-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

O wzroście znaczenia bankierów

Jakoś nie mogę się zebrać z napisaniem notki podsumowującej poprzednie wpisy, dlatego wrzucam tłumaczenie fragmentu jednego z rozdziałów Lane'a i Muellera dotyczącego Wenecji i wczesnej bankowości angielskiej. Jest tam kilka ciekawych "smaczków", zwłaszcza dotyczących zasobności społeczeństwa angielskiego w XV i XVI w .

Tytułem uzupełnienia -  Anglia i Wenecja były przeciwstawiane jako przykłady skrajnie różnych polityk dotyczących kruszców i polityki monetarnej. Anglia to kraj który słynął z gromadzenia tychże oraz z surowej polityki dotyczącej zwłaszcza odpływu kruszcu. Wenecja lokowała się na przeciwnym biegunie – jej siła wynikała z obiegu kruszcu/monet a nie gromadzenia. Wszystkie inne ówczesne państwa ze swoimi politykami pieniężnymi lokowały się gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami.  Zarówno Anglia jak i Wenecja były swego czasu potęgami, dlatego wszelkie dywagacje czy winą zubożenia jakiegoś regionu był nadmierny odpływ kruszcu czy też jego gromadzenie to prawdopodobnie bajki mające odwrócić uwagę od spraw istotnych. Ważne jest to kto umie z takich stanów odnieść korzyść.

Przetłumaczyłem też obszerny rozdział dotyczący pracy w mennicy weneckiej, jeśli ktoś wyrazi zainteresowanie mogę wrzucić w podziale na fragmenty bo to bardzo obszerne jest.

I. Miejsce Anglii w historii bankowości

DACAULAY NAPISAŁ, że kiedy założono Bank Anglii, "wszyscy złotnicy i zastawnicy wydali okrzyk wściekłości".[i] Zarówno anglosascy historycy, jak i anglo-amerykańscy ekonomiści od dawna postrzegają londyńskich złotników jako "pionierów bankierów i finansistów".[ii] Prawdą jest, że w Anglii złotnicy pełnili wiele funkcji bankowych, ale zaczęli to robić dopiero na początku XVII wieku - wiele wieków po rozwoju bankowości we Włoszech.

Przyczyny późnego rozwoju bankowości depozytowej w Anglii są liczne i złożone, i nie można podjąć próby omówienia ich wszystkich w niniejszym kontekście. Dwa czynniki wydają się jednak szczególnie warte rozważenia. Po pierwsze, w późnośredniowiecznej Anglii wymiana monet zagranicznych na funty szterlingi była monopolem królewskim, ściśle związanym z mennicą w Tower of London.[iii] Jak już wspomniano w poprzednim rozdziale, bankowość depozytowa jest obecnie ogólnie wyjaśniana jako wynik rozwinięcia się usług wymiany monet pochodzących z różnych mennic oraz wymiany różnych metali, świadczonych przez wyspecjalizowane podmioty. Przez długi czas królewski monopol wymiany w Anglii zamykał zatem przed osobami prywatnymi tę dziedzinę działalności gospodarczej, która miała największe znaczenie dla ich rozwoju bankowości. Monopol królewski, wraz z odizolowanym położeniem geograficznym Anglii, sprawił, że obieg pieniężny był bardziej kontrolowany, a podmioty trudniące się wymianą walut mniej potrzebne, niż na kontynencie.

Innym czynnikiem, który zmniejszał zapotrzebowanie na takie zawody i sprzyjał działalności złotników, było zainteresowanie zamożnych Anglików złotem i srebrem. Posiadanie przedmiotów wykonanych z metali szlachetnych miało tę zaletę, zwłaszcza w społeczeństwie feudalnym, że służyło zarówno jako „przechowalnia” realnej wartości, jak i widoczna manifestacja bogactwa. Duży rynek zbytu dla wyrobów produkowanych przez złotników istniał w większości okresów średniowiecznej i wczesno nowożytnej Anglii.[iv]

Odnoszący sukcesy członkowie cechu złotników w Londynie stali się dealerami metali szlachetnych i wydaje się, że od czasu do czasu udzielali kredytów w ramach prowadzonej działalności.[v] Ten powszechny popyt na złoto a także zwłaszcza srebrne przedmioty, rozwijał się w kontekście angielskiej „mentalności kruszcowej”, która miała swoje źródła w narodowej polityce handlowej. Znalazła ona odzwierciedlenie w niekończącej się serii ustaw uchwalonych w latach 1275-1663, których celem było zapewnienie napływu kruszcu i zahamowanie jego eksportu.[vi]

Kontrast między późnofeudalną monarchią, jaką była Anglia, a wysoce skomercjalizowanymi miastami-państwami włoskimi w tym względzie został zgrabnie zarysowany w "relacji" przygotowanej przez sekretarza weneckiego ambasadora Andrei Trevisana, przebywającego w Anglii w latach 1497-1498.[vii] Jednym z aspektów angielskiej gospodarki i społeczeństwa, który szczególnie uderzył go - podobnie jak jego następców - była dbałość o ekstrawaganckie przechwalanie się bogactwem i wszechobecność srebrnych przedmiotów jako podstawowej formy uwidaczniania roli gromadzenia dóbr. Sytuację tę przypisywał korzystnemu bilansowi handlowemu, jakim cieszyła się Anglia, a także kruszcowej trosce o zakaz reeksportu monet i kruszców zgromadzonych w kraju w wyniku dodatniego bilansu handlowego.

Ekstrawagancja ta była widoczna wszędzie dla weneckiego obserwatora: w kościołach, klasztorach i zakonach - od najbogatszych do najbiedniejszych; w szafach feudałów i hierarchów kościelnych (wenecki ambasador w 1531 roku oszacował wartość posiadanych przez kardynała Wolseya srebrnych przedmiotów na 150.000-200.000 dukatów); w domach londyńskich kupców. Nie uważano za osobę poważaną nikogo, kto nie miał w swoim domu talerzy wartych co najmniej 100 funtów szterlingów, co równało się 500 scudi d'oro, a nawet najskromniejszy karczmarz miał zastawiać swój stół srebrnymi talerzami i filiżankami. Było więc logiczne, choć nie mniej zaskakujące dla naszego obserwatora, ze z łatwością znalazł pięćdziesiąt dwa sklepy złotnicze na samym Strandzie [ulica w Londynie], "tak bogate i pełne srebrnych naczyń, dużych i małych, że we wszystkich sklepach Mediolanu, Rzymu, Wenecji i Florencji razem wziętych nie sądzę, aby było tak wiele z takiej wspaniałości, jakie można zobaczyć w Londynie."[viii]

Oczywiście w opisie weneckiego dyplomaty jest pewna przesada. Niektóre kruszce musiały być niekiedy eksportowane, w odpowiedzi na określoną politykę monetarną lub wahania kursów walutowych, nie mówiąc już o potrzebie zaopatrzenia armii na kontynencie, która nie zawsze mogła być zaspokojona na rynku dewizowym.[ix] Bardziej znaczące jest jednak to, że Wenecjanin dostrzegał kontrast między obserwowaną przez siebie Anglią a tym co robiła Wenecja, gdzie eksport kruszcu do Lewantu był zjawiskiem naturalnym i akceptowanym, a w konsekwencji, gdzie widoczne gromadzenie kruszcu wśród aktywnych kupców było bardziej ograniczone.[x] Dla niego „mentalność kruszcowa” i towarzysząca jej skłonność do gromadzenia należały do innego świata. I rzeczywiście, zaskakujące jest to, że nie kto inny jak Sir Thomas Gresham, królewski agent na rynkach pieniężnych Londynu i Antwerpii, pamiętny dzięki prawu monetarnemu noszącemu jego imię, zainwestował swój majątek w dużej mierze w złote łańcuchy, co odkryto po jego śmierci w 1579 roku.[xi]

Anglia bazująca na takich tradycjach nie znała - lub nie potrzebowała - usług lokalnego bankiera depozytowo-transferowego.

O tym, że nie istniały tam banki depozytowe podobne do tych, które działały w Wenecji i na innych wielkich rynkach kontynentu, świadczy brak wzmianek o takich instytucjach w podręcznikach rachunkowości powstałych jeszcze w okresie elżbietańskim. Kiedy słynny traktat o księgowości podwójnej, opublikowany w Wenecji w 1494 roku, którego autorem był Luca Pacioli, został przetłumaczony na język angielski w 1588 roku, część dotycząca właśnie bankowości została pominięta jako nieistotna.[xii]

Częściowe funkcje bankowe były więc realizowane przez grupę pośredników finansowych: kupców - najpierw zagranicznych, potem angielskich - którzy zajmowali się również wekslami; skrybów, którzy, choć przede wszystkim pisali obligacje i kontrakty, jako pierwsi przyjmowali zamienne depozyty pieniężne i udostępniali je jako kredyt inwestycyjny; oraz złotników, jako rzemieślników i handlarzy kruszcami.[xiii] Jednak nawet razem nie tworzyli oni systemu bankowego, a zatem nie stanowili gotowej alternatywy dla monety, ponieważ banki depozytowe tworzyły pieniądz bankowy. Angielscy kupcy zareagowali na tę niedogodność i na krajową politykę kruszcową, nadając i dyskontując takie instrumenty kredytowe jak listy zastawne i weksle na długo przed upowszechnieniem się indosowania.[xiv]

Złotnicy zaczęli przyjmować nowe funkcje dopiero pod rządami Elżbiety I i  przekształcili się w bankierów dopiero w okresie rządów Cromwella i Restauracji. Tylko pod koniec XVI wieku, według R. D. Richardsa, złotnicy, mający za sobą długą tradycję obsługi rynku kruszcu, podjęli się ręcznej wymiany monet i zaczęli przyjmować depozyty pieniędzy i kosztowności, choć trakowane jako dobra niewymienne i przeznaczone tylko do przechowywania. Ale nawet te usługi nie były bynajmniej zwyczajowe. Jeszcze we wczesnych dekadach XVII wieku wielu londyńskich kupców deponowało swoje monety i kruszce na przechowanie w Tower of London, gdzie Elżbieta skoncentrowała mennicę państwową. Jednak konfiskata przez Karola I w 1640 roku przechowywanych tam prywatnych magazynów o łącznej wartości 200 000 funtów szterlingów z pewnością zachęciła kupców do odwrócenia się od instytucji królewskich i poszukiwania prywatnych złotników jako bezpiecznych depozytariuszy.[xv] Gwałtowna modernizacja angielskiej bankowości nastąpiła w ostatnich dziesięcioleciach XVII w. pod wpływem całej gamy nowych możliwości, jakie otworzyły się w toku tzw. rewolucji purytańskiej czy burżuazyjnej. To właśnie wtedy złotnicy zaczęli wystawiać zbywalne weksle, z których są najbardziej znani.[xvi]

II. BANKIERZY MIĘDZYNARODOWI

Ponieważ Anglia dopiero w XVI i XVII wieku wykształciła rodzimych operatorów na rynku pieniężnym, w poprzednich stuleciach musiała polegać na cudzoziemcach. Tymi obcokrajowcami byli przede wszystkim kupcy toskańscy, których liczne działania finansowe sprawiły, że współcześni historycy nazywają ich bankierami lub bankierami kupieckimi.

Nierzadko termin "bankier" stosuje się do każdej osoby z okresu średniowiecza i wczesnej epoki nowożytnej, która zajmowała się handlem pieniędzmi - monetą lub jej substytutami - lub świadczyła usługi finansowe. O wiele bardziej użyteczne jest jednak wyobrażenie sobie przodków współczesnych bankierów w kategoriach trójpodziału: bankierzy międzynarodowi, zastawnicy i lokalni bankierzy depozytowi.[xvii]

Każdy z nich zajmował się innym rodzajem kredytu. Pierwsi byli kupcami, którzy m.in. udostępniali kredyt krótkoterminowy w ramach swoich międzynarodowych transferów środków; drudzy udzielali kredytów konsumpcyjnych pod zastaw; trzeci przyjmowali depozyty, przekształcali je w pieniądz bankowy, który był łatwo dostępny do dokonywania płatności w drodze przelewu, i tworzyli kredyt poprzez udzielanie pożyczek na rachunek bieżący.

Specjalizacja między tymi kategoriami nie była bynajmniej pełna, a podział ten nie ma na celu sugerować sztywnej wyłączności. Dana osoba lub firma mogła być w jakiś sposób zaangażowana w funkcje związane ze wszystkimi trzema kategoriami: bankierzy międzynarodowi czasami zakładali lokalne banki depozytowe; oni i bankierzy lokalni czasami udzielali kredytów konsumenckich pod zastaw, choć nie tak otwarcie jak lombard; a lokalne banki depozytowe zwróciły się ku handlowi dalekosiężnemu jako jednemu ze sposobów inwestowania depozytów. Rozróżnienie między tymi kategoriami prawdopodobnie niewiele znaczyło poza społecznością handlową. Opinia publiczna miała tendencję do klasyfikowania wszystkich handlarzy pieniędzmi jako lichwiarzy.[xviii] Jednak w wielu średniowiecznych miastach, a najbardziej w Brugii, podstawowe funkcje każdej z tych kategorii były uważane za odrębne pod względem prawnym.

Międzynarodowi bankierzy i lombardy przyciągają uwagę współczesnych historyków, podobnie jak przyciągały uwagę mieszkańców średniowiecznego świata, zarówno tych, którzy mieli, jak i tych, którzy nie mieli pieniędzy. Dla kontrastu, ci najmniej barwni, a więc lokalne podmioty zajmujące się wymianą walut i bankierzy depozytowi, zajmą tutaj poczesne miejsce. W tradycyjnej historiografii bankowości Wenecja utożsamiana jest z bankiem giro. W XVII wieku banki giro kontynuowały najbardziej podstawowe operacje wykonywane już w XIV wieku przez lokalnych bankierów depozytowych, najintensywniej i najsilniej w Wenecji. Zarządzane centralnie banki giro w późniejszym stuleciu były tylko marnymi potomkami średniowiecznych prywatnych bankierów, którzy wykorzystywali transfery depozytów do zwiększania podaży pieniądza i dlatego zasługują na miano, w pewnym sensie tego słowa, pierwszych prawdziwych bankierów.[xix]

Rozmiar i rozległość sieci stworzonych przez bankierów międzynarodowych przyciągały jednak znacznie więcej uwagi niż banki giro zarówno w XIV wieku, jak i później. Bankierzy międzynarodowi potrzebowali dużych organizacji do prowadzenia swych rozległych operacji, a w celu zmobilizowania niezbędnego kapitału opracowali formy organizacji przedsiębiorstw, które stanowią istotny wkład w rozwój kapitalizmu i były później wykorzystywane przez wszystkie rodzaje bankierów.

Firmy, które wiodły prym w bankowości międzynarodowej, były początkowo spółkami rodzinnymi. Kiedy osoby z zewnątrz były przyjmowane jako partnerzy, zazwyczaj akceptowały kierownictwo rodziny. Większość firm była mała, ale najsłynniejsze były niezwykle duże, jak na przykład w pierwszej połowie XIV wieku florenckie firmy Bardi, Peruzzi i Acciaiuoli, które kronikarz Giovanni Villani nazwał "filarami chrześcijaństwa", a później Alberti i Medyceusze. Wyobrażenie o ich wielkości można uzyskać na podstawie wykazów filii, które utrzymywali w około 8 do 16 miastach, oraz liczby pracowników obsługujących filie: w 1336 r. Peruzzi zatrudniał 88 osób, w 1341 r. Acciaiuoli - 53 osoby, a w 1469 r. Medyceusze liczyli około 60 osób (50 płatnych faktorów i 10 zarządców i wspólników).[xx] Siedziba główna mieściła się na ogół w pałacu rodzinnym.

Oddziały były zazwyczaj małe, a pracownicy wszystkich firm z jednego miasta pochodzenia odczuwali potrzebę połączenia się w korporację, czyli "nazione", dla wzajemnej pomocy przeciwko gospodarzom. Interesy zagranicznych nazioni były zazwyczaj prowadzone nie w prywatnych biurach, ale na publicznym Bourse, czyli giełdzie. Wspaniały pałac zbudowany przez Medyceuszy w Mediolanie w latach 50-tych XIV wieku, w którym mieściło się ich przedstawicielstwo, jakkolwiek symbolizował potęgę gospodarczą i polityczną, był wyjątkiem.[xxi]

Struktura prawna tych wielkich śródlądowych firm międzynarodowych bankierów różniła się od tymczasowych spółek kapitałowych, które dominowały wśród kupców w takich miastach morskich jak Wenecja. Toskańskie firmy preferowały ustalenie okresu od trzech do pięciu lat dla trwania partnerstwa, które oczywiście mogło być odnowione w podobnej lub zmodyfikowanej formie na kolejny okres lat po tym, jak bilans został wyrzucony i zyski (lub straty) zostały podzielone. Przed upadkiem tak wielu florenckich firm w latach czterdziestych XIV wieku, wielkie spółki preferowały jednolitą strukturę prawną, w której siedziba główna kontrolowała bezpośrednio całą sieć oddziałów, prowadzonych w dużej mierze przez pracowników najemnych, a czasem przez pełnoprawnych wspólników. Po bankructwach i Czarnej Śmierci wielkie firmy, takie jak te Francesco Datiniego i Medyceuszy, rozwinęły bardziej elastyczną formę organizacji biznesowej, przypominającą nieco spółkę holdingową, w ramach której centrala zakładała dla każdego zagranicznego oddziału nową spółkę, odrębny podmiot prawny z oddzielnym kapitałem i oddzielną odpowiedzialnością. W praktyce jednak struktura prawna stosowana przez międzynarodowych bankierów niewiele zmieniała w codziennym podejmowaniu decyzji przez przedsiębiorców, a przekazywanie decyzji pozostawało powolne i problematyczne, niezależnie od tego, czy oddziały były prowadzone przez pracowników, czy przez partnerów.[xxii]

Międzynarodowi bankierzy mobilizowali kapitał poprzez łączenie funduszy. Tworzyli spółki z wyznaczonymi funduszami kapitałowymi, w których posiadali udziały stosownie do zainwestowanych części; większość udziałów znajdowała się zwykle w rękach członków rodziny, która dała nazwę firmie. Partnerzy pracujący otrzymywali wynagrodzenie lub ich wkład był kapitalizowany i przypisywany do udziału w funduszu kapitałowym; umowa spółki zabraniała im inwestowania osobistego poza firmą. Zyski i straty były dzielone między wspólników proporcjonalnie do ich udziału w kapitale. Odpowiedzialność wszystkich wspólników była technicznie nieograniczona do czasu rozpowszechnienia się w piętnastowiecznej Toskanii i Genui formy organizacyjnej accomanda, w której dopuszczano wspólników cichych, odpowiadających tylko do wysokości zainwestowanego kapitału. Aż do połowy XIV wieku wspólnicy często przeznaczali od 1 do 1,5 procenta na rzecz Pana Boga ("Messer Domenedio"), który w ten sposób stawał się udziałowcem mającym udział w sukcesie spółki; gdy zyski były dzielone, jego część była przekazywana ubogim.[xxiii]

Poza funduszem kapitałowym, czyli "corpo" wspólników, istniał jeszcze jeden, bardziej elastyczny fundusz, który umożliwiał dalsze gromadzenie kapitału inwestycyjnego. Nazywał się on "sopracorpo" i składał się z pewnego rodzaju depozytu terminowego, który przynosił odsetki, czyli "discrezione", w wysokości 8, 10 lub 12 procent rocznie. Jak wyjaśnił Raymond de Roover, te inwestycje "fuori del corpo" były trojakiego rodzaju: środki przekazywane przez wspólników oprócz ich udziałów w corpo; reinwestowane zyski; oraz depozyty osób z zewnątrz, którymi często byli arystokraci i duchowni lub ogólnie osoby nie prowadzące bezpośrednio działalności gospodarczej.

Depozyty te należy porównać z depozytami na żądanie w bankach lokalnych, ponieważ nie były one łatwo zbywalne, ani nie mogły być wypłacone w krótkim czasie.[xxiv]

Jako zwykli biznesmeni lub hommes d'affaires, międzynarodowi bankierzy tworzyli zdywersyfikowane portfele, inwestując w handel dalekosiężny, lokalną produkcję (zazwyczaj tekstylną), obligacje rządowe, opodatkowanie rolnictwa w kraju i za granicą, ubezpieczenia morskie, zaopatrzenie armii i międzynarodowy transfer funduszy. Niektórzy w ramach zróżnicowanych inwestycji i w celu zwiększenia środków do dyspozycji otwierali lokalne banki depozytowe w swoich rodzinnych miastach. Taka decyzja oznaczała gotowość do podejmowania codziennych i pozornie drobnych zadań, takich jak wymiana monet za opłatą, ale ich lokalne banki zależne były ważne w tworzeniu długoterminowego kredytu. W swojej działalności międzynarodowej, która obejmowała cały znany świat handlowy, rozwinęły one i udoskonaliły weksel jako środek przenoszenia sald kredytowych na duże odległości bez ryzyka i kosztów transportu spekulacyjnego. Wykorzystali również weksel jako środek do bardzo szerokiego udzielania i zaciągania krótkoterminowych kredytów i pożyczek. Niektóre firmy specjalizowały się w wymianie walutowej i dzięki transakcjom wekslowym tworzyły wyrafinowane rynki pieniężne, które rejestrowały słabość lub intensywność podaży i popytu zarówno na kredyt, jak i na spekulację.[xxv] Rynki te umożliwiały kupcom pełnienie funkcji agentów kurii papieskiej, przekazywanie pieniędzy na pokrycie zakupów dokonanych za granicą, wykup panów feudalnych pojmanych na wojnie, zaopatrywanie armii w prowiant, udzielanie kredytów innym kupcom lub książętom. Wszystkie te elementy łączyły się w jedną sieć regionalnych i międzynarodowych debetów i kredytów, utrzymywanych razem dzięki ciągłemu pisaniu listów.

Najbardziej znane są chyba kontakty między międzynarodowymi bankierami a zagranicznymi książętami, zawsze potrzebującymi kredytu. Większość pożyczek udzielanych zagranicznym władcom można by raczej nazwać zakupem kontraktów terminowych. Takie pożyczki były udzielane wyłącznie w zamian za przywileje handlowe i zazwyczaj zwracały się w surowcach, takich jak wełna, lub poprzez kontrakty, na mocy których bankierzy stawali się poborcami podatków lub ceł. Jak zauważył niedawno Richard Goldthwaite, tacy kupcy i międzynarodowi bankierzy potrzebowali księcia tak samo, jak on ich.[xxvi]

Dzięki opracowaniom takich historyków jak Armando Sapori, Yves Renouard, Raymond de Roover, Richard Kaeuper i Michael Prestwich poznaliśmy toskańskie firmy, które działały jako agenci finansowi Kurii i korony angielskiej: Bonsignori ze Sieny, Ricciardi z Lukki, Frescobaldi, Bardi, Peruzzi, Alberti i Medici z Florencji, a także dziesiątki mniejszych przedsiębiorstw. Ich zdolność do transferu kapitału pozwalała im na udzielanie kredytów w jednym miejscu i ściąganie należności w innym. Inwestowali w wysokiej jakości wełnę surową i sukno wełniane, w które zaopatrywali przemysł we Florencji. Podczas gdy zaliczki udzielane angielskim królom były zwracane dzięki przywilejom celnym lub zastawom na dochodach królewskich, których pobieranie organizowały, firmy te przekazywały pieniądze również szlachcie i klasztorom, których ziemie i ręce produkowały wełnę, którą były zainteresowane.[xxvii]

Mimo że niespłacenie przez Edwarda III ogromnych pożyczek było tylko jedną z kilku przyczyn słynnego bankructwa Florencji w latach czterdziestych XIV w., włoscy międzynarodowi bankierzy wycofali się z angażowania w królewskie finanse.

Część ich funkcji w Anglii przejęła angielska Kompania Prawa Składu [Company of the Staples], która otrzymała monopol na eksport wełny właśnie po to, by stanowić źródło królewskiego kredytu. Jednak w połowie XV w. londyńska filia florenckiej firmy, tym razem Medyceuszy, zaangażowała się w pożyczki dla króla i szlacheckich frakcji na tyle, że w 1477 r. centrala zmuszona była ją zamknąć.[xxviii]

W innych krajach działali międzynarodowi bankierzy, którzy rozkwitali zwłaszcza po tym, jak florenckie firmy zaczęły podupadać: Jacques Coeur we Francji; Fuggerowie, Welserowie i inni w miastach południowych Niemiec. Niemcy osiągali ogromne zyski z górnictwa, ale większość swoich praw górniczych zdobywali w tradycyjny sposób, pożyczając pieniądze Habsburgom i panom terytorialnym. Florenccy i genueńscy bankierzy międzynarodowi przetrwali przez większą część XVI wieku jako specjaliści od spekulacyjnych operacji kredytowych, które koncentrowały się na wielkich targach.[xxix]

Długotrwałe związki toskańskich firm z kościelnymi i świeckimi książętami Europy przyćmiły ich obecność na niemal każdym większym rynku w Europie Zachodniej. Dziesiątki takich firm działały również w Wenecji, pomimo znaczenia kupców i bankierów tego miasta oraz jego troski o ochronę interesów własnych obywateli. W jaki sposób operacje międzynarodowych bankierów przenikały się z operacjami weneckich banków depozytowych, zostanie przeanalizowane w tomie 2, kiedy opiszemy wenecki rynek walutowy, który był zorganizowany i prowadzony niemal wyłącznie przez międzynarodowych bankierów florenckich.

 

Przypisy:

 

[i] Cytowany w R. D. Richards, "The First Fifty Years of the Bank of England (1694-1744)", w History of the Principal Public Banks, red. J. G. van Dillen (Haga, 1934; reprint, Londyn, 1965), 257. Autor wykazuje jednak, że tylko mniejszość bankierów-złotników sprzeciwiała się instytucji narodowego banku emisyjnego, traktując ją jako zagrożenie dla swojego przetrwania.

 

[ii] Jeden z wielu przykładów zob. Ellis T. Powell, The Evolution of the Money Market, 1385-1915: An Historical and Analytical Study of the Rise and Development of Finance as a Centralised, Coordinated Force (Londyn, 1915), 11.

[iii] Urząd królewskiego kantora, ustanowiony około 1344 roku, początkowo sprawowany był na podstawie królewskiej licencji jako gospodarstwo rolne, z bazą w Londynie i kilku ośrodkach prowincjonalnych. Natomiast w latach 1380-1505 urząd ten sprawował "mistrz-robotnik" mennicy, który łączył w ten sposób funkcje mistrza menniczego i kupca monet zagranicznych, stanowiących zaopatrzenie mennicy w kruszec; z obu tych funkcji musiał wykazywać zysk. W tym okresie giełda znajdowała się na Lombard Street; użytkownicy płacili swego rodzaju opłatę brokerską (Thomas F. Reddaway, "The King's Mint and Exchange in London, 1343-1543", English Historical Review 82 [1967], 1-23, zwłaszcza 8-11; Michael Prestwich, "Italian Merchants in Late Thirteenth and Early Fourteenth Century England", w DMB, 99). Wiele z zakazów, które po prostu zakazywały importu monet, miało na celu przede wszystkim powstrzymanie monet fałszywych i ciętych (zob. Munro, "Bullionism", 187-90 i jego app. A).

 

[iv] Patrz ogólne uwagi na temat gromadzenia pieniędzy w John H. Munro, "Monetary Contraction and Industrial Change in the Late-Medieval Low Countries, 1335-1500," w Coinage in the Low Countries, 880-1500, red. Nicholas J. Mayhew, British Archeological Reports, International series, 54 (Oxford, 1979), 102-3. Oczywiście w Anglii, jak wszędzie, były okresy, kiedy odbywało się monetyzowanie: podczas kasaty klasztorów za czasów Henryka VIII i podczas wojny domowej sto lat później jako środek finansowania sprawy rojalistycznej (Reddaway, "The King's Mint and Exchange", 23; Powell, Evolution of the Money Market, 34; i Christopher Hill, The Century of Revolution, 1603-1714 [Londyn, 1961], 214).

[v] George Unwin, "London Tradesmen and Their Creditors," in Finance and Trade under Edward III, ed. George Unwin (Manchester, Anglia, 1918), przedrukowany w George Unwin, Studies in Economic History: The Collected Papers of George Unwin, ed. Richard H. Tawney (Londyn, 1927), 107-9.

 

[vi] Munro, "Bullionism". Proto-merkantylizm polityki finansowej Edwarda III był motywowany, zgodnie z rolami parlamentarnymi, pragnieniem "uzupełnienia królestwa pieniędzmi i talerzami ze złota i srebra" (omówionymi przez George'a Unwina w "The Economic Policy of Edward III", w Unwin, Finance and Trade, przedrukowanym w jego Studies, 128).

 

[vii][vii] A Relation or rather a True Account of the Island of England ... about the Year 1500, ed. and trans. C. A. Sneyd (Londyn, 1847), 28-29, 77-78 (n. 40), przedruk w faksymile w Luigi Firpo, ed., Relazioni di ambasciatori veneti al Senato, vol. 1, Inghilterra (Turyn, 1965), z uwagą wstępną dotyczącą przypisania anonimowego tekstu; zachowano oryginalną paginację. Tekst z 1531 roku to Firpo, Relazioni, no. 3.

 

[viii] A Relation, 42-43 (cytowany również w Reddaway, "The King's Mint and Exchange", 23). W latach 60. XV w. było 90-100 złotników w Cheapside i coraz więcej na Lombard Street (Powell, Evolution of the Money Market, 53-54. F. J. Fisher, "The Development of London as a Centre of Conspicuous Consumption in the Sixteenth and Seventeenth Centuries", przedruk w Essays in Economic History, red. E. M. Carus-Wilson, t. 2 [Londyn, 1962], s. 197-207).

 

[ix] Munro, "Bullionism", str. 212.

 

[x] Nie oznacza to, że wenecka koncepcja monet i kruszców jako towarów wymiennych była uważana przez współczesnych za normę. Florencki polemista i stronnik Medyceuszy Benedetto Dei (zm. 1492) chwalił eksport wełny i jedwabiu z Florencji do Lewantu, lekceważąc jednocześnie eksport dukatów z Wenecji (Giustiniano degli Azzi, ed., "Un frammento inedito della cronaca di Benedetto Dei", Archivio storico italiano 110 [1952]: 109).

 

[xi] Powell, Evolution of the Money Market, 34; por. de Roover, Gresham, 17-30. W XVII wieku Kompania Wschodnioindyjska eksportowała kruszec, co wymagało uważnej obrony ze strony sir Josiaha Childa (Hill, Century of Revolution, 214).

 

[xii] R. D. Richards, The Early History of Banking in England (Londyn, 1929), 21.

 

[xiii] Tamże, s. 2-20, 223-30. Warto zauważyć, że Richards rozpoczyna swoją klasyczną historię od krótkich rozważań na temat bankowości w Wenecji, aby podkreślić kontrast z rozwojem sytuacji w Anglii.

 

[xiv] Munro, "Bullionism", 212-15; van der Wee, "Monetary, Credit, and Banking Systems", 347-54.

[xv] Richards, Early History of Banking, 35-36; Hill, Century of Revolution, 219.

 

[xvi] Richards, Early History of Banking, s. 223-30; van der Wee, Monetary, Credit, and Banking Systems, s. 347-54.

[xvii] Rozróżnienie to zostało już jasno przedstawione przez Gino Luzzatto w Enciclopedia italiana (Rzym, 1929-36; przedruk w Rzymie, 1949), s.v. "banca-dal medioevo ai nostri giorni"; praktycznie skodyfikował je de Roover w Money, Banking, and Credit, passim. Zob. także jego "New Interpretations of the History of Banking", przedrukowaną w Business, Banking, and Economic Thought; idem, "Early Banking before 1500 and the Development of Capitalism", Revue internationale d'histoire de la banque 4 (1971):1-16, która jest rozszerzoną wersją "Banking and Credit in the Formation of Capitalism", Fifth International Conference of Economic History, Leningrad 1970 (Paris, The Hague, New York, 1979), vols. 4-5, s. 9-17; oraz idem, "La structure des banques au Moyen Age", Third International Conference of Economic History, Monachium 1965 (Paryż, 1974), t. 5, s. 159-69. Henri Lapeyre, "La banque, les changes et le credit au XVIe siècle", Revue d'histoire moderne et contemporaine 3 (1956):284-97, zasadniczo akceptuje de Roovera, ale tworzy czwartą kategorię dla banków publicznych, które tutaj będą traktowane jako wyrostek banków lokalnych. Jacques Heers, Gênes au XVe siècle: Activité économique et problèmes sociaux, EPHE-6, Affaires et gens d'affaires, 24 (Paris, 1961), 91-92, uznał ten podział za niezgodny z sytuacją w Genui. Podział ten został ostatnio zaakceptowany przez Roberta S. Lopeza, "The Dawn of Medieval Banking", w DMB, 7. Wreszcie, patrz Raymond Bogaert, "Unsprung und Entwicklung der Depositenbank im Altertum und Mittelalter", w Essays zur historischen Entwicklung des Bankensystems, Raymond Bogaert i Peter Claus Hartmann (Mannheim, 1980).

 

[xviii] Iris Origo, The Merchant of Prato: Francesco di Marco Datini (Londyn, 1957), 151. Zob. także Jacques Le Goff, "The Usurer and Purgatory", w DMB, 25-52, oraz w jego ostatnim opus, La nascita del purgatorio (Turyn, 1983).

 

[xix] Jak ujął to Henri Lapeyre, lokalny bankier depozytowy był jedynym bankierem, którego można tak nazwać ("La banque, les changes et le credit", 286-89, 296).

 

[xx] Raymond de Roover, "The Organization of Trade," w The Cambridge Economic History of Europe, t. 3 (Cambridge, 1963), 85-86.

 

[xxi] Na temat florenckich nazioni zob. Goldthwaite, The Building of Renaissance Florence, 34-41. Dumne uwagi Benedetto Dei na temat odległych florenckich "banchi" zob. degli Azzi, "Un frammento inedito", 208 f. Zachował się jedynie portal filii Medyceuszy w Mediolanie, zachowany w Castello Sforzesco (zob. de Roover, Rise and Decline of the Medici Bank, 263).

[xxii] de Roover, "The Organization of Trade", 75-90

 

[xxiii] Tamże, 76-77. Na temat struktury wczesnych firm zob. Armando Sapori, La crisi delle compagnie mercantili dei Bardi e dei Peruzzi (Florencja, 1926); oraz Michele Luzzati, Giovanni Villani e la compagnia dei Buonaccorsi (Rzym, 1971). O "véritables sociétés par actions" w Genui zob. Heers, Gênes au XVe siècle, 151, 200-206.

 

[xxiv] de Roover, Pieniądze, bankowość i kredyt, 31-42. Jak pokazuje poniższy przykład, w ramach ogólnie przyjętych wytycznych istniało miejsce na elastyczność. Pod koniec 1400 roku firma Datini we Florencji wynegocjowała depozyt od osoby trzeciej dla firmy spadkobierców Zanobiego Gaddiego, która potrzebowała kapitału na działalność. Suma depozytu wynosiła 1200 florenów i była oprocentowana na 8 procent. Po zapoznaniu się z warunkami, zarządca firmy Gaddiego w Wenecji zgłosił w następnym liście poważne zastrzeżenia: o ile oprocentowanie było rozsądne ("el detto pregio è ragionevole"), o tyle deponentowi dano niezwykłą możliwość wycofania się z depozytu za zaledwie 15-dniowym wypowiedzeniem, w przeciwieństwie do powszechnej praktyki ustalania terminu ważności certyfikatu na 4-6 miesięcy, z określoną liczbą dni wypowiedzenia przed wycofaniem się po upływie tego czasu. Stały termin, pisał, zwykle obejmował okresy o zmiennym oprocentowaniu i rentowności ("grasso e magro") i powstrzymywał deponenta przed dążeniem do wycofania swoich funduszy w krótkim czasie, aby ponownie zainwestować je gdzie indziej z większym zyskiem. Umowa, tak jak została wynegocjowana, zezwalała deponentowi na dowolne wycofanie środków, zmuszając jego firmę do poszukiwania alternatywnych źródeł kredytu na rynku walutowym po wyższych stopach procentowych (ASP, Datini, b. 713, list komisarza Gaddiego do Florencji z 23 grudnia 1400 r.).

[xxv] Zob. Reinhold C. Mueller, "'Chome l'ucciello di passagio': La demande saisonnière des espèces et le marché des changes à Venise au Moyen-Age," in Etudes d'histoire monétaire, ed. John Day (Lille, w przygotowaniu); oraz poniżej, t. 2.

[xxvi] Richard A. Goldthwaite, "Italian Bankers in Medieval England," review of Bankers to the Crown: The Riccardi of Lucca and Edward I, autorstwa Richarda W. Kaeupera, w JEEcH 2 (1973):763-71, esp. 767.

[xxvii] Poza studiami de Roovera, cytowanymi w n. 17, obszerne bibliografie i szeroki przegląd historyczny bankierów międzynarodowych zawierają: Jacques Le Goff, Marchands et banquiers du Moyen Age (Paris, 1956); oraz Armando Sapori, La mercatura medievale (Florence, 1972).

[xxviii] Na temat spółki Staple i kredytu dla korony zob. A. B. Hibbert, "The Economic Policies of Towns" oraz Edmund B. Fryde i M. M. Fryde, "Public Credit, with Special Reference to North-Western Europe", w The Cambridge Economic History of Europe, t. 3 (Cambridge, 1963), odpowiednio s. 336 i 467; na temat powrotu do dawnych praktyk przez Medyceuszy zob. 3 (Cambridge, 1963), odpowiednio s. 336 i 467; na temat powrotu Medyceuszy do dawnych praktyk zob. ten ostatni, 470-71, oraz de Roover, Rise and Decline of the Medici Bank, 332-38.

[xxix] Zob. Jean-François Bergier, "From the Fifteenth Century in Italy to the Sixteenth Century in Germany: A New Banking Concept?" w DMB, 105-29.

 

 



tagi: anglia  wenecja  florencja   historia bankowości  peruzzi  bardi 

ahenobarbus
27 października 2021 12:13
14     1320    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

smieciu @ahenobarbus
27 października 2021 19:31

Ciekawe skąd się brało to angielskie srebro. Z jednej strony mamy prawa ograniczające odpływ kruszców a z drugiej wiadomo że Anglia za Rzymian służyła chyba przede wszystkim jako centrum górnicze. Ze srebrem na czele. Zawsze mnie ciekawiło dlaczego nagle jakby te kopalnie przestały istnieć. Ale może nie przestały?

Druga sprawa jest ciekawsza. Zauważyłem tutaj podobieństwo angielskiego systemu do tego z Polski I RP. Ostatnio gospodarz pisał o szubrawcach z pod Rawy Mazowieckiej. Pioter zadał pytanie. Dlaczego nie wysyłano dobrze znanych weksli? Jak się okazuje w Anglii do przynajmniej czasów Elżbietańskich panował bardzo podobny system. Srebro dla szlachty weksle dla miast. Ale dlaczego akurat tak?

Przyszło mi teraz do głowy że prawa te z jednej strony zmuszające szlachtę do używania kruszcu a z drugiej zwłaszcza w połączeniu z prawami utrudniającymi odpływ tego kruszcu  sprawiały że bardzo dobry interes musieli robić ci, którzy mogli to omijać.

Taki szlachcic stawał się w istocie dostarczycielem taniego kruszcu. Gdyż nie mógł się go łatwo pozbyć. Tzn. inwestując musiał zdać się na pośredników. Gdyż tylko system bankowo - wekslowy był zdolny do prowadzenia dużych przedsięwzięć. Ma taki szlachcic srebro ale nie może go tak naprawdę upłynnić gdyż zakazują tego prawa. Angielski szlachic przykładowo nie może kupić zamorskiego towaru gdyż ma kruszec, którym nie może zapłacić gdyż oznacza to odpływ kruszcu a tego zakazują prawa. Słowem musi zdać się na pośredników, którzy na wskutek dużej podaży srebra u szlachty mogą tanio je pozyskiwać i używając różnych sztuczek czy przywilejów wykorzystać do zakupu takiego zamorskiego towaru. Obcy kupiec mógłby dostać za swój towar sporo srebra ale nie dostanie gdyż nie może skorzystać z wielkiej podaży na rynku szlachty gdyż nie ma do niego dostępu. Słowem był to system w którym garstka uprzywilejowanych, będąca pośrednikami między szlachtą a handlarzami robiła świetne interesy.

W drugą stronę system pewnie działał podobnie. Szlachcic pewnie nie miał łatwego sposobu na zdobycie srebra. Gdyż przecież nie sprzeda zboża innemu producentowi zboża. Zboże mógł sprzedać znów tylko pośrednikowi, który łatwo mógł dozować niewielką akurat ilość srebra za to zboże.

Słowem wydaje mi się że o to chodziło w tych wozach jadących do Rawy Mazowieckiej. Szlachcice w systemie finansowym byli warstwą nad chłopami ale niżej niż pewna miejska elita. Szlachta stała wyżej niż mieszczanie ale istniała pewna grupka uprzywilejowanych osób z kręgów bankierskich, zaopatrzonych w przywileje królewskie, która jak się wydaje czerpała ładne zyski z takiego układu.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @smieciu 27 października 2021 19:31
27 października 2021 20:01

To co napisałeś pewnie nie odbiegało od rzeczywistości. Powiem nawet, że dzisiaj pewnie też nie odbiega. Jesteśmy zakładnikami jakiegoś bliżej niesprecyzowanego układu, o którym mamy jako takie mgliste pojęcie.

Przypomniał mi się jeden cytat z Roberta S. Lopeza dotyczący akurat Genui:

"[...] do czasów Filipa II dumne imperium, w którym nigdy nie zachodziło słońce, było niemal ekonomiczną kolonią Genui". 

I tak nam się kręci ten światek...

Co do srebra w Anglii - nie mam za dużo informacji. Ale mam ciekawą grafikę z zakupów srebra między 1334 a 1343. A 1343 to był pamiętny rok, kiedy zaczynały sie bankructwa wielkich spółek florenckich, a królestwo Anglii szykowało się do ... emisji złotej monety. Dlatego kupiło mnóstwo srebra... Ciekawe, że w książce z której wziąłem ten wykres nie ma ani słowa o zakupach złota z tego okresu.

Zakupy srebra na londyńskiej giełdzie między 1334 a 1343 (waga w funtach). Zakupy srebra angielskiego (ciemniejsze słupki) vs. srebro zagraniczne (jaśniejsze słupki).

Tylko jeden rynek na świecie mógł im sprzedać takie ilosci kruszcu - Wenecja. Mogli w tym pośredniczyć florentyczycy. Wskazują na to nazwiska zarządców mennicy królewskiej, ale to już zupełnie inna opowieść. 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @ahenobarbus 27 października 2021 20:01
27 października 2021 20:17

Ale skoro monety były złote a kupowali srebro? To oznaczałoby może że znaleźli gdzieś w okolicy jakąś drugą Japonię gdzie parę wieków później Holendrzy wymieniali bardzo korzystnie srebro na złoto. Ewentualnie sami Angole mieli sporo tych złotych łanuchów? ;) A królowi udało się ich przekonać że srebrna zastawa stołowa to jest to czego każdy szlachcic potrzebuje :)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @smieciu 27 października 2021 20:17
27 października 2021 20:42

Tu właśnie moja wiedza się kończy. Dla mnie to dziwne. Ale bankowość średniowieczna jest pełna niespodzianek i zaskoczeń. To że była całkiem nowoczesna to wiemy. Można w tym miejscu zestawić kilka faktów które prawdopodobnie miały coś z tym wspólnego. 

 

1. Można było dokonać jakiejś manipulacji na pieniądzu obrachunkowym. W tym czasie wyżej ceniono srebro niż złoto więc najpierw zakupiono srebro by później dokonać korzystnej wymiany . Pytanie gdzie, skoro w książce o mennictwie angielskim nie ma słowa o zakupach złota. W jednej książce było coś o przepływie podejrzanych zaliczek do Królestwa Neapolu w tym czasie. Jakiś system naczyń połączonych ?

2. W książce Lane'a i Muellera wspomina się że w latach czterdziestych XIV w . Wenecja obniżyła o  połowę i tak niskie podatki dla wszystkich którzy wywozili kruszec do Wenecji. Wskazywałoby to na jakieś wzmożenie operacji finansowych w tym czasie, bowiem te niskie podatki obowiązywały tylko w tym czasie. Oni pisali również o tym że między Florencją a Wenecją, mimo wrogich stosunków po wojnie że Scaligerami miały miejsce duże transfery gotówki. Zastanawiam się czy całe to bankructwo florenckich spółek nie było jakąś korzystną zmianą modelu biznesowego.. akurat przed ponowną ekspansją islamu i epidemią czarnej śmierci.

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
27 października 2021 22:15

Czyli boullionizm i późniejsze teorie merkantylne wynikał z normańskiej/angielskiej polityki gromadzenia kruszcu, dokładniej zasada zyskania przewagi nad partnerem/rywalem. Ale Wielki Głód Boulionu (srebrnych monet) pojawił się w skutek wymiany handlowej z kalifatami. Czyli muzułmanie mieli podobną politykę do angielskiej, innymi słowy normanowie nauczyli się tego od muzułman. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
27 października 2021 22:16

Jak najbardziej dawać bankowość wenecką. W odcinkach. 

Plus.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 27 października 2021 22:15
27 października 2021 22:21

Rzeczywiście ta tezauryzacja jak najbardziej we wschodnim stylu... Nawet Wenecjanom zdawała się nie na miejscu. Oni wiedzieli by co z tym zrobić.. dziwne, że jak mamy jakieś relacje o zasobnym społeczeństwie to zaraz mamy jakieś rewolucje, reformacje czy ślady węglowe. Jakby wypasanie owiec żeby je później ostrzyc ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 27 października 2021 22:15
27 października 2021 22:33

Możliwe. Np. Roger II oprócz Al Idrisiego miał na dworze inną szarą eminencję czyli Jerzego z Antiochii.. jakże dziwnie napisana jest biografia Rogera autorstwa Pierre'a Aube... Jerzy z Antiochii ponoć został wygnany przez muzułmanów za wprowadzenie bardzo rygorystycznej polityki fiskalnej. Piękne zalegendowanie. Oni go mu po prostu wcisnęli, nawet Aube mówi że to było alterego Rogera.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 27 października 2021 22:33
28 października 2021 08:40

I wprowadził na Sycylii diwan (zarząd, rejestr), czyli egipski model zarządzania, biurokracji, raportowania i donosicielstwa. Sycylijski muzułmański model biurokracji jakoby uległ zapomnieniu "w skutek anarchii". Akurat. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
28 października 2021 08:42

"alterego Rogera" ... ożesz! Jeśli to prawda.

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ahenobarbus 27 października 2021 22:33
28 października 2021 09:05

'Prawda polityczna' vulgo 'prawda historyczna'.

Legendowanie czyli strefa mroczna od... do... 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Magazynier 27 października 2021 22:16
28 października 2021 09:42

Naturalnie,  ze...

...  tez  jestem  ZA  DRUKIEM  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 27 października 2021 22:21
28 października 2021 09:44

Tak...

...  smiem  twierdzic,  ze  to  taki  "modus  operandi"  !!!

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @saturn-9 28 października 2021 09:05
28 października 2021 10:40

Tak, potem mamy zastęp ludzi znikąd ;) Ciekawe, że na wiki piszą że to "mało pewne" żeby Jerzy zarządzał skarbem i podatkami w Ifrikiji bo był za młody.. a Aube pisze że robił to z takim zacięciem, że aż stał się niepopularny i oddał się w służbę Rogerowi. Pewnie żadna z tych wersji nie jest prawdziwa. Wiemy że Jerzy służył muzułmanom a później Rogerowi tak jak to opisał Magazynier. Dlatego myślę, że mu go podesłali. No ale też to on sprowadził wytwórców jedwabiu na Sycylię,a więc złamał monopol Binzacjum i je osłabił. A z tym jego dowodzeniem to różnie było... ok, to zdobycie Amalfi, wówczas potęgi niemal równej Wenecji... ale czasem zdarzało mu się wytracić wojska Rogera gdzieś w Afryce w jakichś dziwnych walkach. Jakby tak nieco podejrzane, ale może jestem przewrażliwiony. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować