-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Rzecz o dobrych ludziach, prawie i budownictwie

Należy zauważyć, że nikt w średniowieczu nie nazwałby siebie heretykiem (hereticus), perfecti czy nawet katarem, ani nie zostałby tak nazwany przez tych, którzy wyznawali jego przekonania lub udzielali mu wsparcia. Używano raczej określenia "dobry człowiek" (bonus homo) lub "dobra kobieta" (bona femina lub bona mulier)

(…) Pomysł, że heretycy z Langwedocji byli nazywani "dobrymi ludźmi" (bonus homo, boni homines) pochodzi w nowoczesnej historiografii od Herberta Grundmanna.

[O consolamentum] Ze względu na znaczenie tego obrzędu i niebezpieczną naturę jego wykonywania nie dziwi fakt, że stał się on centralnym elementem relacji między perfecti [dobrymi ludźmi -przypis własny] a wiernymi zarówno w sensie finansowym, jak i teologicznym. Zapisy testamentowe na łożu śmierci dokonywane przez wiernych, którzy otrzymali consolamentum, były niezwykle powszechne, wręcz niemal oczekiwane. W nielicznych przypadkach wierny płacił perfecti [dobrym ludziom], którzy wykonywali consolamentum bezpośrednio (lub zlecał to swoim krewnym), zamiast rekompensować im to poprzez zapis testamentowy (…) Fakt, że zapłata była zazwyczaj (choć nie wyłącznie) dokonywana w formie zapisu na rzecz heretyków" [dobrych ludzi], a nie bezpośredniej zapłaty konkretnej osobie, wskazuje, że wierni postrzegali consolamentum jako religijną konieczność, a nie usługę, za którą należy zapłacić (…)

Deborah Shulevitz w „Following the Money: Cathars, Apostolic Poverty, and the Economy in Languedoc, 1237-1259”

Po pierwsze, przyznajemy wszystkim tym, którzy mogą chcieć zamieszkać na wspomnianym castrum, że będzie im wolno zbudować dom lub domy z własnej woli, z których nie będziemy zatrzymywać żadnego rocznego podatku, chyba że obciążą swoją własność hipoteką, w którym to przypadku zatrzymamy sześć pensów z funta, a jeśli dojdzie do sprzedaży, dwanaście pensów z funta, [a] oszacowania ceny dokonają dwaj "dobrzy ludzie" z tego samego castrum.

Statut miasta Cordes, 1222

Zestawienie tych cytatów brzmi bardzo interesująco, co? Oto consolamentum pod przykrywką koniecznej praktyki religijnej jawi się jako jakiś ukryty instrument prawny służący do zmiany własności ruchomej bądź nieruchomej poprzez dziedziczenie testamentowe lub darowiznę.

Zajmowali się tym wszystkim „dobrzy ludzie”. A dodatkowo owi „dobrzy ludzie” wspomniani w  dokumencie statutu założycielskiego miasta Cordes byli czymś w rodzaju rzeczoznawców majątkowych przy sprzedaży nieruchomości. 

Oj, szeroko sięgały wpływy heretyków można by pomyśleć. Niestety muszę Was zmartwić. Cały problem z heretykami polega na tym, że niektóre pojęcia bardzo się rozmyły w licznych akademickich interpretacjach. I tak na przykład, badacze bardzo starają się udowodnić, że takie wyrażenie jak „dobrzy ludzie” należy do kategorii opisowej, a w żadnym wypadku nie ma charakteru ontycznego. Ot, tak się po prostu mówiło zwyczajowo do pewnych osób, ale nigdy nie byli to w żaden sposób zorganizowani „dobrzy ludzie”, a istnienie herezji to (w domyśle) fikcja stworzona przez przedstawicieli tego złego, niszczycielskiego Kościoła który się uwziął na jakichś biedaków w tej jakże pięknej i kwitnącej kulturalnie i gospodarczo Langwedocji. Oczywiście tylko sobie mniemam, że taki jest cel tego całego ćwiczenia. Ale trzeba oddać badaczom, że rozgraniczenie, czy mamy w danym przypadku do czynienia z taką czy inną klasyfikacją pojęcia czasem wydaje się dosyć trudne. Dość powiedzieć, że w tamtym czasie „dobrymi ludźmi” zwano jeszcze jedną kategorię ludzi. Byli nimi konsulowie, czyli przedstawiciele ówczesnych miast w sprawach handlowych, która to instytucja, nawiązująca nazwą do czasów rzymskich, wywodzić się miała z Mediolanu. I bądź tu mądry! A można by zadać takie oto pytanie - czy istnieją powiązania między heretykami a instytucją konsulów?

Jeśli ktoś miał w ręku II tom Kredytu i Wojny Gabriela Maciejewskiego lub książkę dr Marka Słonia o miastach podwójnych i wielokrotnych pamięta jak się sprawy mają. Otóż, obecnie autorytety naukowe zdają się negować fakt łączenia ówczesnego ruchu komunalnego, mającego na celu uzyskanie autonomii przez miasta z herezją katarską, choć wcześniej pojawiały się takie głosy.

Jak więc było naprawdę? To czego brakowało mi w książce pana Marka (a przynajmniej w rozdziale dotyczącym Prowansji i Langwedocji) jest określenie typów instytucji prawnych które pozwalały na zaistnienie ruchu komunalnego. Autor zadowala się tylko stwierdzeniem, że takie instytucje i prawniczy know-how miały swój początek w prawie rzymskim oraz przywędrowały one z Italii. Kiedyś popełniłem notkę o tym, że geneza takich instytucji jest o wiele bardziej złożona, choć rzeczywiście podstawą było prawo,  nie zawsze jednak rzymskie http://ahenobarbus.szkolanawigatorow.pl/ciekawy-przypadek-inzynierii-prawniczej. A przecież możemy dołożyć jeszcze inne poziomy interpretacji… I inne źródła inspiracji. 

Do dobrych książek trzeba wracać, tego chyba nie trzeba nikomu mówić. Niedawno wziąłem się za ponowną lekturę II tomu Kredytu i Wojny, albowiem nieco wcześniej przeczytałem pewne artykuły odnoszące się do Południa i chciałem lepiej zrozumieć niektóre z przedstawionych w książce Gospodarza tropów. 

Nie chcę nikomu psuć lektury, ale w jednym z końcowych rozdziałów pt. Struktury i hierarchie albo istota demaskacji, pojawia się wzmianka o dwóch tajemniczych słowach które pojawiają się w kontekście trubadura rodem z Genui o imieniu Perceval Doria. Jednym z nich jest słówko trobar, od którego pochodzi nazwa trubadur, a które miało mniej więcej oznaczać odkrywanie. W cytowanym z innego autora akapicie opisującym działanie tegoż jegomościa mówi się coś o „modelach trobar”, które to miał on rozpowszechniać na sycylijskim dworze Fryderyka II w XIII w. Modele te musiały mieć związek z poezją dworską i jak sugeruje autor - wiązać się muszą z wpływami językowymi poezji muzułmańskiej i stanowią one pewien rodzaj kodu zrozumiałego lub odkrywanego dla wtajemniczonych. Trubadurzy byliby więc siatką ludzi którzy wędrując z miejsca na miejsce przekazywali jakieś informacje oraz podejmowali inne działania pod przykrywką uprawiania radosnej twórczości i poezji dworskiej.

W tekście pojawia się postać ibn Hazma, prawdziwego człowieka wiedzy, wezyra na dworze umajadzkich kalifów, który oprócz spraw doczesnych zajmował się również poezją, arabską gramatyką oraz był uczony w prawie. Nie będę tutaj przybliżał gawędy o nim, proszę przeczytać książkę, ale przywołałem tę postać ponieważ interesujące jest to zestawienie -  prawo i poezja. Dlaczego? Albowiem czas ujawnić drugie tajemnicze słowo towarzyszące Percevalowi Doria. Tym słowem jest parage, a słowo to ma pewne konotacje prawnicze. Nie mam pojęcia o wszystkich możliwych kontekstach w jakich słowo to występuje, jednak swego czasu było ono dosyć popularne. Tutaj zajmę się tylko prawniczymi aspektami, ale być może powiedzą nam one coś o działaniu „dobrych ludzi”.

Wg słownika parage ma dwa znaczenia: pierwsze to linia, rodowód; ranga, zwłaszcza wysoka lub szlachetna. W drugim znaczeniu słowo to oznacza rodzaj feudalnej dzierżawy ziemi, w ramach której istniałaby równość w podziale spadku między osobami tej samej krwi. A więc mamy do czynienia z kwestiami związanymi z dziedziczeniem oraz własnością do ziemi. Nic ciekawego. Ale to nie jest wszystko. Słowo parage jest tożsame z innym ówczesnym terminem prawniczym o nazwie pariage.

Jak podaje angielska WIKI - w średniowiecznej Francji paréage lub pariage był traktatem (umową) feudalnym uznającą wspólne zwierzchnictwo nad jakimś terytorium przez dwóch władców, będących na równi, pari passu. W skali rodzinnej paréage mógł odnosić się także do równego podziału ziem i związanych z nimi tytułów pomiędzy synów dziedziczących. A więc mamy dowód na to, że parage i pariage to właściwie to samo. Ideę przyświecającą umowie pariage była wzajemność lub proporcjonalna własność bez poświęcania suzerenności (czyli zwierzchności między seniorem i wasalem). Ta konstrukcja prawna była ćwiczona na na uniwersytetach od końca XI wieku.

Taka umowa o podziale władzy mogła być podpisana między dwoma władcami świeckimi lub, najczęściej, przez władcę świeckiego i kościelnego. 

Inne ciekawe spojrzenie na pariage przedstawił Duby: "Według tych umów każda ze stron umawiała się na wniesienie udziału. Jedna zapewniała ziemię i wyłączne prawa do niej. Druga wnosiła wpływy lub koneksje, które pozwalały na rekrutację [ludzi] lub dostarczały pieniędzy, w które można było ich wyposażyć. Zyski z przedsięwzięcia, a zwłaszcza produkt z wyłącznych monopoli (taxes banales), były następnie dzielone po równo." 

Z ciekawostek - umowy pariage miały również przyczynić się do wyjątkowo efektywnego procesu scalania terytorium królestwa Francji za czasów Filipa II Augusta.

Ale nie tylko to. W 1952 ukazała się praca Germaina Sicarda, w której dowiódł on, że w 1373 r. dwa przedsiębiorstwa zajmujące się mieleniem zboża miały skutecznie zawiązaną spółkę i wykazywały większość atrybutów nowoczesnej formy korporacyjnej, w tym ograniczoną odpowiedzialność, podział aktywów, zbywalne udziały (akcje!) i nadzór korporacyjny opierając się właśnie na umowie pariage. W ten sposób spółki te o kilka stuleci wyprzedziły one holenderskie czy angielskie spółki korporacyjne. 

To czas na pytanie za 100 punktów. Wiecie w jakim miejscu wynaleziono te spółki? Jak łatwo się domyśleć było to Południe, a konkretnie Tuluza. A więc również genezę nowoczesnych korporacji możemy wywieść z tego terenu.

Tak to w przyrodzie bywa, że rzadko coś bierze się z niczego. Instytucja pariage miała bowiem w Langwedocji długą tradycję - umowy pariage stały u podstaw szybkiej urbanizacji tego terenu przede wszystkim poprzez tworzenie ufortyfikowanych miast zwanych bastydami.  

Czym jest bastyda? O tym możemy dowiedzieć się od naszej polskiej ciotki Wiki. Otóż zaświadcza nam WIKI, że bastyda to typ niewielkiej ufortyfikowanej osady miejskiej, w średniowieczu charakterystyczny dla obszarów południowo-zachodniej Francji. 

Do dzisiaj zachowało ich się całkiem sporo i wciąż możemy podziwiać charakterystyczny siatkowy układ ulic, centralny rynek, kościół położony nieco z boku oraz układ budowli przypominającej mury fortecy. 

Plac bastydy Castelnau-de-Montmiral (dep. Tarn), źródło wikipedia.

 

Rozplanowanie bastydy (według schematu akwitańskiego), źródło wikipedia.

 

Widok na miasto Cordes założone przez Rajmunda VII (obecnie Cordes-sur-ciel), źródło wikipedia

 

Plan miasta Lisle-sur-Tan z około 1230 roku (rekonstrukcja)

Jeśli ktoś okazał się trochę mniej leniwy i kliknął w jeden z podanych odnośników przy haśle bastyda na wiki jego oczom ukaże się taki oto widok:

Źródło: http://fichas.free.fr/

Nie możemy wyciągać oczywiście pochopnych wniosków. Spokojnie, na Śląsku i w Czechach nie budowano bastyd. Jeśli ktoś miał w ręku książkę dr Marka Słonia o miastach wielokrotnych to zauważy, że miejsca na mapie poza Południem to najczęściej miejsca powstawania miast, podobnie jak bastydy zwanych nowymi - Villes Nouvelles. 

Czy więc pariage to ta instytucja którą przemilcza Marek Słoń przy tworzeniu miast podwójnych i wielokrotnych i która była wspólna również dla bastyd? Coś jest na rzeczy, aczkolwiek w książce tegoż autora o bastydach wspomina się tylko w jednym miejscu.

Najwięcej bastyd powstało w czasie wojny stuletniej, tj. pomiędzy 1337–1453, miało ich powstać ogólnie ok. 400. Angielska wiki zdaje się twierdzić inaczej i tylko na czas między 1222 a 1372 zaświadcza lokację ok. 700 takich „nowych miast” - Villes Nouvelles. Tu kolejna ciekawostka. Otóż w 1229 hrabia Tuluzy Rajmund VII ukorzył się przed królem Francji, który zezwolił hrabiemu na tworzenie villes nouvelles, z pewnym zastrzeżeniem - bastydy miały OD TEGO MOMENTU być pozbawione murów obronnych. Czy ta sugestia oznacza, że bastydy w jakiejś formie powstawały wcześniej? Wiele na to wskazuje. 

Z tym że jak zwykle trudno jest to uchwycić. Bastyda była nazwą nadaną później, ale niektórzy badacze uważają, że rodzaj „proto-bastyd” powstawał na terenie Langwedocji już pod koniec XI w. i mają one swoje źródła w umowach prawnych…. oraz działalności Kościoła. 

Formalne aspekty takiej organizacji przestrzeni, zwłaszcza ich formy przypominające siatkę (wzorce rzymskie!), wywodzą się z innego zalążka "urbanistyki" charakterystycznego dla Langwedocji: powstania tak zwanych sauvetés w XI wieku. Sauvetés, lub salvetats, były osiedlami zakładanymi przez domy zakonne w XI głównie w celu wykorzystania ziemi do produkcji. 

Ziemia przeznaczona pod te osiedla była często darowana Kościołowi przez osoby lub całe rodziny dla "zbawienia ich dusz i odpuszczenia grzechów”. Sauvetés uważane są za przodków późniejszych bastyd, ponieważ często były to zupełnie nowe fundacje, a ich statuty określały granice i równe podziały działek, choć zazwyczaj nie zawierały postanowień dotyczących rynków lub handlu. 

Mniej więcej w tym samym czasie cystersi i zakony rycerskie również odegrały ważną rolę w zakładaniu osad, a w szczególności w karczowaniu lasów i zagospodarowywaniu terenów pod uprawy rolne. Szpitalnicy i templariusze zajmują pierwsze miejsce w karczowaniu ziem i wprowadzaniu ich do produkcji poprzez sponsorowanie wiosek i gospodarstw.

Pierwszy świecki przypadek utworzenia salvetatu, ale wciąż pod opieką opactwa w Moissac, dokonał się pomiędzy 1059 a 1071 rokiem. Darowizna ta jest o tyle nietypowa, że to świecki pan, zamiast klasztoru, był odpowiedzialny za wytyczenie osady "z radą wikariuszy" (cum consilio vicariorum)... "tak by ulice schodziły się w kierunku fontanny" (sicut carreiras descendunt versus fontem).

Langwedocja była więc terenem dosyć szybkich przemian, stosowano nowe rozwiązania prawne, a lokacje nowych osad, dzięki pracy u podstaw Kościoła, przyczyniały się do wzrostu zamożności tychże terenów. Ale mniej więcej w tym samym czasie notuje się dosyć dziwne zdarzenia. Oto panowie z Południa przestali pojawiać się na dworze królewskim. Co prawda ich pozycja wydaje się również zastanawiająca o czym za chwilę. To miasta zaczynają rosnąć w siłę. 

Ten nagły rozwój terenów miejskich w Langwedocji rozpoczął się wzdłuż korytarza rzeki Garonne.  Miasta takie jak Narbonne i Tuluza w tym regionie rosły i rozwijały obszary zurbanizowane zwane bourgs na swoich peryferiach, a więc z jakiegoś powodu istniała pewna świadoma myśl o podziale na strefy. Najczęściej to garbowanie, farbowanie tkanin i młynarstwo były czynnościami, które wymagały bliskości wody. Woda była potrzebna do barwienia tkanin, która to czynność wyzwalała nieprzyejmne zapachy, podobnie garbowanie było odizolowane od mieszkańców z powodu użycia ługu,stąd zapewne pomysł z osobną lokacją z dostępem do wody.

Podział na strefy… Tak jakby jednak w tle działał jakiś nowy niewidzialny gracz, tuż pod nosem Kościoła, doskonale zorientowany w prawie, w tym we własnościowym prawie kościelnym i korzyściach jakie może przynieść wykorzystanie nowych lokacji i instrumentów prawnych. Jakby do ich działania najlepiej pasowała definicja pariage podana przez Duby’ego: Według tych umów każda ze stron umawiała się na wniesienie udziału. Jedna zapewniała ziemię i wyłączne prawa do niej. Druga wnosiła wpływy lub koneksje. Konkurencja ta jest trudno uchwytna, no bo wiecie -  przecież pojęcia nie posiadają desygnatów, a służą jedynie opisowi. Nie mniej pewne zdarzenia zdają się potwierdzać działania takiej konkurencji. Podam dwa przykłady.

Tuluza stała się autonomiczna, kiedy znany nam z II tomu Kredytu i wojny, będący jeszcze nastolatkiem, hrabia Alfons Jordan w 1114 roku został zmuszony do przekazania większości władzy "Dobrym Ludziom", czyli konsulom Tuluzy, którzy zaczęli kierować sprawami miejskimi pod koniec XI wieku. W 1152 roku, kiedy władzę objął Rajmund V, on również został zmuszony do zatwierdzenia regulacji zaproponowanych przez Radę Gminną (commune consilium) ville (cite - miasto) i faubourg (burg - drugie miasto) Tuluzy. Nastąpiła istotna zmiana, zarówno w strukturze władzy, jak i w tożsamości fizycznej. Jak widać istniał jakiś gang miejski sterowany przez „dobrych ludzi” któremu nie mogła oprzeć się władza kościelna, a władza świecka pozostała na jego usługach. Przypominam że konsulowie reprezentowali miasta na zewnątrz w kwestiach handlowych. W Langwedocji końca XI i XII w charakterystyczna dla zurbanizowanych terenów jest kontrola spraw miejskich przez organy konsularne, regularne przydziały działek lub domów i nacisk na uprawy i handel.

To odwrócenie wektora władzy dostarczyło modelu, który stało się później normą dla wielu nowosporządzanych statutów miejskich oraz tworzenia bastyd począwszy od początku XIII wieku 

Drugim doskonałym przykładem proto-bastydy jest lokacja miasta Montauban. Nie wiem czy pamiętacie, ale to jest to miasto, o którym w pewnym oksytańskim wierszu mówi się, że do jego założenia było potrzebnych 100 kupców do Wielkich Indii. Z samą lokacją miasta wiąże się ciekawa historia wyglądająca na prowokację mającą na celu wykolegowanie tamtejszego opata Théodarda z dochodowego biznesu. Oto opat kontrolował miasto Montauriol na płaskowyżu nad zbiegiem dwóch ważnych dopływów Garonne; Tarn i Aveyron. Położenie to gwarantowało spore zyski finansowe temu, kto kontrolował transport rzeczny przez ten obszar.

Rynek w Montauban, widok współczesny, źródło wikipedia

Opat był krytykowany za wysokie podatki, a także szeptano że korzystał on z tzw. ius prime nocti. Kto rozpuszczał te pogłoski nie wiadomo. 6 października 1144 roku Alfons Jordan udał się do Montauriol wraz ze swoim synem Rajmundem (późniejszym mężęm Ryksy Śląskiej), aby rzekomo przekazać opatowi pobożną darowiznę ziemi położonej u zbiegu rzek. Trzy dni później, w Tuluzie, hrabia spisał akt założycielski swojego miasta Montauban w tym samym miejscu - a jego akt obiecywał coś, co niektórzy historycy nazwali "rajem podatkowym". Théodard został zmuszony do opuszczenia  miasta Montauriol w ciągu jednej nocy, aby przenieść się na sąsiednie ziemie, które zostały wydzierżawione przez hrabiego. Naturalnie opat próbował wziąć odwet - zebrał siły, aby zniszczyć wysiłki związane z nową lokacją - ale siły militarne hrabiego przytłoczyły go. 

Hrabia wydaje się być narzędziem w rękach jakichś tajemniczych sił które wiedzą jak działać i co należy zrobić. 

Średniowieczny „raj podatkowy”…. Na taki "raj fiskalny" wskazują trzy elementy: po pierwsze rynek, który ze względu na swoją wielkość - a także liczbę szczegółów w statucie dotyczących handlu - przewidywał dobry zwrot z inwestycji hrabiego i przedsiębiorczych mieszczan. Był to pierwszy tak duży plac w nowym mieście i pierwszy z jasno określonymi działkami do zamieszkania, które zostały wyznaczone wokół niego. Po drugie, wspólna wielkość działki, która przynajmniej w teorii zapewniała równość własności. W pierwszym punkcie statutu z 1144 roku zapisano, ile mieszkańcy Montauban zapłacą hrabiemu za swoje działki - 12 denarów z góry a później ledwie 12 denarów za cały rok użytkowania. Niewielkie kwoty.

Nowe osady, takie jak Montauban z połowy XII wieku i późniejsze, często wyróżniają się zapisami w swoich statutach, które określają podobne wielkości działek dla mieszkańców, aby mogli "mieć, trzymać i posiadać" (habere, tenere, et possidere) materiały budowlane lub domy, a także modułowe działki ogrodowe i pola uprawne.

Choć Montauban pozostało najprężniej działającym miastem w północnej części Garonne, w latach poprzedzających wyprawę krzyżową w tym rejonie rzeki założono kilka innych miast targowych. Były one również często rozplanowane w regularny sposób, który zawierał modułowe działki ogrodowe, podobnie jak sauvetés, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że oba te typy osad znajdowały się na płaskich, wcześniej niezagospodarowanych terenach.

Jak widać umowy parage miały bardzo konkretne przełożenie na tworzenie się siatki miast na Południu. Widać, że „dobrzy ludzie” umieli świetnie zadbać o swoje interesy. Wydaje się, że mieli dobrą orientację w ówczesnym prawie i potrafili je wykorzystać. Jeszcze raz podkreślę - uważam, że consolamentum to również nie był żaden sakrament tylko rodzaj umowy. Wszyscy tu wiemy, że teren działania „dobrych ludzi”, heretyków i trubadurów pokrywa się dosyć mocno. Czy była to więc jedna organizacja? 



tagi: langwedocja  parage  montauban  alfons jordan  bastydy 

ahenobarbus
9 października 2022 00:15
26     1341    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Maryla-Sztajer @ahenobarbus
9 października 2022 08:29

Pasjonujacy tekst, dziękuję. Będę jeszcze do niego wracać 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
9 października 2022 08:48

Pariage to nic innego, jak umowa spółki. To rozdzielanie ełosa na czworo przez historyków świadczy, że oni koniecznie chcą trn fakt ukryć poprzez wymieszanie z innymi instytucjami. A chodzi o to, aby ani słowem nie pusnąć o kupcach i ich roli w kształtowaniu nie tylko miast i państw, ale w ogóle całej społeczności ludzkiej. I tym wspominał już Coryllus kiedyś, że słowo "kupiec" u historyków jest słowem zakazanym. 

 

Bastydy miały charakter wybitnie obronny, bo obawiano się o ich bezpieczeństwo. A to oznacza, że były elementem inwazyjnym, z założenia wrogim dla suwerena tych terenów, na ktorych je zakładano. I z założenia miały funkcjonowac jako rozsadnik. 

Tak przy okazji ciekawym przykładem pariage była (i czy jest nadal?) Andora......czyli jedno z mikropaństw, które ma szalenie ważną i tajną funkcję dla organizacji handlowych (trzymająca z "Florencją").

Ci "mediolańscy" konsulowie w Tuluzie...ehhh...aż się uśmiecham. 

 

A co do dziedziczenia: nigdy, ale to nigdy nie było ono i nie będzie wolne, tzn. pozostawione ludziom bogatym do samodzielnego rozpieządzenia. Bogaci ludzie byli bogaci dzięki układom (protekcji, gwarancjom i przywilejom) z daną organizacją handlowa. Pieniądze, ktore ta organizacja dawała miały pełnić (i nadal, cały czas pełnią) funkcję motywująca i do wydajniejszej, skuteczniejszej pracy dla dobra tych organizacji. Nie lepszego spoobu na efektywne zmuszenie człowieka do pracy ponad siły, jak zwyczajnie mu bardzo dobrze zapłacić. Ale kiedy taki człowiek już nie może pracować (lub jego potomkowie) albo gdy "murzyn zrobił już swoje i może odejść", to zwyczajnie trzeba zadbać aby darowany pieniądż wrócił do swego pana. Bo pieniądz ZAWSZE musi wrócić do swego pana. I takie "wydziedziczenie" następuje pod przykrywka takiej czy innej herezji (myślę nawet, że to jest główny cel tworzenia herezji - obok zmuszania ludzi do pracy ponad siły, o czym mówił i pisał Coryllus). 

My tu wszyscy wiemy, że pieniądz służy nie tyle jako środek wymiany dóbr ile jako środek podboju. Bo pieniądz UZALEŻNIA, co widać na przykładzie hrabiego Tuluzy. 

 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 9 października 2022 08:48
9 października 2022 08:54

Errata" Nie MA lepszego spisobu na efektywne zmuszenie człowieka do pracy ponad siłt".  ..zjadlem słowo "ma".

I "rozporządzenia" a nie "rozpieządzenia"....choć przedrostek "rozp..." jest dość adekwatny do tego, co się działo z dziedziczonym majątkiem.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus
9 października 2022 09:27

Oh  la  la  !!!

Dzisiaj  tez  ,,dobrzy  ludzie,,  powtarzaja  swoje  gierki.  Mnie  -   oczywiscie  ze  wzgledu  na  bliskosc  zamieszkania  -  Twoj  fantastyczny  wpis  kojarzy  sie  wylacznie  z  ta  deta  ,,budowa  CPK,,...

...  z  tym,  ze  rzecz  dzieje  sie  w  okolicznosciach  TOTALNEGO  BURDELU,  czyli  BEZPRAWIA  !!!

 

Dziekuje  za  NADZWYCZAJNY  WPIS,  a  co  za  tym  idzie  WIEDZE  i  SWIADOMOSC, 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Maryla-Sztajer 9 października 2022 08:29
9 października 2022 13:08

Bardzo dziękuję, cieszę się że tekst się spodobał.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 9 października 2022 08:48
9 października 2022 13:18

Z tym obrotem pieniędzy coś jest na rzeczy...

Cirkawe są te konstrukcje i w sensie prawnym i budowlanym. 

W sensie budowlanym - wygląda to jak niewielkie ośodki produkcji które ciężko było ruszyć. Ciekawa jest ta rywalizacja Kościół - herezja. Mam mapkę lokacji budowli przez zakony na tym terenie, w wolnej chwili przekleję. 

Musiały być osoby które dały się skusić heretykom, bowiem zastanawia mnie dosyć dokładne kopiowanie wzorców.

 

Jeszcze w ramach ciekawostek. Niektórzy angielscy historycy upierali się że taki typ budowli wywodzi się z Walii i został na Południe sprowadzony przez Plantagenetów. 

Z II tomu kredytu i wojny zapamiętałem, że oni promowali uprawy marzanny barwierskiego na Południu. Z tekstu Koweckiej zacytowanej w KiW II wynika że takie uprawy wymagały wysokich murowanych wież z piecami. Ciekawe czy te wczesne proto-bastydy miały takie wieże.

Bede miał tę książkę o młynach w Tuluzie, pewnie coś tam napisze o wczesnych korporacjach.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 9 października 2022 09:27
9 października 2022 13:21

Coś w tym Jest że tkwimy w tych scenariuszach które się powtarzają. 

Niestety "dobrzy ludzie" co jakiś czas zyskują przewagę. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
9 października 2022 13:31

Dziękuję za bardzo ciekawy tekst. I za świetną dyskusję, panu i Ojcu Dyrektorowi. 

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus
9 października 2022 15:28

Fantastyczny wpis, świetnie się go czyta.

Przesłałem Ci wiadomość, jak będziesz miał chwilę to zerknij proszę.

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 9 października 2022 13:21
9 października 2022 17:10

Tak,...

...  bo  ,,TARGOWICE,,  sluzalcow  i  zaprzancow  sprzedajnych  zawsze  kupia...  i  to  naszym  kosztem.  Pewnie  dawno  temu  tak  wlasnie  bylo  jak  jest  dzisiaj...  ,,nasza  wadzunia,,  siedzaca  w  kieszeniach  ,,dobrych  ludzi,,  HERETYKOW  !!!

 

Bardzo  dziekuje  za  ten  fantastyczny  wpis  i  dyskusje,  i  licze  na  kontynuacje,

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus
9 października 2022 22:09

Bardzo dobry tekst o dobrych ludziach. Dzięki. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
9 października 2022 22:26

Following the Money: Cathars, Apostolic Poverty, and the Economy in Languedoc, 1237-1259

Niezłe, wyprzedziłęm I tomem Kredytu i wojny szacowne amerykańskie uczelnie i pracujące tam zespoły badawcze. O prawie trzy lata

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 9 października 2022 22:26
9 października 2022 22:37

Tak...

...  amerykanskie,  dete  ,,uczelnie,,  NIE  NADAZAJA  za  Panem  i  za  SN  !!!

 

Zabic  ich  smiechem  i  zaorac,

  

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
9 października 2022 22:38

Bastyda to ochrona zakładów produkujących tkaniny, oczywiście barwne, konkretnie - niebieskie

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @gabriel-maciejewski 9 października 2022 22:38
9 października 2022 22:42

Ja natrafilem na tylko jeden ślad upraw niebieskiego barwnika jeśli chodzi o bastydy, to jest w biografii Sicarda Alana, budowniczego bastyd, porucznika Rajmunda VII. Dziwi mnie że piszę się dużo o tym że one chroniły produkcję i wskazuje się na uprawy ale nigdy niemal nie mówi się o uprawy czego.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus
9 października 2022 22:43

Sicarda Alamana miało być

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 9 października 2022 22:42
9 października 2022 22:54

Bo wszystko zostało wyczyszczone. Nie wiemy tylko kiedy. A to bardzo ważne

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @gabriel-maciejewski 9 października 2022 22:38
9 października 2022 22:59

Przy okazji jest pewien tekst o ekonomii katarskiej. Podobała mi się w nim gimnastyka autora żeby nie powiedzieć niczego wprost. Autor podkreślał wielokrotnie istnienie warsztatów tkackich oraz że katarzy  nosili  czarne lub ciemnoniebieskie ubiory. No ale już skąd się wzięły to zgrabnie omijał. Tzn. on tam próbował coś pisać że oni je kupowali, ale nie ma odpowiedzi komu sprzedawali to ci wyprodukowali skoro to nie było na własne potrzeby. Ładna dziura w rozumowaniu.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 9 października 2022 22:59
9 października 2022 23:08

Oni wszystko wiedzą, ale ułożenie tego tak, jak my tutaj układamy, spowodowałoby unieważnienie wszystkiego. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @gabriel-maciejewski 9 października 2022 23:08
10 października 2022 07:18

I  tak  to  JUZ  jest  niewazne,  a  oni  to  ZOMBI,...

...  i  tak  to  trzeba  ulozyc  -  po  Panskiemu  -  a  nie  po  ichniemu  !!!

Inaczej  to  nie  ma  nawet  najmniejszego  sensu,...  to  juz  widac  i  slychac,  bo  czuc  to  juz  bylo  od  dawna,    

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @ahenobarbus
10 października 2022 08:36

Nawiązując do wstępu notki - zetknęłam się z podobnym zabiegiem językowym na Podlasiu. Występują tam skupiska baptystów, konwertytów z prawosławia. Oni nie nazywają siebie baptystami, tylko wierzącymi.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @gabriel-maciejewski 9 października 2022 22:26
10 października 2022 10:16

No to trzeba przetłumaczyć na francuski. KiW 1 i 2. Może i na angielski.

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Magazynier 10 października 2022 10:16
10 października 2022 10:23

A może już ktoś sobie po cichu przetłumaczył, i stąd te rewelacje ;)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @maria-ciszewska 10 października 2022 10:23
10 października 2022 10:52

Ja bym się nie zdziwił gdyby tak właśnie było. 

zaloguj się by móc komentować

Paris @maria-ciszewska 10 października 2022 10:23
10 października 2022 13:57

Na  99%,  ze  tak  wlasnie  bylo  !!!

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować