistrzem wyrażaną przez „niemieckich uczonych wykształconych w humanistycznych gimnazjach”. Oczywiście cytat ten jest zdaniem wyrwanym z jakiegoś kontekstu, a ja, być może błędnie, lubię sobie wyobrażać jakichś uczniów Paracelsusa, którzy w trakcie wykładu praktycznego czy teoretycznego nieśmiało wspominali, że przecież w dziełach tego i tamtego jest napisane że …..Co spotykało się ze znaczącą reakcją mistrza, który w wulgarny sposób dawał do zrozumienia uczniom że g… to znaczy nic jeszcze nie rozumieją.

Ale nie jesteśmy w sytuacji lepszej niż domniemani uczniowie Paracelsusa. My też wciąż niewiele z tego rozumiemy. Alchemia to istny mityczny Proteusz, a ilość teorii i wyobrażeń na jej temat sprawia że dzisiaj jakiś gówniany, seryjnie wytwarzany produkt, może być reklamowany jako posiadający alchemiczne własności odmładzające.

Jest kilka przyczyn tego niedookreślenia. Niedookreślenia jak się zdaje wygodnego, bo Rafał Prinke podaje na początku swojej pracy kilkanaście definicji alchemii i w każdej znajduje jakieś luki i nieoskonałości. A cały tom jest wypełniony sporami na temat tego skąd pochodzi dany fragment tekstu, kto był jego autorem i czy nie jest to falsyfikat. A to całkiem możliwe. Ponoć francuzi byli tak zazdrośni o reputację i o status, jakim cieszyli się późnośredniowieczni angielscy alchemicy jak George Ripley, że w XVII w. opracowano elaborat, w którym dzieła alchemiczne i barwną autobiografię wmówiono zamożnemu księgarzowi z końca XIV w. o nazwisku Nicholas Flamel.

Jak wskazuje wielce szanowny znawca alchemii, Jonathan Hughes w historii miała też miejsce „wielka czystka” źródeł alchemicznych i to trzykrotnie:

1. w roku 395 r. , kiedy zniszczono część aleksandryjskich źródeł

2. w XV w. podczas rekonkwisty w Hiszpanii

3. w XVI w. podczas Reformacji w Anglii.

Jeśli rzeczywiście jest tak jak pisze Jonathan Hughes, to wszelkie próby zrozumienia tego czym była alchemia i jakie były jej cele pozostaną nierozpoznane, co oczywiście nie dowodzi tego, że każdy wniosek na temat alchemii będzie uprawniony. No chyba że sprzedajemy kremy odmładzające.

I tak, w kompletnie odjechanej (ale niestety zawierającej nieco błędów merytorycznych, zwłaszcza historycznych), książce wspomnianego Jonathana Hughesa o alchemii na angielskim dworze królewskim w XIV w. oprócz spraw obyczajowych (o jednej wspomnę w przyszłości) i dziwactw władców Anglii opętanych doktrynami alchemicznymi oraz okultyzmem (te taktycznie w większości pominę) znajduje się kilka tropów które moim zdaniem wymagają dalszego zbadania. Być może nigdy nie istniała żadna zorganizowana siatka jakichś agentów którzy pod osłoną zgłębiania nauk tajemnych realizowali praktyczne cele, ale pewne aspekty wymagają zastanowienia.

Na początku książki autor raczy nas długim opisem zawiłości doktryn alchemicznych i jej rozumienia. Ponad stu stronicowy opis zawiera subtelne dywagacje na temat pochodzenia alchemii, ówczesnego rozumienia koncepcji siarki oraz rtęci (elementu męskiego i żeńskiego), co wynika z połączenia tych dwóch elementów i zbudowanym na tym „mariażu” rozumieniu budowy świata i materii. Ale właściwie cała ta zawiłość sprowadza się do prostego dualizmu, w sumie nic ciekawego. Oczywiście autor rozważa różne aspekty praktyczne tej wiedzy oraz co ciekawsze miejsca z których te nauki się rozprzestrzeniały.

Aha, może trochę Was oszukałem że Hughes nie pisze w tym fragmencie kompletnie nic ciekawego. Niezłe są momenty dotyczące symboli alchemicznych, które nie są oczywiste, jak np. kolorystyka angielskich barw królewskich, tj. czerwieni i bieli rozpatrywana w kontekście heraldyki. Bardziej zawoalowanym symbolem doskonałego połączenia alchemicznej rtęci i siarki jest figura białego jelenia ze złotym porożem, skutego złotymi łańcuchami, motyw często pojawiający się w symbolice heraldycznej, chociażby w tym herbie „opętanego” okultyzmem i alchemią króla angielskiego Ryszarda II.

 

Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Ryszard_II#/media/Plik:Coat_of_Arms_of_Richard_II_of_England_(1377-1399).svg

Wg Hughesa czerwień i biel obecne w angielskiej heraldyce państwowej nie są bynajmniej proweniencji genueńskiej, ale w Anglii pojawiły się wcześniej, a ich alchemiczne rozumienie zostało zapożyczone ze świata arabskiego.

Jednak jeśli jest jedno miejsce, w którym można dostrzec prawdziwe pochodzenie takiej symboliki, to jest to islamskie królestwo Al-Andaluzji i jego stolica Kordoba. Kopuła wielkiego meczetu La Mezquita Mesque (784-86) jest podparta lasem podkowiastych łuków ozdobionych białymi i czerwonymi kolorami, a w dziesięciowiecznym pałacu Medinat az Zahara, tuż za Kordobą, te same białe i czerwone łuki występują przed fontanną z płynącą rtęcią, płynnym lustrem. Symbolika czerwonej siarki i białej rtęci pojawiła się w Anglii w tym samym czasie, kiedy nauka islamska wywierała pierwsze wrażenie na uczonych angielskich odwiedzających terytoria islamskie w Hiszpanii i południowych Włoszech.

Jonathan Hughes próbuje nas przekonać, że angielskie związki ze światem muzułmańskim są dosyć wczesne. Pisze on, że wśród tłumaczy pism alchemicznych dominowali Anglicy, a Michał Szkot nie był bynajmniej pierwszym znanym alchemikiem i tłumaczem pochodzącym z wysp.

Jest jeszcze pewne „bajkowe” odniesienie do tych związków. Powszechnie uważa się, że legenda o czarowniku Merlinie jest bardzo dawnego pochodzenia celtycko-walijskiego. Tymczasem, dla porządku, najwcześniejszy przekaz o Merlinie, ale także o białych i czerwonych smokach, to dopiero rok 1120 i działalność Geoffreya Monmoutha. W jednej z późniejszych, choć wciąż dwunastowiecznych legend o czarnoksiężniku mówi się że miał on muzułmańskiego nauczyciela, lekarza Rhazesa. Chodzi tu zapewne o alchemika Abu Bakr ibn Zakariya al-Raziego, czyli jak mniemam legenda ta próbuje nas oswoić z tym, że istniała jakaś linia przekazywania instrukcji od arabskich źródeł do angielskich odbiorców. Swego czasu dziwiło mnie pochodzenie staroangielskiego (a właściwie staronormańskiego) słowa oznaczającego szewca – cordwainer, które znaczy tyle co rzecz lub coś co pochodzi z Kordoby. Dokładniej chodziło o rodzaj wyprawionej i drogiej skóry końskiej, z której to szewcy wytwarzali wytrzymałe buty. Sztukę tę posiedli pierwotnie Wizygoci, a następnie „biznes” przejęli Arabowie. Może to świadczyć o jakichś wczesnych kontaktach angielsko-arabskich. Oczywiście, ktoś może powiedzieć że to niczego nie dowodzi, bo mógł istnieć starszy szlak handlowy jeszcze za Wizygotów, a poza tym słowo to mogło przywędrować na wyspy wraz z Normanami. Ok, słaby punkt.

Kolejna dygresja o której należy tu wspomnieć w kontekście doktryn alchemicznych. Otóż tłumacze źródeł arabskich na łacinę i doktrynerzy, w tym ludzie Kościoła, próbowali dopasować i uzasadnić nauki alchemiczne i okultystyczne na gruncie doktryny chrześcijańskiej. Stąd częste dywagacje i roztrząsanie znaczenia tychże symboli. Ciężko w krótkiej notce streścić poglądy autorów i ich działania, ale na pewno znaczący był fakt że np. jeden z najsłynniejszych alchemików John Dastin (trwa spór czy to rodowity Anglik czy jednak Katalończyk) polemizował w listach z papieżem na temat doktryny. Oczywiście te działania miały swoje granice, bowiem oskarżenie o herezję czy uprawianie czarów spotykało się z odpowiednią reakcją, a dotyczyło to również osób duchownych, chociażby franciszkanina Jana z Rupescissy. Autor sugeruje jednak że alchemicy rzadko kończyli na stosie, ze względu na to co że byli samotnikami (sic!), a ich dywagacje były zbyt abstrakcyjne i w sumie niegroźne. Czyli czytaj: byli zbyt potrzebni do praktycznych celów, udawanie wariata było w porządku dla zachowania bezpieczeństwa. A ponoć jak sugeruje autor potrafili się bezbłędnie w towarzystwie rozpoznać. Samotnicy rozpoznający się w tłumie. Nie będę nawet próbował zgadnąć co to znaczy.

Czasy były wówczas takie, że medyczne aspekty alchemii nie spotykały się z żadnym potępieniem ze strony Kościoła, a nawet po epidemii Czarnej Śmierci alchemiczne sposoby leczenia zyskały na popularności, gdy zwątpiono w sztukę medycyny tradycyjnej.

Ale do sedna Filipie, do sedna… Pewien aspekt alchemii w XIV w był jednak mocno piętnowany. Dochodzimy do kluczowych spostrzeżeń Hughesa, których niestety nie rozwija on moim zdaniem należycie. Może nie miał dostępu do źródeł słowiańskich, kto wie?

22 lipca 1317 roku Jan XXII wydał bullę Spondet, zabraniającą praktykowania nauki alchemii i nakładającą grzywny na fałszerzy, którzy wykonywali próby wytwarzania prawdziwego złota i srebra. Bulla zapowiadała, że każdy, kto będzie wytwarzał fałszywe złoto lub srebro, będzie musiał zapłacić taką samą kwotę w prawdziwym złocie albo zostanie uwięziony i naznaczony piętnem niesławy.

Tu chwilę musimy się zatrzymać. W jaki sposób fałszowano kruszce? Hughes wskazuje wprost: alchemicy znali sztukę mineralnego barwienia metali. Skąd znali te sztukę? Autor nie podaje informacji wprost, ale podejrzewam że jednym z miejsc gdzie mogli uczyć się tej sztuki mogło być położone w Langwedocji Montpellier, które między 1276 a 1349 rokiem należało do królestwa Majorki. Autor uważa, że to właśnie stamtąd dzieła alchemiczne znane w świecie arabskim miały trafiać do Europy. Nie wydaje mi się to prawdą do końca, bowiem wcześniej na pewno działała szkoła w Toledo no i był dwór Fryderyka II. A zapewne takich ośrodków było przecież więcej. W przypadku zachłyśniętego okultyzmem Edwarda III, wskazuje się, że rozwój nauk stymulowało morskie powiązanie między dokami w pobliżu Tower of London nad Tamizą a nadmorskimi miastami takimi jak Neapol, Montpellier i miasta Majorki.

Montpellier jest wskazywane głównie jako miejsce kształcenia medyków. I tak niejaki Mikołaj z Polski (lub z Montpellier), osobisty lekarz Leszka Czarnego przebywał tam na naukach w latach 1250-1270 (swoją drogą niebywale długo – jakie misje tam wykonywał? A jakie w Polsce oprócz karmienia żabami biednego księcia?). Nie wiem czy pamiętacie, ale o Montpellier w innym kontekście niż medycyna pisał Władysław Jakubski w „Czerwcu polskim”:

„W Palermo w XII wieku przemysł barwierski jedwabiu kermesem stał już na wysokim poziomie. Fachowi rzemieślnicy, sprowadzani przez skrzętnego Fryderyka II, rozkrzewiali tu zarówno hodowlę jedwabników i sztukę tkania jedwabiu, jak też i umiejętnego jego barwienia kermesem.

Spadek po Palermo objęły z początkiem XIII wieku Narbonne i Montpellier, gdzie wskutek pobytu papieży i ich dworu w pobliskim Awinionie zapanował zbytek i wzmożony handel przedmiotami luksusu, wśród których kermes jako dostarczyciel barwnika szkarłatnego dla kosztownych tkanin niepoślednią zaczął odgrywać rolę.”

Montpellier było też ważnym punktem na trasie handlu angielską wełną. W książce A history of business in medieval Europe 1200-1550 znajdujemy taki oto passus:

„Różnorodność stosowanych usług transportowych dobrze ilustruje opis Francesco Pegolottiego, który opisuje normalną drogę transportu wełny z Londynu do Florencji na początku XIV wieku. Po przejściu odprawy celnej, wręczeniu napiwków i napojów urzędnikom, agenci kupieccy ładowali wełnę na statek płynący do Libourne w Gaskonii. Tam pewien karczmarz przejmował odpowiedzialność i organizował opłaty za przejazd lądem do Montpellier, gdzie inny karczmarz zajmował się dalszym przewozem do portu Aigues-Mortes. Wełna była ponownie ładowana na statek płynący do Pizy, gdzie była umieszczana na wynajętych wozach na podróż do miejscowości Signa, gdzie była rozładowywana i ponownie ładowana na wozy lub barki (w zależności od poziomu wody w rzece Arno) na ostatni etap podróży do Florencji. W różnych punktach pobierano myto - między Pizą a Signą było ich nie mniej niż trzy. Karczmarze, zwani osti, odgrywali ważną rolę w tej sieci dystrybucji, zapewniając nie tylko nocleg, wyżywienie i usługi spedycyjne, ale także pomoc w finansowaniu i kontaktach z miejscową władzą.”

Mała dygresja: karczmarze i kupcy mieli swoje sieci i powiązania na liczących wiele tysięcy kilometrów trasach. Ale wiecie, alchemicy to tacy niegroźni wariaci, samotni kowboje zakochani w tekstach i dziwnych praktykach.

Fałszowanie metali za pomocą barwienia potwierdza również list Tomasza z Bolonii, lekarza na dworze Karola V a później Karola VI. Jego wielce prawdopodobny udział w otruciu tego drugiego pominę. Otóż Tomasz, w liście do czternastowiecznego alchemika Bernarda z Treves o kamieniu filozoficznym, wspomina o alchemikach, którzy odkryli, że metale są fałszywie barwione przez minerały, a nie przez wytrawienie. Uważał on, że tacy alchemicy byli słusznie ścigani przez prawo, ponieważ fałszywie świadczyli przeciwko nauce.

Ta ostatnia uwaga wskazywałaby, że być może, były przekazywane różne stopnie „wtajemniczenia” w nauki alchemiczne. Wyrobnikom dawało się ochłapy wiedzy i tych stać było tylko na proste sztuczki, albo produkcję bajek, przez które mogli sprawić sobie samym tylko kłopoty. Ale inni, pewnie posiadali wiedzę strategiczną o tym jak to się osusza kopalnie …. Wiem, to zbyt łatwa odpowiedź i pod koniec tej notki zostaję z pustymi rękoma, nic nie wyjaśniając.

Często jednak rzeczy istotne i bajki alchemiczne się bardzo mieszały. Oto w relacji z XIII w. gdy angielski król Edward III zawarł pakt z królem Iberii w celu walki z Maurami, pewien alchemik został sprowadzony do Londynu, aby transmutować metale nieszlachetne w złoto i uczynić króla bogatym, czego rezultatem były monety zwane noblami. Alchemik postawił jednak warunek, że król z tych pieniędzy sfinansuje swoją krucjatę przeciwko Turkom. Alchemik miał się jednak wielce rozczarować, albowiem Edward zamierzał wykorzystać pieniądze uzyskane dzięki alchemicznej transmutacji do walki z Francją. Edward odpowiedział zamknięciem go w Tower, próbując zmusić go do dalszej transmutacji metali nieszlachetnych w złoto, ale alchemik uciekł z kraju udając trąd.

W rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej i innego rodzaju alchemia miała miejsce przy emisji nobli. Ale to już temat na inną okazję.



tagi: alchemia  paracelsus  edward iii  montpellier 

ahenobarbus
15 lipca 2021 14:26
20     1520    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Magazynier @ahenobarbus
15 lipca 2021 17:50

"Oczywiście, ktoś może powiedzieć że to niczego nie dowodzi, bo mógł istnieć starszy szlak handlowy jeszcze za Wizygotów, a poza tym słowo to mogło przywędrować na wyspy wraz z Normanami. Ok, słaby punkt."

Plus za wejście w ten labirynt. I nie jest to słaby punkt, ale postrzegany od niewłaściwe strony. Hughes i Prinke są strasznie przywiązani do Anglo-Normanów. Nie biorą pod uwagę tego, że normański Wermacht miał jedengo tymczasowego sojusznika, którego potem zdziesiątkował, Walijczyków i te wszystkie towarzystwa i etnosy (Irlandczyków, niedobitków po Piktach, Duńczyków, Anglosasów którzy zawędrowali na północ i kto tam jeszcze nie), które potem zlały się w tzw. Szkotów. Oni byli zainteresowani zemstą na Anglolasasach, na Wesseksach. Ogólnie dopiero Alfred Wlk i jego akcja chrystianizacyjna ograniczyła tę epokę wojujących/mordujących się wzajemnie księstw. Co to ma do rzeczy?

Owoż to Irlandczycy i Walijczycy w epoce brązu słynęli z metalurgii i złotych wyrobów. Kroniki Irlandzkie mówią o kilku etapach osadnictwa w Irlandii. Zawsze to byli przybysze z południa. Muzykologowie zajmujący się archeologią muzyki irlandzkiej mówią wprost o jej pochodzeniu z Palestyny, via płn Afryka i atlantyckie wybrzeża Hiszpanii. Lutnia ma pochodzenie bliskowschodnie. Tak samo złotnictwo i alchemia. 

John Dee Walijczyk w swoich listach do Elżbiety powoływał się na walijskie pochodzenie Tudorów. 

Było jeszcze ta grupa przybyła do Anglii u ujścia Tamizy z terenów Beligii długo przed narodzinami Zbawcy i nawet jeszcze przed Juliuszem Cezarem, Trinovantes, słynne z bicie złotych monet, nazywane jednym z najpotężniejszych ludów Brytanii. Z nich późniejsi kronikarze robili uchodźców z Troi, czyli z bliskiego wschodu. Śmiem twierdzić że ich potomkowie przejęli monopol menniczy w Londinium.     

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 15 lipca 2021 17:50
15 lipca 2021 20:22

Ten labirynt coraz bardziej złożony i coraz więcej w nim ukrytych przejść.. Chyba to nie na moją głowę. I coraz więcej dziwnych postaci jak Phillipe de Mezieres. Też był alchemikiem o czym np. wiki już nie wspomina. 

Czytam właśnie biografię Hawkwooda i jak trafię na jakieś powiązanie z alchemią to spadnę z krzesła. Tzn. jedno powiązanie jest, choć nie wprost bo i de Mezieres i Hawkoowd mieli powiązania z Ryszardem II. 

A ta Troja jeszcze... Jeden z burmistrzów w xiv w. zaproponował zmianę nazwy miasta z Londyn na Nowa Troja. 

zaloguj się by móc komentować

chlor @ahenobarbus
15 lipca 2021 20:49

Te barwienie, to prawdopodobnie pokrywanie monet z miedzi bitych jako srebrne, cienką warstwą srebra, rtęci, albo cyny. Bardzo ryzykowne, bo wystarczy potrzeć krawędź o kamień czy rękaw i pokazuje się miedź.

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ahenobarbus
15 lipca 2021 21:14

Bardzo ciekawe. Ja jak ten wyrobnik któremu dawało się ochłapy wiedzy miałem okazję zobaczyć, jak niemożliwe stało się (!) na skutek dość długiego łańcucha błędów. Coś co zawsze jest granatowo-szare (x-tal Si) nabrało kolorów (x-tal SiCu).

P.S.

Nigdy nie zapomnę lekcji chemii w szkole podstawowej, kiedy Pani przeprowadzała dla nas doświadczenie z Hg i ten krzyk, jak znikła jej obrączka (Au).

x-tal = crystal

x-ing = crossing

:)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @MarekBielany 15 lipca 2021 21:14
15 lipca 2021 21:38

Z Hg można zrobić jeszcze inny eksperyment. Można jak Tomasz z Bolonii podawać Hg stale królowi Karolowi i cyk.. pewnego dnia król stwierdzi że jest ze szkła. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @chlor 15 lipca 2021 20:49
15 lipca 2021 21:42

A to kompletnie przeoczyłem, a zdaje się że Hughes nawet wspominał o tym :) 

ciekawe kto był odbiorcą takich usług? bo raczej nie chodzi o koronowane głowy... 

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ahenobarbus 15 lipca 2021 21:38
15 lipca 2021 21:49

Ze szkoły pamiętam taki prawdziwy barometr co to wyznaczał słupa tejże.

Dziś to trudno o prawdziwy termometr, bo szkodliwy.

Hg poszła w odstawkę, tak jak Eco Diesel.

Inne czasy. Inne wriednyje primiesy.

eech...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 15 lipca 2021 20:22
15 lipca 2021 23:03

Nie ma zmiluj. Wszystko to nie na nasze glowy. A rozkminia c musim. Bo musim. 

Dorzuc pan do tego jeszcze kabale zwlaszcza Sefer Zohar z XIII w. z Langwedicji. Alchemii w niej od groma. Na pierwszy rzut oka bajki i symbole. Na drugi szyfry i kody: zawsze o tym myslcie nigdy o tym nie mowcie zwlaszcza z gojami katolami. Tylko z wtajemniczonymi.

zaloguj się by móc komentować


Pioter @ahenobarbus 15 lipca 2021 21:42
16 lipca 2021 07:26

A to się można nieźle zdziwić. Najczęściej właśnie koronowane głowy zajmowały się takimi sprawami. W krajach niemieckich raczej wyprażano monety wykonywane z bilonu (czyli stopu miedzi i srebra), a że miedź szybciej paruje, tak więc powierzchnia lsniła jak czyste srebro. Jako powlekanie to raczej sugerowałbym to co robi siędo dziś - powlekanie galwaniczne, znane zresztą już od czasów starożytności z Egiptu i Babilonii - i do tego czystym srebrem, a nie jakimiś innymi metalami, ktore szybko można odkryć.

Można coś takiego zastosować nawet na złotych monetach (np bitych zamiast ze złota z ołowiu), ale tylko raz. Bankierzy bardzo mocno przyglądali się złotu będącemu w obrocie (tzw hexenprobe)

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus
16 lipca 2021 08:02

...w tych mniej popularnych i rzadziej oglądających światło dzienne pismach polemicznych mistrza Paracelsusa możemy natrafić na pełne ognistych argumentów tyrady i miotane na lewo i prawo przekleństwa, szkalujące wielkich tej dziedziny, w tym między innymi: „srać na waszego Pliniusza i Arystotelesa, na waszego Alberta [Wielkiego], Tomasza [z Akwinu], na [Michała] Szkota i [na] innych też srać”. ...

 

Czy jest namiar na oryginał? Jakimi to słowy w tutscheland  w owe czasy pisano srać na waszego ...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 16 lipca 2021 08:02
16 lipca 2021 09:48

Cytat (również po niemiecku) w Paracelsus: Speculative Theory and the Crisis of the Early Reformation, autor Andrew Weeks.

Można podejrzeć na googlach: https://books.google.pl/books?id=ERJY9zDHn8AC&pg=PA46&lpg=PA46&dq=paracelsus+shit+pliny&source=bl&ots=I-Ue8Rjemw&sig=ACfU3U22qUQ7mXBB4X43ykRHdrSBqRF9TA&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwjUp8eFiufxAhXK-yoKHYlZAW4Q6AEwA3oECAMQAw#v=onepage&q=paracelsus%20shit%20pliny&f=false

To zdanie pochodzi ze wstępu do księgi Paracelsusa Paragranum. Sa jednak wersje tego dokumentu, w których używa on gry słów w tym miejscu, a w niektórych pisze to co napisał.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Pioter 16 lipca 2021 07:26
16 lipca 2021 10:25

Dziękuję za uzupełnienie wiedzy :) 

Jeśli wydano bullę, znaczy że praktyka była powszechna.

Hughes pisze też, że księga inkwizytora Nicolasa Eymerica https://pl.wikipedia.org/wiki/Nicolas_Eymeric Contra alchymistas  była wymierzona w fałszowanie monet i "alchemię metalurgiczną".

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus
16 lipca 2021 10:39

No jest, dzięki. Brak zdania przed i po cytacie ale jest namiar i można dotrzeć jak czasu stanie.

Czy czasem nie kryje się za tym inny wiek i pokład odniesień? Z tego co docent.de wypisuje to większość jego zapisków została wydana post mortem więc wszelkie polemiczne sztychy trudno jemu przypisać skoro nic się z jego manuskryptów nie zachowało. 

Paracelsusa postawa niezłomnego posłużyła za taran dla grup wpływu?  Recepcja vel transmutacja trwa...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 16 lipca 2021 10:39
16 lipca 2021 10:48

Możliwe. Z tą alchemią to dużo czarów było takich czy innych. Przecież Ramon Lull nie miał nic wspólnego z alchemią, a mu ją wmówiono. To samo z Flamelem. Ba, popularność Arystotelesa wśród alchemików wiązała się z tym że był przez nich uważany za praktyka alchemii...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 16 lipca 2021 10:39
16 lipca 2021 11:12

Przy okazji zauważyłem, że Paragranum mozna zakupić w jakiejś nawet rozsądnej cenie, ale to po niemiecku, a ja ni w ząb....

Ten fragment mniej więcej, ale z grą słów bez skatologii w zaznaczonym miejscu (jest tam też mowa o Montepellier przy okazji) :

Vnnd mercket mich eben: dann jhr müsset auch hierein/ vnnd die vier Seulen erfahren: oder jhr mussend offenbar werden den Bawrn auff den Dörffern/ daß [das] ewer kunst sey/ Fürsten vnd Herren/ Stetten vnnd Ländern allein durch bescheisserey artzneyen/ vnd das jhr ewerer Kunst weder wissens noch warheit habend/ vnnd die zucht/ die euch beschicht/ geschicht euch Narren vnd Gleißnern/ das ist/ euch vermeineten Artzten. Wie ich aber die Vier für mich neme/ also müsset ihrs auch nemen/ vnnd müsset Mir nach/ ich nicht euch nach/ Ihr Mir nach/ Mir nach/ Auicenna, Galene, Rhasis, Montagnana, Mesue,c etc. Mir nach/ vnd nit ich euch nach/ Ihr von Pariß/ jhr von Mompelier/ jhr von Schwaben/ jhr von Meissen/ jhr von Cöln/ jhr von Wien/ vnd was an der Thonaw vnd Rheinstrom ligt/ jhr Insulen im Meer: Du Italia, du Dalmatia, du Sarmatia, du Athenis/ du Griech/ du Arabs, du Israelita, Mir nach/ vnnd ich nicht euch nach/ ewrer wirdt keiner im hindersten Winckel bleiben/ an den nicht die Hunde seichen werden: Ich wirdt Monarcha, vnnd mein wirdt die Monarchey sein/ vnd ich füre die Monarchey/ vnd gürte euch ewere länden. Wie gefelt euch Cacophrastus? Diesen Dreck mußt ihr essen. Wie wirt es euch Cornuten ansehen/ so ewer Cacophrastus ein Fürst der Monarchey sein wirt? vnnd jhr Calefactores werdend Schlotfeger: Wie dunckt euch so Secta Theophrasti triumphieren wirt? vnd jhr werden in mein Philosophey mussen/ vnd ewern Plinium, Cacoplinium heissen/ vnd ewerna Aristotelem Cacoaristotelem heissen/b vnd ich würdc sie vnnd ewern Porphyrium, Albertum, etc. in meinem dreck tauffen/ mit sampt ewer Gevatterschafft: Das wirt mir zuwegen bringen die vis mineralis, vnd generatio mineralium: vnnd was zwischen den zweyen Polis ligt/ wirt mein Harnisch sein/ ewer Astronomey vnnd Laßtafel kunst in Pilatus See zuwerffen: vnd die Alchimey muß mir eweren Aesculapium, ewern Auicennam, ewern Galenum, etc. vnnd ewer Scribenten alle in | 11 | ein Alkali versieden/ vnd im Reuerber biß auff die hindersten Feces verbrennen/ vnd der Vulcanus muß Schwebel vnd Bech/ Salpeter/ vnd Oel angiessen/ vnd seuberer müßt jhr noch gereinigt werden/ dann das Gold durchs fewer/

Heissen scheissen :). Kiedyś czytałem o tym, że oni często w tych swoich kodach posługiwali się sztuczkami językowymi, anagramami itp. więc tłumaczenia są nieco bez sensu bez kogoś kto się na tym zna i potrafi dać wskazówkę w pzypisach. Kiedyś dawno temu w jednej, ale moim zdaniem jedynej sensownej, bo opracowanej na podstawie jakiejś metody, książce o Nostradamusie Davida Ovasona była mowa o czymś co nazywa się zielony język. 

Hughes pisze, że zielony był w średniowieczu kolorem diabła, stad opowieść o zielonym rycerzu w micie o Gawainie.

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus 16 lipca 2021 10:25
16 lipca 2021 11:13

Alchemia metalurgiczna była znana już w starożytności. Przecież to właśnie próbom walki z fałszowaniem elektronu (stopu złota i srebra) zawdzięczamy powstanie prawa Archimedesa. O galwanizacji (czyli fałszowaniu powierzchniowym metali najprostrzą metodą) wiadomo było już w III wieku pne (przynajmniej z tego okresu pochodzi tzw bateria z Bagdadu. O tym, że było to dość mocno rozpowszechnione świadczą różne zadrapania i nacięcia na monetach kruszcowych - ktoś sprawdzał, czy nie były galwanizowane.

Jak pisze wiki

Ustalono też wkrótce zastosowanie owych ogniw. Okazuje się, że jeszcze do niedawna bagdadzcy złotnicy używali do złocenia małych przedmiotów własnoręcznie budowanych ogniw galwanicznych, różniących się zasadniczo od rozpowszechnionych na świecie. Wśród wykopalisk znaleziono liczne przedmioty pokryte cienką warstwą złota, pochodzące z czasów starożytnych. Prawdopodobnie więc rzemieślnicy bagdadzcy przejmowali te umiejętności od swych poprzedników od bardzo dawnych czasów. Ich ogniwa galwaniczne nie były prawie nikomu znane, ponieważ każdy rzemieślnik starożytny (a potem i średniowieczny) trzymał technologię swych wyrobów w wielkiej tajemnicy.

Do ostatniego zdania miałbym jednak zastrzeżenia ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Pioter 16 lipca 2021 11:13
16 lipca 2021 11:20

:) czyli co? siatka specjalistów sprzedających "tajną" technologię?

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus 16 lipca 2021 11:12
17 lipca 2021 06:43

Ten fragment to zwymyślanie XVI wiecznej BigPharmy = kompleksu kupiecko-uniwersytecko-aptekarskiego.  Jest i skatologia bowiem pada zdanie: allein durch bescheisserey artzneyen / leczyć jedynie przez oszukiwanie [bescheissen obsrać  ale w znaczeniu oszukiwać, funkcjonuje nadal w potocznym niemieckim].

Montpellier jest przytaczany, wraz z innymi, jako ośrodek uniwersytecki, gdzie nauczany jest dominujący dogmat o chorobach i sztuka ich leczenia.

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować