-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

W weneckiej mennicy cz. II

Mennica wenecka kryła na pewno wiele tajemnic. Jak zwykle w przypadku Serenissimy nie zawsze zachowały się źródła i dokumenty. Ciekawe w tym kontekście wydaje się, że dysponując dosyć dokładnym opisem tego jak wyglądała praca w mennicy oraz jak mocno była ona nadzorowana, to zostaje pewne miejsce na niedopowiedzenia. Urok książki Lane’a i Muellera polega na tym że panowie raczą nas niekiedy wtrąceniami które burzą grzeczny obraz bardzo regulowanej produkcji. Mennica i rynek kruszcu były użytecznym narzędziem, które mogło być wykorzystywane politycznie. Oto w jednym z akapitów autorzy piszą, że „do bardziej przyziemnych zastosowań należało bicie przez weneckich złotników imitacji monet obcych państw. Wyszukane środki podjęte w celu powstrzymania bicia takich monet, gdy zostało ono zakazane w 1354 roku, sugerują, że było ono energicznie praktykowane.” Czyli obok produkcji legalnej o której, co do ilości, możemy się z łatwością dowiedzieć, istniał nierejestrowany „czarny rynek” podrabianych monet w państwowej bądź co bądź mennicy, o którym prawie nic nie wiadomo. Zwracam uwagę, że stanowiska kierownicze w mennicy obejmowały osoby z rodzin szlacheckich, a więc pośrednio wskazuje to na jakieś powiązania i interesy których dzisiaj możemy się tylko domyślać.

Autorzy opisują też praktykę ustawiania przetargów przy zakupach kruszców poprzez zawieranie zmowy, a więc „zamiast licytować przeciwko sobie, weneccy kupcy utrzymywali cenę na niskim poziomie, składając tylko jedną ofertę z odroczonymi płatnościami, a następnie dzielili złoto między siebie, by odsprzedać je po wyższej cenie”. Republika zaciekle walczyła z takimi praktykami w samej Wenecji, a częste powtórzenia tych regulacji świadczą o tym że był to rzeczywisty problem. Trzeba powtórzyć… w samej Wenecji. Bo tymczasem „za oceanem rząd wenecki zachęcał do zawierania zmowy przez swoich kupców, by kupowali kruszec tanio w Syrii i Egipcie”. 

Pieniądze produkowane w Wenecji nie funkcjonowały w próżni. Oto w napisanym przez Francesco Pegolottiego (pracownika angielskiego oddziału florenckiej firmy Bardi) pomiędzy między 1335 a 1343 najsłynniejszym podręczniku handlowym z epoki Pratica della mercatura, zawarta jest lista kursów wymiany walut. Kursy te podlegały znacznym wahaniom, co sugeruje autor w swojej tabeli przeliczania pieniędzy na rachunku Wenecji i Konstantynopola. Dopuszcza on wahania rzędu 12 procent powyżej i poniżej mediany. Tabele dla Konstantynopola są pierwszymi z kilku, które podaje do obliczania kursów wymiany między trzema północnowłoskimi ośrodkami wymiany (Wenecja, Florencja i Genua), dwoma ośrodkami lewantyńskimi (Konstantynopol i Famagosta), dwoma lub trzema miastami w południowych Włoszech (Messyna i Barletta lub Neapol) oraz dwoma na zachodzie (Brugia i Londyn). Pegolotti wskazuje więc pośrednio jak mniemam obszar na jakim funkcjonowały weneckie produkty mennicze i gdzie odbywała się spekulacja pieniądzem. 

Warto również zwrócić uwagę na Ormian i ich powiązania z Wenecją. Upadek Akki w 1291 r.  zwiększył znaczenie chrześcijańskiego królestwa ormiańskiego, które służyło Genueńczykom i Wenecjanom jako alternatywna brama do chanatu mongolskiego w Iranie, ponieważ królestwo ormiańskie dotykało Morza Śródziemnego w Ayas (Lajazzo lub Laius). Ormianie byli związani z perskim miastem Isfahan, którego ludność została tak bezlitośnie zmasakrowana przez Timura w latach 80 tych XIV w. Ormianie zamieszkiwali też wczesniej miasto o nazwię Culfa. O tym okresie niewiele wiemy, ale nagły odpływ srebrnego kruszcu z Europy na początku XIV w. był ponoć związany albo z emisją papierowego pieniądza bao chao używanego w czasach chińskiej dynastii Yuan lub zapotrzebowaniem na srebro w Indiach związanym z zarządem muzułmańskim. 

Czy Ormianie mogli pośredniczyć w weneckim handlu kruszcem? Culfa pozostaje tajemnicza, ale o Nowej Culfie, jako dzielnicy Isfahanu, powstałej w 1606 r. Braudel pisał już tak: 

To prawda, że gdy chodzi o liczne emigracje kupieckie, ryzykowna przygoda przybiera niekiedy inny, pomyślniejszy obrót. Tak było w niezwykłym, wspaniałym przypadku Ormian, którzy stali się ulubionymi kupcami szachów perskich i opuszczając krainę Isfahanu, zdobyli uprzywilejowaną pozycję w Indiach, Turcji, w księstwie moskiewskim, a w Europie Zachodniej pojawili się w XVII wieku na głównych placach Wenecji, Marsylii, Lipska czy Amsterdamu.

Nowsze badania ukazują, że zasięg tej Ormiańskiej sieci był później znacznie szerszy. W ciągu następnych kilku stuleci Nowa Culfa stała się centrum "jednej z największych sieci handlowych wczesnej ery nowożytnej", z placówkami tak daleko na wschód, jak Kanton, Surabaya i Manila i tak daleko na zachód, jak Kadyks, Londyn i Amsterdam, z kilkoma kupcami podróżującymi przez Atlantyk i Pacyfik do Acapulco lub Mexico City.” To oczywiście czasy późniejsze, ale jak mniemam nie wzięło się to z niczego i jakieś wzorce działania dla diaspory handlowej musiały istnieć wcześniej… 

Mała dygresja: niektórzy łączą platońską Akademię we Florencji ze szkołami islamskimi w Isfahanie..

Kiedyś przeczytałem, że działalność Portugalczyków i Henryka Żeglarza to tylko mit spreparowany w XIX w. Londynie kryjący udział Włochów w tych przedsięwzięciach. Prowokacyjnie zapytam Czy Ormianie to byli agenci weneccy?

Ok, ale wróćmy do nudnej mennicy. Tekst jest kontynuacją poprzedniej notki i dotyczy procesu produkcji, a że jest w nim masa szczegółów, dlatego podzieliłem go na dwie części. Dodałem też jeden ciekawy akapit o badaniu jakości kruszcu za pomocą igieł probierczych. 

Przyznam że miałem problemy z tłumaczeniem zawodów dlatego sporządzam ich listę na początku. Nie wiem czy te zawody mają jakąś ustaloną już nazwę w polskiej literaturze. Nawet niespecjalnie mnie to interesuje. Ale jeśli ktoś jest czułym perfekcjonistą i poczuje się szczególnie urażony jakością tłumaczenia zapraszam do komentowania. Z tekstu usunąłem wszystkie przypisy. 

Włoski = massari – angielski = mintmaster – polski = mistrz/mistrz menniczy

Włoski = pessador – angielski = weigher – polski = wagowy

Włoski = scrivano – angielski = bookkeeper – polski = skryba/księgowy

Włoski = gastaldi – angielski = inspector – polski = kontroler

Włoski = ovrieri – angielski = shearers – polski = strzygacz (osoba wycinająca blachę)

Włoski = mendadori– angielski = sizers -  polski = regulator wagi

Włoski = stampidori– angielski = moneyers – polski = mincerz

Włoski = fondatori– angielski = casters – polski = odlewnicy/rafinatorzy

iii. PROCES PRODUKCJI

Chociaż zarządzający mistrz był odpowiedzialny za odróżnianie dobrej roboty od złej, było to coś zupełnie innego niż umiejętność samodzielnego wykonania pracy. Wyćwiczone palce i bicepsy należały do rzemieślników. Mistrzowie byli najbardziej zaangażowani na początku i na końcu procesu produkcji - w przyjmowanie i rafinację kruszcu, w projektowanie i dystrybucję matryc, a także w kontrolę i wydanie produktu końcowego.

W mennicy srebra większość kruszcu pochodziła od weneckich kupców, którzy kupowali srebro od niemieckich importerów na aukcjach na Rialto. Niektórzy kupcy kupowali z zamiarem dalszej sprzedaży kruszcu w takim samym stanie w jakim go nabyli, ale wielu weneckich handlarzy kruszcem zlecało uszlachetnienie zakupionego kruszcu albo do standardu wymaganego przez cech jubilerów. Miało to na celu późniejszą sprzedaż kruszcu rzemieślnikom wytwarzającym biżuterię lub zastawę stołową albo do standardu wymaganego przez mennicę. W tym drugim przypadku mogli po prostu zanieść go do mennicy, aby uzyskać certyfikat jakości argento di bolla. Jeśli chcieli wybić monetę, przechodzili przez formalną ścieżkę sprzedaży kruszcu do mennicy, a przynajmniej było tak przed 1394 rokiem. Oprócz kruszcu wybijanego z inicjatywy kupców, istniał również kruszec będący własnością komunalną, który mennica kupowała za środki przeznaczone na ten cel przez rady rządzące lub pozyskane w wyniku przekazania jej przez inne urzędy państwowe monet obciętych lub zniszczonych, a także skonfiskowanych zakazanych monet zagranicznych. Kruszec dostarczony w ten sposób (a więc nie przez kupca) określano mianem "di comun".

Trudno określić, w jakim stopniu dostarczany przez kupców srebrny kruszec był rafinowany w mennicy, a w jakim poza nią, choćby pod kierunkiem mistrzów. Trzynastowieczne przepisy sugerują, że rafinacja odbywała się zazwyczaj w obrębie mennicy. W latach 1393-94 i 1435-40 wśród rzemieślników zatrudnianych przez mennice wymienia się około 6-15 rafinatorów. Jednak piętnastowieczne przepisy sugerują, że większość procesów rafinacji odbywała się poza mennicą.  Z pewnością część otrzymanego srebra wymagała rafinacji, a w mennicy znajdowały się urządzenia do rafinacji zarówno srebra, jak i złota, ale ilość przetwarzanego w mennicy srebra różniła się w poszczególnych okresach.

Kiedy mennica rafinowała srebro, zarówno zarządca mennicy, jak i zastępca zarządcy mennicy mieli poleceni być przy tym obecni, aby mogli dokładnie odnotować, ile masy utracono w wyniku usunięcia zanieczyszczeń. Ten ubytek wagi, który wraz z odpadami zawierającym usunięte zanieczyszczenia nazywano calo lub callum, był skrupulatnie odnotowywany przez skrybę. Ponieważ część srebra mogła pozostać w tyglach i topniku wraz z zanieczyszczeniami, odpady takie były odkładane pod kluczem do czasu, aż wszyscy trzej mistrzowie, działając wspólnie, zdecydują, jak odzyskać srebro dla Gminy. Gdy kupcy srebra poddawali swoje kruszce dokładnej rafinacji przed ich złożeniem, mogli sami zadbać o odzyskanie z odpadów wszystkiego, co miało wartość. Wydaje się, że jest to wystarczający powód, by przed dostarczeniem srebra do mennicy poddać je rafinacji tak bliskiej standardowi grossi, jak to tylko było możliwe.

Rzemieślnicy zatrudniani przez kupców do rafinacji należeli do zróżnicowanej grupy osób z branży metalowej, którzy mieli sklepy poza mennicą i prawdopodobnie pracowali zarówno w mennicy, jak i we własnych warsztatach. W obrębie mennicy zatrudniano ich grupowo według stawek akordowych i przez pewien czas łączono ich wpływy. 

Kiedy w 1383 r. zaczęli pracować każdy dla siebie, kupcy i rząd sprzeciwili się temu, prawdopodobnie dlatego, że kiedy płaca zależała od stawek akordowych i od indywidualnej produktywności, rzemieślnicy pracowali szybciej i wytwarzali mniej godne zaufania produkty. Pod koniec XIV wieku nasiliły się problemy z jakością rafinacji, a także z jakością srebrnych monet. Podjęto środki w celu zaostrzenia kontroli i odpowiedzialności osobistej, a także w celu uzupełnienia poprzez czeladników zmniejszającej się liczby rafinerów. 

Około 1400 roku, kiedy wielu senatorów uznało, że srebrna waluta jest w opłakanym stanie, większość rafinacji odbywała się w prywatnych odlewniach. 

W 1417 roku podjęto starania, aby cała rafinacja srebra odbywała się w mennicy. Po zważeniu i zarejestrowaniu srebra w Rialto, miało ono trafić do "rafinerii" nadzorowanej przez jednego z mistrzów i nowo upoważnionego skrybę mającego doświadczenie w tych sprawach. Po rafinacji i zapieczętowaniu potwierdzającym jego czystość, miał być przekazany mistrzowi odpowiedzialnemu za wybijanie grossi i soldini. Miał on następnie pobierać od kupca będącego właścicielem srebra 4 1/4 grossi a oro za markę, czyli około 3 procent jego wartości. Praktycznym skutkiem tego rozporządzenia nie było jednak przeniesienie całej rafinacji srebra z prywatnych odlewni do mennicy. Późniejsze procedury sugerują, że kierujący rafinerią mincerz jedynie zlecał rafinację za znacznie niższą kwotę niż 4 1/4 grossi. Tę stosunkowo wysoką opłatę pobierał jednak od kupców, którzy dostarczali srebro, a oni traktowali to jako dodatkowy ukryty podatek. Podatek ten został zrekompensowany z nawiązką przez zniesienie opłaty quinto [opłata za wybicie monety] tym samym roku. Do czasu obniżenia tej opłaty w 1420 roku do 2 grossi, czyli około 1,4 procent, z pewnością oczekiwano, że będzie ona źródłem dochodów Republiki. Opłata ta była prawdopodobnie najbardziej efektywną częścią ustawodawstwa, z wyjątkiem tego, że tworzyła mechanizm administracyjny zapobiegający rozpoczynaniu rafinacji srebra przez rzemieślników bez pełnego zapisu procesu przez mistrza i skrybę. 

Kształtowanie metalu na kawałki o pożądanej wadze i wielkości polegało na odlewaniu, a następnie cięciu na paski lub kwadraty. Polegało to również na spłaszczaniu arkuszy, pasków lub kwadratów poprzez młotkowanie ich do pożądanej grubości. Młotkowanie odbywało się na różnych etapach produkcji małych kwadracików. Według wczesnych opisów, jego miejsce w procedurze różniło się w zależności od rodzaju metalu (czy to złoto, srebro, czy stop miedzi) oraz w różnych czasach i miejscach. Srebro i stop miedzi były powszechnie odlewane w Wenecji w pręty, a nie w arkusze, jak można sądzić z powtarzających się odniesień do "krawędzi" we wczesnych przepisach, co najmniej przed rokiem 1391, kiedy to, jak opisano powyżej, mistrz menniczy Marco Sanuto wprowadził nową metodę odlewania stopu miedzi na torneselli w arkusze lub płyty. Bardzo prawdopodobne, że Wenecjanie stosowali wcześniej metodę opisaną jako nową i rewolucyjną w Anglii w 1279 roku. Zamiast odlewania we wstęgi, jak to miało miejsce wcześniej w mennicy angielskiej, roztopiony metal był odlewany "w formach piaskowych ... w małe kwadratowe pręty". Jednak w najwcześniejszych weneckich capitolare [kapiturzale = zbiory przepisów]  jest wzmianka o odlewaniu srebra zarówno w talerze ("plate argenti"), jak i w pręty ("verge"). W mennicy złotej sztabki złota przed pocięciem na kwadraty były rozbijane na arkusze o pożądanej grubości. 

Niezależnie od zastosowanej metody, odlewnik blach lub prętów mógł pełnić pośrednią funkcję organizacyjną. Był on odpowiedzialny za odlanie metalu w takiej formie, aby wyznaczeni robotnicy mogli go ciąć i kształtować w półfabrykaty. 

W mennicy srebrnej jego odpowiedzialność za ilość srebra przechodzącego przez jego ręce była uznawana we wczesnych kapitularzach przez specjalne przepisy dotyczące rejestrowania tego w obecności skryby i praktykantów odlewnika. Jeśli srebro było stapiane z miedzią w celu uzyskania monety bilonowej, odbywało się to pod bezpośrednim nadzorem zarządcy mennicy. 

Po odlaniu metalu w pręty lub arkusze, był on ponownie kontrolowany. 

Nawet jeśli odlewnik ("fondador") nie był uważany za odpowiedzialnego za jakość pracy wykonanej przez podległych mu rafinerów, mógł być podejrzewany o fałszowanie przekazanego mu metalu, jak w przypadku, który wprawił w zakłopotanie zarządzającego mennicą w 1381 roku. Zarządca mennicy przekazał pewnemu fondadorowi 60 marek srebra należącego do gminy. Kiedy odlano je w pręty, ważący je Gian Sagredo pobrał z nich trzy próby. Po ich zbadaniu stwierdził, że wszystkie trzy są poniżej próby dla grossi. Działając zgodnie z przepisami, kazał ponownie poddać całą partię rafinacji i był zdumiony ilością utraconej masy (calo). Rzemieślnicy, którzy przeprowadzili rafinację, twierdzili, że dodano do niej miedzi. Mistrzowie i wagowi byli podzieleni co do tego, czy ukarać odlewnika. W końcu przegłosowali, 3 z 4 za, że od tej pory żadna z zaangażowanych w proceder osób - rafinerów i odlewników - nie powinna więcej brać udziału w odlewaniu metalu w mennicy. 

Po tym, jak próba stworzenia w mennicy monopolistycznej "rafinerii" srebra, podjęta w ramach reformy z 1417 r., okazała się fikcją (a w najlepszym razie zabiegiem administracyjnym, mającym na celu zrzucenie na jednego mistrza odpowiedzialności za prawidłowy przebieg rafinacji), odlewnik stał się pośrednikiem między kupcami a zarządzającym mennicą. Rada Dziesięciu interweniowała w sprawy mennicy w 1425 r., nakazując wybór drugiego odlewnika w mennicy srebra, gdyż jedna osoba nie była uważana za wystarczającą. Po przejęciu pełnej kontroli nad mennicą Rada Dziesięciu w 1475 r. w ogólnej reformie przepisów menniczych określiła, że srebro nie może być rejestrowane jako otrzymane przez zarządzającego mennicą (a więc ponoszącego za nie odpowiedzialność), dopóki nie zostanie odlane, a następnie oszacowane. Dopóki srebro znajdowało się w posiadaniu odlewnika, należało uważać je za własność kupca, dla którego zostało uszlachetnione. Jeśli proces odlewania i próby został przerwany, nie oczyszczone srebro lub stop należało umieścić w bezpiecznym miejscu, do którego jeden z kluczy miał otrzymać kupiec. Sposób obliczenia, zapłaty lub odzyskania odpadów [callum] miał być negocjowany pomiędzy kupcem a odlewnikiem, ale nie w taki sposób, aby ten drugi stał się dłużnikiem kupca ponad określoną kwotę na okres dłuższy niż cztery miesiące. Zarządcy mennicy nie mogli również udzielać kredytu rzemieślnikowi na okres dłuższy niż cztery miesiące ani na więcej niż określony procent odpadów od srebra, które przekazali mu do przetopienia. Przepisy te pozostawiały dwóm odlewnikom odpowiedzialnym za odlewanie srebra możliwość uzyskania nie tylko regularnej opłaty od każdej odlanej marki, ale także zysku z przetwarzania odpadów poprzez zawieranie umów z innymi odlewnikami w sprawie jego rafinacji. Odlewnik mógł stać się swego rodzaju podwykonawcą w połączonym procesie rafinacji i odlewania.

Po rafinacji, odlaniu i ponownym oszacowaniu metalu, przerobienie go na półfabrykaty gotowe do wybicia przez mincerza było zadaniem grupy mistrzów, którzy pracowali razem, dzieląc wspólny piec i odpowiedzialność za swój produkt. Jeśli półfabrykaty nie były dobrze przygotowane, wszyscy mistrzowie z warsztatu, który je przygotował, byli karani grzywną. Takich sklepów było 8-12, a później 16, a każdy z nich podlegał "capo di bottega" lub "capo di ovrieri" [zarządca tychże sklepów]. Osobny status i skalę płac mieli jednak ci, którzy byli odpowiedzialni za prawidłowe i jednolite ważenie srebrnych monet. 

Ci regulujący wagi byli nazywani "mendadori" lub "mendatori", aby odróżnić ich od innych, zwanych tutaj "strzygaczami", którzy byli określani bardziej ogólnymi terminami "operari" lub "ovrieri". W przepisach dotyczących produkcji piccoli nie ma wzmianki o strzygaczach, ale byli oni wyraźnie wyróżnieni w przepisach dotyczących grossi oraz w wyszczególnieniu kosztów pracy przy produkcji soldini. 

Już w 1278 roku, a prawdopodobnie wcześniej, troska o to, by wszystkie grossi miały jednakową wagę, doprowadziła do nakazu, by przy każdym piecu wybierać po dwóch regulatorów wagi do sprawdzania wagi półfabrykatów przygotowywanych przez innych rzemieślników. 

  TRZY KROKI W PRODUKCJI MONET

Po środku: bicie blachy do pożądanej grubości; po lewej: zaokrąglanie półfabrykatów przez obcinanie; po prawej: mincerz z czeladnikiem - najprawdopodobniej jego synem - który umieszczał półfabrykaty między górną i dolną matrycą, zanim zostały one wybite przez mistrza. Źródło: https://muse.jhu.edu/chapter/2471360  Z osiemnastowiecznego wydania "Weisskunig" cesarza Maksymiliana, w Houghton Library, Uniwersytet Harvarda.

Praca tych rzemieślników - wyróżniających się wyspecjalizowaną funkcją, jaką było zrównanie wagi wszystkich monet o tym samym nominale - pochłaniała znacznie więcej kosztów produkcji srebrnej monety w Wenecji niż w innych mennicach. Na przykład we Florencji nie było porównywalnych nakładów pracy. W Wenecji koszty pracy przy produkcji tradycyjnej srebrnej monety ponosili regulatorzy wagi tak samo jak mincerze, którzy bili monety (zob. tabela 7).

Przewidywaną wagę każdego typu monet określano zazwyczaj poprzez podanie liczby monet, które miały być wykonane z jednej marki metalu. W przypadku grossi bitych od 1194 do 1356 r. nie ulegało to nigdy zmianie: było to 109 1/3 do 109 1/2 monet z jednej marki srebra. W przypadku soldini i nowych grossi wybitych po 1379 roku ulegała częstym zmianom. Dnia 20 maja 1391 roku ustalono liczbę soldini na markę srebra na 496-504. 

Zapobieganie temu, aby łączna liczba monet w jednej marce była większa lub mniejsza od ustalonej liczby, nie było najtrudniejszą częścią pracy regulatorów wagi. Mieli oni również za zadanie nie dopuścić do tego, by poszczególne monety znacznie przekroczyły lub zaniżyły standard, czyli średnią wagę, która sprawiałaby, że określona liczba monet ważyłaby 1 markę. Procedura, którą stosowali, została określona w przepisach dotyczących soldini, wydanych 30 maja 1391 r. przez specjalną komisję szlachecką, która zaproponowała nowe metody w ramach wczesnego eksperymentu kontroli jakości.

W poprzednio stosowanej metodzie kontroli jakości, aby wskazać dopuszczalne odchylenia, przymiarki opierały się na cięższym i lżejszym odważniku. Odtąd regulatorzy wagi mieli używać tylko jednego odważnika ("sagium"). Waga testowa miała wynosić 1/62 uncji (0,481 grama). Żaden z zatwierdzonych przez nich półfabrykatów lub kwadratów ("quarelas") nie mógł być cięższy. Drugi gastaldo [kontroler] miał być dodany do już zatrudnionego, a ci dwaj mieli sprawdzić lub pozbawić wagi ("trabucare") około 1/4 wszystkich półfabrykatów w partii przygotowanej przez regulatorów wagi. Jeśli nie znaleźli żadnego, który przekraczałby wagę, mieli zebrać i zważyć tyle półfabrykatów z tej partii, ile przechyliłoby szalę na jedną markę. Jeśli liczba ta mieściła się w przedziale 496-504, partia ta była przyjmowana i przekazywana strzygaczom, którzy przygotowywali półfabrykaty ("flaones") do bicia. Jeśli jednak inspektor znalazł 1 kwadrat przekraczający wagę lub znalazł 1 markę, która zawierała więcej niż 504 monety, cała partia miała być zwrócona do strzygaczy w celu poprawienia ("emendare") na ich koszt. 

Aby kontrolować inspektorów w tym systemie kontroli jakości, gastaldi mieli być karani grzywną w wysokości 1 denara za każdy soldo, który opuścił mennicę ("de dicta domo exibunt") cięższy niż określona waga. Aby wskazać odpowiedzialnego za to gastaldo, na każdej matrycy soldo miał być umieszczony punkt ("punctus") pozwalający zidentyfikować partię skontrolowaną przez każdego z gastaldich. Nakładanie grzywien i zatrzymywanie ich części należało do Urzędu Srebra w Rialto, choć oczywiście mincerze mieli sprawdzać liczbę monet w każdej z matryc i zatrzymywać swoją część innych grzywien, np. za niezgłoszenie się do pracy, zanim dzwon przestał rozbrzmiewać. 

Program ten okazał się zbyt ambitny. Rzemieślnicy pozornie obiecali, że osiągną wyższy stopień standaryzacji w zamian za podniesienie stawek akordowych z 22 piccoli na markę do 24, ale uznali, że wymagana od nich dokładność jest niemożliwa i odmówili pracy na tych warunkach. W ciągu następnych sześciu miesięcy sformułowania dotyczące wymaganej dokładności były zmieniane co najmniej dwukrotnie, aby spełnić ich żądania. Dodatkowy inspektor i kary nie zostały zmienione, podobnie jak zakres odchyleń w liczbie monet w marce, ale poszczególne monety mogły się różnić od siebie o 1/61 do 1/66 uncji, co oznacza, że nadal używano dwóch odważników, aby wskazać granice tolerancji. Nawet gdy norma została złagodzona, senatorowie uważali za konieczne zmuszenie rzemieślników do jej zaakceptowania, grożąc, że każdy, kto nie zgodzi się pracować przy regułach dotyczących soldi na tych warunkach, zostanie wykluczony z pracy nad jakimkolwiek innym rodzajem monety i pozbawiony przydziału do pracy w warsztacie na co najmniej sześć miesięcy. 

Po tym złagodzeniu początkowo ustalonego standardu, kontrola jakości wymagana od gastaldi pozwalała, aby moneta, której waga była mniejsza niż pół grama, odbiegała od średniego standardu tylko o mniej niż 2/100 grama. Można wątpić, czy w praktyce osiągnięto taką dokładność. W rzeczywistości moneta w obiegu obniżała swój wartość w wyniku intensywnego, natychmiastowego obrzynania, które pozostawiło w użyciu tylko najlżejsze z nowych monet. Nie jest jasne, jak układała się współpraca między regulatorami wagi i strzygarzami pracującymi w tym samym warsztacie, ale wydaje się, że ważenie musiało odbywać się po uformowaniu półfabrykatów. Nie ulega wątpliwości, że strzygacze byli odpowiedzialni za to, by były one dobrze zaokrąglone. Strzygacze byli również odpowiedzialni za mycie półfabrykatów w kwasie, przez praktykantów, proces zwany bieleniem, w celu przygotowania ich powierzchni do uderzania. 

CZĘSTO UŻYWANA GÓRNA MATRYCA

Górna matryca, zwana stemplową, kratownicą lub torsello, stawała się "brodata" od wielokrotnego uderzania. Przedstawiona na zdjęciu matryca została użyta do wykonania "carrarino da 2 soldi" za czasów Francesco il Vecchio da Carrara, pana Padwy (1355-88).

Obv.: .FRANCISCI.DE.CARARIA. matryca jest nieco powiększona; rzeczywista wielkość powierzchni czołowej matrycy wynosi około 20 mm.

Museo Bottacin, nr inw. 871. Źródło: https://muse.jhu.edu/chapter/2471360

Młotnicy, którzy wybijali monety, mincerze ("monetari" lub "stampadori") byli zaopatrywani w potrzebne matryce przez mistrzów. 

Blachę przeznaczoną do wybicia monet umieszczano między kowadłem a stemplem. Wszystkie trzy były mocno przytrzymywane kołnierzem lub kołkami i gniazdami, które ściśle do siebie przylegały, tak aby wyrównać wizerunki na dwóch stronach monety. Kowadełko poniżej zakończone było ostrym czubkiem, tak aby można je było wbić w klocek drewna, ale w połowie wysokości było rozchylone na zewnątrz, tak aby pozostało na swoim miejscu bez możliwości dalszego wbicia podczas bicia. Awers monety, czyli strona z bardziej skomplikowanym wizerunkiem i napisem identyfikującym organ bijący monetę, był zazwyczaj wycinany wklęsło w górnej części kowadełka. Wzór na rewersie był wycinany w górnej części matrycy, zwanej "kratownicą". Powtarzające się uderzenia w kratownicę stopniowo powodowały pęknięcia i spłaszczały jej górną część, tworząc coś  w kształcie brody i powodując, że kratownice zużywały się szybciej niż matryce kowadełkowe. Regulamin z 1278 roku nakazywał zarządcy mennicy, aby na początku swojej kadencji wykonał natychmiast 24 matryce kratownicowe i 16 matryc kowadełkowych. Aby nie wstrzymywać pracy mincerze mieli rozkaz utrzymywać zawsze rezerwę 12 par matryc, a każdy mincerz miał pod ręką dodatkowy komplet. Zarówno w mennicy złotej, jak i srebrnej, ważnym obowiązkiem mistrza podczas codziennego obchodu było sprawdzanie matryc obsługiwanych przez młotkowych i wymiana wszystkich, które były wadliwe. 

W mennicy złotej etapy produkcji były w dużej mierze takie same jak w mennicy srebrnej, choć wszędzie istniała potrzeba bardziej rygorystycznej kontroli i dokładniejszego pomiaru. "Porównuj często swoje wagi, aby zadowolić własny umysł, jeśli nie z innego powodu" - pisał Biringuccio - "jest bowiem jasne, że nawet myszy i ptaki przenoszą złoto".

Oceny złota dokonywano za pomocą kamienia probierczego, używając "igiełek" ("toche" lub "virgule"), czyli maleńkich pręcików zawierających znane, stopniowane ilości zanieczyszczeń zmieszanych z 24-karatowym złotem. Kontrolerzy porównywali kolor śladu pozostawionego przez te igiełki na czarnym kamieniu dotykowym z kolorem pozostawionym przez oceniane złoto. Zgodnie z dekretem Wielkiej Rady z 1345 roku, sztabka złota służąca za wzorzec 24 karatów, z wytłoczonym na jednym końcu napisem "est sazium ducatorum", była przechowywana w kancelarii. Ponieważ na jeden karat przypadały 4 ziarna (a 24 karaty = 100 procent), kontrolerzy byli wzywani do odróżniania za pomocą igieł i kamienia dotykowego złota o próbie zaledwie 0,989 (95/96) od złota o próbie 0,995 (191/192), co wydaje się niemożliwe do zrobienia. Kontrolerz byli również wzywani do informowania, czy zanieczyszczenie było miedziane czy srebrne.

Uzupełnieniem oceny naocznej była ocena w procesie rafinacji, która, zwłaszcza w przypadku oddzielania złota od srebra, została opisana poniżej, przy okazji wyjaśniania techniki stosowanej w mennicy w celu uzyskania absolutnie czystego złota. Nasze źródła pozostawiają niejasne rozróżnienie i niejasną koordynację działań między kontrolerami Urzędu Probierczego w Rialto a kontrolerami w mennicy w San Marco.

Igły kontrolerów

Cienkie paski złota o czystości od 1 do 24 karatów były używane wraz z kamieniem probierczym.

Z Agricola, De re metallica (wydanie Bazylea, 1556, w BMV), 199. Fotografia autorstwa Toso. Źródło: https://muse.jhu.edu/chapter/2471357 

Uzyskanie pożądanej dokładności było szczególnie ważne i trudne przy próbie złota i jego rafinacji do czystości 24 karatów. W tym zakresie, jak i w wielu innych, umiejętności techniczne mennic średniowiecznych, takich jak Wenecja i Florencja, były na tyle wysokie, że zasługują na nasz podziw, ale ich ambicje i pretensje techniczne były jeszcze większe. Wydaje się, że oczekiwano niemożliwej do osiągnięcia dokładności od ekspertów, którzy używali kamieni probierczych i igieł do naocznej oceny złota, zanim zostało ono zbadane za pomocą metod chemicznych - jedna z nich, zwana "lasagna", zostanie wkrótce wyjaśniona. W dwóch przypadkach mamy jasny i precyzyjny zapis próby wyznaczonej przez badanie kamieniami probierczymi i igłami przed usunięciem zanieczyszczeń ze złota, które zostało wybite w dukatach, a następnie dokładne określenie ilości 24-karatowego złota uzyskanego po rafinacji w procesie chemicznym w mennicy. Obie partie kruszcu zostały ocenione na 23 1/2 karata (0,979 grzywny).

Gdyby ta analiza była prawidłowa i gdyby w obu partiach zastosowano dokładnie ten sam proces rafinacji, który pozwoliłby na usunięcie tylko zanieczyszczeń i usunięcie ich w całości, ubytek wagi byłby taki sam w obu partiach - 2,08 procent (0,5/24) lub (2/96). W rzeczywistości masa czystego złota uzyskanego i zwróconego kupcom, którzy dostarczyli kruszec, była o 5,19 procent niższa od masy otrzymanego kruszcu w jednym przypadku i o 3,42 procent niższa w drugim. Ponieważ zastosowany proces rzeczywiście zabrał trochę złota wraz z topnikiem i odpadami [callum], wydaje się, że jedna z tych dwóch partii została dość dokładnie oznaczona kamieniem probierczym, ale druga powinna była zostać oznaczona jako bliższa 23 karatów, a nie 23 1/2. 

Kwestionowano, czy proces chemiczny zastosowany w mennicy rzeczywiście pozwolił na uzyskanie złota 24-karatowego, ale ostatnie badania potwierdzają ocenę Papadopolego, że dukaty były lepsze niż 23 3/4 karata, czyli lepsze niż 99 procent czystego złota. 

Nawet jeśli istniały wątpliwości co do adekwatności techniki rafinacji w usuwaniu ostatniego pół ziarna zanieczyszczeń, nie ma wątpliwości, że mennicy uważali, iż ich rzemieślnicy są w stanie to zrobić. Kupcy i urzędnicy zakładali, że pomiary decydują o ważnych zyskach lub stratach dla kupców lub gminy, co wyraźnie widać w długich debatach z początku XV wieku na temat księgowości związanej z końcową rafinacją złota, które zawierało ślady srebra.

Odnosząc się do sytuacji w Wenecji na początku XIV wieku, Pegolotti napisał, że oddzielanie złota od srebra było specjalnością bratanków lub wnuków Franciszka da Bologna, z których większość mieszkała w Wenecji i pobierała 4 grossi za markę "lub mniej więcej, jak chcieli". Po wstępnym oddzieleniu, każdy metal był dalej rafinowany oddzielnie. 

Przed połową wieku, jeśli nie wcześniej, znany był proces całkowitego usuwania srebra ze złota. W tyglu umieszczano naprzemiennie warstwy złota przeznaczonego do rafinacji oraz topnik (cimento) składający się z soli morskiej i pokruszonej czerwonej dachówki (w istocie krzem). Porównując rozprowadzanie cimento na warstwach złota do posypywania sera w lasagni, Włosi nadali tej kombinacji apetyczną nazwę. Lasagna była podgrzewana przez dwa do trzech dni. Cimento wchłaniało srebro, a być może również złoto, jeśli roztwór soli był bardzo mocny, ale to, co pozostawało po usunięciu kożucha, było 24-karatowym złotem. 

Nieco podobny proces stosowano do badania złota, które miało być 24-karatowe, w celu ustalenia, czy rzeczywiście jest ono wolne od zanieczyszczeń. Jego czystość była uznawana za potwierdzoną, jeśli metal i odpowiedni topnik były podgrzewane razem przez odpowiednio długi czas bez utraty wagi metalu.

Kiedy metoda lasagna była stosowana z silnie słonym topnikiem do ekstrakcji srebra jako zanieczyszczenia ze złota, metal o znacznej wartości był zatrzymywany w odpadach, zwanych calo lub callum. Jeśli calo było zatrzymywane przez mennicę, dostawca mógł uważać, że należy mu się rekompensata. W odnowieniu i rewizji przywilejów dla niemieckich importerów w 1362 roku przewidziano rekompensatę, jeśli złoto, które dostarczyli do mennicy było mniejsze niż 23-karatowe, ale nie było jej, jeśli złoto było lepsze niż 23-karatowe - przypuszczalnie wychodząc z założenia, że w tym ostatnim przypadku ilość metalu szlachetnego w cimento będzie niewiele więcej niż wystarczająca, by pokryć koszty jego uzyskania. Odzyskiwanie metali szlachetnych z odpadów stwarzało szczególne problemy; aby im sprostać, mincerze otrzymali polecenie zbudowania w tym celu specjalnego pieca i zlokalizowania go w Giudecca, ze względu na szczególnie odrażające wyziewy (przedsmak Porto Marghera). 

Gwarantując Niemcom rynek zbytu poprzez bezpośrednie przyjmowanie importowanego przez nich złota według wartości ustalonej przez Urząd Probierczy w Rialto, mennica otrzymywała znacznie więcej złota, przynajmniej w niektórych okresach, od weneckich handlarzy kruszcem, którzy kupowali albo od Niemców, albo od importerów z Bałkanów, Afryki lub Azji. Chociaż wymagano od nich, by ich złoto było już rafinowane do czystości zaledwie 23 i pół karata, na początku XV wieku często mówiło się, że jest ono rafinowane do 23 3/4 karata. Im bardziej rafinowali je sami - to znaczy w zakładach, które w pełni kontrolowali - tym większą szansę mieli kupcy na odzyskanie dla siebie wszystkiego, co można było odzyskać z odpadów lub z popiołów czy tygli używanych w jakiejkolwiek części procesu rafinacji.

Rodzaj „lazanii” użytej w tej próbie i przy usuwaniu zanieczyszczeń stał się ważny w kontrowersjach toczonych na początku XV wieku wokół starań, by dukaty były rzeczywiście 24-karatowym złotem. Ustalając skład lasagne do rafinacji i czas jej podgrzewania, mennica posłużyła się prostą zasadą, że złoto straci 6 karatów wagi na każde usunięte pół ziarna zanieczyszczeń (karaty to jednostki wagi, z których 1,152 stanowi markę, a ziarna to każda 1/4 z 24 karatów, w których obliczano próbę). Było to matematycznie poprawne, ponieważ 1,152/6 = 192 i 2 × 4 × 24 = 192. Okazało się jednak, że usunięcie 6 karatów wagi na markę nie zapewniało w rzeczywistości 24-karatowego złota, ponieważ zastosowany topnik wytłaczał nie tylko srebro, ale także pewną ilość złota. W 1414 r. zdecydowano, a w 1421 r. potwierdzono, że topnik powinien usuwać 9 karatów wagi na markę za każde pół ziarna zanieczyszczeń. Miało to tę wadę, że oprócz srebra usuwano także złoto, ale usunięcie części złota z masy uważano za konieczne, by usunąć całe srebro i osiągnąć czystość złota, która zapewniała dukatom weneckim wysoką reputację. 

Kiedy rzemieślnicy zajmujący się rafinacją kończyli swoją pracę, złoto przechodziło do odlewnika, który odlewał je w sztabki i ponownie sprawdzał jego czystość. Podobnie jak w mennicy srebra, odlewnik sztabek złota był pośrednikiem między zarządcą mennicy a rzemieślnikami zajmującymi się rafinacją. Podawał on i otrzymywał na swoje konto wynagrodzenie należne rafinatorom, podczas gdy mistrz podawał bezpośrednio na swoje konto wynagrodzenie innych rzemieślników. Nic jednak nie wskazuje na to, by odlewnik w mennicy złotej mógł zawierać odrębne umowy z handlarzami kruszców, tak jak to czynił odlewnik w mennicy srebrnej. 

Po otrzymaniu 24-karatowego złota od odlewników zarządca mennicy miał obowiązek osobiście nadzorować i wraz z wagowym prowadzić pisemny rejestr, zarówno wagowy, jak i ilościowy, każdego z następujących transferów (1) od odlewnika do rzemieślników (lavoranti lub ovrieri), którzy bili złoto w arkusze i cięli je na kwadraty (quarelli); (2) od tychże lavoranti do mendadori; (3) od mendadori do lavoranti, którzy wykańczali półfabrykaty ("flaoni complidi"); (4) od nich do czeladników (fanti) do mycia ("sblanchizar"); (5) od tych czeladników do wagowego, który sprawdzał wagę zarówno poprzez pobieranie próbek z poszczególnych półfabrykatów, jak i poprzez liczbę na markę; (6) od wagowego do mincerzy, którzy wybijali monety; oraz (7) od mincerzy do skrzyni w biurze mistrza. 

Oprócz kontroli wewnątrz mennicy istniało kilka rodzajów kontroli z zewnątrz, zarówno w przypadku monet złotych, jak i srebrnych. Urzędnicy księgowi i rewizyjni republiki ("Raxon nuova"), którzy kontrolowali rachunki mincerzy, otrzymali również prawo do kontroli mennicy w każdej chwili, a także do regularnych cotygodniowych wizyt. 

W XIII wieku rozpoczęto ceremonialną cotygodniową kontrolę grossi i dukatów przez trzech członków Quarantii [Rady Czterdziestu], aby sprawdzić, czy są "piękne, czyste i okrągłe".

Zarówno w mennicy srebrnej, jak i złotej wprowadzono specjalne przepisy, które miały na celu przypisanie odpowiedzialności zarządzającemu mennicy. Od wczesnych lat srebrne grossi miały małe kropki, które były różnie rozmieszczone na matrycach używanych przez różnych mistrzów. Na jednej parze matryc można było wybić około 10 000 monet, i każdy zarządca mennicy przekazywał swojemu następcy zapas matryc, które przechowywał pod kluczem. Nie było więc potrzeby wykonywania wszystkich nowych matryc, gdyż stosunkowo łatwo można było zmienić znaki własnościowe tak, by wskazywały, które monety zostały wybite za czasów którego mistrza.

Nie było takich prywatnych znaków menniczych na złotych dukatach. Zamiast tego, próbki wszystkich złotych dukatów wykonanych za kadencji mistrza były przechowywane do końca jego kadencji, a następnie przerabiane tak, by można je było ponownie wymienić przed rozliczeniem jego rachunku. 

Decydując o wyglądzie bitych monet poprzez kontrolę matryc, mincerze mieli być jedynie wykonawcami decyzji władz wyższych. Dekret zezwalający na bicie monety dukatowej określał, że wzór ("stampa") ma być ustalony przez signorię. Ponieważ każdy doża miał przynajmniej swój inicjał na monecie, miał powody, by starać się, by jego preferencje były odczuwalne i mógł w tym celu wykorzystać swoją władzę jako przewodniczącego małej rady, która zwykle decydowała o szczegółach wzorów.

Kiedy w 1369 roku zmieniono wagę soldini i uznano, że pożądane jest wprowadzenie nowego wzoru dla ich odróżnienia, nie tylko doża, jego radni i wodzowie Quarantii, ale także Savii większością głosów zdecydowali się zmienić leone rampante na leone seduto. Więcej kontrowersji wzbudził projekt nowego grosso zatwierdzony w 1379 roku. Po przegłosowaniu wniosku, który pozostawiałby tę kwestię całkowicie w gestii Collegio, Senat zatwierdził wniosek przewidujący, że nowy rodzaj groszy, który, podobnie jak wyemitowany wówczas nowy rodzaj soldino, zawierał mniej srebra niż stary, powinien być wyróżniony gwiazdą lub innym elementem.  Kiedy za czasów doży Niccolò Trona po raz pierwszy wyemitowano nową, dużą srebrną lirę i nowe pomocnicze monety miedziane, podniesione kontrowersje (które zostaną opisane w tomie 2) zostały rozstrzygnięte na najwyższym szczeblu.



tagi: wenecja  ormianie  historia bankowości 

ahenobarbus
8 listopada 2021 12:51
10     664    5 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @ahenobarbus
8 listopada 2021 18:46

Zdumiewająco rozbudowany i zmyślny system kontroli. Kiedy za średniej komuny byłem kierownikiem zakładu odzysku srebra, to po prostu raz na miesiąc pakowałem produkt do reklamówki i leciałem na dworzec by zawieźć go do jednej z hut w okolicy Katowic gdzie srebro rafinowano i wystawiano kwit o "zawartości cukru w cukrze".

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @ahenobarbus
8 listopada 2021 18:46

"Prowokacyjnie zapytam: Czy Ormianie to byli agenci weneccy?"

Mnie też jeśli chodzi o tę nację,  dręczy kilka kwestii. Przede wszystkim ta, że w pewnym i niekrótkim fragmenci historii, odnoszą w handlu spektakularne sukcesy i nagle, pewnie nie bez przyczyny, o której cicho - znikają. Kto wie, czy przypadkiem nie jest to moment, w którym próbowano Wenecję osuszyć...

W każdym razie dziś w polskiej Wikipedii na temat ormiańskiego handlu nie  ma ani słowa. 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @betacool 8 listopada 2021 18:46
9 listopada 2021 00:26

Tak na logikę sojusz Wenecko Ormiańsko jest naturalny. Wenecja bez przerwy walczyła z Turcją. Potrzebowała kogoś z drugiej strony. Ormianie musieli stracić na znaczeniu gdy rozkręciły się już na dobre oceniczne szlaki handlowe. Tak swoją drogą gdy teraz myślę o tej masakrze Ormian to mam wrażenie ktoś ma naprawdę długą pamięć. Musiał kogoś długo uwierać ten sojusz.

Poza tym ogólnie coraz bardziej przekonuję się że Wenecja została zdemonizowana przez jej wrogów (tych samych co Ormian...) Owszem Wenacjanie to byli twardzi gracze ale ich przeciwnik był naprawdę konkretny. Zestawmy to co widać gołem okiem: Malutką Repubilkę i wielkie Imperium zajmujące Bliski Wschód. Z jednej strony mamy chrześcijan jakby nie patrzeć. A z drugiej Islam. To było prawdziwe wyzwanie. Nie mogąc polegać na typowych siłowo wojskowych rozwiązaniach Wenecja musiała maksymalnie wykorzystywać inne.

 

Poza tym zaś ciekawe uwagi na temat czystości złota. Kto by się spodziewał że komuś mogło zależeć na 24 karatach. Na pierwszy rzut oka wydaje się być sztuką dla sztuki. A nawet wbrew sztuce skoro podobno zbyt dobry pieniądz ma swoje wady. Być może jednak Wenecjanom udało się osiągnąć stan w którym ich moneta była bardziej wartościowa niżby wynikało z samej (teoretycznej) zawartości (czystego) złota. W takim układzie opłacało im się przetapiać takie obce gorsze monety by z zyskać na swojej. Ale nie wiem czy faktycznie tak było. Ale też nic lepszego nie przychodzi do głowy.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @chlor 8 listopada 2021 18:46
9 listopada 2021 09:34

Niezła historia, zaufanie to podstawa ;) Tej chyba w Wenecji brakowało, bo mam wrażenie że to taki system "patrzenia na ręce". Chyba nie darzyli się zbytnio zaufaniem. No ale to chyba niczemu nie przeszkadzało, kiedyś pewien prezez firmy w której pracowałem powiedział "nie trzeba się miłować ze wspólnikami żeby skutecznie prowadzić spółkę".

Nie mniej dążenie do produkcyjnej doskonałości robi na mnie wrażenie. Szkoda, że niewiele się papierów zachowało z tamtych czasów, może udałoby się wyśledzić skąd oni "nabywali" wiedzę techniczną i czy ją twórczo rozwijali czy tylko kopiowali. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 8 listopada 2021 18:46
9 listopada 2021 09:39

Właśnie szkoda że nic nie ma.. Ja ich jednak bardziej kojarzyłem ze współpracy z Genuą, bo przecież pierwsi we Lwowie kupcy z Kaffy to właśnie Ormianie. Myślę, że mogli działać na dwa albo i więcej frontów. Przetrwali na takim "gorącym" terenie tyle lat... Jest książka o ich relacjach z Mongołami.. najpierw ich Mongołowie niemal wycięli a potem współpaca...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @smieciu 9 listopada 2021 00:26
9 listopada 2021 12:03

Z tymi Ormianami i masakrą.. Są pewne bardzo spiskowe teorie wskazujące na Żydów, bo trochę syjonistów było wśród Młodoturków. Można sobie to łatwo znaleźć, więc nie będę wskazywał źródła ani jakże mocnej kontry wobec tych zarzutów. Interesująca uwaga z tą długą pamięcią...

Wg Marii Fusaro, autorki książki o relacjach angielsko-weneckich: Wenecja ostatecznie nie doświadczyła prostego upadku gospodarczego, ale historycznie naturalnej "utraty przywództwa". Ciekawe, że ta sama autorka dokonuje opisu powolnego odwrócenia się dominacji handlowej między Anglią i Wenecją.... Ten słynny handel porzeczkami o którym była kiedyś mowa w Nawigatorze weneckim to przecież stali za tym Anglicy... Tu nawet doskonały aparat policyjno-wywiadowczy jakim dysponowała Wenecja nie pomógł. Jest książka na rynku o działaniu służb wywiadowczych Wenecji i Rady Dziesięciu, a autorka używa nawet nazwy kryptooligarchia ze względu na ich zaawansowanie w operacjach tajnych... I tak np. w 1583 roku obywatel Wenecji, Agostino Amadi, stworzył ręcznie pisany podręcznik kryptologii, zatytułowany Delle ziffre. Był on powszechnie używany. Znajduje się tam m.in. przykład muzycznego kryptogramu podobnego do tego, który rzekomo został wysłany przez Karola V do doża Andrei Gritti, ostrzegającego Wenecję przed zbliżającą się rebelią przeciwko niej. Rękopis Agostina, który zachował się w weneckim Archiwum Państwowym, jest symbolem najwyższych możliwości intelektualnych weneckich kryptologów.

Z innej beczki Wenecja korzystała również ze szpiegów-amatorów. Chodziło o to, że wysyłanie szkolonych szpiegów  na obce terytoria, zwłaszcza te należące do odwiecznych wrogów, takich jak Osmanowie, mogło okazać się prowokacją i przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Wysyłanie amatorów, w nadziei, że przejdą niezauważeni, było uważane za działanie rozważne.  W związku z tym defensywna postawa Wenecji doprowadziła do wzrostu liczby szpiegów-amatorów, a także do mnożenia się licznych legatów wraz ze świtą wysyłanych za granicę. Od weneckich ambasadorów i gubernatorów oczekiwano zbierania i rozpowszechniania informacji jako części ich dyplomatycznego repertuaru, podczas gdy ukradkowe działania szpiegowskie pozostawiono niefrasobliwym dyletantom, którzy byli gotowi zaryzykować życie za umiarkowane wynagrodzenie.

Ogólnie rzecz biorąc to nie jest dobrze być sojusznikiem ani Wenecji ani Anglii...

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @betacool 8 listopada 2021 18:46
10 listopada 2021 00:03

A czasem człowiekowi umykają fakty podstawowe. Z owego Laius wyruszyła w głąb Azji wyprawa Marco Polo.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
13 listopada 2021 10:40

"W 1417 roku podjęto starania, aby cała rafinacja srebra odbywała się w mennicy. "

A cztery lata później Florenckim kasjerom podziękowano w Wenecji. Męczy mnie ta sprawa. To znaczy widzę ją jako kluczową w rywalizacji o wpływy w Anglii. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 13 listopada 2021 10:40
13 listopada 2021 11:34

Do tego w tym mniej więcej okresie (dokładnie w 1404) ciekawe jest zdanie wypowiedziane przez arcybiskupa Jana z Sultani, że Moskwa to najlepszy cel podróży kupców udających się do Chin. Coś tam się musiały wektory przestawić, Timur zablokował jedwabny szlak. Może trzeba było przesunąć centrum finansowe nieco na północ..

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 13 listopada 2021 11:34
13 listopada 2021 15:29

Przy okazji jak się czyta o misjach dyplomatycznych arcybiskupa Jana to można powiedzieć tylko : no nieźle. I Anglia , Krzyżacy, Wenecja, Czechy, Niemcy, Aragonia i nawet Lwów..

https://www.ejournals.eu/pliki/art/8156/

Podobne misje miał nieco wcześniej Phillippe de Mezieres. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować