-

ahenobarbus : Po przeczytaniu notki reklamacji nie uwzględnia się

Kilka tropów barwierskich

Poniżej umieszczam własne, więc nieco kulawe, tłumaczenie fragmentu pracy Jenny Balfour-Paul „Indigo -  Egyptian mummies to Blue Jeans”. Co prawda tekstów o barwnikach pojawiło się już dużo na SN a i niniejszy nie wiąże produkcji urzetu na południu Francji z herezją, tak jak to uczynił Gospodarz w II tomie Kredytu i Wojny, ale zawiera kilka innych ciekawych tropów.

Autorka w kilku zdaniach wspomina wikingów, pomijając jednak to z czego są w historii najbardziej znani i akcentuje nieco inną sferę ich działalności. Szkoda, że nie wyjaśnia ona czy wspomniane przez nią znaleziska w okolicach Yorku to efekt upraw własnych czy też tylko kontrolowanych… Znowu te tekstylia - handel i produkcja. Gdziekolwiek nie spojrzymy muszą się pojawić. Podobno wikingowie produkowali tekstylia w domowych zaciszach… Wiadomo, że żagle były im bardzo potrzebne i wydaje się, że produkcja ta wymagała pewnego wtajemniczenia, ale znowu autorka nie wyjaśnia czy ta ich własna produkcja to również nadwyżki w produkcji odzieży i handel nimi? Może więc te wszystkie przepływy arabskiego srebra i handel niewolnikami w jaki byli uwikłani mają nieco inną przyczynę? Niestety nie ma żadnych informacji o skali produkcji, może oni po prostu tylko kontrolowali produkcję na jakimś obszarze, a jak ktoś się zbuntował wówczas wjeżdżała ekipa krwawych brygadzistów… Warto zwrócić też uwagę na to, że bardzo pożądane było indygo z Bagdadu, ale znowu autorka nie podaje jakichś dokładniejszych ram czasowych więc nie wiem czy np. wikingowie mogli być w jakiś sposób zaangażowani w ten handel. Co innego radanici ale o nich za chwilę..

Niestety, praca Jenny Balfour-Paul ma charakter poglądowy, stąd pewna skrótowość. Nie można odmówić jednak pewnych zalet, tj. akcentowania i nakreślenia pewnych spraw. Wiem, że ta pani jest również autorką bardziej szczegółowej pracy Indigo in the Arab World, ale tego sobie jeszcze nie kupiłem. W tekście poniżej mamy omówione w kilku zdaniach tkaniny tiraz, które były jakimś rodzajem systemu gratyfikacji i dyskretnej (i chyba obecnie niezbyt nam znanej) hierarchii, a których znaczenie osłabło w XIII w.  

W książce jest też mapka z głównymi rejonami produkcji urzetu, są na niej Wrocław i Zgorzelec ale niestety brakuje obrazowego przedstawienia wielkości produkcji jak to ma miejsce w wypadku innych rejonów (Langwedocja czy Turyngia). 

Przy okazji czytania tej pracy przeglądałem (nieco pobieżnie) książkę Two Merchant Guilds of South India autorstwa Meery Abraham, chcąc poszerzyć nieco perspektywę w jakiej działali średniowieczni kupcy. Jakież było moje zdziwienie gdy wśród wymienionych towarów jakimi handlowano nie pojawia się indigo! Tak wiem, że pobieżnie przejrzałem, ale większość towarów które były przedmiotem handlu z Indiami w średniowieczu ma swoje osobne podrozdziały… Tymczasem barwniki nie zasłużyły na żadne osobne potraktowanie. Pojawiają się tylko ogólnikowe informacje na temat handlu „przyprawami i barwnikami”. Ale jest tam kilka innych ciekawych tropów które warto rozwinąć. Pojawia się tam np. taka  oto informacja:

Dowody na eksport indyjskich tekstyliów bawełnianych w XI i XII w. na zachód znajdują się w dokumentach z kairskiej genizy, zapisanych w języku arabskim i alfabecie hebrajskim. Obejmują one głównie handel z XI i XII w. Hiszpania, Włochy i Francja dysponują materiałem archiwalnym, który wciąż nie został jeszcze wykorzystany do opisu tego fragmentu dziejów. Według dokumentów z genizy towary z Indii, terenów południowo-wschodnioazjatyckich i chińskich po przybyciu do Egiptu do Fustat (Starego Kairu) przechowywano w magazynach. Inni kupcy [głównie Wenecjanie, Genueńczycy i Pizańczycy] następnie negocjowali zakup i transportowali je dalej do miejsc przeznaczenia w Europie i Afryce Północnej. 

Bardzo zastanawiające są te źródła hiszpańskie, włoskie i francuskie których nikt nie chce ruszać…

W książce tej jest bardzo dużo informacji o kupcach żydowskich, którzy w Indiach mieli przebywać już od czasów starożytnych. Mnie zaciekawiła postać Issuppu Irappana (Józefa Rabbana). Rabban około roku 1000 otrzymał przywilej dla gildii Anjuman, która była południowoindyjską gildią kupiecką zorganizowaną przez żydowskich, chrześcijańskich (syryjscy chrześcijanie) i islamskich kupców z krajów Azji Zachodniej. Czy była to jakaś ekspozytura owych sławnych radanitów? Ciekawe, jaki był stosunek radanitów do wikingów….

Niestety, w pracy Meery Abraham nie ma nic na temat Dawida Majmonidesa, ale biorąc pod uwagę, że konkurencyjnych gildii działajacych w Indiach było wiele być może padł on ofiarą którejś rywalizującej grupy. Aha jeszcze jedna informacja - wiadomo, że chrześcijanie mieli zakaz handlowania na Morzu Czerwonym. Tymczasem istnieją przesłanki pozwalające przypuszczać, że kupcy genueńscy mieli własne statki na Oceanu Indyjskim na długo przed Portugalczykami. O tym, że weneckie złote monety znajdowano w Indiach nie powinno być żadną niespodzianką. 

 

Europa


Archeologiczne znaleziska tekstyliów z Europy są dość rzadkie, ponieważ ich przetrwanie zależało od zaistnienia specjalnych warunków, takich jak złoża torfowe. Odkryto jednak wystarczająco dużo pozostałości, by wykazać, że neolityczni mieszkańcy Europy produkowali tkaniny w czwartym tysiącleciu p.n.e., najpierw przy użyciu włókien roślinnych, a później wełny. Tekstylia barwione metodą barwienia kadziowego na niebiesko za pomocą indygo pojawiają się we wczesnej epoce żelaza (ok. 700 lat p. Chr). Z pierwszych wieków po Chrystusie pochodzi wiele ważnych północnoeuropejskich znalezisk, takich jak słynny płaszcz Thorsberg, który posiadał wzór w kratkę w odcieniach błękitu, a także odzież z Danii o niebieskiej lub niebiesko-czerwonej kratce. Chociaż archeobotaniczne dowody na istnienie urzetu w północnej Europie istniały już od jakiegoś czasu, dopiero w 1992 roku światło dzienne ujrzały nowe dowody z epoki żelaza znalezione w Anglii, które uwiarygodniły fragment Wojen galijskich Cezara dotyczący zwyczaju starożytnych Brytyjczyków malowania skóry na niebiesko. 

Tekstylia wikingów

W Europie od końca VIII wieku wpływ inwazji Wikingów ze Skandynawii był powszechny. Wikingowie handlowali egzotycznymi tkaninami z Bliskiego Wschodu, aby zaspokoić rozwijające się  rynki Europy, a także produkowali własne, wysokiej jakości tkaniny. Wiele odkopanych próbek z czasów Wikingów zostało poddanych analizie na obecność barwników, pochodzą one głównie z Yorku w północnej Anglii, ważnego ośrodka Wikingów. Wynika z nich jasno, że stosowanie urzetu było szeroko rozpowszechnione, a niebieski był powszechnym kolorem ubrań wśród żywych ale również kojarzył się, zgodnie z islandzkimi sagami, z boginią śmierci.

Europa i Orient

Aż do końca XVI wieku importowany barwnik indygo pozostawał w północnej Europie drogim luksusem, zarezerwowanym głównie dla produkcji farb i atramentów. Wszystkie przeszkody i wydatki związane z długą, niebezpieczną podróżą karawaną lub drogą morską sprawiały, że indygo było towarem egzotycznym, podobnie jak pieprz, inne barwniki i zaprawy, leki i perfumy, które stanowiły część całego handlu przyprawami. W dużej części Azji, gdzie produkcja tkanin była główną gałęzią przemysłu, indygo było podstawowym produktem. Od siódmego wieku naszej ery islamskie imperium rozrastało się, podobnie jak ośrodki handlu i produkcji, a od wczesnego piętnastego wieku kontrola osmańska zapewniała ochronę kupcom w ich imperium. Wielkie ilości tekstyliów i barwników zmieniały właścicieli na wielkich rynkach miast i w portach Bliskiego i Środkowego Wschodu, takich jak Bagdad, Kabul, Aden, Mosul, Damaszek, Aleppo, Bejrut, Aleksandretta, Fustat/Kair, Aleksandria, Bursa, Antalya i Konstantynopol. Niepokoje polityczne w różny sposób wpływały na popularność Jedwabnego Szlaku i położonych na południu szlaków morskich. Zaangażowani byli kupcy z wielu różnych środowisk, nie tylko Żydzi i muzułmanie (ci ostatni byli również godnymi zaufania żeglarzami pływającymi po Oceanie Indyjskim). Handlowali oni indygo i barwionymi tkaninami z Indii, Dalekiego Wschodu, Afganistanu, Persji, Syrii, Palestyny, Tunezji i Maroka, a kupcy weneccy i genueńscy niemal zmonopolizowali ich dalszy przewóz na Sycylię, do Włoch i innych portów południowej Europy, z których jednym z głównych była Marsylia. Towary te, jako lekkie, ale o dużej wartości, były dostosowane do przewozu w karawanach wielbłądów, które mogły składać się z tysięcy wielbłądów. Listy od handlarzy z Lewantu opisują niecierpliwe oczekiwanie, kiedy karawana miała przybyć do miasta takiego jak Aleppo.

Dowiadujemy się również o impasie handlowym spowodowanym tym, że wielbłądy "bardzo trudno dostać" z powodu ogromnego upału, jak skarży się angielski kupiec mieszkający w "Babilonie" w 1583 r. w liście do Londynu. Po tak długich i trudnych podróżach, podniecenie, gdy orientalne towary w końcu dotarły na europejskie rynki, musiało być niemal namacalne. 

Ceny barwników indygo podlegały znacznym wahaniom, ale często były dwukrotnie wyższe od cen innych towarów luksusowych. Pomimo wysokich cen, najbardziej poszukiwanym ze wszystkich rodzajów sprzedawanego indygo było to, co europejskie dokumenty średniowieczne określają mianem "bagdadzkiego" indygo. Bagdad był największym ośrodkiem sprzedaży produktów wytwarzanych w innych częściach tego obszaru, w tym w północno-zachodnich Indiach i perskim Kirmanie, którego słynne indygo dało początek perskiemu terminowi rang-i-kirmani, oznaczającemu indygo "koloru Kirmanu". Już w połowie XIII wieku farbiarze w islamskiej Hiszpanii, dzięki wpływom arabskim, byli zaznajomieni ze wschodnim indygo - lub "indyjskim wajdem”, które było bardziej skoncentrowane i alkaliczne niż urzet i było używane do barwienia płócien lub „fustianów”, mieszanki bawełny i lnu. Statut z 1322 r. pokazuje, że kadzie do obróbki urzetu i indygo współistniały w Walencji, ale przewidywał, że te dwa barwniki nigdy nie powinny być łączone. Co się tyczy Włoch, niebawem włoscy farbiarze rozpoczęli eksperymenty z tropikalnym indygo, a już w 1317 roku florencka gildia handlarzy wełną zakazała tej praktyki. Jednak i tutaj, na początku XV wieku, nie dopuszczono do tego, by barwienie metodą kadziową przy użyciu indygo do płócien, było  mieszane z barwieniem wełny za pomocą urzetu. 

 

Ekspansja uprawy indygo


W średniowiecznych państwach islamskich indygo zaczęto uprawiać na coraz większą skalę, ponieważ właściciele ziemscy czerpali zyski z nowych pomysłów i technologii, z których wiele prawdopodobnie pochodziło z Indii oraz z rynków miejskich. Indie nadal pozostawały głównym producentem. Marco Polo (prawdopodobnie z drugiej ręki) i inni odnotowują, że głównymi ośrodkami były Koulam na dalekim południu i północno-zachodni stan Gujarat z portem Cambay będącym największym portem z którego importowano indygo. Od IX wieku wielu geografów arabskich wspomina o obfitości uprawianego indygo również w świecie arabskim.
Rozwój upraw w kierunku zachodnim wydaje się mieć źródło w  Indiach przez Kabul i południową Persję (Kerman i Hormuz słynęły z indygo) do Doliny Jordanu (gdzie było ono główną rośliną uprawną aż do początku XIX wieku), do oaz Górnego Egiptu i przez północną Afrykę do doliny Draa w południowym Maroku. Karawany berberyjskie przewoziły indygo do krajów położonych na południe od Sahary. W międzyczasie Jemen był zawsze znanym ośrodkiem, a muzułmanie wprowadzili uprawę indygo na Cypr i Sycylię, gdzie barwiarzami byli, jak to zwykle bywało, Żydzi. 

Luksusowe tekstylia islamskie


Pod rządami islamskich kalifatów zwyczaj rozdawania tekstyliów jako daniny lub nagrody, zwłaszcza wyrafinowanych strojów wyposażonych w napisy i znanych jako tiraz, stymulował ogromną ekspansję przemysłu tekstylnego zainicjowanego jeszcze przez Sasanidów i bizantyjskie warsztaty cesarskie. Zachowały się tysiące fragmentów tiraz, w tym niezwykłe jemeńskie ikaty barwione indygo i wars popularnym tamże żółtawym barwnikiem [barwnik ten znano również pod nazwą warus lub waras, nazwa gatunkowa rośliny z której był uzyskiwany to Flemingia grahamiana]. Tekstylia miały zarówno ogromne znaczenie, jak i wartość w życiu islamu. Były one przedmiotem licznych i nieprzeniknionych niuansów w grach wartości i znaczenia, a niektóre z nich były skodyfikowane w skomplikowanych prawach sartorialnych [zbiór reguł odnoszących się do noszenia odzieży (głównie męskiej), sposobów jej powstania, mody i stylu]. Handel islamskimi luksusowymi tekstyliami był bardzo rozległy, docierał do Chin i Europy Zachodniej, gdzie wiele wspólnych terminów tekstylnych wywodzi się z języka arabskiego lub perskiego. Kościoły europejskie wypełniały swoje skarbce orientalnymi tkaninami, w tym pięknymi jedwabiami, z których słynęło Bizancjum aż do upadku w 1453 roku. Również europejska szlachta była chętnym nabywcą wspaniałych zagranicznych jedwabi i brokatów. Biorąc pod uwagę ciągłe zapotrzebowanie na barwniki do farbowania wszystkich ubrań i wyposażenia wnętrz, nie jest zaskakujące, że wysokiej jakości barwniki były drogie i że niektórzy władcy aktywnie wspierali swój przemysł farbiarski. 

Głównymi barwnikami oprócz indygo były: marzanna barwierska, kermes, brezylka sappan (caesalpinia sappan), a później lac dla czerwieni; szafran, kurkuma i krokosz dla żółci (dający możliwość produkowania również odcieni pomarańczy i czerwieni); oraz galasy dębowe i sumak jako zaprawy dla czerni garbnikowej. Kombinacje tych barwników tworzyły nieskończoną różnorodność kolorów, przy czym indygo występowało szczególnie w zieleniach, czerniach i purpurach. Użycie prawdziwej purpury tyrreńskiej było ściśle kontrolowane przez prawo bizantyjskie. W miarę jak system tirazu słabł, od XIII wieku w Europie rozkwitał przemysł włókienniczy, który miał coraz większy apetyt na surowce, barwniki i zaprawy. 

 

Tekstylia użytkowe, w tym indyjska tkanina handlowa z nadrukiem blokowym

 

Niemożliwe jest określenie, kiedy farbowana odzież stała się zwyczajowym ubiorem zwykłych ludzi, ale średniowieczne tekstylia archeologiczne dostarczają wskazówek. Niezliczone fragmenty tekstyliów zostały wydobyte, często z wysypisk śmieci, w Fustat (stary Kair), w porcie Morza Czerwonego Quseiral-Qadim i innych islamskich miejscowościach  (często powstałych na wcześniejszych chrześcijańskich i rzymskich fundamentach) w Egipcie. Szeroki zakres typów tkanin i technik pozostawał w użytku, ale najwyraźniej wiele tkanin miało charakter użytkowy lub barterowy, a do ich barwienia powszechnie używano indygo. Istnieją nie tylko tysiące fragmentów lokalnej produkcji, głównie lnu - podstawowego włókna Egiptu w tym czasie - datowane przed 1100, ale jest też wiele tekstyliów importowanych z daleka. Szczególnie interesujące są duże grupy „fragmentów z Fustat" sprzedawanych przez dziewiętnastowiecznych handlarzy w Kairze, które są wyraźnie pochodzenia indyjskiego i powinny być bardziej poprawnie nazywane „indyjską tkaniną handlową z nadrukiem blokowym". Największa ich kolekcja znajduje się w Ashmolean Museum w Oksfordzie. Większość fragmentów datuje się na XIII-XV wiek, ale najwcześniejszy z nich, z dwoma odcieniami błękitu indygo, jest datowany metodą radiowęglową na koniec IX lub początku X wieku. Ich proweniencja to prawie na pewno północno-zachodnie Indie. Fragmenty są z bawełny, głównie barwione oporowo za pomocą indygo lub zaprawką barwione na czerwono lub połączenie tych dwóch. Wiele z tych wzorów ma uderzające podobieństwo do tych, które nadal można znaleźć na ręcznie wykonywanych tkaninach z północno-zachodnich Indii.

Średniowieczna indyjska tkanina bawełniana (fragment) z nadrukiem blokowym, barwiona oporowo, z niezwykłymi wzorami zwierzęcymi w kolorze jasnego i ciemnego indygo. Datowana radiowęglowo na 895+/-75 lat.

Urzet w Europie 

Podczas gdy indygo znajdowało się w centrum uwagi w przemyśle tekstylnym Orientu, urzet nadal pozostawał w centrum zainteresowania Europy. Choć wielu osobom słowo "wajd" kojarzy się z obrazem starożytnych Brytyjczyków, jako towar miał on tak duże znaczenie gospodarcze w całym europejskim średniowieczu, że zasłużył na własną książkę autorstwa Jamiesona Hurry'ego z lat 30. ubiegłego wieku, The Woad Plant and its Dye. Jej najbardziej znaną poprzedniczką, z dobrze znanymi i opisanymi tablicami była niemiecka monografia z 1752 Daniela Schrebera.

Urzet jak już wspomniano, był prawdziwie uniwersalnym barwnikiem Europy, używanym do produkcji wszystkich odmian błękitu ale także jako barwnik "wierzchni" lub "podkład" dla większości innych kolorów. Jak ujął to John H. Munro: "Żaden kolor popeliny czy kerseyu nie przetrwa bez urzetu", a pewien historyk włókiennictwa zauważył, że „w  średniowiecznych draperiach, urzet-indygo służył jako niezbędna podstawa ... do tworzenia szerokiej gamy innych kolorów" (w tym tak zwanych "szkarłatów"). Tajemnice średniowiecznego farbiarza, zapisane w wielu dokumentach i przepisach cechowych, są coraz częściej potwierdzane a wiedza na ich temat poszerzana dzięki analizie chemicznej. Jego umiejętności były tak duże, że potrafił on odtworzyć drobne niuanse odcieni. Piękne zielenie, znane w Wielkiej Brytanii jako zielenie z Saxon, Lincoln i Kendal, były wytwarzane przez połączenie urzetu z rezedą żółtawą ( Reseda luteola L) lub z janowcem barwierskim (Genista tinctoria L.) - stąd angielskie nazwy zwyczajowe roślin: ‚dyer’s greenweed’, ‘dyers’ woad’ i ‚woadwaxen’.  Inny żółty kolor, szeroko stosowany na kontynencie, pochodzi z sierpika barwierskiego (Serratula tinctoria L.). Purpury, róże, fiolety, mulberry [morwowy?] i szkarłaty pochodziły z urzetu połączonego z czerwienią marzanny barwierskiej lub kermesu, a nawet z purpury uzyskiwanej z porostów punctelia rudecta. Potrzebny był także do uzyskania kolorów rudawych, płowych i szarych oraz najlepszych czerni. Bardzo pożądana czerń, znana w śródziemnomorskich ośrodkach włókienniczych jako hruneta (brązowawa), była wytwarzana z urzetu i marzanny. Aby zapewnić wystarczająco ciemny odcień błękitu przed przejściem do etapu barwienia marzanną, jakość była ściśle regulowana przez statuty cechowe. Ogólnie zabronione były, zwłaszcza w przypadku farbowania delikatnej wełny, gorsze czernie negre wykonane z żrących mieszanek garbników roślinnych i zaprawy żelazowej. Wreszcie, sam urzet mógł, w pewnych warunkach farbowania, dawać zieleń, a nawet, z dodatkiem ałunu, róż. 

Nie wiadomo, kto pierwszy zaczął uprawiać urzet, ale już w XIII wieku w Europie Zachodniej wielu rolników, kupców i farbiarzy utrzymywało się z jego produkcji. Rządy również wiele zyskały, nakładając wysokie podatki na każdym etapie produkcji. Poemat Chaucera, nawiązujący do arkadyjskich wyobrażeń o świecie nieskażonym chciwością i cywilizacją, ubolewa nad szkodliwością przemysłu farbiarskiego z jego trzema podstawowymi składnikami, marzanną, rezedą i urzetem: 

Żadnej marzanny, rezedy, czy urzetu, żadnego farbiarza

Nie znano; kolor much był jego dawnym odcieniem;  

[tłumaczenie własne, oryginalnie to leci tak: 

No mader, welde, or woode [woad] no litestere [dyer] 

Ne knew; the flees was of his former hewe. ]

Najbardziej znanymi regionami pod względem produkcji urzetu były Francja, Niemcy, Włochy, a później także Anglia. W centralnych regionach Hiszpanii uprawiano go również, ale dużo częściej trzeba było go importować. Dużą część handlu urzetem prowadzili hiszpańscy kupcy, zwłaszcza z Burgos, a importowane tropikalne indygo było dostępne również na muzułmańskim południu. 

Rejony produkcji urzetu w średniowiecznej Europie


Francja była największym w Europie producentem urzetu, zwanego tam pastel lub guede (lub, dalej na północ, vouede). Oprócz konsumpcji lokalnej, eksport, zwłaszcza do Wielkiej Brytanii i Flandrii, był ogromny, choć wydarzenia polityczne, takie jak wojna stuletnia, powodowały wahania w dostawach. Głównymi regionami uprawy urzetu były Normandia, Pikardia i Langwedocja. Choć na północy plony były niższe, uprawa i handel nadal odbywały się na szeroką skalę, zwłaszcza w okolicach Caen, Bayeux i Amiens. Kroniki miejskie i rachunki celne z końca XIII i początku XIV w. pokazują, że kupcy z Amiens z entuzjazmem handlowali pikardyjskim urzetem. Przemysł ten był ściśle regulowany. Typowy regulamin nawet małego miasteczka Corbie, niedaleko Amiens, upomina: 

Żaden kupiec nie może kupować ani sprzedawać urzetu na rynku w Corbie ani na obrzeżach miasta, dopóki nie zadzwoni dzwon, ani w inne dni, dopóki poborca myta lub jego przedstawiciel nie uderzy w belkę i nie da w ten sposób sygnału.

To właśnie w Langwedocji, regionie południowej Francji, słynącym z przemysłu wełnianego, królował urzet. Jeden z pisarzy opisujących Langwedocję stwierdził, że "urzet (...) uczynił ten kraj najszczęśliwszym i najbogatszym w Europie". Określenie Langwedocji jako pays de cocagne - krainy urzetowych kulek - zaczęło nawet oznaczać wyjątkowo dochodową ziemię w każdym innym miejscu. Dobrze prosperujący kupcy, zwłaszcza z miast Albi i Tuluzy, byli często właścicielami ziemskimi, nadzorującymi każdy aspekt produkcji i handlu urzetem, a swój dostatek manifestowali w okazałych domach, z których wiele stoi do dziś w starym centrum Tuluzy. Jeden z kupców, imigrant z Kastylii, Jean de Bernuy, miał taką zdolność kredytową, że był nawet głównym gwarantem sumy potrzebnej na okup za króla Franciszka I po jego pojmaniu przez Karola V Hiszpańskiego [w 1525, bitwa pod Pawią]. 

Południowy przemysł sukienniczy Francji zużywał dużo langwedockiego urzetu, ale duże jego ilości transportowano drogą lądową do głównych portów, takich jak Bayonne i Narbonne. Reszta płynęła barkami wzdłuż rzeki Garonne z Tuluzy do Bordeaux, które czerpało ogromne zyski z eksportu tego surowca, często na włoskich statkach, do Flandrii, Niderlandów, Włoch, a przede wszystkim do Hiszpanii i Anglii, które z kolei były głównymi eksporterami wełny i sukna do Europy. Głównymi towarami eksportowanymi wraz z corocznymi 200,000 bel urzetu były marzanna, zaprawa ałunowa i oczywiście wino. Znaczenie urzetu było tak duże, że nawet w czasie wojny nieuzbrojone statki mogły wpływać do portu, aby go załadować. 

W Niemczech dobrobyt gospodarczy okręgów Julich i Turyngii również opierał się w dużej mierze na produkcji urzetu. W czasach swojej świetności urzet dostarczał jednej trzeciej dochodów Turyngii (pozostałe produkty to wino, chmiel i pszenica). Najbardziej widocznymi reliktami tego lokalnego przemysłu w co najmniej 300 wioskach są liczne kamienie z młynów do przetwarzania urzetu, które nadal są rozrzucone po okolicy. Bogactwo, jakie zapewniał urzet, w dużej mierze przyczyniło się do powstania pięknego średniowiecznego miasta Erfurt, wraz z jego uniwersytetem, położonego w sercu pięciu "miast urzetowych" Turyngii. Pozostałe to Gotha, Langensalza, Ternstedt i Arnstadt. Dobrze prosperujący handlarze urzetem z dumą nazywali siebie Waidherrn, czyli „urzetowi panowie”. W Erfurcie można podczas spaceru mijać ich okazałe domy, których szerokie wejścia były tak skonstruowane, aby pomieścić duże wozy i dalej przejść się po Waadgasse, gdzie ważono i poddawano oficjalnym badaniom wyprodukowany barwnik. W kościołach miasta rzeźbiony zwornik, witraż i pewna płyta nagrobna upamiętniają produkcję i handel urzetem. 

Niemiecki przemysł produkcji urzetu był na każdym etapie ściśle regulowany i obłożony wysokimi podatkami. Już w Erfurcie pobierano specjalne cło w 1250, a  w celu zapewnienia kapitału niezbędnego do handlu urzetem zakładano spółki. Szczególnie skomplikowane rozporządzenia dotyczyły rolników, farbiarzy i kupców, którzy zajmowali się handlem zielonym (niesfermentowanym) i sfermentowanym urzetem. Pod ochroną Związku Hanzeatyckiego, utworzonego w XIII wieku, kupcy niemieccy, a także francuscy, eksportowali swój urzet do wielu części Europy, w tym do Antwerpii, Anglii, Węgier, Polski i Włoch. 

Rozkwitający włoski przemysł tekstylny, zwłaszcza we Florencji, miał tak duże zapotrzebowanie na urzet, zwany tam guado, że rodzimą produkcję trzeba było uzupełniać z Francji i Niemiec, stąd też wcześnie zaczęto stosować orientalne indygo importowane przez kupców weneckich. Jednak kilka regionów, zwłaszcza Toskania, Lombardia i Piemont, czerpało ogromne zyski z uprawy urzetu, a wiele dużych kamieni wykorzystywanych w produkcji urzetu zachowało się do dziś. Ponieważ florencki przemysł sukienniczy słynął z wysokich standardów, wiele uwagi poświęcano kontroli jakości na wszystkich etapach, zwłaszcza w przypadku urzetu, głównego barwnika. Musiał on być przechowywany w wielkiej centralnej hali, gdzie mógł być dokładnie sprawdzony i wyceniony przed sprzedażą. Kupcy włoscy, skupieni w Wenecji, zdominowali większość europejskiego handlu morskiego urzetem, podobnie jak handel orientalnymi przyprawami, w tym barwnikiem indygo, we wschodniej części Morza Śródziemnego.


Główny szlak z Wenecji wiódł przez Genuę, Narbonne i Bordeaux do Anglii, Niderlandów i północno-zachodniej Europy. W XIV w. kupcy genueńscy wymieniali w Southampton, porcie na południowym wybrzeżu Anglii, dużą ilość urzetu i popiołu potrzebnego do produkcji barwników kadziowych na wełnę i tkaniny wełniane, ponieważ w tym okresie produkcja urzetu w Wielkiej Brytanii nie była aż tak znacząca.

W południowej Anglii urzet uprawiano już w czasach anglosaskich, o czym świadczy wiele nazwisk zawierających słowo "wad"; niemniej jednak do końca XVI wieku Anglia w znacznym stopniu polegała na importowanych barwnikach, zwłaszcza w miarę rozwoju przemysłu włókienniczego. Przed czternastym wiekiem ogromne ilości angielskiej wełny i niebarwionych tkanin były wysyłane przez kanał, gdzie były farbowane, tkane i wykańczane na kontynencie przez rzemieślników, zwłaszcza flamandzkich, dysponujących wyższymi umiejętnościami. Od 1330 r. Edward III zachęcał flamandzkich farbiarzy, stolarzy i tkaczy, by przywozili swoje doświadczenie do Anglii; angielski przemysł sukienniczy znacznie się poprawił i rozwinął, a wraz z nim zapotrzebowanie na barwniki i zaprawy.

Podobnie jak w innych miejscach dokumenty przewozowe, rejestry portowe, zarządzenia miejskie i inne dokumenty tworzą żywy obraz znaczenia urzetu w przemyśle włókienniczym. Był on tak cenny, że często zapisywano go jako własność w testamentach, ustępując jedynie winu. Zwłaszcza w okresie od XIII do XVI wieku był on przedmiotem stałego popytu, podobnie jak pokrewne mu barwniki i len. Handel nim przynosił wielkie bogactwo i status kupcom, którzy go zmonopolizowali. Miasto takie jak Winchester, położone strategicznie między regionami południowej Anglii produkującymi wełnę a kluczowymi portami w Londynie i Southampton, było ważnym ośrodkiem handlowym i przemysłowym. W fascynującym opisie jego przemysłu farbiarskiego w Survey of Medieval Winchester autor stwierdza: 

Spośród wszystkich zawodów związanych z produkcją tkanin, farbiarz. ...był prawdopodobnie tym, który wymagał największych inwestycji kapitałowych i najwyższego stopnia przedsiębiorczej wiedzy. Przed późniejszym czternastym wiekiem farbiarze z Winchesteru byli najbogatszymi rzemieślnikami zajmującymi się produkcją tkanin.

Podobnie jak kupcy wełny, farbiarze zajmowali znaczące stanowiska w społeczeństwie. Kościół znajdujący się w pobliżu rynku farbiarskiego był nawet znany jako St. Mary Wode. Ówczesne listy sądowe ujawniają, co brzmi jak współczesna troska o zanieczyszczenie środowiska, gdyż farbiarze byli regularnie oskarżani o zanieczyszczanie miejskich wodociągów "wodegorem" (odpadami pochodzącymi z produkcji barwnika). 

Bristol, na przykład, był jednym z głównych angielskich portów i ośrodków sukienniczych, a jego księga rejestrów z lat 1344-1574 zawiera zarządzenia mające na celu kontrolę sprzedaży urzetu i ochronę wykwalifikowanych farbiarzy przed nieuczciwymi lichwiarzami:

Różni mężczyźni, jak również ci, którzy nie byli czeladnikami, sługami lub mistrzami we wspomnianym rzemiośle.. nie znając się na wspomnianym rzemiośle farbiarskim, zabrali się do farbowania tkanin i wełny w urzecie. ... które to sukna z powodu złego zarządzania i braku wiedzy wspomnianych mężczyzn znacznie straciły swoje kolory i mają wiele innych wad, ku wielkiej stracie i szkodzie właścicieli wspomnianych sukna i ku wielkiemu zgorszeniu miasta i hańbie całego wspomnianego rzemiosła... Dlatego zarządza się, że odtąd żaden człowiek wspomnianego rzemiosła ani żadnego innego nie podejmie się farbowania jakiegokolwiek sukna lub wełny, chyba że wspomniani mistrzowie okażą, że jest on dobry, zdolny i dostatecznie wyuczony wspomnianego rzemiosła. . .

W drugiej połowie XVI wieku angielski przemysł tekstylny został ożywiony dzięki napływowi zagranicznych rzemieślników, w tym holenderskich uchodźców, którzy przywieźli swoje doświadczenie. W tym samym okresie ceny urzetu i innych barwników, zwłaszcza z Tuluzy, były zawyżone, a wojny religijne na kontynencie również zagrażały importowi. Te czynniki zaniepokoiły rząd i inne zainteresowane strony i pobudziły lokalną produkcję barwników, jak również poszukiwania alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Słynny geograf Richard Hakluyt, w notatce instruktażowej z 1578 roku, mówi swoim uczniom tak: Jeśli możemy cieszyć się jakimiś dużymi terytoriami dobrej ziemi pod uprawy, możemy tak wykorzystać tę materię, że nie będziemy zależni od ... . Francji, jeśli chodzi o urzet, sól morską i wina gascoyne... nie powinniśmy więc wyczerpać naszego skarbu i tak bardzo wzbogacić naszych wątpliwych przyjaciół, jak to czynimy. 

Aby ominąć swoich rywali, Anglia zwróciła się ku wyspom Azorom (które w latach 1550-1650 czerpały znaczne zyski z eksportu urzetu i Wyspom Kanaryjskim w poszukiwaniu nowych  zagranicznych źródeł urzetu. Pracownik sir Waltera Raleigha badał nawet możliwości uprawy urzetu na nowych ziemiach Wirginii: 

Urzet, rzecz o tak wielkim znaczeniu i zastosowaniu wśród Anglików, która nie może być wystarczająco uprawiana w naszym kraju z powodu braku ziemi., może być uprawiany w Wirginii, gdzie jest wystarczająca ilość ziemi. Nie trzeba też wątpić w jej wzrost, skoro na Wyspach Azorskich rośnie obficie, co jest w tym samym klimacie. Podobnie jest z marzanną.

Niemiecki rejestr ziemski z 1640 r., przedstawiający młyn do przetwarzania urzetu w centrum wsi w pobliżu kościoła.

Jeśli chodzi o uprawę domową, urzet szybko stał się alternatywną rośliną uprawną w południowej części Wielkiej Brytanii. Jego uprawa rozprzestrzeniła się wzdłuż południowego wybrzeża i w głębi lądu, w żyznych dolinach rzek, aż do północnej Szkocji. W rządowym spisie upraw wosku z 1585 roku najwięcej uprawiano w hrabstwie Hampshire, gdzie znajdowało się 1748 akrów. W Somerset, hrabstwie słynącym z produkcji tkanin, uprawa urzetu była głównym źródłem bogactwa opactw, zwłaszcza Glastonbury, którego nazwa może nawet pochodzić od łacińskiego glastum, co oznacza "urzet". Ważnymi ośrodkami uprawy były również torfowiska Lincolnshire, East Anglia i Cambridgeshire. W połowie dziesięciolecia lat 80tych XVI w. niezbędne dostawy zboża zostały zagrożone przez szał na uprawę urzetu - podobno sześciokrotnie bardziej opłacalną - która musiała zostać ograniczona przez rządowy dekret. Królowa Elżbieta I zniosła restrykcje w 1601 roku, pod warunkiem, że żaden proces uprawy nie będzie odbywał się w pobliżu jej pałaców, aby nie urazić królewskiego nosa. Archiwalne dowody malują żywy obraz przemysłu przędzalniczego.

Pomimo powszechnej dostępności importowanego orientalnego indygo od XVII wieku, urzet był nadal uprawiany i używany w Europie. Wszyscy, którzy mieli w tym interes, walczyli o jego przetrwanie. Poza tym, że stanowił lukratywną uprawę dla producentów, to jego pracochłonne przetwarzanie zapewniało cenną pracę wyrobnikom. Dlatego też produkcja urzetu w niektórych częściach Europy przetrwała na zaskakująco dużą skalę przez cały XVII i XVIII wiek. Jeszcze w XX w. dodawano go do kadzi z indygo, głównie w celu barwienia wełnianych tkanin na mundury służbowe, i z tego samego powodu znaczne ilości tego surowca nadal wywożono do Stanów Zjednoczonych.

Jak na ironię, Anglia, pierwszy kraj północnej Europy, który w pełni przyjął importowane indygo, był ostatnim, który porzucił urzet ponieważ ostatnie zbiory zostały przetworzone na torfowiskach Lincolnshire w 1932 roku. Mimo to zachowało się niewiele konkretnych dowodów na istnienie tego przemysłu, ponieważ większość angielskich młynów do produkcji urzetu była tymczasowymi konstrukcjami obsługiwanymi przez wędrownych robotników, a po 1880 roku używano w nich drewnianych kół do obróbki urzetu. 

W innych miejscach [niejaki] Rhind odnotowuje ciągłe uprawy urzetu w XIX wieku, nie tylko we Francji i Niemczech, ale także na Azorach, Wyspach Kanaryjskich, we Włoszech, w Szwajcarii, Szwecji, Hiszpanii i Portugalii. Inni wspominają także o Węgrzech. Francja zebrała swoje ostatnie zbiory urzetu w 1887 roku, podczas gdy przędzalnia w Pferdingsleben w Turyngii, jedyna w Europie, która nadal działa, stanęła w miejscu w 1912 roku. 

Od momentu okrążenia Przylądka Dobrej Nadziei przez portugalskie statki w 1498 r., w wyniku nagłego wzrostu znaczenia indygo, rozpoczął się powolny upadek urzetu do najniższej ligi farbiarskiej. 



tagi: wikingowie  radanici  indygo  urzet 

ahenobarbus
10 stycznia 2022 21:34
75     1886    10 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @ahenobarbus
10 stycznia 2022 21:57

Bardzo fajna książka, same rewelacje właściwie i do kupienia w sklepach muzealnych w UK. Szkoda, że u nas nie ma takich rzeczy

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
10 stycznia 2022 23:03

Ta pani nie wymienia Mediolanu...a przez to miasto szły wszystkie szlaki handlowe na zachód i północ (do Szampanii i Niemiec...i dalej do Flandrii i Anglii). Dziwne....

A co kontaktów z Indiamii to z Egiptu wiódł najdogodniejszy szlak handlowy....kto miał Egipt ten miał handel z Indiami bez pośredników. 

Chciałbym jeszcze dowiedziec się - a propos barwników - skąd brano ałun? Gdzie były jego złoża. Wiem że na wyspie Chios, w płn. Afryce oraz w Państwie Kościelnym. 

Dla tych co nie wiedzą...ałun sĺużył jako utrwalacz barwników. Bez ałunu barwniki szybko traciły swój kolor.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 10 stycznia 2022 23:03
10 stycznia 2022 23:19

Z tymi szlakami.. to jest chyba trochę tak co w danym momencie najbardziej odpowiada i co się najbardziej opłaca. Mam publikację o tym jak to złoty wiek średniowiecznego handlu przypadł na lata mniej więcej 1250 do 1350 i wiązał się z otwarciem szlaku Ayas-Tebriz. Do Tebrizu docierały towary z Indii i Chin. Korzystali z niego i Wenecjanie i Genueńczycy. Tymczasem w 1344 Wenecjanie podpisali traktat z Mamelukami i powrócili do eksploatacji południowych szlaków morskich - bez większego żalu jak mniemam. Ostatni genueński kontrakt w Tebrizie również datuje się na 1344.

Z tym Mediolanem - jak pisałem ta praca jest raczej poglądowa. Swoją drogą ostatnio pomyślałem, że w xiv w. Były mniej więcej takie dwie osie sojuszy/finansowania Genua/Mediolan, Francja, Węgry, Polska vs. Wenecja, południowe Niemcy, Anglia, Zakon Krzyżacki. Węgry i Genua to proste biorąc pod uwagę wojnę o Chioggię, wtedy pierwszy raz w historii istniało poważne zagrożenie dla istnienia Wenecji. Wówczas zajęcie grodów Czerwieńskich przez Polskę ale z pomocą Ludwika Węgierskiego wpisywałby się w szerszą panoramę.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
10 stycznia 2022 23:53

O sojuszach, a raczej dwóch organizacjach kręcacych  historią (choć nie absolutnie) właśnie przygotowuje notke. Bedzie to cos absolutnie totalnie dekonstrukcyjnego....wszystko zaczęło sie - a raczej ujawniło - na poczatku epoki brązu czyli 3000 r. p. Chr......brakuje mi jeszcze jednej książki ale nawet betacool nie jest w stanie jej zdobyć....wiec postanowilem pisac bez jej czytania. Trudno. Co do pańskiego zestawienia sojuszy to w zasadzie się zgadzam z wyjatkiem Mediolanu, który bym przypisał do tego drugiego obozu. Zresztą jak napiszę to wiele spraw-zagadek bedzie łatwiejsza do rozwikłania (np. z tym Mediolanem - światową stolicą mody...czyli coychów). Ale jeszcze potrzebuje cos ok  2-3 tygodni. Czytam ostatnią pizycje - E. Cline - "Rok 1177 p. Chr. Koniec cywilizacji" ....jak to zmęczę biore sie za pisanie. 

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @ahenobarbus
11 stycznia 2022 00:03

I tak na koniec....zdałem sobie sprawę, że nie zrozumiemy do kińca wszystkuch powiązan gospidarczych, dopóki nie przestudiujemy wnikliwie całej sieci powiązań po stronie muzułmańskiej. U nas mamy tylko trzech speców: Danecki, Dziubiński i Hauziński (ten ostatni zmarł rok temu na korone...podobno). Niestety ich książki sa raczej skoncentrowane na politycznej stronie a i to wg mnie dość ogólnie (żeby nie powiedzieć powierzchownie). Może udal9by sie Panu znaleźć cos u anglosasów, opisujacego islamskie organizacje handlowe - tam też sie toczyła ostra wojna i każda z tych islamskich organizacji musiała mieć swoich sojuszników wśród Europejczyków.  To byłby pasjonujacy temat. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OjciecDyrektor 10 stycznia 2022 23:53
11 stycznia 2022 00:06

O, jakiś rąbek tajemnicy został uchylony. 3000r przed Chrystusem - zdrowo. Pewnie z wieloma rzeczami nie będę się zgadzać ale intryguje mnie jedna rzecz - chrześcijaństwo. Najwyraźniej trzeba będzie wyjść poza nie, a to akurat wydaje mi się ciekawe. Jak do niego podejść w układzie w którym będzie musiało stanowić  jakiś etap, część czegoś domniemanie większego? Będzie musiał się ujawnić także stosunek do chrześcijaństwa. Nagle jedni stali się dobrzy a drudzy źli? Choć, zgaduję, wydawali się jednacy?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 00:03
11 stycznia 2022 00:26

Tak na szybko to chyba nic nie mam. Mam na półce pracę Lapidusa o miastach islamskich, co automatycznie oznacza że jest trochę o organizacji handlu. Ja chciałbym zwrócić uwagę na medresy i ich organizację, bo jest kluczowe dlaczego islam jest tak skuteczny w miastach... 

Jest też praca Benedykta Koehlera Early Islam and the birth of Capitalism . Można to znaleźć tutaj: https://1lib.pl/book/3362627/5f759f

Poniżej przesyłam zdjęcie spisu treści z Lapidusa.


Lapidusa mogę użyczyć jakby co.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 11 stycznia 2022 00:26
11 stycznia 2022 00:37

Aha jest jeszcze podrozdział poświęcony handlowi ale raczej ogólnie ( no ale chociaż wskazujący na powiązanie z Indiami i jest coś o Żydach) w książce Adama Meza Renesans islamu. To wyszło w serii ceramowskiej dawno temu i można kupić za bezcen na allegro.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 10 stycznia 2022 23:03
11 stycznia 2022 06:37

Zapomniałem o ałunie, a miałem całą teczkę materiałów. Ałun był we Florencji

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 00:03
11 stycznia 2022 06:39

Ciekawe kto był partnerem krzyżaków

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus
11 stycznia 2022 07:26

To by należało prześledzić. Wenecjanie wysyłali flotę to Londynu, a Anglicy handlowali z Zakonem mając zamiar zalać Polskę tanią odzieżą. To było mniej więcej w 1350. Kiedy Florencja traci wpływy w Anglii przez domniemane bankructwo Edwarda III, pojawia się angielski kupiec Wilhelm de la Pole który pożycza królowi sumy równe tym jakie udzielały mu banki florenckie. Na pytanie skąd wziął tyle pieniędzy mówi że pożyczył od innych ... Tymczasem jego biograf nota bene polski Żyd Fryde pisze że inni angielscy kupcy nie byli skłonni mu ufać.. Ci inni to Wenecjanie?

Dygresja: potomek de la Pole (a wówczas również Chaucera) był poważnym kandydatem do objęcia tronu po Ryszardzie III. O tym piszę Fryde. No ale po bitwie pod Bosworth Henryk VII zadbał o swoje interesy. 

Ciekawe jest że ok. 1305 islamski historyk Raszid Al Din pisze coś co można by nazwać historią Franków. Oprócz wyliczeń władców i papieży znajduje się tam szczegółowy opis struktury Zakonu Krzyżackiego. Ponoć zapoznał się z tym rozmawiając z misjonarzami dominikańskimi. Ale ciekawe czemu akurat tylko ten zakon jest tam dokładniej opisany?

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @ahenobarbus 11 stycznia 2022 07:26
11 stycznia 2022 08:11

Gdzie jest ta biografia pana pana de la Pole i gdzie jest coś na temat pana Fryde?

zaloguj się by móc komentować

bolek @OjciecDyrektor 10 stycznia 2022 23:03
11 stycznia 2022 09:32

"skąd brano ałun?"

https://www.mindat.org/min-3267.html

Localities for Alum-(K)

Na mój gust Włochy i Polska, ale któż to wie...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus
11 stycznia 2022 09:33

Jeślic hodzi o Wikingów i ich barwniki, to nie tylko urzet czy indygo wschodzi w grę. Jest jeszcze szczyr trwały zwany przez nich bingelurt. Ogólnie roślina trująca masowo rosnąca dziś w górzystych lasach, która dawała barwniki szarożółty (wierzchołki pędów), niebieski (łodygi) oraz siny (korzenie).

Właśnie od szczyru wzięły się bajki o czarownicach szkodzących wieśniakom. (Za Viky: Poza tym po spożyciu przez kury nadaje ich jajom nieprzyjemny, rybi zapach. U krów powoduje zmniejszone wydzielanie mleka, psuje jego smak i zapach i zabarwia je na łososiowo. )

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus
11 stycznia 2022 09:39

Z tą biografią to może nieco przesadziłem, jest to właściwie poszerzona nota biograficzna, zwłaszcza dotycząca trudnych relacji biznesowych z Edwardem III, liczy to 14 stron. Udostępniłem to tutaj: https://www.szybkiplik.pl/8jWW37gU9u

A o Edmundzie Bolesławie Fryde są wspominki na różnych stronach uniwersytetów i czasopism z UK. I tak np. lewicowy The Guardian umieszcza taki passus:

It was in 1938 that a gifted Jewish boy from Warsaw arrived at Bradfield College. It was less stimulating than his Warsaw school, but Fryde appreciated its library and the absence of anti-semitism. 

W 1938 r. utalentowany żydowski chłopiec z Warszawy trafił do Bradfield College. Była to szkoła mniej stymulująca niż jego warszawska, ale Fryde docenił bibliotekę i brak antysemityzmu. 

Źródło: https://www.theguardian.com/news/1999/dec/02/guardianobituaries2 

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @Pioter 11 stycznia 2022 09:33
11 stycznia 2022 10:00

Tych roślin i zwierząt z których otrzymywano barwniki jest jak się okazuje, całe mnóstwo :) Mnie zastanawiało zawsze kto wpadł na pomysł, że jak się wyciśnie klika tysięcy ślimaków to się uzyska kilka gramów cennego purpurowego barwnika. To trzeba mieć zmysł eksperymentatora po jakimś przypadkowym odkryciu.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus 11 stycznia 2022 10:00
11 stycznia 2022 10:05

Patrząc na działanie uboczne szczyru i zarzuty w procesach o czary w protestanckiej Europie aż się nasuwa wniosek o pozbywaniu się konkurencji producentów barwników ze szczyru na rzecz producentów barwników z urzetu.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Pioter 11 stycznia 2022 10:05
11 stycznia 2022 10:08

No to ciekawe czy ma to jakiś literacki trop w sagach.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus
11 stycznia 2022 10:10

Sagi opisują znacznie wcześniejszy okres (VII-XII w) niż polowania na czarownice (XVI-XVIII w).

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Pioter 11 stycznia 2022 10:10
11 stycznia 2022 10:17

Jasne, ale byłbym ciekaw czy w tym wcześniejszym okresie byłby jakiś ślad w sagach i czy byłyby to opowieści o jakiejś konkurencji. W tekście powyżej autorka pisze coś o tym że niebieski był poświęcony bogini śmierci, co budzi raczej nieprzyjemne skojarzenia. To może jakiś element propagandowy? Tak tylko głośno myślę 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus 11 stycznia 2022 10:17
11 stycznia 2022 10:23

W opisie procesów o czary Viky podaje ciekawe dane: Większość osób oskarżonych o czary stanowiły kobiety. Mężczyźni stawali zwykle przed sądem rzadziej (np. w Rzeszy w XVI–XVIII wieku stanowili 25% oskarżonych), ale z kolei na peryferiach Europy, to właśnie oni stanowili większość (na Islandii 90%, a w Estonii około 60%)[11].

Czyli konkurencja pomiędzy producentami barwników musiała być bardzo ostra w krajach skandynawskich. Przy czym urzetu, ani indygo na Islandii nie da się uprawiać, a szczyr już tak.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @bolek 11 stycznia 2022 09:32
11 stycznia 2022 10:31

Tę włoską lokaluzacje znam...również grecka i północnoafrykańska....ale gdzie jeszcze wyprawiano sie po ałun? To mnie nurtuje...

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 10:31
11 stycznia 2022 10:36

A nie wystepuje on w pobliżu wulkanów? np na Islandii?

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @gabriel-maciejewski 11 stycznia 2022 06:39
11 stycznia 2022 10:43

Partnerem Krzýżaków był....Mediolan, ktory korzystał z pośredników: angielskich lub też niemieckich (ale tu istrożnie bo wzajemne animozje wśród książąt rzeszy utrudnialy wybór, a z kolei te animozje były podsycane przez Mediolan, aby kontrolowac jakoś cesarza....nie ma rzeczy dosk9nałych na tym świecie i wybór jednej opcji implikuje pewne ograniczenia przy zastosowaniu drugiej opcji). 

Tu tylko zwrócę uwagę, że odkąd Polska dostała (bo inaczej tego nazwac nie można)  od organizacji "genueńskiej" w lenn9 Moldawię w 1389, to NATYCHMIAST nastapiła reakcja po stronie przeciwnej i nagle Zakon zaczął prowokować Polske do wojny. Było to klasyczne działanie dywersyjne na tzw. tylach wroga. Mamy kompletnie błędny obraz wojen z Zakonem i motywów jakimi Zakon sie kierował. Zakon wykonywał tylko rozkazy. Celem było wyrwanie z nasxych rąk Mołdawii, co pokazuje jak ważna była Mołdawia dla organizacji handlowych. Zresztą sam Pan wspominał w hednym z podcastów  o istnieniu w Mołdawii niewidzialnej linii, po przekroczeniu której wojska polskie lub też rosyjskie znajdywały sie w poważnych tarapatach.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Pioter 11 stycznia 2022 10:36
11 stycznia 2022 10:45

O!!! Nie wiedziałem. W wiki pisza o obszarach pustynnych jego wystepowania. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 11 stycznia 2022 00:06
11 stycznia 2022 10:52

Jak napiszę to Pan sobie przeczyta i to czy sie z tym zgodzi czy nie, to już kwestia pańskuch zdolności kojarzenia faktów i łączenia je w logiczny związek przyczynowo-skutkowy. Mam tylko prośbę - zanim Pan skomentuje te moja przyszła notke niech sobie Pan da tak ok. 24h odpoczynku jako tempus deliberandi...:)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus
11 stycznia 2022 10:52

Tak się składa, że dzisiaj dotarł do mnie egzemplarz de la Pirotechnii Biringuccio. To zostało wydane w Wenecji nieco przed de re metallica Agricoli. Wrzucam zdjęcie strony dotyczącej występowania ałunu. Oczywiście stan wiedzy na tamte czasy + pytanie czy nie chciano ukryć czegoś... tak na szybko przejrzałem to Biringuccio tylko w jednym miejscu wymienia Śląsk w kontekście tego skąd się pozyskuje złoto. 

Dotarł też do mnie egzemplarz Bergbuchlein, ponoć pierwszej książki na temat rud i pierwszej książki na temat górnictwa. Tam jest ówczesna wiedza techniczna ta temat złóż i ich występowania.

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 10:45
11 stycznia 2022 10:53

To siarczan glinku potasu. W Italii występuje właśnie pod Wezuwiuszem, to tylko taki strzał - brak potwierdzenia w necie.

zaloguj się by móc komentować


bolek @bolek 11 stycznia 2022 11:17
11 stycznia 2022 11:26

Włochy chyba dominowały

zaloguj się by móc komentować

chlor @Pioter 11 stycznia 2022 10:36
11 stycznia 2022 12:21

Ałun może tworzyć się tam, gdzie razem wystepuje skaleń i złoża siarki  (najlepiej w postaci pirytu). Bez siarki ałunu nie będzie, choć skaleń jest bardzo pospolitym minerałem. Wietrzejące piryty tworzą siarczany niezbędne do tego by glin i potas zawarte w skaleniu wytworzyły siarczan glinowo potasowy (ałun).

 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @ahenobarbus
11 stycznia 2022 12:28

Piryt występuje na Śląsku i Łużycach. To zanieczyszczenie złóż rudy darniowej. Na Dolnym Śląsku i w okolicy Sandomierza zlokalizowano złoża ałunu (tak piszą w necie). Pytanie tylko, czy te złoża były znane wcześniej?

zaloguj się by móc komentować

chlor @Pioter 11 stycznia 2022 12:28
11 stycznia 2022 12:42

Dodatkowym problemem jest łatwa rozpuszczalność ałunu w wodzie, dlatego początkowo znajdowany był na terenach pustynnych skąd nie wyciekał razem z deszczem. Sądzę, że pomysł by go szukać rówież w mokrych klimatach pojawił się dosć późno.

 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 10:52
11 stycznia 2022 12:46

Mam ten temat nieźle przemyślany, nie jest Pan jedyny, który idzie tym szlakiem. Ja po prostu już widzę te wygibasy jakie w takim ujęciu będzie Pan MUSIAŁ zastosować w związku z chrześcijaństwem. Ale może mnie Pan zaskoczy - nie mówię nie.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 10:52
11 stycznia 2022 12:53

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5a/Lev-Beh-Ziz.jpgJeśli Pan to kojarzy to powinien wiedzieć że temat ten jest dość stary ;) Niejeden zgłębiał :)

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @bolek 11 stycznia 2022 11:26
11 stycznia 2022 12:57

A ja znalazłem jeszcze taką uwagę wziętą z Plictho, traktatu Gioventury Rosettiego na temat technicznych aspektów farbowania tkanin. Wzięte z książki The Fabric of Civilisation:

W czasach Rosettiego wydobycie, produkcja i handel ałunem były wielkimi przedsięwzięciami - pierwszym międzynarodowym przemysłem chemicznym. Na przykład w 1437 roku florenccy kupcy zawarli pięcioletnią umowę na zakup około dwóch milionów funtów sproszkowanego ałunu ze źródeł bizantyjskich. "Ałun jest nie mniej niezbędny farbiarzom wełny i wełnianych tkanin niż chleb dla ludzkości" - oświadczył szesnastowieczny pisarz.

Ciekawe, że jeśli tak dużo było ałunu we Włoszech to dlaczego sprowadzali z Bizancjum.. Jakaś wojna/wojna handlowa w tym czasie w okolicy Florencji?

zaloguj się by móc komentować

chlor @ahenobarbus
11 stycznia 2022 13:41

Jest jeszcze parę innych kluczowych produktów starożytnego przemysłu chemicznego. Choćby "olej turecki".

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @chlor 11 stycznia 2022 13:41
11 stycznia 2022 13:47

No tak, amerykanie lubią przesadzać.. swoją drogą przecież starożytny/średniowieczny przemysł farbiarski to w jakiejś mierze też przemysł chemiczny, zwłaszcza że pozyskanie barwników wymagało wiedzy w tym zakresie.

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus
11 stycznia 2022 14:17

Dzięki za ciekawy wpis. plus.

Nigdzie nie mogę doszukać się przykładowej ceny urzetu, może Pan gdzieś trafił na taką informację?

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @bolek 11 stycznia 2022 14:29
11 stycznia 2022 14:33

o fajne, wiele ten opis wyjaśnia.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Zyszko 11 stycznia 2022 14:17
11 stycznia 2022 14:42

Dzięki! Znalazłem coś takiego tutaj:

Woad and Indigo in Tension in Early Modern Europe Noor FK ...https://journals.library.ualberta.ca › download

Urzet stał się niezwykle dochodowy, był prawdziwym "błękitnym złotem ". Wysokiej jakości urzet z Langwedocji w południowej Francji był cenionym towarem, z ponad 100 000 bel eksportowanych rocznie do "wielkiego emporium wosku" w Bordeaux, nawet w XVII wieku. Hurry szacuje, że w tamtych czasach jedna bela kosztowała co najmniej 15 funtów, co daje roczną wartość około 1,5 miliona funtów. 

Nie wiem tylko czy te "bele"  są synonimem kulek..

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 11 stycznia 2022 14:42
11 stycznia 2022 14:43

wielkiego emporium urzetu miało być ;)

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @ahenobarbus 11 stycznia 2022 14:42
11 stycznia 2022 15:22

O, super dziękuję . Bela to ponad 200 kg, https://put.mielec.pl/o_miarach.htm ,  Urzet nie był aż tak drogi jak czerwiec :)

zaloguj się by móc komentować


chlor @Zyszko 11 stycznia 2022 15:22
11 stycznia 2022 16:30

Chyba za dużo zer. 20 tysięcy ton barwnika rocznie?? To by wymagało zebrania urzetu tak rzędu miliona ton rocznie. Chyba nie możliwe.

 

zaloguj się by móc komentować


OjciecDyrektor @smieciu 11 stycznia 2022 12:53
11 stycznia 2022 23:30

Nie trafił Pan...notka to nie bedzie Lewiatan Behemot czy Ziz...będzie cos bardziej niezwykłego.

Radze ogladać - studiowac mapt z atlasów historycznych...najlepiej mieć taki wydany w dawnym NRD...ogladam go, a raczej kontempluję...jest tam prawie wszystko...Niemcy sa bardzo pedantyczni, dokładni...nawet gdy sa komunistami..:)

Atlas wiecej mi mówi niż książka...książki to dodatek, aby wyłapac to COS (najczęściej ukryte lub wcisniete w jedno doslownie zdanie). 

Nic wiecej nie zdradze...

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @smieciu 11 stycznia 2022 12:53
11 stycznia 2022 23:38

To nie bedzie o chrześcijanstwie...to bedzie o zagładzie....o specjalistach od tzw  wędrówek ludów....specjalistach od wciskania kitu ludziom...o tym, że historia nie jest skomplikowana ale że jest straszliwie zakłamana (ordynarnie; wręcz na chama kłamią)  i że tak naprawde każdy może te kłamstwa wychwycic i dojść do prawdy (w tym sensie bedzie to o chrześcijaństwie...ale tylko w tym)

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @chlor 11 stycznia 2022 12:21
11 stycznia 2022 23:48

aby morda była gładka po goleniu.

 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @MarekBielany 11 stycznia 2022 23:48
11 stycznia 2022 23:57

I nie śmierdziało ubranie od potu....:)..

Ałun działa jak antyperspirant....

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 23:57
12 stycznia 2022 00:11

Kurczę ! Kto by się przejmował smrodem.

Nadzieję, że nie perfumy ?

 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
12 stycznia 2022 10:31

"Bardzo zastanawiające są te źródła hiszpańskie, włoskie i francuskie których nikt nie chce ruszać…"

I to daje nam pogląd z czym się mierzymy. średniowieczne sieci merkantylne nadal działają przez swoich spadkobierców i oddziaływują na ośrodki propagandowo-cenzorskie niesłusznie zwane uniwersytetami względnie archiwami. 

Do końca jeszcze nie przeczytałem, ale wielkie dzięki za to dzielenie się owocami łowów. 

Polecam swój Appendix do Kredytu i wojny t. 2 

http://magazynier.szkolanawigatorow.pl/appendix-do-kredytu-i-wojny-t-ii-gabriela-maciejewskiego-czyli-oslepiajaca-groza-bekitu-i-luz-cz-1

Liczę na to że wkrótce napiszę cz. 2.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
12 stycznia 2022 10:32

W skrócie tylko powiem że Kali pokonała Byka. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 00:03
12 stycznia 2022 12:58

Taki passus z jakiejś poglądowej historii wczesnego średniowiecza.

Miasta islamskie były ośrodkami władzy dynastycznej i religijnej, kontrolowanymi przez ummę, czyli islamską wspólnotę państwową. Administracja tych miast była - mimo że islam od samego początku był cywilizacją kupiecką, a kupcy cieszyli się wysokim prestiżem społecznym - prowadzona przez urzędników władcy i jego agentów. Nie istniała specjalna wspólnota samorządnych obywateli, jedynie nieislamskie grupy ludności (przede wszystkim Żydzi i chrześcijanie) cieszyły się pewną autonomią. Brak wspólnoty obywatelskiej i społeczne rozdrobnienie islamskiego miasta na grupy etniczne, religijne i zawodowe wpłynęło także na jego topografię. Zwykle nie istniała regularna sieć ulic łączących wszystkie części miasta; mamy raczej do czynienia z aglomeracją kwartałów, które stanowią same w sobie kompletną całość. Głównymi cechami ich topografii były pałac, meczet i szkoła (medresa) jako centrum religijne, a przede wszystkim śródmiejski targ, usytuowany zwykle obok meczetu, na którym oferowano wyroby rzemiosła miejskiego. Na obrzeżach znajdowały się rynki handlu hurtowego i dalekosiężnego, gospody kupieckie, a także rynki produktów rolnych z głębi kraju. Typowa arabska pochwała miasta podkreśla obok pałaców, meczetów, nauki w szkołach i obfitości rynków, ogrody i łaźnie, a przede wszystkim liczbę i wielkość domów. Ibn Hawqal zauważa z dumą, że domy al-Fustat i Kairu miały pięć, sześć, a nawet siedem pięter, a perski podróżnik Nasir-i-Khusrau miał wrażenie, że ma przed sobą górę, gdy kontemplował Kair około roku 1000. Wprawdzie nie wszystkie miasta islamskie osiągnęły rozmiary Kordoby, Kairuanand czy al-Fustat, ale na ziemiach chrześcijańskich jest tylko jedno miasto, które można porównać z tymi islamskimi metropoliami regionu śródziemnomorskiego: Konstantynopol. Z tego miasta prowadził w X w. ważny szlak handlowy, którym importowano do Europy towary orientalne; w handlu tym uczestniczyły te same miasta włoskie, których kupcy handlowali z Al-Fustat.

Ciekawe, że można się zachwycać siedmiopiętrowymi kołchozami...

Miasta są kluczem do zrozumienia islamu. Proszę zwrócić uwagę na to jak w książkach opisujących inwazję Mongołów (np. u Zatorskiego) akcentuje się eksterminację ludności miast, zwłaszcaa tych islamskich, niezależnie od tego czy one się poddawały, oferowały okup czy nie. Jakaś tam tkanka musiała zostać zniszczona i tak się stało. Zabrzmi to cynicznie, ale było to nowe przetasowanie. Podobnie uczynił później Timur, ale w jednej z książek przeczytałem, że tak naprawdę to była osobliwa "konsolidacja" i to był już trochę "inaczej" zorganizowany islam. Nie muszę mówić, że dzikus znikąd miał własne ambitne, mocno różniące się od współczesnych pomysły architektoniczne, literackie itp. Ciekawe kto mu je podsunął. 

Moją uwagę na miasta zwróciła również lektura artykułu Romana Hautali który umieściłem tutaj. Proszę zauważyć, że nawet jeśli relacje misjonarzy są przesadzone, to jednak wynika z nich, że nawracanie w stepie było dużym sukcesem i był wysoki stopień konwersji. Wyzwaniem były miasta i często kończyło się to śmiercią męczeńską. W innym artykule z tego tomu Hautala zwraca uwagę na organizacje sufich, z którymi w miastach misjonarze sobie nie radzili. 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 12 stycznia 2022 10:31
12 stycznia 2022 13:02

Dzięki, oczywiście czytałem Pana tekst już wcześniej, czekam na kolejną część.

Ja powiem tylko, że w tym starociu "Renesans islamu" Adama Meza, który kupiłem dawno temu, a dopiero niedawno przejrzałem jest kilka ciekawych stwierdzeń, głównie takich że kupcy z Indii w "imperium islamu" byli bardzo rozpowszechnieni obok Żydów czy chrześcijan. Niestety nie jest tam napisane gdzie docierali dokładnie. Oczywiście Żydzi dominowali, tam jest napisane, że jakiś nawet zmonopolizował w pewnym okresie cały handel perłami w Zatoce Perskiej.

Swoją drogą jest tam dziwna uwaga poparta jednak źródłami, że początkowo muzułmanie brzydzili się handlem uważając tę czynność za niegodną. Może dlatego oddali tę działkę Żydom zadowalając się fiskalizmem?

Tego nam Adam Mez, uczeń Burkchardta nie mówi. Nie mniej wszyscy inni wskazują, że kultura islamska jest skrajnie merkantylna.

Choć najbardziej interesujący był rzucony trochę mimochodem trop z nieco "innej bajki": Al-Makrizi przesadza twierdząc, że w Egipcie dopiero po nędzy, jaka nastała za Salah ad-Dina (Saladyna), zaczęto używać dirhamów, dotychczas bowiem płacono tam wyłącznie złotem.

A taki był Saladyn ładny, amerykański.... Zwłaszcza, że inni piszą (np. Koehler) że Saladyn to same sukcesy ekonomiczne. Nawet poświęca temu osobny rozdział.

A co do południa Francji, Zatoki Lwiej to pewnie nikt nigdy tego nie ruszy. Zwłaszcza tego pomiędzy X a XII w. W powszechnej świadomości mamy tylko hagady kacerskie. A większość z tego co się zachowało między X a XII w. to lokalne dokumenty (jest ich trochę, o tym za chwilę). W tym czasie nie powstaje żadna całościowa narracyjna historii Langwedocji. Dla Gaskonii nie zachowało się żadne źródło narracyjne, jedynie liczne dokumenty przekształcone w historie w późniejszym czasie, które należy traktować z wielką ostrożnością. Katalonia nie posiada żadnej oryginalnej historiografii sprzed XI wieku. 

Ale w przeciwieństwie do tego, hagiografie świętych (np. Żywot Geralda z Aurillac czy liber miraculorum św. Fidesa z Conques), wydają się być są istotnym źródłem dla południa. Ale też nie wszędzie bo np. w Katalonii nie ma hagiografii z X wieku, a od XI wieku jest ich niewiele.

Jeszcze kilka słów o tych dokumentach z południa. Dokumentacja dotycząca Langwedocji składa się głównie z kościelnych kartularzy. Dostarcza zupełnie przypadkowych informacji o społeczeństwie świeckim, ale nie uwzględnia relacji między jego członkami. Brak dokumentów "publicznych" świadczy o specyficznych mechanizmach rządzenia oraz o stosunkach między Kościołem a szlachtą. Poważnym utrudnieniem jest zaginięcie oryginałów: księgi zawierają tylko niewielki wybór starszych dokumentów, opierając się głównie na wcześniejszych kopiach, pełnych błędnych odczytań.

Dokumenty dotyczące regionu Tuluzy są jeszcze bardziej skąpe. Nie zachował się żaden oryginał; w większości dysponujemy wybranymi kopiami z kartularzy klasztornych, a i te dokumenty są nieliczne. Braki jakichkolwiek dokumentów "publicznych" dotyczących Tuluzy; nie wiemy nic o relacjach władzy między hrabią a wicehrabiami, którzy zarządzali poszczególnymi hrabstwami.

Ja dopiero niedawno dowiedziałem się, że od X w. władza królewska była na południu iluzoryczna. Książęta południowi przestali bywać na dworze pod koniec X wieku: książę Gaskonii, hrabia Tuluzy, książę Gothii i hrabiowie katalońscy nigdy nie pojawiali się na dworze, a książę Akwitanii czynił to tylko w wyjątkowych okolicznościach.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ahenobarbus 12 stycznia 2022 12:58
12 stycznia 2022 22:45

Ciekawe kto mu je podsunął. 

?

W mieście trudno sobie radzić.

Postawiłem '?' ale po co.

Nikt nie wie skąd wziął się mieszek !

 

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @MarekBielany 12 stycznia 2022 22:45
13 stycznia 2022 09:28

Ciekawe kto mu je podsunął. 

?

No i to jest zagadka :)

 

W mieście trudno sobie radzić.

Ale żeby zaraz epatować tymi siedmioma piętrami ;)?

zaloguj się by móc komentować

Paris @OjciecDyrektor 11 stycznia 2022 23:38
13 stycznia 2022 20:52

Ja  juz  sie  nie  moge  doczekac  !!!

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus
13 stycznia 2022 21:05

Cos  pieknego,  ten  Pana  wpis,...

...  i  dyskusja,...  zupelnie  jak  kolor  indygo  !!!

Dzieki  wielkie,

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Paris 13 stycznia 2022 21:05
13 stycznia 2022 21:13

Dziękuję, fajnie że dzięki komentującym "urodziło się" wiele wątków i o barwnikach, które wciąż kryją wiele tajemnic w różnych epokach no i kilka rzeczy ekstra ;)

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 12 stycznia 2022 13:02
13 stycznia 2022 21:56

"Tymczasem barwniki nie zasłużyły na żadne osobne potraktowanie." Znalazł pan b. wdzięczną niszę. I wygląda na to, że zakazaną. Idzie pan jak ostrym bajdewindem.

"Ja dopiero niedawno dowiedziałem się, że od X w. władza królewska była na południu iluzoryczna. Książęta południowi przestali bywać na dworze pod koniec X wieku"

Czegoś za dużo tych białych plam. Zdaje się że Maciejewski dotknął całej góry lodowej pisząc o tej krucjacie dziecięcej. Interesy radanitów od żywego towaru musiały być kontynuowane. To przecież złoty interes. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 12 stycznia 2022 12:58
13 stycznia 2022 22:02

"Hautala zwraca uwagę na organizacje sufich, z którymi w miastach misjonarze sobie nie radzili." Bo to była agentura pod kryszą mistyczną. 

Pozycja miasta w islamie to rzeczywiście fascynująca sprawa. Kolejna ilustracja odkrycia przez Maciejewskiego odwiecznej wojny miasta z "wsią".

zaloguj się by móc komentować

Paris @ahenobarbus 13 stycznia 2022 21:13
13 stycznia 2022 22:20

Rzeczywiscie,...

...  a  "swiat  barwnikow  i  kolorow"  autentycznie  pasjonujacy  !!!

A  te  "tekstylia"  produkowane  przez  Wikingow  w  zaciszu  domowym,  znajdywane  tam  srebra  czy  dirhemy  daja  zupelnie  inna  optyke  na  polnocne  rejony  Europy...

...  w  kazdym  badz  razie  Moski  JUZ  maja  problem  z  ta  "puszcza"  !!!

Dlugo  mi  sie  zeszlo  z  przeczytaniem  Panskiego  wpisu,  ale  naprawde  jestem  baaardzo  zadowolona.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus
13 stycznia 2022 22:35

"niebieski był poświęcony bogini śmierci"

Pseudoreligijne zabezpieczenie merkantylnych interesów. Kabała podaje do wierzenia że thekelet (boski błękit) to nie tylko niebiański pokój ale i groza boskiego gniewu. Indyjscy devas są niebiescy. Wisznu jest tkaczem i ma żonę-ochroniarkę Kali, która jest boginią śmierci.  

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 11 stycznia 2022 07:26
13 stycznia 2022 22:42

"Ale ciekawe czemu akurat tylko ten zakon jest tam dokładniej opisany?"

Ze względu na islamską technologię zarządzania za pomocą tzw. divan odziedziczoną przez Fryderyka II po Rogerze II, z racja obecności Krzyżaków w Palermo: http://zw.szkolanawigatorow.pl/krzyzacy-w-palermo. Na Sycylii von Salza i jego knechci uczyli się islamskich technik kolonizacji. Stąd nadzieja na możliwość współpracy.  

Na marginesie, gdzie to się podziewa zw? Myślałem że tu zaraz głos zabierze. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 13 stycznia 2022 22:42
13 stycznia 2022 23:35

Dzięki za pamięć i za przypomnienie tekstu o Krzyżakach. Czytam codziennie cały urobek w SN, ale tak przed północą to już ciężko coś sensownego napisać. Jutro może uda mi się wrzucić jakąś na szybko zmontowaną notkę, ale z zupełnie innej beczki. 

zaloguj się by móc komentować


ahenobarbus @Magazynier 13 stycznia 2022 21:56
14 stycznia 2022 10:26

Po zastanowieniu... Pani Meera Abraham skupiła się, zgodnie z tytułem książki, tylko na działalności dwóch południowoindyjskich gildii handlowych (Manigramam i Ayyavolu), które mogły nie pośredniczyć akurat w  handlu barwnikami. No ale ona też pisze, że np. Koulam (Kollam), miasto o którym wspomina J.Balfour-Paul jako głównym mieście w których handlowano indygo, to głównie handel pieprzem...

Teraz dwie ciekawostki. O ludziach z gildii Manigramam mówi się, że wielu spośrod nich było... manichejczykami. Tu od razu pomyślałem o szlakach handlowych i herezji na południu... No ale pewnie wykazanie jakichkolwiek związków bezpośrednich może nie być łatwe. 

Teraz druga rzecz, opisana na angielskiej WIKI.

Miasto było często odwiedzane przez kupców genueńskich już w XIII-XIV w., a następnie przez dominikanów i franciszkanów z Europy. Kupcy genueńscy nazywali miasto Colõbo/Colombo. 

W mieście Kollam żyło sporo chrześcijan wyznania nestoriańskiego, ale istniało też biskupstwo KK ustanowione w 1329 r. przez papieża Jana XXII. Było to pierwsze i jedyne biskupstwo rzymskokatolickie na subkontynencie indyjskim. Pierwszym biskupem był Jordan z Katalonii, dominikanin.

Ciekawa ta nazwa Colombo. Jakiś przodek Krzysztofa się tam wybierał czy tylko zbieżność nazw ;)?

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @ahenobarbus 14 stycznia 2022 10:26
14 stycznia 2022 10:33

ok z tym Kolumbem to prawda. 

Według książki autorstwa Ilariusa Augusta, która ukazała się w kwietniu 2021 roku ("Christopher Columbus: Buried deep in Latin the Indian origin of the great explorer from Genoa"), słowa Columbum, Columbus i Columbo pojawiają się po raz pierwszy w akcie notarialnym (umowie dzierżawy) niejakiego Mousso w Genui w 1329 roku. Słowa te występują w formie toponimu. Następnie autor pokazuje, poprzez łaciński tekst kilku innych aktów notarialnych i dokumentów dotyczących historii kościoła, jak Krzysztof Kolumb - również noszący ten sam toponim - należał do rodziny Mousso, a więc do rodu indiańskiego (choć urodził się w Genui).

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw 13 stycznia 2022 23:35
15 stycznia 2022 17:16

Aha. To ma zapiernicz, jak widać. Daj Boże z niego zysk. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @ahenobarbus 14 stycznia 2022 10:33
15 stycznia 2022 17:40

Za Johnem Starosta Galante i Silvio Bedini, i jakąś jeszcze antologią, wiki podaje że: His name in the 16th-century Genoese language was Cristoffa Corombo (Ligurian pronunciation: [kriˈʃtɔffa kuˈɹuŋbu]). His name in Italian is Cristoforo Colombo, and in Spanish Cristóbal Colón. 

Colon natomiast to nazwisko talmudysty z Sabaudii: COLON, JOSEPH BEN SOLOMON (c. 1420–1480), Italian halakhist, surnamed Trabotto, also known as Maharik (https://www.encyclopedia.com/religion/encyclopedias-almanacs-transcripts-and-maps/colon-joseph-ben-solomon), który z tego wschodniego kresu Okcytanii przeniósł się do Mestre, potem do Bolonii, do Mantui skąd go wywalono z racji jakichś sporów doktrynalnych, potem do Pavii. Jego pisma wydawano w Wenecji. Postać prawie tak ważna w XVI w. jak Majmonides w XI. Jego wnukiem był wenecki talmudysta Eliasz Menahem Halfan, który jak raz ni stąd ni zowąd napisał krytykę lewiratu (małżeństwo ze szwagierką-wdową po bracie) kilka lat przed "rozwodem" Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 15 stycznia 2022 17:16
15 stycznia 2022 18:28

Dziękuję za dobre słowo. Wzajemnie, daj Boże żeby nowy rok był lepszy.

zaloguj się by móc komentować

ahenobarbus @Magazynier 15 stycznia 2022 17:40
3 lutego 2022 19:08

A propos... dotarła do mnie dzisiaj książka Jenny Balfour-Paul Indigo in the Arab world.

Taki trop kabalistyczno-merkantylny z krótkiego przejrzenia zawartości...

Miasto Safed  to centrum kabalistyczne i tłumem przybywali tu różni żydowscy mistycy w XVI W. , tak piszą na wiki. JB-P pisze, że w połowie XVI w. Safed to główne centrum produkcji tekstylnej i farbowania tkanin.

Przypadek :)? 

W pewnym tureckim dokumencie zachował się nawet protest przeciwko deportacji Żydów na Cypr, bowiem wyrażano obawy o to, że taki ruch spowoduje ruinę skarbca Damaszku.   

Jest też dużo o systemie tiraz, z tym że najbardziej sensacyjną wiadomość znalzłem gdzieś indziej i rzuca ona nowe światło na to czym był tiraz.. Może to kiedyś opiszę. No i inaczej wyglądała historia z implementacją upraw jedwabników i produkcji jedwabiu przez Normanów. Otóż nie musieli oni nikogo porywać z Bizancjum bo na Sycylii produkcją jedwabiu zajmowano się na długo przed XII w. Chodziło o coś zupełnie innego :)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować